Świat

„Anglia jest nadzieją”: niektórzy twierdzą, że spróbują ponownie – pomimo śmierci kanału Channel | Migracja

  • 24 kwietnia, 2024
  • 5 min read
„Anglia jest nadzieją”: niektórzy twierdzą, że spróbują ponownie – pomimo śmierci kanału Channel |  Migracja


Thej, mogłem być na wycieczce szkolnej. Pięćdziesięciu nastolatków z Wietnamu, ubranych na przenikliwe zimno w puchowe kurtki, eleganckie tenisówki i wełniane czapki, siedziało na chodniku obok wiaty autobusowej przed Gare Calais, słuchając muzyki i oglądając filmy na smartfonach.

Czekali na autobus 423, który zabierze ich z powrotem do lasu pod Dunkierką, gdzie nocowali wraz z około tysiącem innych osób. To był rozczarowujący poranek dla grupy.

Ich próba przedostania się pontonem na plaże Anglii z Wimereux, spokojnego nadmorskiego miasteczka położonego 20 mil na południe od Calais, została w ostatniej chwili przerwana przez ich opiekunów.

Pięć osób, w tym siedmioletnia dziewczynka, utonęło po wyrzuceniu z przepełnionej łodzi wkrótce po opuszczeniu francuskiego brzegu, około godziny 5 rano.

Pracownicy organizacji humanitarnej powiedzieli, że na statku wybuchła bójka, gdy ci, którzy nie zapłacili, próbowali wejść na pokład.

Było ich 112 na łodzi, która przy połowie tej liczby byłaby przepełniona.

Silnik zgasł i przegrali najsłabsi, wrzuceni do lodowatej wody.

Ojciec dziecka, Irakijczyk, został odnaleziony przez ratowników na statku, na którym znajdowała się jego córka. Jej bezwładne ciało zostało wydobyte z fal, ale nie reagowała.

Nie żeby to była informacja przekazywana Wietnamczykom.

„Policja zabrała nóż do łodzi, więc nie mogliśmy płynąć” – powiedziała należąca do grupy 17-latka, która nie może podać swojego nazwiska.

Warto przeczytać!  Izrael otwiera tunele pod siedzibą Agencji ONZ ds. uchodźców palestyńskich w mieście Gaza

Czy nie wiedziała, że ​​to, czego próbowała, mogło być śmiertelne – rzeczywiście miało to miejsce tego samego ranka? Że w wyniku utonięć liczba ofiar śmiertelnych w kanale La Manche w tym roku wzrosła do 15?

„Będzie dobrze, myślę, że przypływ jest w porządku” – powiedziała. U jej stóp leżało kilka świecących kamizelek ratunkowych, które znalazła na poboczu drogi i zabrała ze sobą.

Kanał widziany z Wimereux. Zdjęcie: Abdulmonam Eassa/The Guardian

Czy miała świadomość, że zaledwie kilka godzin wcześniej rząd brytyjski przyjął ustawę, na mocy której po przybyciu do Wielkiej Brytanii grozi jej deportacja do Rwandy?

„Usłyszałam pewne informacje” – powiedziała. „Czy możesz mi opowiedzieć więcej o Rwandzie?”

Nic, co można było powiedzieć, nie przebiło jej nadziei.

„Jesteśmy tu nielegalni, nie mamy żadnych dokumentów” – powiedziała dziewczyna. Ale czy miałaby dokumenty w Wielkiej Brytanii? „Nie mogę powiedzieć, nie mogę powiedzieć” – dodała, gdy w polu widzenia pojawił się jeden z czterech mężczyzn z Bliskiego Wschodu stojących w pobliżu. „To jest mój kryzys”.

Opisywano to jako polityczne zwycięstwo Rishiego Sunaka w poniedziałkowy wieczór, kiedy Izba Lordów ostatecznie wycofała się po miesiącach parlamentarnych wahań w sprawie planu dla Rwandy.

