Biznes

50 lat Tarpana. Zanim powstał samochód dla rolnika. Część 1

  • 8 czerwca, 2023
  • 7 min read
50 lat Tarpana. Zanim powstał samochód dla rolnika. Część 1


Podczas imprezy Triliada 2023 na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu pojawił się niecodzienny gość – Tarpan 233 z próbnej serii rolniczych pojazdów wykonanej w 1973 r. Jest to najstarszy znany w Polsce Tarpan, który po niedawnej renowacji w muzeum w Szreniawie cieszy oko miłośników motoryzacji.

Trzeba przyznać, że klasyczny Tarpan 233, a także nieco nowsze wersje 237 czy 239D były samochodami, które tylko udawały seryjną produkcję na serio. Widać to na przykładzie egzemplarza z Narodowego Muzeum Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie. Blacha wygląda jak klepana na workach z kaszą, maska nie pasuje do reszty nadwozia, a w szpary między poszczególnymi elementami można wkładać palce. Jakość wykonania w Antoninku nigdy nie była mocną stroną zakładu.

Triliada 2023 - od mechanizacji do cyfryzacji rolnictwa w 50 lat

Oczywiście należący do serii próbnej egzemplarz z muzeum to jeszcze czas eksperymentów i nauki, więc można mu wybaczyć kilka niedociągnięć. Ale patrząc na jakiegokolwiek Tarpana można za Stefanem „Siarą” Siarzewskim powiedzieć: „Kilka niedociągnięć? A gdzie tu są dociągnięcia? To jest jakaś prowokacja!”

Tarpan to dobry projekt, ale brakowało jakości

Z roku na rok z jakością i ilością wyprodukowanych pojazdów było lepiej, ale nie najlepiej. Na Tarpany narzekano, że się psują, rdzewieją, źle prowadzą, dużo palą itd. To wszystko było prawdą. Z drugiej zaś strony projekt nadwozia Zbigniewa Wattsona z FSO i sama koncepcja wozu była naprawdę świetna, i tak naprawdę ponadczasowa.

Durso Country to przedstawiciel aktualnej oferty pojazdów dla rolników we Włoszech. Samochód wygląda jak nieco przypudrowany pojazd z lat 70. lub 80., fot. K.Pawłowski
Durso Country to przedstawiciel aktualnej oferty pojazdów dla rolników we Włoszech. Samochód wygląda jak nieco przypudrowany pojazd z lat 70. lub 80., fot. K.Pawłowski

We Włoszech do tej pory są produkowane pojazdy o podobnych parametrach. Zdecydowanie brzydsze, produkowane z przeznaczeniem tylko dla rolników i mające takie udogodnienia jak WOM, reduktor, napęd na cztery koła, silnik diesla z dobrym momentem obrotowym. Takie same założenie miał kiedyś Unimog, który teraz wyrósł na pojazd o wiele bardziej wszechstronny, no i mocniejszy. 

Co stało się z nośnikami narzędzi? Cz.1

Przy wyżej wymienionych pojazdach Tarpan wygląda jak ubogi krewny, bo choć sam projekt był ładny to oprócz złej jakości wykonania brakowało atrybutów potrzebnych rolnikowi (WOM, napęd 4×4) czy silnika diesla. 

Warto przeczytać!  Wiadomości z rynku akcji i akcji, Wiadomości z gospodarki i finansów, Sensex, Nifty, Rynek globalny, NSE, BSE Wiadomości z IPO na żywo

Tarpan miał szansę na więcej

Sam rolniczy Tarpan to nie wszystko. Fabryka w Antoniku to także inne pojazdy, takie jak tzw Tarpagnola, czyli wizjonerski Tarpan zaprojektowany przez Fiata, który miał stać się konkurencją dla Range Rovera albo Matry Rancho.

