Podróże

4 kobiety opowiadają, jak naprawdę wyglądało życie w furgonetce.

  • 3 listopada, 2022
  • 12 min read
4 kobiety opowiadają, jak naprawdę wyglądało życie w furgonetce.


Posłuchaj tej historii czytanej przez Shannen Findlay tutaj.

Gdyby rok temu wyszukać #VanLife na TikTok i Instagramie, treść znacznie różniłaby się od tego, co pojawia się dzisiaj.

W tamtych czasach setki tysięcy ludzi rozkoszowało się luksusem w swoich odnowionych samochodach dostawczych, nosiło bikini i smażyło kiełbaski w prowizorycznych kuchniach na przenośnych kuchenkach gazowych. Mogą być otoczeni przez kilka innych samochodów dostawczych, które również reklamują ten sam niezależny styl życia, co oni. Mogą też patrzeć na malowniczy widok, chłonąć trochę czasu samotnie, gdy dron przelatuje nad nimi, przechwytując materiał, który później udostępniają „gramowi”.

Ale w ostatnich miesiącach pojawiła się nowa forma treści, która zaśmieca niegdyś estetyczny kanał – i obala prawie każde zdjęcie, wideo i historię o „Van Life”, jakie kiedykolwiek widziałeś.

Jeśli nie wiesz, czym właściwie jest „Van Life”, z biegiem lat rozrosło się ono do dużej społeczności reprezentującej ludzi, którzy porzucili tradycyjne życie i zdecydowali się spać, podróżować i pracować w swoich pojazdach.

Obejrzyj 5 minut z Kel: Podróżowanie z kosmetykami. Post jest kontynuowany po wideo.

Chcieliśmy wiedzieć, jak to jest naprawdę mieszkać w vanie i czy dobrze Naprawdę przewyższa zło.

Poniżej para rodziców, samotna podróżniczka i dwie pary, które raz na zawsze porzuciły swoje życie, dzielą rzeczywistość życia w furgonetce.

Jess i Leon mieszkali w furgonetce z dwójką małych dzieci przez 13 miesięcy.

Jess, autorka książek dla dzieci Żyjemy w przyczepie kempingowej, i jej mąż Leon zdecydowali, że to styl życia, który chcą wypróbować z dwójką swoich dzieci w grudniu 2020 r., po długich blokadach COVID. Dla nich miała to być przygoda życia.

Ale marzenie o życiu w maleńkiej, ale wygodnej cholewce typu fixer zaczęło się, gdy mieli około 20 lat.

„Leon ledwo utrzymywał głowę nad wodą” — powiedział Jess Matko Boska. „Tonął w oceanie smutku. Walczył z silnym lękiem i depresją w wyniku wyniszczającego psychicznie stanu wypadania włosów, zwanego Alopecia Universalis. Życie było ciężkie. Oboje byliśmy smutni przez cały czas”.

Dopiero narodziny ich pierwszej córki sprawiły, że para zdecydowała, że ​​chce coś zmienić. Jess i Leon po przejściu „audytu życiowego” postanowili zmienić swój styl życia na lepszy.

„Sprzedaliśmy nasz„ wymarzony ”dom i zmniejszyliśmy rozmiar do znacznie mniejszej, bardziej przystępnej cenowo cholewki naprawczej” — wyjaśnił Jess. „Ta jedna decyzja doprowadziła do zupełnie nowej przyszłości i życia, na punkcie którego mamy obsesję. Wkrótce po sprzedaży fantazyjnej podkładki mogliśmy zainwestować w więcej przygód i czas dla rodziny – i wtedy kupiliśmy naszą przyczepę kempingową. „

Podróżowanie vanem zaczęło się od rodzinnych wyjazdów na weekend w wolnym czasie.

Zdjęcie: Instagram @jess_tsigros.

Wkrótce wykorzystywali każdą okazję do ucieczki. Ale kiedy blokady spowodowane przez COVID sprawiły, że Leon stał się zbędny, para postanowiła wynająć rodzinny dom i dać sobie rok na zwiedzanie Australii.

„Nigdy nie myślałam, że moje nazwisko znajdzie się na liście osób, które mieszkały w przyczepie kempingowej” — powiedziała Jess Matko Boska. „Zawsze byłam bardziej dziewczyną z hotelu. Ale teraz mogę powiedzieć, że „Van Life” przez cały czas było naszym przeznaczeniem.

