Świat

Arcybiskup Gänswein: Benedykt XVI żył kochając Pana do końca

  • 4 stycznia, 2023
  • 10 min read
Arcybiskup Gänswein: Benedykt XVI żył kochając Pana do końca


Prywatny sekretarz zmarłego papieża emeryta Benedykta XVI, arcybiskup Georg Gänswein, rozmawia z Vatican News i składa poruszające świadectwo o ostatnich godzinach zmarłego papieża i wielu latach spędzonych u jego boku.

Silvii Kritzenberger

Wypróbowany, poruszony, ale jednocześnie spokojny. Arcybiskup Georg Gänswein, prefekt Domu Papieskiego i prywatny sekretarz najpierw kardynała Josepha Ratzingera, a następnie Benedykta XVI, odwiedził studia Radia Watykańskiego dzień przed pogrzebem człowieka, któremu służył przez wiele lat.

W jednym z wywiadów opowiada o ostatnich chwilach ziemskiej egzystencji człowieka, który służył Kościołowi jako Biskup Rzymu w latach 2005-2013, a następnie blisko dziesięć lat temu dokonał historycznego wyboru rezygnacji z pontyfikatu.

P: Tysiące wiernych złożyło hołd doczesnym szczątkom papieża emeryta. Spędziłaś z nim dużą część swojego życia. Jak teraz żyjesz?

Po ludzku bardzo cierpi. Boli, cierpię… Duchowo, bardzo dobrze. Wiem, że papież Benedykt jest teraz tam, gdzie chciał iść.

P: Jak Benedykt XVI przeżywał te ostatnie dni? Jakie były jego ostatnie słowa?

Nie słyszałem na własne uszy jego ostatnich słów, ale w noc poprzedzającą jego śmierć usłyszała je jedna z asystujących mu pielęgniarek. Około trzeciej: „Panie, kocham Cię”. Pielęgniarka powiedziała mi rano, jak tylko weszłam do sypialni, to były ostatnie naprawdę zrozumiałe słowa.

Zwykle odmawialiśmy Jutrznię przed jego łóżkiem: także tego ranka powiedziałem Ojcu Świętemu: „Zróbmy tak, jak wczoraj: modlę się głośno, a wy łączcie się duchowo”. W rzeczywistości nie mógł już modlić się na głos, naprawdę brakowało mu tchu.

Tam tylko trochę otworzył oczy – zrozumiał pytanie – i kiwnął twierdząco głową. Więc zacząłem. Około godziny 8 zaczął coraz ciężej oddychać. Było dwóch lekarzy – dr Polisca i resuscytator – i powiedzieli mi: „Boimy się, że teraz nadejdzie chwila, kiedy będzie musiał stoczyć ostatnią walkę na ziemi”.

zadzwoniłem do wspomnienia Domini a także siostrę Brygidę, i powiedziałam im, żeby przyszli, bo doszedł do konania. Był wtedy przytomny. Modlitwy towarzyszące umierającemu przygotowałem już wcześniej i modliliśmy się razem około 15 minut, podczas gdy Benedykt XVI oddychał coraz ciężej.

Stało się jasne, że nie może dobrze oddychać. Spojrzałem więc na jednego z lekarzy i zapytałem: „Ale czy popadł w agonię?”. Powiedział mi: „Tak, zaczęło się, ale nie wiemy, jak długo to potrwa”.

P: A potem co się stało?

Byliśmy tam; wszyscy potem modlili się w ciszy, ao 9:34 wziął ostatni oddech. Potem kontynuowaliśmy nasze modlitwy już nie za umierających, ale za zmarłych. A zakończyliśmy odśpiewaniem „Alma Redemptoris Mater”.

Zmarł w oktawie Bożego Narodzenia, swoim ulubionym czasie liturgicznym, w dniu swego poprzednika – św. Sylwestra, papieża cesarza Konstantyna. Został wybrany w dniu, w którym wspominany jest niemiecki papież, św. Leon IX z Alzacji; zmarł w dzień rzymskiego papieża św. Sylwestra.

Warto przeczytać!  Kto stał za sabotażem francuskiej sieci kolejowej? Oto, co wiemy

Powiedziałem wszystkim: „Zadzwonię natychmiast do papieża Franciszka, on pierwszy się o tym dowie”. Zadzwoniłem do niego, a on powiedział: „Będę tam natychmiast!”

Potem przyszedł, odprowadziłem go do sypialni, w której umarł i powiedziałem wszystkim: „Zostań”. Papież ich powitał; Zaproponowałem mu krzesło, a on usiadł obok łóżka i modlił się. Udzielił błogosławieństwa i odszedł. Stało się to 31 grudnia 2022 roku.