To mogło być produkowane w Antoniku - model pierwszej Tarpagnoli z 1979 r. wystawiany w Muzeum Tarpana w Szreniawie, fot. K.Pawłowski
To mogło być produkowane w Antoniku – model pierwszej Tarpagnoli z 1979 r. wystawiany w Muzeum Tarpana w Szreniawie, fot. K.Pawłowski

Potem pod Poznaniem produkowano Honkera, pierwszy polski samochód osobowy z napędem na cztery koła. Zarówno rolniczy Tarpan, jak i Tarpagnola czy Honker były projektami koncepcyjnie dobrymi, nawet wyprzedzającymi swoje czasy. Niestety natrafiły na trudności obiektywne, które w PRL stały się niemal symbolem epoki.

Projekty z Antoninka były albo źle wykonane, albo nie zostały wdrożone do produkcji, albo weszły na linie montażowe o 10 lat za późno. Do wszystkiego dochodzi ponad 15-letnie opóźnienie z wdrożeniem do produkcji silnika wysokoprężnego polskiej konstrukcji o oznaczeniu 4C90 z andrychowskiej Andorii. Warto zatem poznać historię zakładu w Antoninku, bo jest niezwykle ciekawa, a niektóre fakty są mało znane i wręcz zaskakujące.

Co łączy Mercedesa, BMW i Ferrari z Ursusem i Tarpanem

Broekere zakłada zakład w Antoniku

Jeszcze do lat 70. mało kto wyobrażał sobie, że w Antoniku będą powstawać samochody, i to od podstaw, jako osobna marka. Wprawdzie fabryka w tym miejscu powstała jeszcze przed II Wojną Światową, dokładnie w 1929 roku, ale nigdy nie produkowano tu pojazdów silnikowych.

Zakład obróbki metalowej i odlewnię przy szosie warszawskiej w Antoniku pod Poznaniem założył Zbigniew Broekere, który wcześniej prowadził przedsiębiorstwo o podobnym profilu w Poznaniu przy Składowej 4. Nowy zakład zaczął działalność w 1929 r.

Reklama firmy Zbigniewa Broekerego w piśmie
Reklama firmy Zbigniewa Broekerego w piśmie

Na początku Broekere zatrudniał kilkunastu pracowników i wykonywał proste elementy do wozów konnych. Wkrótce zdolny inżynier zaczął także wytwarzać elementy do maszyn, takich jak tokarki, frezarki czy wiertarki. Pod koniec lat 30. fabryka w Antoninku wykonywała koła i zabudowy typu furgon dla poznańskiego Stomila.

Warto przeczytać!  5 cennych lekcji od Vismaya Sharmy, dyrektora L'Oréal, który spędził w firmie 30 lat | Trendy

Oprócz tego, że Zbigniew Broekere był sprawnym i zdolnym inżynierem, nie wiele o nim wiadomo. Urodził się w 1902 r. Jego żoną była Stefania May, wnuczka polskiego chemika, Romana Maya. Ów po wielu latach nauki i pracy m. in. w Dreźnie, zbudował fabrykę nawozów fosforowych na Starołęce. Zakład wytwarzał wówczas superfosfat. Później fabrykę przeniesiono do Lubonia. Tam po wojnie została znacjonalizowana i zaczęła działalność jako Zakłady Chemiczne Luboń S.A. W tej chwili zakład nazywa się Luvena.

Posener Fahrzeugwerke

W 1939 r. fabryka Broekerego zatrudniała 100 osób i całkiem dobrze prosperowała. Niestety wojna przekreśliła wielkie plany wielkopolskiego inżyniera. Zakład przejęli Niemcy, którzy zlikwidowali odlewnię, postawili nową halę i przywieźli własne maszyny. Fabrykę nazwano Posener Fahrzeugwerke i produkowano tutaj przyczepy oraz podwozia pod działa lub inne elementy wyposażenia nazistowskiej armii. Wśród produktów były także elementy podwozia pod wyrzutnię rakiet V2.