„Biorąc pod uwagę, że byliśmy rodziną, która nigdy wcześniej tak naprawdę nie biwakowała, przyjęcie „Van Life” wydawało się bardzo naturalne. Było całkiem jasne, że byliśmy szczęśliwsi w naszym małym domku na kółkach niż gdziekolwiek indziej”.

Warto przeczytać!  10 najpiękniejszych miejsc w Azji Wschodniej

Dodała: „Rzadko czuliśmy się przytłaczająco zatłoczeni lub jakbyśmy sobie przeszkadzali. Kiedy nie masz innej opcji, dostosowujesz się szybciej niż myślisz! Byłem też bardzo zaskoczony ilością dostępnej pracy”.

Zdjęcie: Instagram @jess_tsigros.

Pomimo pozytywnych aspektów „Van Life”, których doświadczyła Jess i jej rodzina – takich jak wyjście z trybu autopilota, ucieczka z wyścigu szczurów i możliwość zwolnienia tempa – mówi, że media społecznościowe zrobiły tylko „migawkę” czyjąś rzeczywistość i nie pokazała wyzwań.

„Tak, w każdym zakątku Australii są zapierające dech w piersiach plaże i niewiarygodne widoki oraz bogactwo piękna, które można zobaczyć, poczuć i doświadczyć. To wszystko jest prawdziwym odzwierciedleniem „Van Life”, ale życie w przyczepie kempingowej jest również wyzwaniem, ” wyjaśniła.

Powiedziała, że ​​przebywanie z dala od luksusów w domu oraz od rodziny i przyjaciół ogólnie wpłynęło na dobre samopoczucie Jess.

„Zauważyłem spadek wynikający z braku dostępu do prostych rzeczy, które uważałem za oczywiste, takich jak moja siłownia, holistyczne usługi zdrowotne, w tym osteopatia, akupunktura i mioterapia”.

Jess jest autorką książki Żyjemy w przyczepie kempingowej. Obraz: dostarczone.

Było też pełzające poczucie winy, które przesączało się z posiadania dzieci z dala od ich dalszej rodziny.

Złe dni i fałszywe osobowości, które istnieją w mediach społecznościowych, są właśnie powodem, dla którego Jess była tak nieugięta w pokazywaniu dni, które nie były tak efektowne.

„Zawsze uważaliśmy, że pojawienie się w Internecie oznacza, że ​​jesteśmy winni naszej społeczności wycieczkę po całej naszej podróży, co oznaczało dobro, zło i próby” – wyjaśniła. „Życie w przyczepie kempingowej zapewniło nam o wiele więcej szczęścia niż wcześniej, ale nie pozbawiło bólu i uzdrowienia, które musieliśmy wykonać”.

Jess i Leon zrezygnowali z życia w furgonetce na pełny etat, gdy groziło im zamknięcie ich stanu na Boże Narodzenie z powodu COVID, ale ostatecznie byli wdzięczni, że decyzja została podjęta za nich.

„Czuliśmy się trochę słabo w okolicach ósmego miesiąca i potrzebowaliśmy przerwy od podróży i siebie nawzajem” – powiedziała Matko Boska. „Byliśmy bardzo gotowi, aby zobaczyć naszą rodzinę, zrobić sobie przerwę i ponownie połączyć się z naszymi przyjaciółmi i rodziną w domu”.

Annie eksplorowała Australię jako samotna podróżniczka przez 12 miesięcy.

Dla Annie decyzja o porzuceniu „Van Life” (na razie) nastąpiła po ponownym otwarciu międzynarodowych granic.

Roczna podróż po Australii była mile widzianym zwolnieniem po bardzo stresującej pracy w korporacji w Motorsport. Podczas gdy obecnie zwiedza Bali, możliwość życia i podróżowania w furgonetce była tym, co wypchnęło Annie ze strefy komfortu.

„Zdecydowałem, że nie chcę marnować lat ograniczonego czasu na cieszenie się życiem i zdałem sobie sprawę, że gdybym został w Melbourne, byłbym taki jak wszyscy moi przyjaciele, nie mogąc się doczekać swoich dwóch tygodni wakacji w roku i wykonując te same powtarzające się czynności w weekendy” – powiedziała Matko Boska. „Chciałem cieszyć się każdym dniem!”

