Bielsko-Biała

Bracia umarli z głodu? Poznaliśmy szokujące okoliczności tragedii w Bielsku-Białej

  • 8 listopada, 2022
  • 6 min read
Bracia umarli z głodu? Poznaliśmy szokujące okoliczności tragedii w Bielsku-Białej


  • Dwóch starszych mężczyzn, braci w wieku 84 i 77 lat, znaleziono martwych w ich domu w Bielsku-Białej. Prawdopodobnie była to śmierć głodowa
  • W mieszkaniu znajdowało się jednak pożywienie. Sąsiedzi donosili im posiłki, opał. Mężczyźni odmawiali jednak pomocy, w tym pomocy opieki społecznej
  • — Jeden z braci nie wyraził zgody na wejście do budynku, twierdząc, że jego brat śpi — przekazał Onetowi bielski MOPS
  • Sąsiedzi zmarłych przekonują, że choć trudno to zaakceptować, to ten dramatyczny, ostatni etap życia, był ich wyborem. — Tak zdecydowali, poddali się — powtarzają
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Kamienica to dzielnica Bielska-Białej. Do końca lat 60. ub. wieku niezależna wieś, a ślady dawnej niezależności widać jeszcze w układzie i charakterze zabudowy. Stare miesza się tu z nowym. Jest remiza, dom kultury, szkoła, sala gimnastyczna, kawiarnia, stomatolog, skup złomu i warsztat wulkanizacyjny. Na wpół zburzone rudery i odnowione wiekowe domy, nowe szeregowce i apartamentowce.

Przy ulicy Karpackiej, z racji sąsiedztwa, kręcą się biznesy kamieniarskie. Kościół, cmentarz parafialny, zakład pogrzebowy i cmentarz komunalny. Gdy ruszyć drogą na południe — na horyzoncie widać Beskidy, gdy spojrzeć w drugą stronę — nad zabudowaniami górują bloki z wielkiej płyty. Bloki i góry to połączenie, które w stolicy Podbeskidzia nie dziwi nikogo.

Nagłówki lokalnych mediów mówiły o śmierci głodowej dwóch seniorów

W Kamienicy właśnie, w jednym z domów przy ulicy Karpackiej, kilka dni temu doszło do interwencji policji, o której pisały lokalne media. W nagłówkach śmierć głodowa dwóch braci w podeszłym wieku. Tragedię ujawnić mieli zaalarmowani policjanci, kiedy wyważali drzwi do mieszkania.

Bielsko-Biała. Dzielnica Kamienica

Paweł Pawlik / Onet


Bielsko-Biała. Dzielnica Kamienica

Warto przeczytać!  Beskidzki Festiwal Dobrej Energii: Ekologiczny piknik dla dzieci, młodzieży i rodzin w Bielsku-Białej

Historia obdarta z sensacji jest nieco inna, choć nie mniej przygnębiająca.

— Pan Zbigniew i pan Michał byli braćmi. Obaj po osiemdziesiątce — słyszymy od jednego z sąsiadów. — Zbysiu chodził, chodził cały czas, a Michał już od dłuższego czasu chorował, nie wychodził z domu. W końcu Zbysia złamało coś w kręgosłupie i też przestał wychodzić, jeszcze latem — zauważa mężczyzna.

W rzeczywistości różnica wieku między braćmi była większa. Starszy mężczyzna, bardziej schorowany, miał 84 lata. Młodszy 77.

Zaniedbany, piętrowy dom, w którym mieszkali, stoi w bliskim sąsiedztwie remizy i budynku, w którym obraduje rada osiedla i spotyka się tutejsze koło gospodyń. Prowadzi do niego niedługa droga wewnętrzna i mostek, sfatygowana przeprawa przez niewielką rzeczkę. Na podwórku stoją jeszcze kosze na śmieci w różnych kolorach do segregowania odpadów.

Wejście do domu jest jedno, ale przestrzeń wewnątrz podzielono na mieszkania.

Ul. Karpacka Bielsko-Biała

Paweł Pawlik / Onet


Ul. Karpacka Bielsko-Biała

Do drzwi starszych panów 3 listopada zapukał pracownik opieki społecznej. MOPS znał ich sytuację już od końca sierpnia.

Nie wyraził zgody na wejście do budynku, twierdząc, że jego brat śpi

Jak przekazał nam bielski ośrodek, „obaj bracia nie byli zainteresowani żadną formą wsparcia”. Nie wyrażali też zgody, by ktoś ich „nachodził”. MOPS podaje, że „nie znaleziono również podstaw do podejmowania działań z urzędu, czyli wbrew woli osób”.

