1,5 miesiąca na audyt CPK. „Betonowy elektorat” może się zdziwić
Pierwsze wyniki z audytu Centralnego Portu Komunikacyjnego mamy poznać do końca marca. Nie wybrano jeszcze firmy, która miałaby się tego zadania podjąć. To zaś oznacza, że na przeprowadzenie audytu, analizę i wyciągnięcie pierwszych wniosków zostanie około 1,5 miesiąca. Decyzje w sprawie przyszłości CPK mają zapaść do połowy roku. Dlatego w branży już słychać głosy, że audyt ma być jedynie „podkładką” dla rządu Donalda Tuska, aby „wytłumaczyć się” wyborcom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Co dalej z CPK? „Jak on to mówi, to faktycznie się nie da”
Co ma zbadać audyt w CPK?
Na platformie zamówień publicznych pojawiło się dopiero „zapytanie” CPK w ramach przygotowań do przetargu na usługę „Weryfikacji i oceny dotychczasowej działalności Centralnego Portu Komunikacyjnego Sp. z o.o.”. Wskazano w nim sześć obszarów, które przyszły audytor ma poddać badaniu:
- kadrowy,
- finansowy,
- realizacji programu społeczno-gospodarczego oraz działań marketingowych i PR spółki,
- projektowy lotniskowy,
- projektowy kolejowy,
- projektowy w zakresie innych projektów niż lotniskowe oraz przedsięwzięć realizowanych w ramach programu CPK zgodnie z zasadami zarządzania.
Również w otoczeniu spółki CPK słyszymy (choć rozmówcy nie chcą być cytowani), że „do końca marca” to bardzo krótki – wręcz nierealny – czas na przeprowadzenie audytu o tak rozległym zakresie. I w związku z tym nie można wykluczyć, że po przeprowadzonej na szybko analizie pierwszą rekomendacją będzie po prostu: „kontynuować”.
Audyt jako „podkładka” dla Donalda Tuska?
Dominik Sipiński ocenia, że audyt Centralnego Portu Komunikacyjnego ma dwa cele: polityczny i finansowy. Ten drugi wpisuje się w szerszą narrację związaną z poszukiwaniem oszczędności i zmniejszaniem wydatków państwa.
– Te dwa wątki ciężko pogodzić, a rzetelny i wiarygodny dla obydwu stron audyt na pewno da taką szansę. Pod tym względem dobrze, że odpowiada za niego Koalicja Obywatelska – ocenia.
Bo choć resort funduszy, w którym za czasów PiS umocowano projekt CPK, podlega Trzeciej Drodze, a kwestie infrastruktury (drogi, kolej, lotniska) przypadły PSL-owi, urząd pełnomocnika ds. CPK pełni polityk KO, i to on odpowiada za audyt.
Rządowi ciężko będzie wyrzucić do kosza audyt firmowany przez największą partię. Równocześnie to jednak ryzyko, że audyt zostanie zrobiony pod tezę, co przeczy jego idei i byłoby bardzo szkodliwe dla polityki transportowej kraju – dodaje ekspert.
A tezę partia Donalda Tuska postawiła już dawno. Koalicja Obywatelska jeszcze przed wyborami na sztandarach niosła hasła „stop budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego” i niedopuszczenia do wywłaszczeń na terenach pod budowę lotniska. Kampania objazdu kraju tzw. Tuskobusem rozpoczęła się w Brzezinach w woj. łódzkim.
Podkreślał, że choć wydano dziesiątki milionów złotych na pensje, to „ta inwestycja w ogóle nie ruszyła, moim zdaniem dobrze, bo to umożliwi jej zablokowanie”. I choć w kampanii hasło „likwidacji” CPK zastąpiły „weryfikacja” i „audyt”, Tusk nie krył się ze swoimi poglądami również po wyborach.
Jednym ze „100 konkretów na 100 dni” Koalicji Obywatelskiej było:
Zweryfikujemy projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego. Zatrzymamy bandyckie wywłaszczenia i naprawimy krzywdy już wywłaszczonym. Zablokujemy sprzedaż lotniska Okęcie.
Tymczasem w umowie koalicyjnej o Centralnym Porcie Komunikacyjnym nie ma ani słowa. Pewnie dlatego, że wewnątrz koalicji rządzącej zdania wobec – otrzymanego „w spadku” po PiS – megaprojektu zdania są podzielone. Koalicja Obywatelska i Nowa Lewica są na nie. Ale tworzące Trzecią Drogę partie Polska 2050 i Polskie Stronnictwo Ludowe są już mniej kategoryczne w swoich osądach.
