Filmy

Bobby Cannavale jako tata, który porywa swojego autystycznego syna

  • 30 maja, 2024
  • 6 min read
Bobby Cannavale jako tata, który porywa swojego autystycznego syna


Robert De Niro wcieli się w zrzędliwego dziadka w filmie, który ma pewne zwroty akcji, ale oddaje zamieszanie, jakie odczuwają rodzice dzieci ze specjalnymi potrzebami.

Czasami jedną z najsprytniejszych rzeczy, jakie może zrobić film, jest sprawić, by bohater zachowywał się w sposób, który nie jest bohaterski, godny podziwu ani nawet zbyt sympatyczny. W „Ezrze” Max Bernal (Bobby Cannavale), komik stand-up z chipem na ramieniu (kiedyś pisał do późna w nocy, teraz występuje w ostrych setach w takich miejscach jak Comedy Cellar), jest w stanie zdezorientowany wściekłość na temat tego, co zrobić ze swoim synem, Ezrą (William A. Fitzgerald), 11-latkiem o kształcie sowy, który cierpi na autyzm. Ezra uczęszcza do szkoły publicznej w Hoboken w stanie New Jersey, gdzie udaje, jest prześladowany i reaguje na ludzi na swoich własnych, bystrych, ale odłączonych falach. Jego autystyczne zachowania nie są szczególnie poważne. Mówi tajemniczymi cytatami z popkultury, boi się, że metalowe sztućce zrobią mu krzywdę w usta, nie patrzy ci w oczy ani nie pozwala się przytulać.

Coraz bardziej jednak nie pasuje. Władze zalecają przeniesienie go do szkoły dla uczniów specjalnych. Max, siedzący w gabinecie dyrektora wraz ze swoją wkrótce byłą żoną Jenną (Rose Byrne), nie chce o tym słyszeć. Oskarża lekarza, który chciałby przepisać Ezrę na Risperdal, o bycie „handlarzem narkotyków”, a gdy lekarz odpowiada, że ​​jasne jest, skąd Ezra bierze swój trudny temperament, Max atakuje go.

I to jest najmniejsza z jego złych decyzji. Ukarany zakazem zbliżania się, który zabrania mu widywania się z synem przez trzy miesiące, Max zakrada się do domu Jenny w środku nocy i porywa Ezrę, zabierając go w zaimprowizowaną podróż do Michigan. Kiedy plan – nie żeby to był plan, raczej desperacki ruch z piekła rodem – zostaje odkryty, wszyscy, od Jenny po zrzędliwego ojca Maxa (Robert De Niro), u którego mieszka, uważa, że ​​to, co robi, jest szalone . A widzowie nie mają zbyt wielu powodów, żeby się z tym nie zgodzić.

Warto przeczytać!  Recenzja „Immaculate”: Pomysły głębokie i tanie w filmie Sydney Sweeney

Ale to, co widzimy w całości, to skąd pochodzi Max. Jest samolubnym pasjonatem, mającym własne demony, ale wpada we wściekłość z powodu czegoś konkretnego i aktualnego: kultury edukacyjnej/biurokratycznej/farmaceutycznej, która ma obsesję na punkcie „bezpieczeństwa” – egzekwowania szeregu zasad i przepisów, które w coraz większym stopniu dyktują, co rodzic tak jak Max może i nie może zrobić. Max czuje, że odbiera się mu autorytet, a może nawet więź z synem. Co więcej, jako osoba obłudna w kwestii własnego poczucia bycia outsiderem, uważa, że ​​niezwykle ważne jest, aby Ezra nie został wykluczony ze względu na autyzm. Max uważa, że ​​jego syn powinien być w biegu wydarzeń, w otoczeniu „normalnych” dzieciaków.

Jest tu wiele kwestii do omówienia (niektóre z nich to kwestie wojny kulturowej) i to zasługa Tony’ego Goldwyna, reżysera „Ezry” i scenarzysty Tony’ego Spiridakisa, że ​​film nie porusza tych kwestii z chipem jego ramię. Nie chodzi o to, że Max ma rację, albo że Max się myli. Mówi to o tym, że kiedy masz dziecko ze specjalnymi potrzebami, tego rodzaju uczucia mogą w tobie wzbudzić, a nasze zainteresowanie przyciąga fakt, że Max je podbudowuje, aż do podjęcia decyzji, która wydaje się katastrofą. Ciężar dowodu spoczywa teraz na nim.

