Marketing

Brian Strange daje o sobie znać jako trzecia generacja prowadząca rodzinny biznes

  • 15 marca, 2023
  • 9 min read
Brian Strange daje o sobie znać jako trzecia generacja prowadząca rodzinny biznes


Kiedy Brian Strange przejął rodzinny biznes, firmę cateringową Don Strange of Texas, po śmierci ojca w 2009 roku, stał się trzecim pokoleniem, które ją prowadziło.

Zdaje sobie sprawę, że wiele firm rodzinnych nie dożywa trzeciej generacji — według jednego z badań tylko 10 procent przetrwało tak długo. Jego teoria głosi, że późniejsze pokolenia mają problem z utrzymaniem pasji, która sprawiła, że ​​firmy odniosły sukces, ale nie w jego przypadku.

„Jestem wojownikiem i chcę odnieść sukces. Po prostu upewniałem się, że nie będę statystyką” – powiedział. „Trudno jest utrzymać tę energię i zapał. I tu wracamy do mojego zespołu. Wielu z nich znało mojego tatę i pomagali też budować markę. Mamy więc dużo pasji”.

CZYTAJ WIĘCEJ: Szef kuchni Jaime Gonzalez wprowadza meksykańskie i chińskie dziedzictwo do menu w Carriqui

W roku, w którym przejął władzę, Don Strange z Teksasu przedstawił Grill Pardner, metalowy talerz do serwowania przeznaczony do utrzymywania ciepła potraw podczas imprez, takich jak imprezy typu tailgating lub grille na podwórku. Od tego czasu sprzedaż rosła o około 10 procent każdego roku, powiedział. Urządzenie jest obecnie używane w ośrodkach AMF Bowling w całych Stanach Zjednoczonych

Inne przedsięwzięcie, restauracja Lazo with Don Strange w hotelu Estancia del Norte niedaleko lotniska, nie wypaliło. Strange udzielił licencji na nazwę firmy dla restauracji, pomógł ją założyć i przeszkolić personel. Ale został zamknięty we wrześniu, nawet po uzyskaniu entuzjastycznych recenzji.

Firma zwolniła pracowników podczas pandemii COVID-19, gdy branża turystyczna i kongresowa w San Antonio zamarła, ale od tego czasu odbiła się, a lata 2021 i 2022 były rekordowe, powiedział Strange.

Strange, który dorastał w San Antonio, krótko kontynuował karierę jako promotor rock and rolla w Dallas, zanim zdecydował się dołączyć do rodzinnego biznesu w 1989 roku.

„Dość szybko nauczyłem się, że nie chcę być promotorem rock and rolla. Ale nauczyłem się całej masy” – powiedział. „Byłem w stanie wnieść wiedzę o tym, jak przygotować rozrywkę i wydarzenie. W tamtym czasie zajmowaliśmy się głównie jedzeniem, napojami i tego typu rzeczami”.

Obecnie firma oferuje rozrywkę na swoich imprezach. w tym wyścigi pancerników, rolki do cygar, dziewczyny z saloonów i sztuka na żywo — lub ktoś malujący obraz podczas imprezy. Realizowała catering w odległych miastach, takich jak Los Angeles, Nowy Jork czy Miami.

„Wszędzie tam, gdzie można dostać ciężarówkę, zrobimy to” — powiedział Strange.

Niedawno rozmawiał o sukcesie Grill Pardner, przedsięwzięciu Estancia del Norte oraz o tym, jak zmienił się biznes cateringowy w ostatnich dziesięcioleciach. Poniższy tekst został zredagowany dla zwięzłości i jasności.

Warto przeczytać!  Akcje o największym wzroście w czerwcu 2023 r

P: Czy powiedziałbyś, że branża cateringowa jest bardziej wrażliwa na spowolnienie gospodarcze niż większość branż?

A: Tak. W Teksasie masz nadmiar ropy, masz kryzys finansowy. Masz różne cykle, w których musisz nauczyć się poruszać. Ale działamy na rynku od 72 lat, więc widzieliśmy już prawie wszystko — aż do wybuchu pandemii. To był zupełnie inny zwrot akcji. Ale poradziliśmy sobie z pandemią i ruszamy na wyścigi. Mamy dwa rekordowe lata z rzędu.