P: Które słowa z jego duchowego testamentu najbardziej cię poruszyły?

Testament jako taki głęboko mnie poruszył. Muszę przyznać, że wybranie kilku słów jest trudne. Ale ten testament był już spisany 29 sierpnia 2006 r., w liturgiczne święto męczeństwa św. Jana Chrzciciela.

Został napisany odręcznie – bardzo czytelny, bardzo mały, ale czytelny – w drugim roku jego pontyfikatu. Po niemiecku powiedzielibyście:O-Ton Benedikt”, czyli „To naprawdę Benedykt”. Gdybym miał tekst, nie znając autora, rozpoznałbym go. Zawiera ducha Benedykta. Czytając go lub medytując nad nim, widać, że jest naprawdę jego. Cały on jest tutaj, na dwóch stronach.

P: Krótko mówiąc, jest to podziękowanie dla Boga i jego rodziny…

Tak. Jest to podziękowanie, ale także zachęta dla wiernych, aby nie dali się zwieść żadnej hipotezie, czy to w dziedzinie teologicznej czy filozoficznej, czy w jakiejkolwiek innej.

Ostatecznie to Kościół przekazuje, to Kościół, żywe Ciało Chrystusa, przekazuje wiarę wszystkim i dla wszystkich. Czasami nawet w teologii istnieją teorie, które są bardzo oświecone lub wydają się takie, ale po roku lub dwóch już minęły. To wiara Kościoła katolickiego, ona naprawdę prowadzi nas do wyzwolenia i kontaktu z Panem.

P: Jakie było najmocniejsze przesłanie jego pontyfikatu?

Jego siła leży w motcie, które wybrał, gdy został arcybiskupem Monachium, cytując Trzeci List Jana: „Cooperatores veritatis”, to znaczy „współpracownikami prawdy”, co oznacza, że ​​prawda nie jest czymś pomyślanym, ale jest Osobą: jest Synem Bożym.

Bóg wcielił się w Jezusa Chrystusa, w Jezusa z Nazaretu, i to jest jego przesłanie: nie podążać za teorią prawdy, ale iść za Panem. „Ja jestem drogą, prawdą i życiem”. To jest jego wiadomość. Orędzie, które nie jest ciężarem: jest raczej pomocą w dźwiganiu całego ciężaru każdego dnia, a to daje radość. Są problemy, ale wiara jest silniejsza; wiara musi mieć ostatnie słowo.

P: Świat nigdy nie zapomni, że 11 lutego 2013 roku ogłoszono rezygnację. Są tacy, którzy nadal twierdzą, że nie był to wolny wybór, a nawet, że w jakiś sposób chciał pozostać papieżem. Co myślisz?

Warto przeczytać!  Chiński okręt wojenny zbliżył się na odległość 150 metrów od amerykańskiego niszczyciela rakietowego w Cieśninie Tajwańskiej

Ja sam zadawałem mu to samo pytanie przy różnych okazjach, mówiąc mu: „Ojcze Święty, oni szukają spisku za ogłoszeniem z 11 lutego po konsystorzu. Szukają, szukają, szukają…”

Benedykt odpowiedział: „Kto nie wierzy, że to, co powiedziałem, jest prawdziwym powodem rezygnacji, nie uwierzy mi, nawet jeśli powiem teraz: „Wierz mi, tak jest!”. To jest i pozostaje jedynym powodem i nie wolno nam zapominać to. Zapowiedział mi tę decyzję: „Muszę to zrobić”. Byłem jednym z pierwszych, którzy próbowali go odwieść. A on odpowiedział mi jasno: „Słuchaj, nie pytam o zdanie, ale komunikuję swoją decyzję. Wymodlona, ​​przecierpiona decyzja, podjęta Coram Deo”.

Są tacy, którzy nie wierzą lub wymyślają teorie, mówiąc, że „zostawili jedną część, ale zachowali inną” itd.: wszyscy ci, którzy tak mówią, wymyślają tylko teorie na temat jednego lub drugiego słowa i ostatecznie nie ufają Benedyktowi, co powiedział. To jest dla niego po prostu zniewaga. Oczywiście każdy może mówić sensowne lub mniej rozsądne rzeczy.

Ale naga prawda jest taka: nie miał już siły przewodzić Kościołowi, jak powiedział tego dnia po łacinie. Zapytałem: „Ojcze Święty, dlaczego po łacinie?” Odpowiedział: „To jest język Kościoła”. Każdy, kto myśli, że może znaleźć lub musi znaleźć inny powód, jest w błędzie. Podał prawdziwy powód. Amen.

P: Jaki aspekt uderzył cię najbardziej, kiedy byłeś blisko Benedykta w długim okresie, który spędził jako emerytowany?