Warto przeczytać!  Priyanka Chopra pisze notatkę po ceremonii roka jej brata Siddhartha Chopry i jego narzeczonego Neelama Upadhyayi. Zobacz wpis | Bollywood

Bobby Cannavale to aktor, który przez sen potrafi udawać pyskatego szaleńca, ale w „Ezrze” daje sprytną i wielowarstwową kreację. Max swoimi płonącymi oczami (w stand-upie kultywuje aurę zabójcy) spogląda i widzi świat pełen Karenów, niczym właściciel klubu nocnego, który mówi mu, że nie powinien sadzić swojego dziecka na stołku barowym żeby obejrzeć jego występ o północy (coś, w czym prawdopodobnie ma rację). A on ciągle na nich krzyczy. Ale to, co go napędza, to plątanina agonii, którą odczuwa ze względu na wszystko, co dotyczy jego syna: fakt jego autyzmu, niemożność wiedzy, jak sprawić, by poczuł się lepiej przystosowany, oraz frustracja związana z radzeniem sobie z zinstytucjonalizowanym systemem, który jest daleki od doskonałości — chociaż kiedy protokoły edukacji publicznej naszego społeczeństwa były kiedykolwiek doskonałe? (I jak to możliwe?)

Jak widać w filmie, nie ma „właściwej odpowiedzi”, ale odpowiedź, którą wymyślił Max, jest reakcją wyzwalającą w sercu i przeczuciu: musi być ze swoim synem. Nie tylko po to, żeby z nim istnieć, ale żeby Być z nim. Film opowiada o Maxie i Ezrze zastanawiających się, co to jest, a nowicjusz William A. Fitzgerald ze swoim nieśmiałym, susłym uśmiechem daje przedstawienie pełne odkryć. Pokazuje reakcje Ezry z przymrużeniem oka, przeświecającą przez nie nadświadomość przypominającą u sawanta i duszę uczucia, która jest pod nimi ukryta.

Chciałbym móc powiedzieć, że ta dwójka znalazła odkupienie w niesamowicie organiczny i spontaniczny sposób. Ale tam, gdzie film taki jak „Rain Man”, będący hitem wielkiego studia, przedstawiał interakcję pomiędzy sękatym, solipsystycznym i mającym obsesję na punkcie liczb Raymondem Dustina Hoffmana i gładkim yuppie Charliem Toma Cruise’a jako wolno rozwijającą się eksplorację ludzkich więzi, fabuła „ Ezra” jest w rzeczywistości znacznie bardziej zależny od urządzeń z Hollywood.

Warto przeczytać!  Wywiad z Naseeruddinem Shahem: „Tkwię w przeciętności, skazany na kręcenie filmów, których nienawidzę, a które zapadają w pamięć zaraz po powstaniu” | Wiadomości z Bollywoodu

Na wsi w stanie Michigan Ezra uczy się patrzeć koniowi w oczy, używać sztućców i przytulać przyjaciela. Tymczasem żona i ojciec Maxa, z którymi żył w separacji, ścigają go, złapani na ich własnym, miniaturowym, niezgodnym filmie drogi. Jenna grana przez Byrne’a ma traumę na zdrowym rozsądku, a De Niro gra Stana, byłego szefa kuchni, który przegonił matkę Maxa, jako (niespodzianka) twardziela, który jest po latach pięćdziesiątych, by chcieć rozmawiać o autyzmie. Ale kiedy w końcu dogania Maxa, wygłasza ważną przemowę – przeprosiny za całe swoje życie – która pokazuje, jak wiele się nauczył. De Niro gra tak dobrze, że się poddajesz, a może nawet uronisz łzę, nawet gdy myślisz: „To trochę za łatwe”.

Wszyscy jadą do Los Angeles na występ „Jimmy Kimmel Live!”, w ramach którego Max zarezerwował miejsce (po tym, jak Jimmy zobaczył taśmę, na której Max załamuje się z powodu Ezry w środku planu). Sam film wydaje się zmierzać w kierunku chwytającego za serce zakończenia i rzeczywiście tak jest, choć nie takiego, jakiego się spodziewasz. Myślę, że dzisiaj to uchodzi za uczciwość indie. Jednak integralność „Ezry”, która sprawia, że ​​jest to film szczery pomimo pewnych schematów, polega na tym, że jego przesłanie na temat pomocy dzieciom ze specjalnymi potrzebami jest takie, że nie ma magicznego sposobu. Oprócz świętowania ich za to, kim są i pokazywania im, kim jesteś.


Źródło