P: Czy Grill Pardner i inne twoje przedsięwzięcia starają się tworzyć strumienie przychodów, które złagodzą spadki?

A: Nie wiem, czy poszedłbym dokładnie w tym kierunku. Kiedy mój tata zmarł w 2009 roku, globalna wizja była taka: „Każdy potrzebuje trochę Dona Strange’a w swoim życiu. A jeśli masz trochę Don Strange’a, twój dzień będzie trochę lepszy. Czy to przez wydarzenie? Czy to przez nasze jedzenie? Czy to przez Grill Pardner? Nie ma zasad.

W poszukiwaniu przestrzeni: Była prezenterka wiadomości, Cynthia Lee, znajduje drugie powołanie w branży nieruchomości komercyjnych

Mój tata uczyłby nas: musisz myśleć na dużą skalę, a potem wymyślić, jak sprawić, by to zadziałało. Nie bój się próbować różnych rzeczy. Wraz z rozwojem marki naszą podstawową działalnością jest obsługa imprez, a my jesteśmy znani z naszej kuchni. Ale teraz, jakie są następne możliwości rozwoju? Czy to przez naszą markę, jakieś licencje, nasze produkty spożywcze? Lista możliwości jest długa i długa.

P: Jak przetwarzasz swoje pomysły? Czy masz zespół wykonawczy, który ci pomoże?

A: Jestem pobłogosławiony niesamowitym zespołem, który jest w firmie, niektórzy nawet od 45 lat. Zasada jest taka, że ​​zawsze miej oczy i uszy otwarte. Ludzie zadzwonią do ciebie i wpadną na szalony pomysł, w który chcą nas zaangażować. Niektóre mają dla nas sens, a inne nie, ale zawsze jesteśmy chętni do słuchania.

P: Jednym z twoich ostatnich przedsięwzięć była restauracja Estancia del Norte. Przykro mi było czytać, że się zamknęło. Co się stało?

A: To była prawdopodobnie nasza pierwsza okazja, aby zrobić prawdziwą koncepcję licencjonowania i opłat licencyjnych. To nie byli moi pracownicy. Zasadniczo pożyczyliśmy nasze imię. Szkoliliśmy ich personel. Pomogliśmy im zatrudnić odpowiednich ludzi. Ostatecznie hotel nie był w stanie obsłużyć udogodnień, które stworzyli. Więc zamknęli. Wyciągnięte wnioski były takie, że może zróbmy trochę więcej due diligence, zanim wskoczymy w coś takiego. Ale warto było spróbować. Zrobiłbym jeszcze jeden — może trochę inaczej.

Warto przeczytać!  Jak ułatwić marketing za pomocą wirtualnych asystentów

P: Po prostu za mało klientów w hotelu, aby utrzymać restaurację?

A: Myślę, że tak. Robiliśmy około 90 procent lokalnie w porównaniu z około 10 procentami gości hotelowych, a celem było zbliżenie się do 50-50.

P: Co zrobiłbyś inaczej z przyszłymi restauracjami?

A: Myślę, że może udoskonalić produkt trochę bardziej. Upewnij się, że to właściwe miejsce, właściwe partnerstwo. Tak naprawdę nie mam żadnego interesu w biznesie restauracyjnym. Jestem zainteresowany partnerstwem, wykorzystaniem naszej marki, naszego dziedzictwa, aby pomóc komuś, kto ma wiedzę i kapitał za nimi.

P: Przeczytałem cytat z twojej wypowiedzi, że przemysł restauracyjny i cateringowy wyglądają podobnie, ale to zupełnie inne zwierzęta.

A: Powiedziałem to. I oni są. Różnica polega na tym, że w cateringu jesteśmy zorientowani na klienta z punktu widzenia tego, że pomagamy mu świętować tak, jak chce. Dlatego cały czas ewoluujemy w gastronomii. Nasze menu stale się zmienia. Ale wiemy też, kto przyjdzie, o której godzinie tam będzie i o której wyruszy. Gdzie w sytuacji w restauracji jesteś lokalizacja, lokalizacja, lokalizacja.

P: Co było takiego w biznesie promotorskim, co ci nie pasowało?

A: To po prostu trudny biznes. Postrzeganie jest takie, że rezerwujesz występ w miejscu, w którym pojawiają się tysiące ludzi i jest to wspaniałe i cudowne, ale to o wiele więcej. To szorstki i twardy biznes. Myślę, że to trudniejsze niż biznes cateringowy, szczerze mówiąc.

