Amerykanin uwięziony w Gazie twierdzi, że czuje się „obywatelem drugiej kategorii” | Wiadomości o konflikcie izraelsko-palestyńskim
Waszyngton – Kiedy izraelski nalot uderzył w budynek obok domu, w którym przebywał w Gazie, Zakaria Alarayshi poczuł się, jakby za życia doświadczył śmierci.
„Byliśmy zdezorientowani i stłoczeni razem. To była śmierć, śmierć. Czujesz się, jakbyś umarł od uderzenia i strachu. Jestem dorosłym mężczyzną i płakałem ze strachu. Wyobraź sobie, przez co przechodzą dzieci. Nie mieliśmy pojęcia, co robić” – powiedział Al Jazeerze w wywiadzie telefonicznym.
Alarayshi i jego żona Laila Alarayshi to dwie z setek obywateli Stanów Zjednoczonych uwięzionych w Strefie Gazy w wyniku walk między Izraelem a Hamasem, w których zginęły tysiące ludzi i zrównano z ziemią całe dzielnice na terytorium Palestyny.
Alarayshi planowali zatrzymać się w Gazie jedynie na kilka tygodni, aby odwiedzić rodzinę. Teraz ich pobyt jest nieokreślony, ponieważ trwające działania wojenne utrudniają podróżowanie, a ograniczenia na granicach ograniczają możliwości ucieczki.
W zeszłym tygodniu para – mieszkańcy Livonia w stanie Michigan – złożyła pozew przeciwko administracji prezydenta Joe Bidena, żądając od rządu USA ewakuacji Amerykanów z oblężonego pasa.
Alarayshi, który oświadczył, że głosował na Bidena w 2020 r., ma nadzieję, że pozew skłoni prezydenta USA do równego traktowania wszystkich Amerykanów, bez względu na to, po której stronie granicy z Gazą się znajdują. Stany Zjednoczone ewakuowały tysiące swoich obywateli z sąsiedniego Izraela, w tym na statku wycieczkowym.
„Pracowałem na trzech stanowiskach. Zbudowałem biznes. Płacę podatki. Zrobiłem wszystko, co należy, aby zbudować lepszą przyszłość dla siebie i mojej rodziny oraz żyć honorowo. Ale teraz czuję się jak obywatel drugiej kategorii. Prezydent Biden powinien zadbać o wszystkich” – powiedział.
Biden przybędzie do Izraela w środę, gdzie ma powtórzyć niezachwiane poparcie dla sojusznika USA.
Pozew
Nabih Ayad, prawnik i założyciel Arabsko-Amerykańskiej Ligi Praw Obywatelskich (ACRL), grupy zwolenników z siedzibą w stanie Michigan zaangażowanej w pozew, powiedział, że rząd USA ma obowiązek chronić swoich obywateli za granicą.
„Fakt, że ewakuujecie obywateli USA pochodzenia izraelskiego, ale nie obywateli USA pochodzenia palestyńskiego, stwarza problem” – Ayad powiedziała Al Jazeera. W pozwie zarzuca się rządowi USA naruszenie przepisów konstytucyjnych zapewniających równość wobec prawa.
Ayad przyznał, że sytuacja w zakresie bezpieczeństwa w Gazie jest tragiczna, ale powiedział, że Stany Zjednoczone mają wpływ na Izrael i Egipt, dwóch sojuszników graniczących z terytorium Palestyny i mogących pomóc w ewakuacjach.
„Ponownie, kto przeprowadza bombardowanie? Jakiej broni używają? To Izrael, nasz przyjaciel, będzie przeprowadzał bombardowania przy użyciu amerykańskiej broni i to on ma kontrolę nad wszystkimi granicami” – powiedział.
Izrael nakazał ponad milionowi Palestyńczyków opuszczenie północnej części Gazy, ale nie uchroniło to południowego regionu Strefy przed ciągłym strumieniem bombardowań. W tym tygodniu w izraelskich nalotach zginęło dziesiątki osób na południowych miastach Khan Yunis i Rafah.
Khan Yunis to miejsce, w którym obecnie Alarayshi i jego żona mieszkają, aby być bliżej przejścia granicznego w Rafah, ważnej arterii prowadzącej do Egiptu. Ale chociaż Alarayshi kilkakrotnie zbliżał się do granicy, stwierdził, że obywatele USA nie mogli jeszcze bezpiecznie przez nią przejść. Para nadal tkwi w martwym punkcie.
Tymczasem w Khan Yunis nie tylko zmagają się z codziennymi nalotami, ale sytuacja humanitarna jest straszna, powiedział Alarayshi.
„Nie ma życia. Idę do sklepu; nie ma nic do jedzenia” – powiedział Al Jazeerze.
„Jemy raz na 24 godziny. Dostajemy ciasteczka. Do jedzenia dostajemy kanapkę z plasterkiem sera. Kupowaliśmy wodę. Teraz nie ma wody, więc trzeba pić słono [tap] woda. Mam cukrzycę, nadciśnienie i cholesterol. Jestem w strasznym stanie.”
Demokratyczna kongresmenka Rashida Tlaib, reprezentująca okręg stanu Michigan, opowiedziała o cierpieniach pary podczas poniedziałkowej odprawy z reporterami.
„Rozmawiałem z nim przez telefon o 1 w nocy, upewniając się, że uda mu się dotrzeć do granicy z Egiptem. Czekali tam sześć godzin i nic” – powiedział Tlaib.
„Nie ma wyższego priorytetu”
Departament Stanu USA stwierdził, że „nie ma to wyższego priorytetu niż bezpieczeństwo obywateli USA za granicą”.
„Obywatele USA w Izraelu, Gazie i na Zachodnim Brzegu potrzebujący pomocy powinni wypełnić formularz przyjmowania wniosków kryzysowych na stronie travel.state.gov” – powiedział Al Jazeerze w oświadczeniu rzecznik Departamentu Stanu.
„Będziemy nadal dostarczać obywatelom USA aktualne informacje, w tym pomoc w wyjeździe, w miarę pojawiania się informacji”.
W oświadczeniu nie odniesiono się do pytania Al Jazeery, czy Stany Zjednoczone mają plan wydostania Amerykanów z Gazy.
Mariam Charara, dyrektor wykonawcza ACRL, powiedziała, że grupa otrzymała od urzędników amerykańskich „te same szablonowe odpowiedzi”, ale żadnych konkretnych działań.
Charara, która była w bliskim kontakcie z Alarayshimi, opisała ich jako „niesamowitą” rodzinę spełniającą amerykański sen.
Na razie jednak para nie jest pewna, czy przeżyją. Dom, w którym mieszkali Alarayshi w Gazie, został zbombardowany po ich opuszczeniu.
„Kiedy spada bomba, wstrząsa całą dzielnicą, a jej dźwięk sprawia, że wyskakujesz z ciała. To bardzo źle. Moja żona i ja nie jesteśmy pewni, czy uda nam się wyjść z Khan Yunis. Nie wiem” – powiedział Alarayshi.