Zdjęcie: Instagram @anniemedwin.

Po zgromadzeniu oszczędności Annie zdecydowała się na podróżowanie w pojedynkę, ale na początku nie zdawała sobie sprawy, jak „przerażające” może to być.

Warto przeczytać!  Spektakularne, historyczne wielkie bazary i rynki Stambułu

„Przyzwyczaiłam się do tego i stałam się dużo bardziej wykształcona, a strach szybko minął” – wyjaśniła. „Ale tak naprawdę, byłem dość zaskoczony, jak minimalnie mogłem żyć i ile pieniędzy zmarnowałem przez lata na głupie codzienne wydatki, które nie stanowią problemu nawet, gdy mieszkasz w furgonetce (jak prąd i woda).

Zdjęcie: Instagram @anniemedwin.

Annie zgadza się, że istnieje wiele romantycznych treści „Van Life”, ale uważa, że ​​pochodzą one głównie od podróżników, którzy tak naprawdę nie mieszkają w swoim vanie na pełny etat.

„[I noticed #VanLife content] pochodzi głównie od ludzi, którzy prawdopodobnie nazywają siebie „dożywotnimi vanami” ze względu na Instagram, ale wyjeżdżają tylko na mniej więcej miesiąc i mają bardzo drogie konfiguracje vanów, płacą za pobyt w hotelowych parkingach dla przyczep kempingowych i mają dużo komfortu stworzeń, co w rzeczywistości po prostu nie jest takie, jakie jest” – wyjaśniła.

„Zawsze starałem się, aby moje posty były edukacyjne i realistycznie przedstawiały, jak naprawdę wygląda życie w furgonetce. Na szczęście wciąż jest kilku świetnych gawędziarzy, którzy pokazują, jak to naprawdę jest i wszystkie rzeczy, które idą źle”.

Dla Jill i jej męża mieszkanie w kamperze było jedną z najlepszych decyzji, jakie kiedykolwiek podjęli.

Po tym, jak jej mąż, który pochodzi z Francji, zdał sobie sprawę, że nigdy nie widział w pełni magii i różnorodności Australii, para zdecydowała, że ​​nadszedł czas, aby się spakować i wyruszyć w drogę.

Zdjęcie: Instagram @bodyandbalanceaust.

„[It was surprising] jak łatwo wpadliśmy w nasze role robienia tego, co trzeba zrobić, aby to działało” – powiedziała Jill Matko Boska. „Wliczając w to konfigurację i pakowanie za każdym razem, gdy przybywamy do nowego miejsca docelowego. Satysfakcjonujące jest trenowanie z następnego miejsca docelowego i spotykanie tam niesamowitych ludzi, którzy podróżują i mają różne historie”.

Jill nie zgadza się, że media społecznościowe idealizują ideę „Van Life”, argumentując, że jest to uwolnienie dla tych, którzy są nieszczęśliwi w swoim zwykłym życiu.

„To jest takie darmowe” – wyjaśniła. „Jeśli możesz to zrobić, kochaj to, co robisz, to, co widzisz i jeśli masz pewną dozę wolności finansowej, to jest to życie dla ciebie”.

Jill i jej mąż zostali wystawieni na nowy sposób życia, opisując go jako „całkowitą wolność”.

„Masz całkowitą swobodę wyboru miejsca i czasu podróży. Możesz podążać za idealną pogodą, chodzić na wydarzenia, na które zwykle nie masz wstępu ze względu na pracę” – powiedziała. „Masz małą przestrzeń i kupowanie tak wielu towarów staje się niepotrzebne. Potrzebujesz mniej, mniej nosisz i poznajesz wspaniałych ludzi, którzy mają niesamowite historie do opowiedzenia”.

Oprócz możliwości pływania w nowych oczkach wodnych, wypróbowywania nowych przygód, wspinania się po górach i „chodzenia po czerwonej ziemi”, według Jill jest o wiele więcej rzeczy, których można doświadczyć, mieszkając w furgonetce.

„Nauczyliśmy się nie spieszyć i cieszyć się każdą chwilą” – wyjaśniła. „Jestem wdzięczny za ten czas i za tę niesamowitą przygodę. Życie w vanie i na małej przestrzeni oznacza, że ​​muszę sprawić, by to działało”.

