Filmy

Anya Taylor-Joy świeci w Brutalnym powrocie na Fury Road

  • 15 maja, 2024
  • 6 min read
Anya Taylor-Joy świeci w Brutalnym powrocie na Fury Road


Dziewięć lat temu seria filmów „Mad Max” George’a Millera zmieniła się z brutalnie zabawnej dystopijnej fantasy, jak to miało miejsce w trzech filmach z lat 1979–1985, w szokująco dobre (i tak, brutalnie zabawne) dzieło sztuki filmowej, które jest w stanie zdobywając wiele nagród. A ponieważ ta zmiana rozpoczęła się wraz z premierą „Mad Max: Na drodze gniewu” w 2015 roku na Festiwalu Filmowym w Cannes, logiczne jest, że kolejna część jego epickiej serii – która teraz otrzymuje oficjalne oznaczenie saga w tytule „Furiosa: A Mad Max Saga” – miał premierę w środowy wieczór w Cannes.

Oczywiście, tak naprawdę to nie jest Mad Max saga – to saga o kimś, kto pewnego dnia pozna Mad Maxa. W „Na drodze gniewu” grana przez Charlize Theron postać Furiosy, buntownika, wojowniczki i proteanistki żyjącej na ociekających testosteronem pustkowiach zniszczonej postapokaliptycznej Australii, zdołała przyćmić Maxa Rockatansky’ego Toma Hardy’ego (następcy Maxa Mela Gibsona z czasów lata 80-te). W nowym filmie Furiosa całkowicie przejmuje kontrolę nad postacią, co stanowi prequel i historię pochodzenia tej postaci.

(Max rzeczywiście pojawia się w „Furiosa”, ale to niewiele więcej niż tylko obsługa fanów.)

Davida Cronenberga Francisa Forda Coppoli

Dzięki Anyi Taylor-Joy zastępującej Therona oraz zakurzonym i wysokooktanowym sekwencjom akcji podkręconym do cudownie przesadzonego poziomu, „Furiosa” jest satysfakcjonującym dodatkiem do serii, która przeszła od niezależnej estetyki oryginalnego „Mad Maxa” do od przesadnej ekstrawagancji „Mad Max Beyond Thunderdome” (Tina Turner jako ciocia!) po sprytną sztuczkę wykonaną przez Millera w dwóch ostatnich filmach, które zawierają tyle samo akrobacji samochodowych, co film „Szybcy i wściekli” ale nadal czuj się jak w domu w Grand Theatre Lumiere w Cannes.

Warto przeczytać!  „Anora” i 12 najlepszych filmów festiwalu w Cannes 2024

Czy „Furiosa” jest tak samo satysfakcjonująca jak jej poprzedniczka? Nie do końca, chociaż częściowo dlatego, że ostatni film był cudownym szokiem po 30-letniej przerwie od „Grzmotu”, podczas którego Miller zajmował się wszystkim, od „Czarownic z Eastwick” po „Babe: Pig in the City”. do „Szczęśliwych stóp”.

„Na drodze gniewu” był pomysłowym, wirtuozowskim filmem akcji, który palił na wszystkie strony od początku do końca; „Furiosa” cofa się, uzupełnia luki i solidnie wykonuje swoją pracę, nadając swojemu tytułowemu bohaterowi historię, która odpowiada na pytania, które jego poprzednik pozostawił w kurzu. Nie dostarcza jednak tak pełnych emocji i nie zapewnia takiego samego poczucia odkrycia, i nie wydaje się prawdopodobne, że w marcu przyszłego roku doprowadzi wszystkie filmy do Oscara, tak jak „Droga gniewu” zdobyła sześć Oscarów w 2016.

Miller powiedział, że historia nowego filmu została napisana przed zdjęciami do „Na drodze gniewu”, ponieważ postać potrzebowała mocnej historii, nawet jeśli ta historia nie była oglądana i była ledwo omawiana w tym filmie. Ta historia rozgrywa się od początku, rozpoczynając się w zielonej gminie, gdzie młoda Furiosa (Alyla Browne) jest wychowywana przez swoją zawziętą matkę (Charlee Fraser), zanim pustynni najeźdźcy dowodzeni przez Dementusa Chrisa Hemswortha porywają młodą dziewczynę i ostatecznie zabijają jej matka, gdy próbuje uratować Furiosę.