Po wojnie i walkach o wyzwolenie zakład mocno ucierpiał. Hale miały uszkodzenia po bombach i pociskach, a wnętrze zostało rozszabrowane. Byłą firmę Broekerego szybko znacjonalizowano i ulokowano w niej produkcję przyczepek. Pod koniec 1946 r. zakład zatrudniał ponad 100 osób, a w październiku obchodził uroczystość zmontowania setnej przyczepy. Były to pojazdy bardzo różnorodne, od małych przyczep towarowych dla samochodów, przez 3-tonowe dla ciężarówek i 10-tonowe dla lasów po przyczepy dla PKS-u.

Po wojnie inż. Broekere przez chwilę pracował w swojej byłej fabryce, potem znalazł zajęcie w powstałym w 1947 r. Centralnym Laboratorium Zjednoczenia Przemysłu Akumulatorów i Ogniw. Fundator fabryki w Antoninku był jednym z twórców wózka akumulatorowego pokazywanego na Międzynarodowych Targach Poznańskich w 1948 r. W tej chwili zakład ten działa jako Łukasiewicz – Instytut Metali Nieżelaznych Oddział w Poznaniu.

Warto przeczytać!  PILNE! Jest najgorzej od czasów pandemii! Fatalne dane od naszego zachodniego sąsiada. Kurs euro (EUR) spada| FXMAG INWESTOR

Wielkie warsztaty samochodowe

Wkrótce zmieniono profil działalności terenu pofabrycznego w Antoniku. Od 1953 r. teren działał jako Wielkopolskie Zakłady Napraw Samochodów. Na początku naprawiano tutaj wozy zagraniczne takie jak Citroeny, Skody czy Tatry, a potem duże ciężarówki. W tym czasie oprócz remontów silników i napraw ogólnych zakład w Antoniku zaczyna produkcję zbiorników na zużyty olej silnikowy oraz pierwszych polskich myjni samochodowych Tajfun, a także podnośników hydraulicznych. Produkty z Antoninka były wysyłane na eksport, m. in. do krajów socjalistycznych oraz Egiptu.

Mały, ale wariat. Test Suzuki Jimny w wersji towarowej

W latach 60. Powstają nowe hale (z magazynami, kotłownią, kompresorownią), oprócz tego kierownictwo stawia budynki o znaczeniu socjalnym, utwardza wszystkie drogi w zakładzie.

Możemy produkować dla rolnictwa

W 1971 r. dyrektorem zakładów w Antoniku został Andrzej Bobiński, który miał dalekoidące plany wobec firmy. Zbiegło się to z koncepcją władz PZPR o budowie w kraju samochodu dla rolnictwa. Konstrukcje spełniające wymogi projektowano w FSO i WSM Bielsko Biała na bazie Syreny. Swoją koncepcje miała zaprezentować także FSC w Lublinie. To był moment, by zamienić zakład w fabrykę samochodów.

Ośrodek poznański pracował w grupie na którą składały się: stacja Technicznej Obsługi Samochodów, Spółdzielnia Pracy „Samochód”, Wielkopolskie Zakłady Naprawy Samochodów oraz Instytut Obróbki Plastycznej

W Poznaniu powstały dwa prototypy nazwane Warta i Tarpan. Oba pojazdy zaprezentowano przed władzami i inżynierami z Warszawy. Kiedy Zbigniew Podbielski z COKBPMot myślał sobie o tym jak bardzo chałupniczo wyglądają prezentowane pojazdy, Edward Gierek powiedział do grupki inżynierów: „Widzicie, towarzysze z Poznania potrafili zrobić samochód, a wy z przemysłu nie”.

Jakie auto dla farmera? Testujemy: Isuzu D-Max, Mercedes Benz Sprinter i Nissan Townstar

Więcej o samochodach z Poznania napiszemy w drugiej części historii Tarpana. Jakie silniki początkowo napędzały samochody rolnicze i dlaczego udało się wdrożyć ten pomysł do produkcji? 


Źródło