Rozrywka

„Avatar” oferuje Disneyowi prostą lekcję na temat franczyz filmowych

  • 4 stycznia, 2023
  • 6 min read
„Avatar” oferuje Disneyowi prostą lekcję na temat franczyz filmowych


Trudno kwestionować sukces Marvel Cinematic Universe, biorąc pod uwagę, że te filmy pomogły Disneyowi stać się de facto liderem w kasie.

Ale teraz, gdy „Avatar: The Way of Water” pokazuje niesamowitą trwałość w kinach, zbliżając się do trzeciego tygodnia od premiery, pojawia się dość podstawowe pytanie dotyczące optymalnego utrzymania franczyzy.

Podczas gdy większość produkcji MCU wymaga obejrzenia poprzednich filmów, aby w pełni zrozumieć narrację najnowszej części, producenci „Avatara” zadbali o to, aby „Water” i przyszłe kontynuacje zawierały samodzielne narracje. To obniża barierę wejścia dla widzów niezaznajomionych z filmem z 2009 roku. Chociaż wielu aktorów z pierwszego tytułu powraca, wiedza o tym, kim są, nie jest wymagana, aby docenić ich najnowszą przygodę.

Nic dziwnego, że „Water” – pierwszy z czterech kontynuacji, które 20th Century Fox oświetliło na zielono, zanim Disney przejął aktywa studyjne swojej firmy macierzystej w 2019 roku – osiągnął już globalny próg 1 miliarda dolarów szybciej niż jakikolwiek inny film w 2022 roku, w tym letnia sensacja „Top Gun: Politycznie niezależny.”

Podobnie jak kontynuacja „Top Gun”, „The Way of Water” pokazuje weekendowe trendy kasowe, które wydają się być sprzeczne z normą dla wielkich tyczek w dobie pandemii pokazów filmowych, zwłaszcza filmów MCU.

Pomimo bardziej znaczących weekendów otwarcia, kontynuacje „Doktora Strange’a” i „Czarnej Pantery” odnotowały gwałtowny spadek weekendowych zysków po swoich debiutach, podczas gdy „Top Gun: Maverick” odnotował znacznie mniejszy spadek weekendów i ostatecznie stał się najlepszym filmem roku jako publiczność wracała do teatru.

Warto przeczytać!  Niemożliwe – premiera Dead Reckoning Part One w kraju przesuwa się o dwa dni – ostateczny termin

Drugi weekend „Drogi wody” gwałtownie spadł, biorąc pod uwagę tradycyjną trzydniową metrykę od piątku do niedzieli, ale jego stała popularność w okresie świątecznym ustąpiła miejsca trzeciemu weekendowi, który wzrósł z drugiego. Rzadkość tego jest szczególnie doceniana w porównaniu z „Spider-Man: No Way Home”, świątecznym hitem z grudnia 2021 r., który ustanowił nowe rekordy i jest jednym z największych światowych zysków w historii.

Pomimo ogromnych fanfar dla ostatniego „Spider-Mana”, po debiucie nadal odczuwał duży spadek frekwencji, co spowodowało znaczną część ciężkiego podnoszenia jego brutto. To samo można powiedzieć o „Avengers: Koniec gry”, który miał szczęście wypuścić w 2019 roku i zamknąć tę fazę filmów MCU, zanim pandemia spowodowała twardą przerwę w wystawie filmowej.

Chociaż „Avengers: Endgame” jest drugim co do wielkości horrorem w historii kina, odniósł duże korzyści z bycia amalgamatem postaci z dekady, które można było zobaczyć w pierwszej dekadzie MCU.

„Avatar” z 2009 roku był zupełnie inną bestią. Jako nowy IP wymyślony przez reżysera Jamesa Camerona, stracił bardzo mało widzów po niezbyt spektakularnym debiucie, a poczta pantoflowa i pochwały krytyków za postępy filmu w technologii 3D były główną atrakcją kinowych wrażeń, jakie oferował .

Warto przeczytać!  „Beyond the Story” BTS: 6 artykułów na wynos z nowej biografii

Nie zmieniło się to wraz z kontynuacją, która zawiera szereg zaawansowanych technicznie opcji dla kinomanów i krytyków, którzy popierają polecenie Camerona, by zapewnić wrażenia, których nie dostaniesz w domu, gdy film w końcu trafi na platformy cyfrowe.

Natomiast MCU tego nie robi. Jego filmy często mieszają i dopasowują postacie drugoplanowe, niezależnie od tego, kto jest imiennikiem filmu, praktyka sięgająca czasów „Iron Man 2” z 2010 roku, który przedstawił Scarlett Johansson jako Czarną Wdowę dwa lata przed „Avengersami”. Jako pierwszy film, który pojawił się po „Avengersach”, „Iron Man 3” przez większość swojego czasu trwania nawiązywał do wydarzeń z poprzedniego filmu, a Robert Downey Jr. grany przez Tony’ego Starka był najlepszym filmem obok Kapitana Ameryki Chrisa Evansa w „Kapitan” z 2016 roku. Ameryka: wojna domowa”.

Ten nawyk nasilił się dopiero wraz z wprowadzeniem serii MCU na Disney +, które kontynuowały historie drugoplanowej obsady serii filmowej, tak samo jak wprowadziły nowych bohaterów. Najbardziej znaczącym tego przykładem jest Wanda Maximoff, znana również jako Scarlet Witch, grana przez Elizabeth Olsen, która zagrała w debiutanckim serialu MCU streamera „WandaVision” i zagrała złoczyńcę w „Doctor Strange in the Multiverse of Madness” z 2022 roku. Gwiazda tego filmu, Benedict Cumberbatch, zagrał także Strange’a w filmie Spider-Man: No Way Home, dystrybuowanym przez Sony Pictures.

Warto przeczytać!  W serwisie Netflix program policyjny Idrisa Elby, Luther, otrzymuje intensywne aktualizacje

To samo połączenie planowane jest również w „Deadpool 3” z 2024 r., który będzie pierwszym filmem zawierającym własność intelektualną „X-Men” XX wieku, który zostanie nakręcony przez Disneya i potwierdzono, że jest częścią MCU. Hugh Jackman Wolverine’a ma już zacząć u boku Ryana Reynoldsa, pomimo upadku tej postaci w „Logan” z 2017 roku, więc nietrudno sobie wyobrazić, że planowane są dodatkowe epizody z innych IP Marvela.

Tradycja scen w połowie i po napisach końcowych drażniących przyszłe projekty Marvela jest również tak samo powszechna jak zawsze, co jeszcze bardziej umacnia fanów Marvela w pilnej potrzebie obejrzenia tych filmów, gdy po raz pierwszy się otwierają, aby uniknąć spoilerów, co wyjaśnia, dlaczego otwarcia Marvela są trudne do biją, ale szybko tracą na znaczeniu w porównaniu z filmami takimi jak „The Way of Water” i „Top Gun: Maverick”.

Jeśli Disney znajduje się w miejscu, w którym musi ponownie ocenić, ile Marvela jest skłonny zaangażować w żmudnej bitwie, aby transmisja strumieniowa była opłacalna, to „Avatar” jest kołem ratunkowym, którego potrzebuje, aby utrzymać swoje wysiłki filmowe w ryzach, zwłaszcza jeśli przyszłe raty MCU nie spełnia oczekiwań widzów przyzwyczajonych do serializowanych narracji, które wynagradzają ich jako lojalnych subskrybentów Disney+.




Źródło