Były „Agent Tomek”: Jarosław Kaczyński dawał zielone światło na łamanie prawa
- Były „agent Tomek” złożył w prokuraturze zeznania obciążające szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego i jego zastępcę Macieja Wąsika
- – Trzeba powiedzieć dość łamaniu ludziom kręgosłupów i życiorysów, jedynie w imię wkupienia się w łaski Kaczyńskiego i utrzymania się za wszelką cenę przy władzy — uważa Tomasz Kaczmarek
- Instytucja świadka koronnego działa tylko w tej konkretnej sprawie i nie zwalnia mnie z odpowiedzialności w innych sprawach, w których mam już postawione zarzuty — tłumaczy
- Więcej takich komentarzy znajdziesz na stronie głównej Onetu
Były agent CBA i poseł PiS Tomasz Kaczmarek złożył w prokuraturze zeznania obciążające szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego i jego zastępcę Macieja Wąsika — poinformowała w poniedziałek „Gazeta Wyborcza”.
Jak podaje dziennik, „agent Tomek” na polecenie Kamińskiego i Wąsika przekazywał ściśle tajne materiały operacyjne dotyczące różnych spraw, którymi pracownicy propisowskich mediów byli akurat zainteresowani. Po złożeniu zeznań Kaczmarek zawnioskował o nadanie mu statusu świadka koronnego.
W rozmowie z Onetem były funkcjonariusz oraz polityku PiS-u tłumaczy, dlaczego po raz kolejny rozpoczął wojnę z najważniejszymi politykami obecnej władzy.
***
Szymon Piegza, Onet: Czy potwierdza pan, że składał pan niedawno zeznania, które miały obciążyć pańskich byłych szefów w CBA: Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika?
Tomasz Kaczmarek: Tak, w piątek 17 listopada złożyłem zawiadomienie o możliwości popełnieniu przestępstwa przez ministrów Kamińskiego, Wąsika oraz inne osoby.
Jakie inne osoby ma pan na myśli?
Na przykład Ernesta Bejdę [najpierw zastępca szefa, a później szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego — red.]. Ale także dziennikarzy, takich jak Tomasz Sakiewicz, Cezary Gmyz, Katarzyna Hejke, Anita Gargas, czy Samuel Pereira [wszyscy sprzyjający obecnej władzy — red.]. Oni wszyscy korzystali z urobku służb specjalnych, ponieważ były im udostępniane materiały operacyjne.
Jakie to były materiały?
Na przykład stenogramy z podsłuchów osób, które były w zainteresowaniu służb. Później służyły one publikacjom, o które tak naprawdę chodziło szefom CBA.
„Agent Tomek” przerywa milczenie. „Moim celem jest pokazanie patologii systemu władzy”
Co pan zgłosił w prokuraturze w ubiegłym tygodniu?
Mówiłem m.in. o produkowaniu fałszywych dowodów niepopełnionych przestępstw oraz o udostępnianiu materiałów z klauzulą „ściśle tajne” osobom do tego nieuprawnionym. Mam na myśli właśnie wymienionych wcześniej dziennikarzy.
O jakie operacje dokładnie chodziło?
Na przykład o „aferę hazardową” [afera dotycząca prac nad nowelizacją ustawy o grach i zakładach wzajemnych, ujawniona w 2009 r. w „Rzeczpospolitej” m.in. przez C. Gmyza — red.], sprawa willi w Kazimierzu Dolnym i państwa Kwaśniewskich [Kaczmarek jako „agent Tomek” w 2007 r. brał udział w operacji „Krystyna”, która miała dowieść, że były prezydent Aleksander Kwaśniewski i jego żona Jolanta są prawdziwymi właścicielami willi w Kazimierzu Dolnym — red.].
To także sprawy pani Sawickiej, czy pani Marczuk [„agent Tomek” największą sławę zdobył, nakłaniając do przyjęcia 50 tys. zł łapówki posłankę PO Beatę Sawicką przed wyborami w 2007 r. Miał wtedy uwodzić posłankę. To samo miał robić również w przypadku prawniczki Weroniki Marczuk — red.].
