Aplikacja „bezpieczeństwa” wolontariuszy obywatelskich przypadkowo doxxuje piosenkarkę Billie Eilish
Citizen, prowokacyjna aplikacja do zgłaszania przestępstw, znana wcześniej jako Vigilante, ponownie pojawia się w wiadomościach z niewłaściwych powodów. W czwartkowy wieczór doxxed piosenkarka Billie Eilish, publikując jej adres do tysięcy ludzi po rzekomym włamaniu do jej domu.
Wkrótce po włamaniu aplikacja powiadomiła użytkowników o włamaniu w dzielnicy Highland Park w Los Angeles — podając adres domu. Jak poinformował o Wice, Wiadomość od obywatela została zaktualizowana o 21:41 i zawiera informację, że dom należy do Eilish. Według danych Citizen, alert został wysłany do 178 000 osób i obejrzało go prawie 78 000. W piątek rano Citizen zaktualizował opis incydentu w aplikacji, zastępując dokładny adres pobliskim skrzyżowaniem.
Chociaż adresy domowe celebrytów są często publicznie dostępne (zwykle na podejrzanych stronach specjalizujących się w takich inwazyjnych bzdurach), popularna aplikacja przekazująca tysiącom użytkowników adres domowy jednej z największych gwiazd muzyki pop jest… nowością. Niestety, jest to również najnowszy potencjalnie destrukcyjny ruch ze strony Citizen.
Kiedy Citizen wystartował jako Vigilante w 2016 roku, Apple szybko wycofał tytuł z App Store w oparciu o obawy dotyczące zachęcania użytkowników do wpadania w niebezpieczne sytuacje. Zmieniono więc markę na Citizen z nowym naciskiem na bezpieczeństwo, a Apple ponownie otworzył swoje bramy. Aplikacja zaczęła doradzać użytkownikom, aby unikali trwających incydentów, jednocześnie udostępniając narzędzia pomagające osobom złapanym w niebezpieczną sytuację. Chociaż brzmi to rozsądnie, co najmniej jeden odcinek ujawnia nadgorliwość firmy, która przedkłada uwagę i zysk nad odpowiedzialność społeczną.
W maju 2021 roku dyrektor generalny Andrew Frame zarządził uruchomienie transmisji na żywo, zachęcając użytkowników aplikacji do ścigania podejrzanego o podpalanie lasu (na podstawie wskazówki od sierżanta LAPD i e-maili od mieszkańców przesłuchiwanych przez policję). Zaoferował nagrodę w wysokości 10 000 dolarów za znalezienie podejrzanego, która później wieczorem wzrosła do 30 000 dolarów. W miarę jak polowanie trwało, dyrektor generalny podobno stał się bardziej szalony, a jedna z jego wewnętrznych rozmów na Slacku zachęcała zespół do „zdobycia tego faceta przed północą” w ekstatycznej wiadomości pisanej wielkimi literami.
Pracownik został zignorowany na czacie Slack, gdy ostrzegł zespół przed złamaniem warunków korzystania z aplikacji, które zabraniają „publikowania określonych informacji, które mogłyby zidentyfikować strony zaangażowane w incydent”. Kiedy tamtej nocy policja ogłosiła, że dokonała aresztowania, zespół świętował, wierząc, że ich gorączkowe polowanie na sławę doprowadziło do schwytania. Jedyny problem? Obywatel miał niewłaściwego faceta. W widocznej chęci Frame’a do legitymizacji celu swojej aplikacji poprzez aresztowanie głośnego obywatela, wyznaczył publiczną nagrodę za niesłusznie oskarżonego podejrzanego.
Wszystkie produkty polecane przez Engadget są wybierane przez nasz zespół redakcyjny, niezależny od naszej firmy macierzystej. Niektóre z naszych historii zawierają linki partnerskie. Jeśli kupisz coś za pośrednictwem jednego z tych linków, możemy otrzymać prowizję partnerską. Wszystkie ceny są aktualne w momencie publikacji.