Zaczynając od „Zielonego miejsca”, za którym Furiosa tęskni od zawsze, nowy film zaczyna się wyjaśniać jeden aspekt po drugim: harem żon, które uwalnia i z którymi odjeżdża w ostatnim filmie, proteza przedramienia, którą sport, dramatyczny makijaż wykonany z oleju silnikowego. Taylor-Joy jest kilka centymetrów niższa od Theron i bardziej przyzwyczajona do bycia cichszą siłą w takich projektach jak „The Queen’s Gambit” i „Last Night in Soho”. Ale taki jest sens tej postaci, która z małej dziewczynki, która straciła mamę, zmienia się w przerażającego wojownika, który może obalić brudny, karykaturalnie okrutny patriarchat.

W „Furiosa” Taylor-Joy odpowiada radośnie opisowemu imieniu swojej bohaterki i jest całkowicie wiarygodna jako osoba, która może wyrosnąć na Charlize Theron. (A Browne, który gra ją jako młodą dziewczynę, jest tak wiarygodny jako ktoś, kto wyrośnie na Anyę Taylor-Joy, że zaczynasz myśleć o tej przerażającej technologii odmładzającej w filmach takich jak „Irlandczyk”).

Główny wróg Furiosy w tym filmie – choć szczerze mówiąc, prawie każdy, kogo spotkasz w tej zakurzonej apokalipsie świata, jest wrogiem innego rodzaju; to tylko zły okolicy – ​​to Doktor Dementus Chrisa Hemswortha. (Trzeba założyć, że jego pseudonim to tylko kolejne z żartobliwych imion Millera, a nie ukłon w stronę doktora Demento, DJ-a z Los Angeles, który co tydzień puszczał poważnie przekręcone płyty w swoim konsorcjalnym programie.) Ale pojawia się Hemsworth wziąć za inspirację komiczny odcień imienia (i jego haczykowatej protezy nosa): to właściwie marudny bachor, który próbuje być złym watażką, zachowując się okrutnie i okrutnie, głównie dlatego, że oczekują tego od niego jego słudzy.

Warto przeczytać!  Zespół odpowiedzialny za „Wojnę o porcelanę” o udostępnieniu filmu światu

Są chwile, kiedy podejście Hemswortha się sprawdza – ostateczne starcie pomiędzy Dementusem i Furiosą ma odświeżająco ludzki wymiar – ale akcenty komiczne również wydają się czasami błędne w obliczeniach. To przede wszystkim saga o zemście, w której Furiosa jest nieprzejednaną siłą, która chce zmusić go do zapłaty, i dziwnie jest śmiać się z faceta, którego nasza bohaterka chce zniszczyć.

Ale „Furiosa” jest szalenie i tak, wściekle przesadzona, ponieważ takie właśnie są filmy „Mad Max”, a jej ekscesy są na tyle chwalebne, że usuwają wszelkie tonalne sprzeczki. Ludzie zostają przejechani przez monster trucki i wysadzeni w powietrze przez eksplodujące włócznie rzucone z lotni; Furiosa spędza większość epickiej sceny akcji pod ciężarówką; żadna scena bitwy nie jest wystarczająco dobra, jeśli nie rozgrywa się z prędkością co najmniej 60 mil na godzinę. A jednak ma sens, że pokazują to cholerstwo na Festiwalu Filmowym w Cannes.

Uchyl więc swój zatłuszczony, zakurzony i zniszczony kapelusz przed George’em Millerem, który dokonuje jakiegoś absurdalnego wyczynu, zamieniając te brudne filmy akcji w wielką sagę.

„Furiosa: A Mad Max Saga” będzie można oglądać wyłącznie w kinach 24 maja.


Źródło