Warto przeczytać!  Naukowiec po kilkudziesięciu latach badań dochodzi do wniosku: Nie mamy wolnej woli

Wade i Dani przeszli z tradycyjnego życia dwa lata temu ze swoimi dwoma kotami.

Wade i Dani odnaleźli podobne poczucie bezpieczeństwa, kiedy przeskoczyli z tradycyjnego stylu życia do „Van Life”.

„Byłem bardzo przygnębiony i nienawidziłem swojej pracy” – powiedział Wade Matko Boska. „Pracowałem w branży bezpieczeństwa przez 15 lat i nie chciałem już tego robić”.

Po rozmowie ze swoim partnerem zanurkował głową w podróż. Rzucił pracę, kupił furgonetkę i przerobił ją na kampera.

Dani też nie była daleko w tyle i porzuciła karierę w korporacji, aby przeżyć przygodę. Teraz para podróżuje od dwóch lat ze swoimi dwoma kotami.

Zdjęcie: Instagram @wadeanddani.

„Istniejemy teraz, ponieważ oboje jesteśmy pasjonatami podróżowania, ale bardziej niż pokazywanie światu naszych historii, duszą naszej działalności jest inspirowanie ludzi do podążania za marzeniami i celami, tak jak my” – wyjaśnił Wade.

Najbardziej zaskoczyło ich to, jak powolne było ich przejście do przystosowania się do nowego stylu życia. Chociaż para uwielbiała mieszkać w swojej furgonetce, przyznali, że wskoczyli do niej zbyt szybko.

„Zdaliśmy sobie sprawę, że nie musimy działać tak szybko. Mieliśmy wolność. Mogliśmy zwolnić i nie spieszyć się. Nie musieliśmy narzucać sobie limitu czasu” – powiedział.

Wade i Dani uwielbiają dzielić się swoim życiem i przygodami z podróży online i choć zgadzają się, że media społecznościowe upiększyły „Van Life” (i życie wszystkich innych), wierzą, że szczerość zdarza się obecnie coraz częściej.

„Staramy się pokazywać wzloty i upadki, a kiedy to pokazujemy, widzimy ogromne zaangażowanie naszych obserwujących – zwłaszcza upadki” – powiedział Wade. „Ale wierzymy, że istnieje wiele relacji, które pokazują tylko piękne miejsca docelowe lub niesamowite wrażenia.

„Nie podzielają zmagań ani stylu życia, takiego jak spanie na ulicy, konieczność znalezienia miejsca, w którym codziennie można opróżnić wiadro na siusiu, szukanie słodkiej wody lub niewiedza, gdzie spać na noc”.

zdjęcie: Instagram @wadeanddani.

W przeszłości para była ograniczona do pozostawania w swoim vanie przez wiele dni z powodu złej pogody. Mieli również trudności ze znalezieniem świeżej wody do napełnienia zbiorników ich furgonetki. Para musiała szukać wysoko i nisko, aby znaleźć bezpieczne miejsce do spania, a nawet gdzieś opróżnić swoje „wiaderko na siusiu”.

„Van Life” jest jak większość innych stylów życia – jest trudny, a luksusy, do których jesteśmy przyzwyczajeni, nie są tak naprawdę dostępne, ale dla tych, którzy chcą, aby to działało, to raj.

„Uwielbiamy elastyczność. Pozwala nam podróżować, gdzie chcemy i kiedy chcemy” — wyjaśnił Wade.
„Jeśli znudzi ci się jedno miejsce, możesz po prostu spakować się i przenieść do innego. Nie jesteś związany umową najmu ani hipoteką, więc możesz przenieść się w dowolnym momencie.

„To zabawne. Zawsze myślałem o domu jako o konkretnym miejscu. Ale teraz zdałem sobie sprawę, że jest tam, gdzie go zrobię”.

Możesz znaleźć Jessa i Leona Tutaj. Możesz znaleźć drogę do Ani Tutaj. Możesz znaleźć Jill Tutaj. Możesz znaleźć Wade’a i Dani Tutaj lub znajdź je na ich stronie internetowej Tutaj.

Obraz funkcji: @anniemedwin@jess_tsigrosI @ciało i równowaga.




Źródło