To już prawie dziesięć lat. Benedykt – już jako kardynał, już jako profesor – miał bardzo wielki [spiritual] posag. Wielu mówi pokora: tak, to prawda, ale także – być może nie było to tak dobrze widziane – umiejętność akceptacji, gdy ludzie nie zgadzają się z tym, co mówi.

Dla profesora to normalne: dochodzi do porównań, dyskusji, „walki” między różnymi argumentami. Mocne słowa są również używane w tym kontekście, ale nigdy nie ranią iw miarę możliwości nie budzą kontrowersji. Co innego, gdy ktoś jest biskupem, a potem papieżem: głosi i pisze nie jako osoba prywatna, ale jako ten, który otrzymał mandat głoszenia i bycia pasterzem trzody.

Papież jest pierwszym świadkiem Ewangelii, a nawet Pana. I tam zobaczyliśmy, że jego słowa, słowa Następcy Piotra, nie zostały przyjęte. Ale to mówi nam, że przywództwo w Kościele nie polega tylko na rozkazywaniu, decydowaniu, ale także na cierpieniu, a część cierpienia nie była mała. Kiedy został emerytem, ​​z pewnością skończyła się dla niego cała odpowiedzialność i cały pontyfikat.

Warto przeczytać!  Rosja atakuje ukraińską Odessę, Kijów; wybuchy słyszane w Sewastopolu | Wiadomości z wojny rosyjsko-ukraińskiej

P: Czy myślał, że będzie żył tak długo po tym, jak się poddał?

Jakieś trzy miesiące temu powiedziałem mu: „Ojcze Święty, zbliżamy się do dziesiątej rocznicy mojego biskupstwa: Objawienie Pańskie 2013, Objawienie Pańskie 2023. Musimy świętować”. Ale oznacza to również dziesięć lat od jego rezygnacji.

Niektórzy pytają mnie: „Ale jak to możliwe, że przestał mówić, że już nie ma siły, a potem jeszcze żyje po dziesięciu latach?” A on odpowiedział: „Muszę powiedzieć, że jestem pierwszym, który jest zaskoczony, że Pan dał mi więcej czasu. Myślałem najwyżej rok, a On dał mi 10! A 95 lat to dobry wiek, ale lata i starość też mają swoją wagę, nawet jak na papieża emeryta”.

Kontynuował: „Przyjąłem to i starałem się robić to, co obiecałem: modlić się, być obecnym, a przede wszystkim towarzyszyć modlitwie mojemu następcy”. I to jest bardzo piękne. Polecam też tym, którzy mają z tym problem, aby ponownie przeczytali to, co powiedział Benedykt, dziękując papieżowi Franciszkowi w Sali Klementyńskiej z okazji 65. rocznicy święceń kapłańskich.

W końcu powiedziałem kiedyś żartobliwie, niezbyt elegancko: „Ojcze Święty, bez hostii się rozliczyłeś”. Odpowiedział: „Nie podjąłem żadnej decyzji: przyjąłem to, co dał mi Pan. Dał mi to; Muszę Mu podziękować. To jest moje przekonanie. Inni mogą mieć inne pomysły, teorie lub przekonania, ale to jest moje”.

P: Jaka była najwspanialsza nauka w twoim życiu i za czym najbardziej będziesz tęsknił w związku z Josephem Ratzingerem?

Najwspanialszą nauką jest to, że wiara spisana, wypowiedziana i głoszona, to nie tylko coś, co on powiedział i głosił, ale czym żył. To znaczy, przykładem dla mnie jest to, że wiara, której się nauczył, nauczał i którą głosił, stała się wiarą żywą. A dla mnie – nawet w tej chwili, w której cierpię, nie sama – jest to wielka ulga duchowa.

P: W swoim testamencie Benedykt pisze: „Jeśli w tej późnej godzinie mojego życia spojrzę wstecz na dziesięciolecia, które opisałem, pierwszą rzeczą, którą widzę, jest to, ile mam powodów do wdzięczności”. Czy był szczęśliwym, spełnionym człowiekiem?

Był człowiekiem głęboko przekonanym, że w miłości Pana nigdy się nie myli, nawet jeśli po ludzku popełnia się wiele błędów. I to przekonanie dawało mu spokój i – można powiedzieć – tę pokorę, a także tę jasność.

Zawsze powtarzał: „Wiara musi być wiarą prostą, nie uproszczoną, ale prostą. Ponieważ wszystkie wielkie teorie, wszystkie wielkie teologie mają swój fundament w wierze. I to jest i pozostaje jedynym pokarmem dla siebie i dla innych”.


Źródło