Biznes

Bezpieczny Kredyt 2 procent knoci³ ca³y rynek? Jedna rzecz to jego wielka zas³uga [GOSPODARCZY TGV]

  • 26 lutego, 2024
  • 12 min read
Bezpieczny Kredyt 2 procent knoci³ ca³y rynek? Jedna rzecz to jego wielka zas³uga [GOSPODARCZY TGV]


Co w tym tygodniu?

W czwartek 29 lutego GUS poda wstępny szacunek PKB Polski w IV kwartale 2023 roku. Tym samym poznamy trochę więcej szczegółów (i być może zrewidowany odczyt) danych, które urząd opublikował dwa tygodnie wcześniej. Szybki szacunek GUS wskazał wtedy, że polska gospodarka w ostatnim kwartale 2023 r. urosła o 1 proc. rok do roku. Kwartał do kwartału PKB Polski stał w miejscu. Dzień wcześniej poznamy najnowsze dane o PKB USA w ostatnim kwartale 2023 r.

Zobacz wideo
Tusk ogłosił sukces w sprawie KPO. „Mamy to! Opłaca się być przyzwoitym”

Piątek będzie z kolei dniem publikacji danych za luty o PMI w polskim przemyśle. Obecne prognozy sugerują odczyt w okolicach styczniowego, czyli 47,1 pkt. To wskazywałoby, że koniunktura w naszym przemyśle pogarsza się niezmiennie od 22 miesięcy (dopiero odczyt ponad 50 pkt oznacza poprawę). Seria spadków m.in. nowych zamówień może wytyczyć nowy rekord w historii badań (równe dwa lata). Ożywienia nie widać w danych z minionego tygodnia o PMI ze strefy euro – wskaźnik spadł z 47 pkt do 46,6 pkt, a np. w Niemczech tąpnął z 45,5 do 42,3 pkt.

Piątek 1 marca to także coroczna waloryzacja emerytur i rent. Tym razem pójdą one w górę o 12,12 proc. Najniższa emerytura wzrośnie do 1780,96 zł brutto.

Cały czas trwa też protest generalny rolników, który koncentruje się na postulatach wyrównania strat związanych ze spadkiem cen zbóż, wstrzymania wpływu produktów rolnych z Ukrainy oraz złagodzenia przez Unię reguł Europejskiego Zielonego Ładu.

KPO i fundusz spójności odblokowane

Unia Europejska odblokuje środki europejskie dla Polski – zapowiedziała w piątek szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Ostateczną decyzję ogłoszą w tym tygodniu komisarze UE. Łącznie chodzi o blisko 137 mld zł – około 60 mld zł z Krajowego Planu Odbudowy i ponad 76 mld zł z Polityki Spójności w ramach budżetu na lata 2021-2027.

Pierwsza transza płatności z KPO – 2,7 mld euro dotacji i 3,6 mld euro pożyczek – ma trafić do Polski w kwietniu. Środki z KPO i funduszy spójności oczywiście wesprą inwestycje krajowe i lokalne – infrastrukturalne, związane z transformacją energetyczną, wspierające rynek pracy itd. Jednocześnie – jak zwracają uwagę m.in. ekonomiści Pekao – dadzą ministrowi finansów więcej luzu jeśli chodzi o finansowanie deficytu budżetowego. 

Bezpośrednio w reakcji na informację o odblokowaniu funduszy europejskich dla Polski złoty umocnił się o około dwa grosze względem dolara czy euro. Rynek od dłuższego czasu dyskontował fakt, że środki z KPO i Polityki Spójności trafią nad Wisłę, stąd brak jakiejś oszałamiającej reakcji po oficjalnym ogłoszeniu tego faktu. 

Rekord płac w Polsce

W minionym tygodniu poznaliśmy szereg danych z polskiej gospodarki za styczeń. Zacznijmy od przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw, które zaskoczyło swoją siłą. Względem stycznia 2023 r. urosło aż o 12,8 proc. (do 7768,35 zł brutto), w czym wydatnie pomogła podwyżka płacy minimalnej rok do roku aż o 21,5 proc. rok do roku (z 3490 zł brutto przed rokiem, poprzez 3600 zł w drugiej połowie 2023 r., do 4242 zł obecnie). Choć oczywiście to niejedyny powód – wygląda na to, że presja płacowa w Polsce, szczególnie w części branż, wciąż jest wysoka, i trwa nadrabianie w pensjach inflacyjnych strat. 