Pracownicy — jak wskazuje ośrodek — z własnej inicjatywy odwiedzili jednak ponownie seniorów na początku listopada w związku ze zbliżającą się zimą.

Warto przeczytać!  Klimczok: pogoda na jutro (17.04). Warunki pogodowe - Beskid Śląski

— Jeden z braci oświadczył, że mają zaspokojone wszystkie niezbędne potrzeby, włącznie z zakupionym opałem na zimę. Nie wyraził zgody na wejście do budynku, twierdząc, że jego brat śpi — czytamy w odpowiedzi bielskiego MOPS-u na nasze pytania.

Gdy potwierdzono, że jeden z mężczyzn nie był widziany w okolicy od dłuższego czasu, do akcji wkroczyła wezwana policja. Drzwi otworzył młodszy z braci.

Policjanci wewnątrz ujawnili, że w drugiej części domu znajdują się zwłoki

— Policjanci ujawnili, że w drugiej części domu znajdują się zwłoki. Prokurator wykluczył przestępstwo i udział osób trzecich. Nie dowiemy się już, czy jeden z braci wiedział o śmierci drugiego, a jeśli tak, to od jakiego czasu — mówi w rozmowie z Onetem rzeczniczka bielskiej policji Katarzyna Chrobak.

— Już w obecności funkcjonariuszy mężczyzna, który otworzył drzwi, źle się poczuł i zasłabł. Policjanci stwierdzili zatrzymanie akcji serca i podjęli reanimację, którą kontynuował wezwany zespół pogotowia. Niestety mężczyzna zmarł — dodaje.

Rzeczniczka nie chce odnosić się do plotek na temat przyczyny śmierci obu mężczyzn.

— Te osoby miały pożywienie, opał. Nie były zostawione same sobie, ale nie chciały pomocy. Negowały fakt, że jej potrzebują. Wyniki sekcji zwłok rozwieją wątpliwości, czy mężczyźni umarli śmiercią głodową, czy na skutek schorzeń — mówi nam asp. sztab. Katarzyna Chrobak.

Nie radzili sobie. Zmagali się z chorobami, wiekiem i samotnością

Dla miejscowych nie jest tajemnicą, że starsi panowie nie radzili sobie z codziennością. Mieli tylko siebie. Zdążyli już pochować pozostałych bliskich. Zmagali się z chorobami, wiekiem i samotnością. Byli jednak doglądani.

Warto przeczytać!  Pogoda na Magurce Radziechowskiej dzisiaj (29.03) i w kolejnych dniach. Beskid Śląski - temperatura, opady - warunki

W bezpośrednim sąsiedztwie domu, w którym mieszkali mężczyźni, znajduje się parking i sklep znanej sieci, jeden z dwóch prowadzonych przez małżeństwo w tej okolicy. Bracia byli znani właścicielom i pracownikom sklepu. To oni powiadomili służby o tym, że dawno nie widzieli ich na zakupach.

— Zgłaszaliśmy cztery miesiące temu sprawę do MOPS-u i dzielnicowego. Policjant przyjął zgłoszenie, był kilka razy u nich, ale nie chcieli pomocy. MOPS też był bezradny. Nikt drzwi nie otwierał. Zanosiliśmy im zakupy. Kiedy pan Zbigniew skarżył się na plecy, zaproponowaliśmy lekarza, nawet pokrycie kosztów, ale nie zgodził się — słyszymy w sklepie.

Kamienica, dzielnica Bielska-Białej

Paweł Pawlik / Onet


Kamienica, dzielnica Bielska-Białej

Sąsiedzi zmarłych przekonują, że choć trudno to zaakceptować, to ten dramatyczny, ostatni etap życia był ich wyborem. — Tak zdecydowali, poddali się — powtarzają.

— Trzy tygodnie temu, jak był u nich taki pan, który im pomagał, jakąś konserwę przyniósł, doglądał, to powiedzieli mu, że ma już nie przychodzić, bo teraz będą przychodzić panie z MOPS-u. Okłamali go, bo czuli, że zbliża się koniec, nie chcieli w ogóle żadnej pomocy — twierdzi jeden z sąsiadów.

Ludzie zastanawiają się, czy można było wpłynąć na starszych panów i przekonać ich, że nie warto się poddawać. — To przykre i ciężkie do zaakceptowania, że będąc tak blisko, nic nie można zrobić. Co zrobić, jeśli ktoś odrzuca pomoc, nie tylko instytucji, ale też osób, które zna od lat? — słyszymy.


Źródło