Zespół pracowników prowadzących sprawę w nadchodzących tygodniach określi pierwszą transzę osób, które mają zostać deportowane do kraju Afryki Środkowo-Wschodniej w lipcu tego roku.

Warto przeczytać!  Fetterman odrzuca sugestię Harrisa, że ​​Izrael może ponieść konsekwencje inwazji na Rafah: „Trudno się nie zgodzić”

Rząd wierzy, że groźba deportacji do Rwandy po przybyciu do Wielkiej Brytanii okaże się ważniejsza od obietnicy nowego, lepszego życia złożonej przez przemytników.

Jest to próba przeciwstawienia nowej trudnej rzeczywistości – deportacji do Rwandy – nadziei i przeżytym doświadczeniom osób, które licznie przybyły na francuskie wybrzeże: młodych Wietnamczyków i setek innych osób z Iraku, Sudanu, Erytrei i innych krajów, które również został zawrócony z Wimereux w ostatniej chwili we wtorek rano.

Kalkulacja w tej chwili jest jasna. Osoby wracające we wtorek wieczorem do „dżungli” pod Dunkierką powiedziały, że podczas pobytu w Europie kontynentalnej grozi im odesłanie do domu.

Znali ludzi, którzy dotarli do Anglii i nie wrócili, a nawet nie odesłali pieniędzy.

Goniono ich aż do końca drogi. „Anglia jest nadzieją” – powiedział Walid, 30-letni Irakijczyk, który powiedział, że w nadchodzących tygodniach spróbuje przekroczyć granicę. „Spróbuję szczęścia. Nie mogę tu zostać”.

Dany Patoux, wolontariuszka francuskiej organizacji charytatywnej Osmose 62, przebywała na plaży, kiedy wydobyto na brzeg ciało młodej dziewczyny i jej ojca.

Widziała tego mężczyznę już co najmniej trzy razy, na tej plaży oraz w Bolonii, z żoną i dwójką młodszych dzieci.

Warto przeczytać!  Ilu Palestyńczyków zginęło w Gazie? Wyjaśniono liczbę ofiar śmiertelnych
Migranci wsiadający do autobusu w Wimereux. Zdjęcie: Abdulmonam Eassa/The Guardian

Każda poprzednia próba przekroczenia granicy była udaremniana przez policję.

„Wpadł w nasze ramiona i zalał się łzami” – Patoux powiedział o horrorze poranka. „Widział, jak jego córka umiera na jego oczach”.

Jednak reszta młodej rodziny mężczyzny pozostała na łodzi. Rzeczywiście, po odzyskaniu ciał i 47 innych osobach dobrowolnie dostało się na łódź ratunkową, ponton wyruszył w podróż z wieloma innymi osobami do Anglii.

W obliczu niewyobrażalnego horroru część osób na statku nadal wierzyła w lepsze życie po drugiej stronie wzburzonych wód.

„We wszystkich krajach, które wcześniej przemierzali, byli torturowani lub prześladowani, grożono im deportacją, a warunki tutaj nie są godne zwierząt” – stwierdził Patoux. „Przemierzając Anglię, mają nadzieję znaleźć schronienie i ciepło.

„Słyszeli o prawie z Rwandy, ale wiedzą, że podjęcie działań wymaga czasu, więc są gotowi podjąć to ryzyko, aby dotrzeć do celu, zanim zostanie ono wprowadzone”.

Patoux zasugerował, że starania o dostanie się na statek tego ranka mogły wynikać po części z obawy ludzi przed dotarciem do Anglii przed rozpoczęciem lotów do Rwandy.

„Ale ja nic nie myślę [will] zmienić, kiedy stanowi prawo” – stwierdziła. „Większość z nich ma tam członków rodziny lub słyszy, że ludzie rzeczywiście zostają i pomagają finansowo w domu. Nie są beznadziejni.”


Źródło