Warto przeczytać!  Dane o sprzedawcach trafią do skarbówki. Nowy obowiązek platform handlowych

Gdy porówna się ten wzrost o 12,8 proc. rok do roku ze styczniową inflacją 3,9 proc., to okaże się, że realnie przeciętna płaca w firmach urosła aż o 8,6 proc. Tak dużego skoku nie było od 2008 roku. Aż takie tempo jest nie do utrzymania w dłuższym okresie, ale wygląda to na razie bardzo imponująco (a i w kolejnych kwartałach płace powinny w Polsce rosnąć sporo szybciej – zapewne o około 3-5 punktów procentowych – od cen.

A skoro jeszcze o płacach mowa, to odnotujmy, że w Dzienniku Ustaw zostały już opublikowane rozporządzenia podnoszące pensje nauczycieli (w tym akademickich) o przynajmniej 30 procent. Podwyżki mają pojawić się na kontach nauczycieli w marcu lub kwietniu, z wyrównaniem od początku roku. Minimalna stawka wynagrodzenia zasadniczego nauczyciela (z tytułem magistra i przygotowaniem pedagogicznym) wyniesie 4908 zł dla nauczyciela początkującego, 5057 zł dla mianowanego i 5915 zł dla nauczyciela dyplomowanego.

Styczeń bez szału w gospodarce

Jak podał w minionym tygodniu GUS, produkcja budowlano-montażowa w styczniu spadła w Polsce o 6,1 proc. Był to bardzo rozczarowujący odczyt – tąpnięcie w inwestycjach okazało się dużo większe od spodziewanego. To „sprawka” zimnego, śnieżnego stycznia, ale też tego, że w 2023 r. inwestycje publiczne były napędzane perspektywą końca środków z budżetu UE na lata 2014-2020.

Bez szału, choć nie najgorzej, wyglądała w styczniu produkcja przemysłowa, która urosła o 1,6 proc. rok do roku. To o połowę gorzej od prognoz, ale ekonomiści Pekao wyjaśniają, że nie ma się czym martwić, bo za to grudzień był nadspodziewanie dobry, a „firmy radzą sobie z zarządzaniem czasem pracy i produkcją, redukując zmienność tej ostatniej w okresie świąteczno-noworocznym”. 

Bohaterką serii danych z minionego tygodnia była za to sprzedaż detaliczna, która urosła o 3 procent rok do roku. Był to z kolei odczyt lepszy od prognoz (konsensus 1,4 proc.). Być może nie szałowy – gdy pomyślimy o bardzo wysokim wzroście realnym płac czy podwyżce 500 plus o 60 procent – ale przyzwoity. A to już sporo, bo w listopadzie i grudniu dane były rozczarowująco słabe. Ekonomiści wtedy zachodzili w głowę, dlaczego Polakom nie udziela się konsumpcyjny szał mimo dużo lepszych nastrojów i sytuacji inflacyjnej. Teraz coś się ruszyło, choć nadal wygląda na to, że Polacy mocno stawiają też na odbudowę oszczędności.

Duży skok w budownictwie mieszkaniowym

W minionym tygodniu GUS podał jeszcze jedne bardzo interesujące dane – o budownictwie mieszkaniowym w styczniu. Wynika z nich, że w styczniu oddano do użytku dokładnie 14 762 mieszkania. Rok do roku to bardzo duży zjazd – o prawie 23 proc. (a gdyby wziąć pod uwagę tylko lokale deweloperskie to nawet o ponad 25 proc.). Trudno się dziwić takim statystykom – liczba rozpoczętych budów zaczęła mocno spadać na przełomie 2021 i 2022 r. (gdy RPP zaczęła ostro podnosić stopy procentowe), więc teraz dużo mniej mieszkań oddaje się do użytku. Cały 2024 r. może być pod tym względem najgorszy od sześciu lat.