Ten projekt tak wiele pieniędzy pochłonął, że nie ma mowy o tym, że będzie skasowany. Pytanie, w jakim formacie będzie kontynuowany. (…) Nie wolno go wyrzucić do kosza – podkreślił Dariusz Klimczak (PSL) na początku grudnia.
Niedługo potem objął tekę ministra infrastruktury. Z kolei Szymon Hołownia, lider Polski 2050, mówił już po wyborach, że projektowi trzeba się przyjrzeć, ale jego partia „nie ma logiki zemsty”. Także Partia Razem – słowami posłanki Poli Matysiak – mówi „nie” wyrzucaniu CPK i innych ważnych projektów PiS do kosza tylko dlatego, że „to oni go stworzyli”.
Już jako premier rządu Donald Tusk w expose wyraźnie złagodził retorykę w sprawie CPK.
W expose mówił o tym, że „przyszłość CPK rozstrzygnie się w sposób transparentny” pod okiem nowego pełnomocnika i ekspertów po audycie. – Będzie to projekt, który będzie służył w sposób racjonalny Polsce, Polkom i Polakom, tak jak służą i będą polskie regionalne lotniska, które budowaliśmy tak intensywnie – deklarował.
Co Maciej Lasek zrobi z CPK?
Bo ani przed, ani po wyborach, Maciej Lasek nie krył się ze swoimi poglądami na temat CPK. Po 15 października mówił m.in., że część lotniskowa CPK nie powstanie, a kontynuowany ma być komponent kolejowy (zwłaszcza tzw. „igrek”).
Lansował też koncepcję rozbudowy Lotniska Chopina i rozbudowy Modlina jako alternatywy, która jest w stanie obsłużyć podobną wielkość ruchu co CPK. Twardo przekonuje też, że deklarowany termin 2028 r. na otwarcie lotniska trzeba wyrzucić do kosza, bo stanie się to dopiero w kolejnej dekadzie. Jeśli w ogóle.
Jego wypowiedzi spotkały się z ostrą krytyką zwolenników projektu. Regularnie „punktuje” go m.in. Maciej Wilk, były wiceprezes LOT-u, odnosząc się na X (dawnym Twitterze) w długich wpisach do niemal każdej publicznej wypowiedzi Laska na temat CPK. W jednym z ostatnich nazwał go „pełnomocnikiem rządu ds. likwidacji CPK”. Wzywa go też do „publicznej debaty na argumenty”.
W środę 24 stycznia Lasek stwierdził wprost, że nie chce być likwidatorem CPK.
Nie kasujemy CPK, bo gdybyśmy chcieli skasować, to byłaby prosta sprawa. Chcemy z tego projektu uratować, co się da i na spokojnie budować warianty rozwojowe – powiedział w rozmowie z Interią.
Również nowa rada nadzorcza, którą powołał, to – jak słyszymy – sygnał, że wybrał ludzi z branży, którzy są zdolni do tego, by doprowadzić projekt do końca. Rada ta odwołała dwóch z trzech członków zarządu spółki CPK, w tym prezesa Mikołaja Wilda.
Będzie „rebranding” CPK?
Według Sipińskiego wnioski z audytu to za mało. – Sam audyt nie wystarczy. Potrzebna byłaby pewnie zmiana nazwy i ogólnie przesunięcie narracji. Natomiast to wszystko wymaga otwartości nie tylko na argumenty stricte techniczne, ale też wizji strategicznej i odwagi w prowadzeniu projektów rozwojowych – ocenia w rozmowie z nami.
Podobny scenariusz przewidywał Marcin Horała jeszcze jako ustępujący pełnomocnik ds. CPK. – Nagadało się w kampanii wyborczej, żeby tego nie robić, a że warto robić, to teraz szuka się sposobu na wybrnięcie z tego – powiedział pod koniec listopada.
Już wtedy prognozował, że po audycie wprowadzone zostaną kosmetyczne zmiany. – Taki „rebranding” projektu. Bo skoro „pisowskie” CPK jest złe, to program nowej większości, w którym też będzie lotnisko w Baranowie i nowe linie kolejowe, to będzie już „coś innego” – dodał polityk.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.