Filmy

Buzz: Kup niebieskiego kleszcza i zamień się w krytyka

  • 28 kwietnia, 2024
  • 8 min read
Buzz: Kup niebieskiego kleszcza i zamień się w krytyka


Buzz: Kup niebieskiego kleszcza i zamień się w krytyka

Twórcy filmowi borykają się ze specyficznym problemem. System, który stworzyli, aby wykorzystać go na swoją korzyść, teraz obraca się przeciwko nim.

Wydaje się, że kupowanie influencerów w mediach społecznościowych wywołało u nich bumerang do tego stopnia, że ​​niektórzy filmowcy zmuszeni byli zwrócić się o interwencję sądową.

Był czas, gdy wpływ na krytyków filmowych wywierali zarówno filmowcy, jak i gwiazdy filmowe.

Niektórzy poszli w ślady krytyków, ponieważ ich poglądy i recenzje były dostępne w mediach drukowanych. Opinie „analityków branżowych” można było uzyskać jedynie w specjalistycznych magazynach, które prenumerowali wyłącznie przedstawiciele branży.

Istniał taki system, że film był pokazywany krytykom podczas specjalnego pokazu na kilka dni przed premierą kinową. Był to przywilej, ale twórcy poszli o krok dalej, ponieważ ich specjaliści od PR przekazywali krytykom coś, co w branży było znane jako „lifafa” (koperta).

Niektórzy nie przyjęli tych kopert; inni z sumieniem próbowali napisać wyważoną recenzję nawet po przyjęciu zachęty.

Było to daremne ćwiczenie, ponieważ prawie wszystkie media drukowane miały bardzo ograniczone grono czytelników i wydawało się, że nikt w masie widzów nie przejmował się recenzjami. To, co zadziałało, to poczta pantoflowa: opinia publiczna.

Kiedy przybyły korporacyjne domy produkcyjne, wszystko, co dotyczyło kręcenia filmów, zamieniło się w zawieranie umów. Krytycy zostali odsunięci na bok i podpisano umowy z domami mediowymi.

Wcześniej w mediach gościli uznani krytycy filmowi; niezależnie od tego, czy ludzie ich przestrzegali, czy nie, wykonywali swoją pracę sumiennie. W końcu ich poglądy były osobiste. Jeden krytyk może pochwalić film, drugi nie.

Faktem jednak było, że większość ludzi nie czytała recenzji, a co najwyżej czytała kilka ostatnich linijek podsumowujących opinię recenzenta.

Media zaczęły więc oceniać film gwiazdami. Recenzji nie trzeba było czytać; wystarczyło sprawdzić, ile gwiazdek otrzymał film.

Warto przeczytać!  6 nowych horrorów w tym tygodniu oraz „Chucky” powraca do telewizji!

W nowym układzie rzeczy doszło do porozumienia między korporacyjnymi promotorami filmów a mediami. Niezależnie od tego, jak zły lub kiepski byłby film, minimalna liczba gwiazdek, jakie można mu przyznać, nigdy nie będzie mniejsza niż trzy.

Choć korporacyjne domy produkcyjne nie chciały, aby ich filmy zostały zniszczone i zadowoliły się uzyskaniem co najmniej trzech gwiazdek, to samo gwiazdom filmowym nie wystarczyło.

Gwiazdy filmowe chciały za swoje filmy pięć gwiazdek. Zaczęli bezpośrednio kultywować niektórych krytyków. Dzięki temu system recenzji i gwiazdek zaczął narzucać cenę.

Górną granicę stanowiło pięć lakh rupii. Aż 5 lakh Rs za cztery do pięciu gwiazdek, w zależności od pewnych czynników. W niektórych przypadkach nawet zarządzanie mediami było częścią umowy.

Ponieważ budżety produkcji filmowej wzrosły do ​​miliardów milionów rupii, 5 lakh rupii za przeczytanie dobrego słowa o twoim filmie było dobre dla gwiazdy. Była to umowa, z której obie strony były zadowolone – zarówno filmowcy, jak i krytyk.

Wraz z pojawieniem się sieci WWW recenzje stały się częścią różnych portali. Zyskały na znaczeniu, bo recenzje pojawiały się natychmiast, zaraz po zakończeniu pierwszego pokazu filmu. Doniesienia mediów drukowanych stały się drugorzędne. Jednak nie wszyscy cieszą się dostępem do sieci.

Następnie pojawiło się połączenie mediów społecznościowych, smartfonów i niedrogiej transmisji danych w telefonie.

Jak to zwykle bywa, filmowcy, gwiazdy i inne zainteresowane osoby nie pomyślały o nowym systemie. Łapówki sprawdzają się wszędzie i nie było powodu, dla którego nie miałyby działać w mediach społecznościowych. Zaczęli od tych z tłem papierów handlowych.

Dobra recenzja i wyniki kasowe zapewnione przez wytwórnię przyniosły tym ekspertom handlowym sumy od 25 000 do 35 000 rupii za pozytywny post.