Ciekawie jest natomiast też w przypadku wydanych pozwoleń na budowę i zgłoszeń z projektem budowlanym. W styczniu ich liczba (około 20,5 tys.) była aż o 34 proc. wyższa niż przed rokiem – w tym o ponad 42 proc. wyższa w przypadku inwestycji deweloperskich. Jak zwracają uwagę ekonomiści z Pekao, to też tylko o 9 proc. mniej niż styczniu 2022 roku. Liczba rozpoczętych budów urosła zaś do około 15,7 tys., tj. o ponad 66 proc. (a w przypadku mieszkań deweloperskich o ponad 100 proc.) rok do roku i o 33 proc. wobec stanu sprzed dwóch lat. Oczywiście – porównujemy się do fatalnych danych z 2023 r., ale mimo wszystko trend jest widoczny jak na dłoni – coś się ewidentnie ruszyło w aktywności deweloperów. Rozpoczęli oni w styczniu budowę ponad 12 tys. mieszkań i, jak zwraca uwagę Bartosz Turek, główny analityk HRE Investment Trust, zabrakło dosłownie jednego większego osiedla, abyśmy mogli się tu cieszyć najwyższym w historii styczniowym wynikiem działań firm deweloperskich. 

embed

Zdaniem ekonomistów Pekao, punktem zwrotnym dla statystyk o wydanych pozwoleniach i rozpoczętych budowach był start programu Bezpiecznego Kredyt 2 procent – deweloperzy zareagowali nań wzrostem aktywności w budownictwie. Ciekawe jest natomiast to, że BK2% wygasł, a aktywność deweloperów nie. Analitycy Pekao spodziewają się, że może być to efekt spodziewanego startu (choć nie wiadomo dokładnie kiedy) kolejnego programu dopłat do rat (Mieszkanie na Start) oraz nadziei na trwałe ożywienie popytu.

Warto przeczytać!  Zamówienia na broń płyną szerokim strumieniem. Państwa Europy sięgnęły do kieszeni

Na co warto zwrócić uwagę, dużo gorzej od statystyk rozpoczętych inwestycji deweloperskich wyglądają te dla budów domów jednorodzinnych. Tu rok do roku żadnego skoku nie było (a – przypomnijmy – wzrost u deweloperów przekroczył 100 procent). Statystyki są najsłabsze od kilkunastu lat. Co się dzieje? Jak wyjaśnia Bartosz Turek z HRE, to pokłosie doświadczeń z 2022 roku. „Wtedy gwałtownie rosły koszty budowy, raty kredytów zaciągniętych na budowę potrafiły się podwoić, a gdyby i tego było mało, to zakręcone kurki z kredytami nie pozwalały zdobyć dodatkowych pieniędzy potrzebnych do zakończenia inwestycji. Te doświadczenia wciąż są w Polakach żywe, a więc trudno dziwić się, że dość sceptycznie podchodzą wciąż do rozpoczynania nowych budów” – tłumaczy ekspert.

Wniosek o Trybunał Stanu dla Glapińskiego gotowy do końca marca

Wstępny wniosek o pociągnięcie prezesa NBP Adama Glapińskiego do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu Koalicja Obywatelska planuje złożyć do końca marca – poinformował PAP Biznes przewodniczący sejmowej Komisji Finansów Publicznych Janusz Cichoń. Nie zdradził jednak, jakie konkretnie zarzuty zostaną w nim zawarte. Pomysłów w przestrzeni publicznej jest sporo. Wydaje się, że dałoby radę uargumentować, że prezes NBP „prowadził działalność publiczną niedającą się pogodzić z godnością jego urzędu” (art. 227 par. 4 Konstytucji RP).

W każdym razie wygląda na to, że obóz rządzący nie stracił determinacji do postawienia Glapińskiego przed Trybunałem Stanu, mimo opinii, że mogłoby to oznaczać konflikt z Brukselą, a ewentualny uzysk byłby w zasadzie wyłącznie polityczny.

Chodzi bowiem o to, że już sama uchwała Sejmu po postawieniu Glapińskiego przed Trybunałem Stanu oznaczałaby jego zawieszenie w czynnościach. Tyle że kierownictwo NBP już dawno odgrażało się, że zostałaby ona zaskarżona do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Takie rozwiązanie sugerowała też w grudniowym liście do Glapińskiego prezeska Europejskiego Banku Centralnego Christine Lagarde. Traktat o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej oraz Statut Europejskiego Systemu Banków Centralnych i Europejskiego Banku Centralnego gwarantują bowiem prezesowi NBP dalece większą niezależność niż krajowe przepisy. Na podstawie wyroku TSUE sprzed kilku lat ws. prezesa banku centralnego Łotwy można sobie śmiało wyobrazić, że Trybunał cofa zawieszenie Glapińskiego w obowiązkach – zawieszenie wszak wyłącznie na podstawie woli grupy posłów, a nie prawomocnego wyroku. Na to wszystko nakłada się jeszcze styczniowy wyrok Trybunału Konstytucyjnego wskazujący, że przepisy umożliwiające podjęcie przez Sejm uchwały o postawieniu prezesa NBP przed Trybunałem Stanu zwykłą większością głosów są niezgodne z Konstytucją.

