Świat

Biden balansuje na dyplomatycznej linie w stosunkach Izrael-Iran

  • 17 kwietnia, 2024
  • 5 min read
Biden balansuje na dyplomatycznej linie w stosunkach Izrael-Iran


  • Autor: Gary O’Donoghue
  • Korespondent w Waszyngtonie, BBC News

Podpis wideo, Obejrzyj: Syreny rozbrzmiewają w Jerozolimie, gdy z nieba spadają pociski

Bezczelny atak Iranu wymierzony w sobotę bezpośrednio w Izrael oznacza, że ​​po ataku Hamasu z 7 października prezydent Biden obawiał się najbardziej i desperacko starał się zapobiec, a mianowicie eskalacja konfliktu na szerszy region.

Dla prezydenta USA lina, po której stąpał w wojnie między Izraelem a Gazą, stała się jeszcze cieńsza, ponieważ stara się zarówno deeskalować sytuację, jak i odstraszyć Iran, stawiając jednocześnie czoła presji wewnętrznej zarówno z lewej, jak i prawej strony w sprawie stosunków z Izraelem. Tymczasem jakiekolwiek porozumienie o zawieszeniu broni w Gazie wisi na włosku.

Zaledwie dwa tygodnie temu okazało się, że stosunki USA-Izrael – niegdyś najbliższy z bliskich sojuszników – znalazły się w poważnych tarapatach.

Prezydent Biden wyraził nie tylko frustrację, ale także jawną złość z powodu braku pomocy humanitarnej przedostającej się do Gazy i zabicia siedmiu pracowników organizacji humanitarnych podczas strajku Sił Obronnych Izraela.

Poziom różnicy zdań był tak duży, że administracja dała jasno do zrozumienia, że ​​może ponownie rozważyć swoje stanowisko wobec Izraela, a być może nawet wstrzymać eksport broni.

Wydaje się jednak, że weekendowe działania Iranu wszystko zmieniły.

Grad ponad 300 rakiet i dronów wystrzelonych w kierunku Izraela spowodował bardzo udaną, bezpośrednią akcję wojskową Stanów Zjednoczonych i Izraela w obronie kraju.

Skoordynowane działanie najwyraźniej rozpaliło na nowo dawne ciepło. Biały Dom będzie teraz miał nadzieję, że uda mu się to wykorzystać, aby wpłynąć na reakcję Izraela.

Urzędnicy nie są na tyle naiwni, by sądzić, że w ogóle nie będzie reakcji, chcą jednak, aby została ona skalibrowana w taki sposób, aby można ją było postrzegać jako akt powściągliwości.

Jednak zdaniem byłego wysłannika USA Dennisa Rossa, weterana amerykańskiej dyplomacji na Bliskim Wschodzie, wspólny sukces militarny weekendu maskuje także zasadniczą i niepokojącą zmianę sytuacji w regionie.

Bezpośredni odwet Iranu na terytorium Izraela za obranie za cel elitarnych funkcjonariuszy Siły Quds podczas ataku na irański konsulat w Syrii „napisał na nowo zasady” stosunków Izrael-Iran, jego zdaniem, jeszcze bardziej destabilizując i tak już niepewną sytuację.

Iran spędził lata na budowaniu sił zastępczych przysięgających zniszczenie Izraela, jednocześnie finansując i zbrojąc grupy palestyńskie, w tym Hamas, a także szyicką grupę bojowników Hezbollah w Libanie.

Źródło obrazu, Ulotka rządu izraelskiego

Tytuł Zdjęcia, Jak widać w ulotce izraelskiego rządu, izraelski gabinet wojenny zebrał się w niedzielę

Jednak w sobotę po raz pierwszy od rewolucji islamskiej w 1979 roku Iran podjął próbę bezpośredniego ataku na Izrael. I tak, niezależnie od tego, jak potraktować sukces technologii wojskowej, która skutecznie zneutralizowała działania Iranu, Rubikon został przekroczony.

Oznacza to, zdaniem Rossa, że ​​środki odstraszające wobec Iranu zawiodły.

Mówi, że Biden stoi teraz w obliczu niewygodnego paradoksu. Prezydent musi jednocześnie obniżyć temperaturę w stosunkach z Iranem, ale jednocześnie uświadomić Teheranowi, że jego działania mają swoją cenę.

W następstwie sobotniego ataku Biały Dom dał jasno do zrozumienia, że ​​nie przyłączy się do żadnego izraelskiego odwetu wojskowego przeciwko Iranowi, zapewniając jednocześnie, że jego zaangażowanie w bezpieczeństwo Izraela pozostaje „nieopancerzone”.

Bezpośrednie zaangażowanie Iranu w obecną wojnę znacznie utrudni także osiągnięcie porozumienia o zawieszeniu broni w Gazie i uwolnienie zakładników porwanych przez Hamas.

Amerykańscy dyplomaci bez przerwy pracowali, aby Izrael zgodził się na sześciotygodniową przerwę w walkach, aby umożliwić uwolnienie zarówno zakładników z Gazy, jak i więźniów palestyńskich przetrzymywanych w izraelskich więzieniach.

Porozumienie ułatwiłoby także przepływ rozpaczliwie potrzebnej pomocy do Gazy, gdzie grozi głód. Przed weekendem uzyskali poparcie Izraela i wywierano presję na Hamas.

Wszystko to jest teraz zagrożone, gdy świat czeka na reakcję Izraela.

Tymczasem komplikacje wewnętrzne prezydenta są stale obecne. Części lewicy wywierają presję, aby zdystansować się od Izraela; oraz oskarżenia ze strony prawicy o to, że nie przeciwstawił się Iranowi wystarczająco stanowczo.

„Rozumiem to w roku wyborczym. Chce się utrzymać wszystko w ryzach. Jest to całkowicie zrozumiałe” – mówi Ross, który odegrał kluczową rolę w procesie pokojowym na Bliskim Wschodzie zarówno w administracji George’a HW Busha, jak i Clintona.

„Ale z tego samego powodu mamy Iran, który zrobił krok, jakiego nie zrobił wcześniej. A robiąc ten krok, pokazuje gotowość do przekroczenia pewnych progów, a im częściej przekraczają pewne progi, tym bardziej przyzwyczajają się do W rezultacie region staje się znacznie bardziej niebezpieczny”.

Wszystko to jest oczywiście obciążone możliwością nieporozumień i błędnych obliczeń.

Jeden błąd może wywołać reakcję łańcuchową, która szybko wymknie się spod kontroli.

Region ten jest notoryczną krzesiwką i w każdej chwili może uzyskać jeszcze większe światło.

Świat wstrzymuje oddech.


Źródło

Warto przeczytać!  Zapowiedź niedzielnego programu: przyjęcie Ukrainy do NATO pozostaje w zawieszeniu po szczycie; Wyścig GOP 2024 nabiera kształtu