Akademia Muzyczna Daniela Barenboima i pokój na Bliskim Wschodzie
W wywiadzie udzielonym po niedawnej próbie pan Barenboim wyraził obawy, że ostatnia wojna może przerodzić się w „światową katastrofę”, jeśli nie zostaną podjęte dalsze wysiłki na rzecz zjednoczenia Izraelczyków i Palestyńczyków.
„Nie ma sensu mówić: «My, Żydzi, cierpieliśmy bardziej niż ktokolwiek inny» ani Palestyńczycy: «Cierpieliśmy bardziej niż wy wszyscy»” – stwierdził. „To było bardzo trudne stulecie, w którym brakowało odpoczynku. Myślę, że musimy iść dalej, zapomnieć o naszym stanowisku i pogodzić się z poczuciem równości”.
Rok szkolny w Akademii Barenboim-Said rozpoczął się w tym miesiącu zwyczajowymi sesjami orientacyjnymi na temat napięć izraelsko-palestyńskich, sposobów szanowania różnic i sposobów patrzenia poza stereotypy.
Potem przyszedł śmiercionośny atak pod wodzą Hamasu na południowy Izrael 7 października i następujące po nim izraelskie ataki na Gazę. Wielu uczniów, których telefony wibrowały od gorączkowych wiadomości od przyjaciół i krewnych oraz wyświetlały obrazy zniszczeń, było zbyt zaniepokojonych, aby ćwiczyć na instrumentach. Kierownictwo szkoły, w tym rektor Regula Rapp i syn pana Barenboima, Michael, który pełni funkcję dziekana, sprowadzili doradców biegle posługujących się językiem hebrajskim i arabskim.
Uczniowie starali się kontaktować ze sobą i organizowali spotkania, aby spróbować przezwyciężyć niektóre różnice. Nie wiedząc, co powiedzieć, czasami oferowali jedynie uściski. W pewnym momencie zebrali się na inauguracyjną kolację, dzieląc się domowymi potrawami: hummusem, babą ghanouj, labneh i sałatką z bulguru.
Ich rozmowy były czasami pełne napięcia, ponieważ muzycy z Izraela mówili o utracie poczucia bezpieczeństwa, a Palestyńczycy opisywali życie pod duszącą blokadą, którą Izrael narzucił na Gazę od 16 lat. Rozmowy były również głęboko osobiste, a niektórzy uczniowie dzielili się historiami o utracie bliskich w ciągu dziesięcioleci przemocy na Bliskim Wschodzie.
Studenci starali się wspierać siebie nawzajem w obliczu nowych trudności w społeczeństwie niemieckim; władze zakazały wielu zgromadzeń propalestyńskich, a synagoga w Berlinie została zaatakowana bombami zapalającymi. Spotykali się w swoich akademikach lub wychodzili na piwo i papierosy, rozmawiając o tym, jak czują się winni, że są z dala od rodzin.
Roshanak Rafani, lat 29, perkusista z Teheranu i członek samorządu studenckiego, powiedział, że zamieszanie w regionie może być druzgocące; czasami rozważała porzucenie studiów.
„Wyobraźcie sobie, że ludzie umierają, a teraz po prostu ćwiczę, żeby zobaczyć, którą rękę powinnam położyć tu, a gdzie tam” – powiedziała. „Wszyscy odczuwamy ten wewnętrzny konflikt”.
Dodała, że młodzi muzycy pokonali dzielące ich różnice, przyjmując ideę, że „wszyscy jesteśmy studentami i teraz nie ma dla nas tu żadnej strony”.
„Wszyscy pogodziliśmy się z faktem, że tak naprawdę nie jesteśmy w stanie przekonać się nawzajem o wielu rzeczach” – powiedziała. „Ludzie mówią, podnoszą głos, krzyczą i płaczą, ale dwie godziny później obejmują się nawzajem”.
Wojna wisiała także nad dyskusjami w klasach.
Na niedawnych zajęciach z filozofii tematem była alegoria jaskini Platona, metafora kontemplacji różnicy między niewiedzą a oświeceniem.