Blake Lively świętuje urodziny w rezydencji Taylor Swift w Rhode Island w trakcie dramatu „To się z nami kończy”
Blake Lively świętowała swoje urodziny po tym, jak internet zwrócił się przeciwko niej.
Aktorka świętowała swoje 37. urodziny w posiadłości swojej najlepszej przyjaciółki Taylor Swift w Rhode Island w ostatni weekend. Zamiast publicznie odnieść się do ogromnej fali krytyki, z jaką się spotkała za sposób promocji piosenki „It Ends With Us”, postanowiła pójść na imprezę.
W sobotę Lively została sfotografowana, jak całuje swojego męża Ryana Reynoldsa przed wystawnym domem Swift, gdzie odbyło się przyjęcie pełne gwiazd.
Gwiazda „Plotkary” miała na sobie jaskrawy top bikini i kwieciste szorty, a przy okazji publicznie zdradzała Reynolds, 47-latkę, która miała na sobie różową koszulę zapinaną na guziki i niebieski kapelusz.
Zdjęcia uzyskane przez Page Six pokazały Lively z dziećmi Reynoldsa i jej na balkonie domu Swift. Para ma córki James (9 lat), Inez (7 lat) i Betty (4 lata) oraz syna Olina (1 rok).
34-letnia Swift powitała w swoim domu w Rhode Island, wartym 17 milionów dolarów, całą plejadę gwiazd, w tym swojego chłopaka Travisa Kelce’a, jego brata Jasona Kelce’a i żonę Jasona, Kylie Kelce.
Bradley Cooper, który spotyka się z przyjaciółką Lively, Gigi Hadid, również poszedł na imprezę ze swoją 7-letnią córką Leą. Nie jest jasne, czy 29-letnia Hadid była obecna.
Kolega Travisa z drużyny Kansas City Chiefs, Patrick Mahomes, i jego żona Brittany Mahomes również pojawili się w ten weekend.
W niedzielę, w 37. urodziny Lively, jej przyrodnia siostra Robyn Lively (52 lata) zamieściła na Instagramie hołd złożony gwieździe „Zielonej Latarni”.
„To moja królowa urodzin! Kocham tę dziewczynę, moją siostrę, moją najlepszą przyjaciółkę, moją małą kumpelę na barana! Jesteś jedną z najlepszych osób, jakie znam. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, sissy britches!” napisała Robyn obok zdjęć rodzeństwa z różnych lat.
Zanim ją zauważono w Rhode Island, Lively ukrywała się z powodu dramatu „To się z nami kończy”.
Matka czwórki dzieci gra kobietę w związku pełnym przemocy w filmowej adaptacji bestsellerowej książki Colleen Hoover.
Podczas trasy prasowej promującej film Lively spotkała się z krytyką za to, że nie poruszyła głównego tematu filmu, jakim jest przemoc domowa, a zamiast tego skupiła się na promowaniu swojej nowej linii kosmetyków do włosów, Blake Brown Beauty, oraz kwiatowych strojów.
W jednym z klipów z wywiadów, który stał się viralem, Lively powiedziała fanom, aby „zgarnęli przyjaciół, ubrali się w kwiaty” i poszli do kina.
Lively spotkało się z jeszcze większą krytyką, gdy wypłynęły stare klipy ukazujące niegrzeczne zachowanie gwiazdy w wywiadach.
W wywiadzie z 2016 r. do filmu „Cafe Society” norweska dziennikarka Kjersti Flaa pogratulowała Lively, która była wówczas w ciąży, zaprezentowania brzuszka, co wywołało u aktorki ostre reakcje.
Flaa opublikował na YouTube film zatytułowany „Wywiad z Blake Lively, który sprawił, że zapragnęłam rzucić pracę”.
W internecie pojawił się także wywiad dla magazynu Elle z 2012 r., w którym Lively wielokrotnie używała obraźliwego określenia na osobę transseksualną, mówiąc o swoich przyszłych dzieciach.
Oprócz negatywnych reakcji na Lively pojawiły się plotki o napięciach w obsadzie „It Ends With Us”.
Justin Baldoni — reżyser filmu i odtwórca głównej roli męskiej — nie pojawił się na żadnym spotkaniu prasowym ani na czerwonym dywanie u boku swoich kolegów z planu: Lively, Brandona Sklenara, Isabeli Ferrer i Jenny Slate.
Podczas nowojorskiej premiery 6 sierpnia Baldoni i Lively — pełniąca rolę producentki — oglądali film w oddzielnych kinach.
Sklenar, grający w filmie obiekt westchnień Lively, jako pierwszy członek obsady skomentował domniemany dramat na Instagramie w zeszłym tygodniu.
„To, co mogło lub nie mogło wydarzyć się za kulisami, nie odwraca uwagi od naszych intencji podczas tworzenia tego filmu” — powiedział 34-letni Sklenar. „Przygnębiające jest obserwowanie, jak wiele negatywnych rzeczy jest wyświetlanych w Internecie”.
Skrytykował również tych, którzy „oczerniają kobiety, które włożyły tyle serca i duszy w stworzenie tego filmu”, najwyraźniej odnosząc się do niedawnej fali nienawiści w Internecie pod adresem Lively.