Warto przeczytać!  Koniec złudzeń: praca zdalna rujnuje produktywność. Tak mówią najnowsze badania

Warto przy tym pamiętać, że po ewentualnym zawieszeniu Glapińskiego jego obowiązki przejęłaby jego pierwsza zastępczyni, Marta Kightley. Z kolei odwołanie prezesa NBP (w razie wyroku Trybunału Stanu) oraz wskazanie nowego należy do obowiązków prezydenta, czyli jeszcze przez półtora roku Andrzeja Dudy. Ten wielokrotnie Glapińskiego publicznie bronił. Dlatego przynajmniej do drugiej połowy 2025 r. „odbicie” NBP z rąk „ekipy” prezesa Glapińskiego jest właściwie niemożliwe.

Z wakacjami kredytowymi trzeba jeszcze poczekać

Rada Ministrów w minionym tygodniu nie przyjęła projektu ustawy o wakacjach kredytowych na 2024 r. Tym samym dokument nie trafił jeszcze do prac sejmowych. Na razie ma go dopracować Ministerstwo Finansów. Co jest w nim nie tak? Minister finansów Andrzej Domański mówił w radiowej Jedynce, że został poproszony o przedstawienie „dodatkowych informacji, dodatkowych scenariuszy”. Z jego słów można było wywnioskować, że możliwe jest zaostrzenie warunków względem obecnego pomysłu, a wzmocnienie Funduszu Wsparcia Kredytobiorców (skierowanego typowo do osób z problemami w spłacie rat). 

Projekt nieprzyjęty przez rząd zakładał, że wakacje kredytowe będą dostępne (dwa razy w drugim kwartale i po raz w trzecim i czwartym) wyłącznie w sytuacji, gdy rata przekracza 35 proc. dochodu. 

Ministerka obiecuje: nie będzie drastycznych podwyżek cen energii

Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska w rozmowie z TOK FM zapewniała, że choć rząd w drugiej połowie roku odejdzie od obecnych zasad mrożenia energii, to nie dojdzie do „drastycznych” podwyżek. Hennig-Kloska mówiła, że rozważane są trzy scenariusze, najłagodniejszy oznacza podwyżkę o 15 proc. Szczegóły planów ministerstwa mamy poznać w marcu. Rozwiązanie ma zakładać też kryterium dochodowe.

Sytuacja wygląda tak, że cena energii jest zamrożona na pierwszą połowę roku na poziomie 0,41 zł za kWh (do zużycia 1,5 tys. kWh). Gdyby mrożenia nie było, prąd kosztowałby – według taryf zatwierdzonych na ten rok przez URE – około 0,74 zł za 1 kWh. Ten składnik rachunku za prąd (do tego dochodzą m.in. opłaty za dystrybucję i VAT) byłby więc o 80 procent wyższy. Co natomiast należy podkreślić, obecnie cena 1 kWh energii elektrycznej na Towarowej Giełdzie Energii (według cen kontraktów z dostawą na 2025 r.) spadła już w okolice 40 groszy, najniżej od 2021 r. Gdyby na takim poziomie URE ustalił cenę energii w 2025 r., de facto byłby to pułap dość podobny do obecnego.

Decyzje personalne w urzędach i spółkach kontrolowanych przez państwo

Cały czas toczą się oczywiście kwestie związane z wymianą kadrową w najważniejszych urzędach i spółkach. Dwie bodaj najważniejsze to prawdopodobny koniec telenoweli z obsadą fotela prezesa ZUS (ma go zająć Dorota Bieniasz – na razie czeka na opinię rady nadzorczej ZUS) oraz odwołanie Beaty Kozłowskiej-Chyły z funkcji prezesa PZU.

***

Zapraszamy do wysłuchania rozmów ze „Studia Biznes” Gazeta.pl w dużych serwisach streamingowych, np. tu:


Źródło