Rozrywka

„Asteroid City”: Będziesz potrzebować mapy, aby znaleźć wyjście z tego miasta

  • 21 czerwca, 2023
  • 5 min read
„Asteroid City”: Będziesz potrzebować mapy, aby znaleźć wyjście z tego miasta


(2 gwiazdki)

Aby wyjaśnić „Asteroid City” Wesa Andersona, ambitny, ale tajemniczo dysfunkcyjny meta-film, zarówno pod względem formy, jak i treści, pomocne może być odejście potencjalnego widza wstecz, na zewnątrz od centrum tego najbardziej zagadkowego — i najbardziej zagadkowego , ciężki — pudełek z puzzlami.

Ustawiona w 1955 roku, na tle błękitnego jak jajko rudzika nieba, które wygląda, jakby zostało doprawione filtrem z Instagrama, i z charakterystycznym dla filmowca wspaniałym, ale wybrednym projektem produkcji, główna akcja toczy się w tytułowym westernie z połowy XX wieku Amerykańskie miasto: opustoszała pustynna placówka, w której znajduje się niewiele więcej niż skupisko domków motelowych i warsztat blacharski, nazwany tak, ponieważ wiele lat wcześniej spadło na nie asteroida. Zachowana skała wielkości siatkówki sama w sobie nie budzi podziwu, ale w jakiś sposób przyciąga coroczne zgromadzenie młodych entuzjastów kosmosu i ich rodzin na kilka dni zabawy w obozie naukowym.

A jednak ta pożółkła pocztówka z przeszłości, w kontekście scenariusza, który Anderson wymyślił na podstawie historii wymyślonej z długoletnim współpracownikiem Romanem Coppolą, została przedstawiona nie jako film, choć wyraźnie na niego wygląda, ale jako „sztuka. ” Akcja rozgrywa się w kontekście czarno-białego programu telewizyjnego, którego narratorem jest gospodarz podobny do Roda Serlinga, grany przez Bryana Cranstona. W pewnym momencie, jakby przypominając ci, że oglądasz kawałek zainscenizowanej sztuczki — jakby to było konieczne w każdym filmie Wesa Andersona — postać Cranstona pojawia się na planie dramatu „Asteroid City”, w kolorze, przypadkowo zszedł ze skrzydeł programu telewizyjnego.

Warto przeczytać!  Oscary 2024: Zendaya ma na sobie dżinsy, Steven Spielberg nie chce ujawnić nazwiska zwycięzcy na próbie generalnej

Aby uczynić sprawę jeszcze bardziej meta, ten program telewizyjny – który gra bardziej jak sztuka teatralna niż teleplay, którą rzekomo wystawia – koncentruje się na samym akcie tworzenia, gdy oglądamy pisarza, Conrada Earpa Eda Nortona, być może zastępcę dla samego Andersona skomponuj akcję „Asteroid City” na czymś, co wygląda jak scenografia. Kiedy jedna z postaci uczestnicząca w spotkaniu w Asteroid City, gwiazda filmowa Scarlett Johansson, Midge Campbell, pyta innego, fotografa wojennego Jasona Schwartzmana, Augie Steenbecka, dlaczego właśnie poparzył sobie rękę na patelni, na której smażyła grillowaną kanapkę z serem, odpowiada, że ​​to w skrypcie.

Mówiąc o scenariuszu, postacie w tej najnowszej wycieczce Andersona, miłośnika zwariowanych imion, są tutaj szczególnie rozpraszające – Dr. Hickenlooper, Schubert Green, Lucretia Shaver, Linus Mao, Walter Geronimo – jakby zostali zabrani z Toontown książka telefoniczna.

Główna historia dotyczy relacji — jeśli to w ogóle właściwe słowo w opowieści, w której wszyscy wydają się po prostu wykonywać ruchy — między Augiem i Midge, którzy opiekują się ich odpowiednie dzieci (Jake Ryan i Grace Edwards) w obozie kosmicznym. Dzieje się to na tle kwarantanny, którą rząd nałożył na Asteroid City po przybyciu statku kosmicznego obcych, a jego pilot – wyglądający jak ET, dzięki uprzejmości animatora poklatkowego Henry’ego Selicka – kradnie asteroidę. Wątek poboczny obejmuje usuwanie kremów zmarłej żony Augiego, które nosi on w pojemniku Tupperware. Kiedy teść Augie’go (Tom Hanks) pojawia się, by pomóc skłócić trzy młode córki Augie, Andromedę, Pandorę i Cassiopeię, grane przez trojaczki Ellę, Gracie i Willana Farisa, ich dziadek pomaga im tymczasowo zakopać prochy matki – wskazując, że mogą nie mieć praw do używania kosmicznego obozowiska jako miejsca pochówku. „Zastanawiałbym się, czy to w ogóle jest fabuła”, mówi Augie, wersem, który brzmi podejrzanie, jakby Anderson przyznał się do wad własnego filmu.

Warto przeczytać!  Gwiezdne wojny, Marvel i szerszy przemysł rozrywkowy opłakują Raya Stevensona

„Asteroid City” ma swoje momenty, ale jest ich niewiele: Jeff Goldblum w epizodzie „mrugnij i przegapisz” jako ludzki aktor wcielający się w kosmitę (który uważa, że ​​w jego interpretacji obcy jest tak naprawdę metafora) i kilku członków obsady „Asteroid City” spontanicznie rozpoczynających piosenkę „Dear Alien (Who Art in Heaven)”, rozkosznie głupkowatą ditty napisaną przez Andersona z Jarvisem Cockerem i wykonaną przez zespół, w skład którego wchodzą brazylijski muzyk i „The Life Aquatic With Steve Zissou” weteran Seu Jorge. To jedyna spontaniczna, wywołująca radość rzecz w „Asteroid City”.

Może całe to przedsięwzięcie jest swego rodzaju autoportretem artysty, który nie wie już, co chce powiedzieć, a nawet jak powiedzieć: „Nie wiem już, jak powiedzieć to, co chcę powiedzieć”. Pod koniec filmu, podczas ćwiczeń aktorskich prowadzonych przez nauczyciela aktorstwa Saltzburga Keitela (Willem Dafoe), powtarzana jest w kółko pieśń „Nie możesz się obudzić, jeśli nie zaśniesz”. jakby to coś znaczyło.

Przyznaję, że niektóre dialogi rezonują. Kiedy mechanik samochodowy Matta Dillona zwraca się do Augie’go, aby powiedzieć mu, że nadal nie może uruchomić samochodu Augie’go, przedstawia to w sposób, który po raz kolejny brzmi jak Anderson krytykujący własny skomplikowany, ale obojętny materiał: „Wszystko jest połączone, ale nic nie działa”. ”.

Warto przeczytać!  Teri Coplay publikuje 19-minutowe wideo, w którym ostro krytykuje twierdzenia byłego Johna Stamosa

PG-13. W teatrach rejonowych. Zawiera krótką graficzną nagość, palenie i trochę sugestywnych materiałów. 104 minuty.


Źródło