Amerykański urzędnik poinformował, że personel amerykański został ranny w ataku na bazę lotniczą Al-Asad w Iraku
CNN
—
Dwóch amerykańskich urzędników poinformowało, że personel amerykański został ranny w sobotę w ataku rakietowym na bazę lotniczą Al-Asad w Iraku.
Urzędnicy twierdzą, że w wyniku ataku odniesiono niewielkie obrażenia, choć nie jest od razu jasne, ilu pracowników zostało rannych.
Centralne Dowództwo USA potwierdziło atak w sobotni wieczór i w oświadczeniu stwierdziło, że „pewna liczba” personelu amerykańskiego jest badana pod kątem urazów mózgu.
W bazę wycelowano wiele rakiet i rakiet balistycznych i chociaż większość została przechwycona przez obronę powietrzną bazy, niektóre wywarły wpływ, – napisano w oświadczeniu CENTCOM.
Użycie potężniejszych rakiet balistycznych, znacznie rzadszych niż rakiety lub jednokierunkowe drony atakujące, następuje w momencie rosnącego napięcia w regionie, gdy wojna między Izraelem a Hamasem trwa już 100 dni.
Od początku wojny siły amerykańskie i koalicyjne stają w obliczu zwiększonego zagrożenia ze strony wspieranych przez Iran szyickich milicji. Według stanu na czwartek siły amerykańskie i koalicyjne były atakowane w Iraku i Syrii ponad 143 razy od 7 października; Wydaje się, że sobotni incydent był już drugim przypadkiem użycia rakiet balistycznych do ataku na USA.
Do sobotniego ataku przyznała się islamska grupa oporu w Iraku, wspierana przez Iran grupa bojowników.
W oświadczeniu grupa podkreśliła swoje zaangażowanie w stawianie oporu amerykańskim „siłom okupacyjnym” w regionie i przytoczyła atak jako reakcję na, jak to określiła, „masakry jednostki syjonistycznej” na narodzie palestyńskim w Gazie. Grupa nie przedstawiła żadnych dowodów na poparcie swojego twierdzenia.
W listopadzie bojownicy w Iraku wystrzelili rakiety balistyczne bliskiego zasięgu w stronę sił koalicji, co skłoniło Stany Zjednoczone do przeprowadzenia nalotów na obiekty wykorzystywane przez wspieraną przez Iran grupę Kataib Hezbollah, która jest odpowiedzialna za wiele ataków rakietowych i dronów na koalicję. .
Siły amerykańskie w Iraku i Syrii działają w ramach koalicji mającej na celu pokonanie ISIS. Rząd iracki wezwał jednak siły międzynarodowe do ostatecznego opuszczenia kraju po tym, jak amerykańskie ataki na obiekty Kataib Hezbollah – które były pierwszymi atakami administracji Bidena w Iraku od rozpoczęcia wojny w Gazie – wywołały napięcie z rządem irackim.
„Wierzymy, że reorganizacja stosunków poprzez zakończenie obecności zapobiegnie większym napięciom i uwikłaniu się w kwestie bezpieczeństwa wewnętrznego i regionalnego” – powiedział agencji Reuters na początku tego miesiąca iracki premier Mohammed Shia al-Sudani.
Specjalny przedstawiciel Sekretarza Generalnego ONZ ds. Iraku również ostrzegł, że region znajduje się w „krytycznym momencie” wojny w Gazie, stwierdzając w oświadczeniu, że Irakowi grozi dalsze wciągnięcie w konflikt.
„Pomimo wysiłków rządu, aby zapobiec eskalacji napięć, ciągłe ataki – pochodzące z granic Iraku i spoza nich – mogą zniweczyć ciężko wypracowaną stabilność kraju i osiągnięcia, jakie osiągnął on w ostatnich latach” – stwierdzono w oświadczeniu.
Pentagon utrzymuje, że obecność jego sił jest nadal na zaproszenie rządu irackiego i nic się nie zmieniło. Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan spotkał się z al-Sudani na początku tego tygodnia w Davos w Szwajcarii i obaj omówili „znaczenie utrzymania silnego partnerstwa dwustronnego” – oznajmił Biały Dom w odczytaniu.
Stany Zjednoczone również oddzielnie stoją w obliczu zagrożeń na Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej. Wspierani przez Iran rebelianci Houthi przeprowadzili wielokrotne ataki na międzynarodowe szlaki żeglugowe, w tym co najmniej dwa ataki na statki należące do USA w tym tygodniu, co skłoniło niektóre z największych przedsiębiorstw żeglugowych na świecie do ominięcia krytycznej drogi wodnej.
Stany Zjednoczone przeprowadziły serię coraz częstszych ataków wymierzonych w aktywa Houthi, a prezydent Joe Biden powiedział w czwartek, że strajki będą kontynuowane, przyznając jednocześnie, że ataki USA nie powstrzymały ataków tej grupy.
Kaanita Iyer, Mohammed Tawfeeq, Hamdi Alkhshali, Haley Britzky i Donald Judd z CNN wnieśli swój wkład w powstanie tego raportu.