P: Czy branża cateringowa jest bardzo konkurencyjna?

A: Niezwykle konkurencyjny. Mój tata zawsze nam powtarzał: „Jesteś tak dobry, jak twoja ostatnia impreza”. Dlatego każda impreza musi być idealna. Taką etykę pracy wpajamy naszym pracownikom, naszemu zespołowi. Wszyscy, którzy z nami współpracują, są bardzo zaangażowani w to, co robią. Chcą mieć pewność, że klient jest pod opieką za wszelką cenę.

P: Jak zmienił się biznes od 1989 roku?

A: Wydarzenia stały się większe. Myślę, że San Antonio wykonało niesamowitą robotę, sprowadzając gości. Działalność kongresowa zdywersyfikowała naszą działalność. Przez lata, w latach 70-tych i 80-tych, organizowaliśmy wiele imprez związanych z przemysłem naftowym, ranczerów. We wczesnych latach 80-tych mój tata postrzegał ruch przychodzący do miasta jako szansę. Zaczęliśmy to rozwijać, współpracując z firmami zarządzającymi miejscami docelowymi w mieście oraz z Biurem Konferencji i Odwiedzających, które obecnie nazywa się (Visit San Antonio). Teraz mamy naprawdę dobrą mieszankę wesel, emerytur, lokalnych firm, firm przychodzących. Regularnie podróżujemy też po całym kraju. Z pomocą technologii łatwiej jest dostać się tam, gdzie trzeba, i sieci szukania pomocy.

Warto przeczytać!  Wykorzystaj w pełni renesans modelowania Marketing Mix

P: Czym różni się twój styl zarządzania od stylu twojego ojca?

A: Jedna rzecz, której staram się nie robić, to być moim tatą. Bo nigdy by tego nie chciał. Chciałby, żebym była sobą. Zależy mi na stworzeniu zespołu. Nie możesz się rozwijać bez świetnego zespołu. Mój tata był niesamowitym wizjonerem. Jak napisała moja mama w swojej książce: „Wszyscy dorastaliśmy, ucząc się myśleć nieszablonowo. Wyszłam za mąż za mężczyznę, który nie wiedział, że pudełko istnieje”. W pewnym sensie przyjmuję taką postawę. Myślę, że jestem kreatywną osobą. Myślę, że moja kreatywność jest inna niż ta, którą miał mój tata. Wziąłem jego buty i spróbuję zrobić to lepiej.

P: Czy nadal dużo o nim myślisz podczas pracy?

A: Byłby niezwykle dumny. Czy myślę o nim? Cóż, tak, myślę o nim cały czas. Nie ma dnia, żebym nie słyszał historii, którą ktoś opowiada mi o moim tacie. I przynosi radość. Mój tata był najwspanialszym facetem na świecie.

P: Czy wygląda na to, że czwarta generacja przejmie kontrolę?

A: Zabawne jest to, że istnieje czwarta generacja. Wszystkie są dorosłe. Mam trójkę dzieci – córkę i dwóch chłopców. Zawsze są otwarte drzwi. Zachęcam ich do podążania za swoją pasją. Wszyscy skończyli studia i stawiają pierwsze kroki w świecie biznesu.

Mój tata chciał, żebyśmy wyszli i nauczyli się czegoś nowego, co moglibyśmy wnieść z powrotem do firmy. Kiedy wrócą — jeśli wrócą; nie ma sztywnego harmonogramu — będą mieli coś, co pomoże rozwinąć markę.

P: Powiedziałeś, że Twoja firma miała rekordowe lata po COVID. Czemu to przypisujesz?

A: Jedną z dużych gałęzi przemysłu w San Antonio, która naprawdę powróciła do łask, są podróże przyjazdowe. Korporacje przyjeżdżające z wizytą na krajową konferencję sprzedaży. Przyjeżdżają na cztery, pięć dni. Częścią naszej strategii marketingowej jest zapewnienie im rozrywki na jeden lub dwa takie wieczory. To wróciło niezwykle silnie. Branża ślubna wróciła z mocą. Myślę, że ludzie naprawdę lubią się spotykać. Brakowało im tego w ’20.


Źródło