Teraz stało się tak, że każdy kontakt w mediach społecznościowych zamienił się w eksperta w branży filmowej. Wystarczy, że kupisz niebieski znaczek kosztujący 600 rupii miesięcznie i zostaniesz zweryfikowanym krytykiem; Twoje komentarze się liczą!

Warto przeczytać!  Najnowszy film Marvela „Bomba” Sony zrekompensuje nawet najgorszą porażkę kasową X-Men o 150 milionów dolarów

Teraz wystarczy, że zostaniesz zauważony przez ludzi, którzy płacą 35 000 rupii niebieskim kleszczom. Oglądasz więc film z kilkoma szczegółowymi obserwacjami. Nie trzeba długo czekać, aż filmowcy podejdą do ciebie i cię uspokoją. Twoje 600 rupii miesięcznie zacznie zarabiać dla Ciebie tysiące.

Wydaje się, że przy wyświetleniu filmów pojawia się coraz więcej niebieskich znaczników. Pomysł jest taki, aby pisać negatywne posty, tak aby PR każdego filmowca uwzględnił Cię na liście płac i dodał do listy wpływowych!

Ci sami filmowcy i gwiazdy, które wychowały tych samozwańczych krytyków i/lub analityków filmowych, czują się teraz w pułapce. Ile niebieskich kleszczy możesz nakarmić?

W obecnym stanie rzeczy towarzyszenie filmowe, które stworzyło tych Frankensteinów, nawiązało kontakt z menedżerami mediów społecznościowych, prosząc ich o usunięcie filmów i postów opisujących ich filmy. Niektórzy z takich krytyków publikują na YouTube skomplikowane filmy wideo, w których omawiają film.

Niedawno producent Vashu Bhagnani musiał napisać do mediów społecznościowych, aby wycofać pewien post dotyczący jego najnowszego filmu „Bade Miyan Chote Miyan”, ponieważ post ten naruszył prawa autorskie poprzez wykorzystanie plakatów filmu.

Inną rzeczą jest to, że te plakaty i inne tego typu materiały są dostarczane przez nikogo innego jak dom produkcyjny w oczekiwaniu na kilka pozytywnych komentarzy.

Na południu, zwłaszcza w Kerali, sprawa dotarła nawet do sądów. Problem ponownie dotyczył nieupoważnionych osób przeglądających film. Twórcy filmu argumentowali, że jest to szantaż.

Z prawnego punktu widzenia nie ma przepisów zabraniających komukolwiek publikowania swoich poglądów, gdy film znajdzie się w domenie publicznej. Jedyne, co sąd mógł zrobić, to zasugerować, aby takie media społecznościowe powstrzymały się od komentowania nowej premiery do 48 godzin po jej premierze kinowej.

Warto przeczytać!  10 ekologicznych horrorów do obejrzenia z okazji Dnia Ziemi

Sąd zauważył także, że negatywne recenzje zamieszczali ci, którym twórcy nie zgodzili się zapłacić!

Ciężkie czasy dla kin

Ekrany kinowe stoją w obliczu faktycznego głodu podaży. Są zmuszeni albo całkowicie zamknąć ekrany, albo obsługiwać tylko jeden lub dwa ekrany, a pozostałe pozostawić zamknięte.

Filmy, które ukazały się w ostatnich tygodniach, nie były w stanie utrzymać się w box office.

W niektórych kinach w poniedziałek, cztery dni po premierze, film „Bade Miyan Chote Miyan” musiał zostać zastąpiony innym filmem. W przypadku „Maidaana” oferta „kup jeden bilet, drugi gratis” musiała zostać wprowadzona już następnego dnia po jej premierze. Nie ma żadnych większych filmów, które miałyby ukazać się na ekranach przynajmniej w ciągu najbliższych pięciu tygodni.

IPL, zbliżające się egzaminy i wybory powszechne sprawiły, że ten okres nie nadaje się na nowe wydanie. Jedynym filmem, który w ubiegły piątek stawił czoła wszelkim przeciwnościom losu, był „Rusłan”, a rezultaty są widoczne dla wszystkich.

Źródło branżowe podaje, że zarządy multipleksów planują obecnie zwolnić od 50 do 60 kin, które nie są dochodowe. W pozostałej części planują zaoferować model oparty na podziale przychodów zamiast obecnego systemu czynszów.

Były też filmy oparte na różnych „aktach”, które twórcy odkryli po sukcesie „Aktów Kashmiru”, jak np. „Raport Sabarmati” i „Dziennik Bengalu Zachodniego”.

Twórcom tych filmów, które mają ukazać się w maju, Komisja Wyborcza poleciła odłożyć swoje plany do czasu zakończenia głosowania, czyli 4 czerwca.

Powodem jest to, że filmy te poruszają drażliwe tematy w taki sam sposób, jak ich poprzednie „Akta Kashmiru” i „Historia Kerali”. Aż strach pomyśleć, co skłoniło niektórych przedsiębiorców do budowy nieruchomości z 14 lub 16 ekranami!




Źródło