Filmy

Brutalnie monotonne połączenie gatunków

  • 18 kwietnia, 2024
  • 5 min read
Brutalnie monotonne połączenie gatunków


Jest pełen zrzędzących porywaczy i krwawych akcji, z których niewiele jest fascynujących.

Od chwili ogłoszenia premiery filmu rok temu „Abigail” była reklamowana jako remake „Córki Draculi”, ciekawostki Universal Pictures z 1936 roku. Nie będzie więc spoilerem stwierdzenie, że tytułowa bohaterka „Abigail” jest… córką Draculi. Jeśli jednak wszedłeś tam, nie wiedząc o tym, może to być jedyna prawdziwa niespodzianka w filmie, poza tym, jak brutalnie monotonnym, wymiotującym krwią gatunkiem jest to połączenie.

Przez chwilę wydaje nam się, że oglądamy standardowy thriller o porwaniach. Rozpoczyna się sceną, gdy 12-letnia Abigail (Alisha Weir) na scenie baletowej ćwiczy „Jezioro łabędzie” – najbardziej wyrazisty hołd dla wampira, ponieważ wspaniała, chwytająca za serce partytura Czajkowskiego to ta sama muzyka, która grała podczas napisów początkowych „Bela” z 1931 roku. Lugosiego „Draculi”. Ten liryczny wstęp kończy się po około trzech minutach, gdy porywacze, wszyscy z przesadną, wulgarną, syntetyczną prymitywnością, wpychają się do furgonetki i uciekają z Abigail, którą zabierają do ukrytej rezydencji i ukrywają w jednej z sypialni.

Jeśli przestępstwo przebiegnie zgodnie z planem, każdy z nich otrzyma okup w wysokości 7 milionów dolarów. Ale ze swoimi fałszywymi nazwiskami i natrętnymi kłótniami, które zaczynają się w pierwszej scenie i rzadko ustępują, są jak postacie z okazyjnej glosy z „Godzin rozpaczy” skrzyżowanej z „Wściekłymi psami” skrzyżowanej z najgorszą imprezą domową A24 horror, jaki można sobie wyobrazić.

Warto przeczytać!  Kevin Feige przypomina sobie, że odrzucił oryginalną propozycję Ryana Reynoldsa dotyczącą Deadpool 3

„Córka Draculi”, zbudowana w oparciu o sukces oryginalnego „Draculi” (choć nie miała w nim tych samych aktorów), była raczej tandetnym filmem o potworach spowitym londyńską mgłą, w którym wystąpiła Gloria Holden, która gra tytułową bohaterkę, podobnie jak Greta Garbo, w roli głównej arystokratyczny mesmerysta. Film ma jednak wymiar kultowy; jest scena z Holdenem i kobietą, którą przyczepia jako modelkę do obrazu o podtekstach homoerotycznych (przynajmniej w przypadku 1936). Nie widziałem tego filmu od kilkudziesięciu lat, ale przypomniał mi coś, co zawsze lubiłem w horrorach realizowanych w systemie studyjnym – że jest w nich dramatyczna lekkość, nawet jeśli kręci się w nich cała ciemność. Natomiast „Abigail” jest tak ciężkie i nadmierne, że gdyby Sam Peckinpah to zobaczył, mógłby powiedzieć: „Jezu! Stonuj to.”

Ojcem Abigail, jak dowiadujemy się na początku, jest Kristof Lazar (Matthew Goode), demonicznie okrutny i wszechmocny szef półświatka, który ma zwyczaj ciąć swoich wrogów na kawałki. (Może dojść do miejsc, w których nie da się tego wytłumaczyć.) A Abigail, choć najwyraźniej nie bardzo lubi swojego ojca, jest odłamkiem starego rozpruwacza. Wkrótce wyrastają jej ostre jak brzytwa zęby i zamienia się w zdziczałe dziecko, które jeden po drugim atakuje porywaczy. Bawi się nimi w ramach zabawy i kilka z nich zostaje zamienionych w wampiry (co ma niezwykły wpływ na zmianę ich osobowości, nie czyniąc ich wcale mniej nudnymi). Jeden lub dwa… eksplodują, trochę jak John Cassavetes pod koniec „The Fury”, tyle że z większą ilością rozprysków i mniej apokaliptyczną elegancją.

Warto przeczytać!  Poznaj potwory zaprojektowane przez Trevora Hendersona

W roli Dana Stevensa, który pisze wszystko kursywą, Frank, przywódca gangu (choć nawet on jest tylko bandytą do wynajęcia), jest najbardziej nudny. To zawzięty kujon yuppie, drażliwy i pełen urazy, który nigdy nie przestaje krzyczeć. Pozostali bohaterowie krzyczą. Zwracam na to uwagę, bo jest tego naprawdę dużo opozycyjny energię w „Abigail”, która tłumi nasz impuls do identyfikowania się z kimkolwiek. Sammy (Kathryn Newton) katolicki punk, Peter (Kevin Durand) ponury hulk podobny do Elona Muska granego przez Arnolda Schwarzeneggera, kutas Frank – to postacie, które wydają się być zaprogramowane, by nas denerwować. Angus Cloud w swoim ostatnim występie gra Deana, który jest oszołomiony, ale łagodny, co stanowi prawdziwą kombinację Clouda – czujesz utraconą obecność. Melissa Barrera z „Na wzgórzach” i z dwóch ostatnich części „Krzyku” nabiera w miarę upływu czasu coraz większej siły. Gra Joeya, narkomana, któremu przedstawiono dziwną i nieefektywną historię (o porzuconym przez siebie synu), ale jako jedyna zdaje się rozumieć wartość łagodzenia hałasu.

„Abigail” wyreżyserowali Matt Bettinelli-Olpin i Tyler Gillett, którzy nakręcili dwa ostatnie filmy „Krzyk”, i chociaż byłem do pewnego stopnia pod wrażeniem tego, czego tam dokonali, ten film sprawia wrażenie kroku wstecz w kierunku przemęczenia ogólny schlock. Dlaczego film o wampirach musi być tak bezlitośnie fizyczny, z powalonymi kończynami, dekapitacjami i ciałami wbijanymi w ściany? Dracula to między innymi najbardziej metaforyczna postać w historii horrorów i myślę, że jego córka też mogłaby taką być, ale nie w filmie, który zamienia krwiopijstwo w formę wrestlingu.

Warto przeczytać!  Film akcji Henry’ego Cavilla z czasów II wojny światowej przyćmiewa 33% porażkę Argylle’a na Rotten Tomatoes


Źródło