Co pana zdaniem prokuratura powinna zrobić teraz z zawiadomieniem?
Powinna przekazać złożone zawiadomienie zgodnie z właściwością miejscową i wszcząć śledztwo. Prokuratorzy powinni zająć się teraz analizą materiałów prasowych, publikowanych przez wymienionych przeze mnie dziennikarzy. Wystarczy je porównać z niejawnymi materiałami, które w tamtym czasie posiadały służby. To potwierdzi wszystko, co do tej pory zeznałem i powiedziałem.
Przypominam, że mówimy o schemacie działania „zorganizowanej grupy przestępczej”, w której brali udział m.in. Kamiński i Wąsik. W myśl art. 105 pkt 2 Kodeksu karnego przestępstwa popełnione przez funkcjonariuszy publicznych w związku z pełnieniem obowiązków służbowych się nie przedawniają.
Mariusz Kamiński (wiceszef PiS) i poseł PiS Tomasz Kaczmarek (były agent Tomek), 2012 r.
Co w takiej sytuacji według pana stanie się z ministrami Kamińskim i Wąsikiem?
Jestem przekonany, że po zgromadzeniu pełnego materiału dowodowego, prokurator powinien wystąpić do Sejmu o uchylenie immunitetu, a następnie postawić zarzuty.
Przypominam, że ci panowie zostali już wcześniej skazani przez sąd na karę bezwzględnego pozbawienia wolności za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA podczas „afery gruntowej” w 2007 r. To, że dotychczas nie rozpoczęli odbywania kary, wynika jedynie z tego, że prezydent zastosował nieznaną Konstytucji instytucję abolicji, czyli ułaskawił osoby, przed ich prawomocnym skazaniem.
Tym nowym zawiadomieniem chce pan narobić problemów Kamińskiemu i Wąsikowi?
Nie, moim celem nie jest robienie komukolwiek problemów. Moim celem jest pokazanie patologii systemu władzy. Chciałbym, żeby władza, która wykorzystywała bezprawne narzędzia do podsłuchiwania swoich politycznych rywali, została w końcu rozliczona.
Takie metody, jak inwigilowanie ludzi z wykorzystaniem Pegasusa, agentów pod przykryciem, czy podsłuchów, powinny służyć ściganiu kryminalistów, grup przestępczych, a nie politycznych oponentów lub ludzi, którzy mają po prostu inne zdanie.
Jeśli do mediów kanalizuje się materiał pozyskany w specjalnych operacjach tylko po to, by obrzucić błotem swoich przeciwników, to chyba jest coś bardzo nie tak.
Tomasz Kaczmarek zeznał przeciwko Kamińskiemu i Wąsikowi. „Nie chcę uniknąć odpowiedzialności”
Dlaczego robi to pan dopiero teraz? Podobno w piątek w prokuraturze w Olsztynie wystąpił pan o przyznanie panu statusu świadka koronnego.
Dziś jestem w takim wieku, że zupełnie inaczej patrzę na życie, niż wtedy, gdy byłem młodym, zindoktrynowanym funkcjonariuszem służb. Dziś czuję, że swoją działalnością operacyjną skrzywdziłem wiele osób, za co wielokrotnie już przepraszałem. Uważam też, że tym ludziom należy się zadośćuczynienie. Nie chciałbym także, by moja żona i dorastające dzieci musiały się za mnie wstydzić i żyć ze świadomością, że kiedyś zrobiłem coś złego i się z tego nie rozliczyłem.
Robię to tylko dlatego, że chciałbym pokazać prawdę i się oczyścić. Słyszę dziś głupie komentarze, że pewnie chcę uniknąć odpowiedzialności karnej w innych sprawach. To nie tak. Instytucja świadka koronnego działa tylko w tej konkretnej sprawie i nie zwalnia mnie z odpowiedzialności w innych sprawach, w których mam już postawione zarzuty [T. Kaczmarek ma postawione zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, przywłaszczenia wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami mienia w łącznej kwocie około 10 mln zł, oszustwa, tworzenia fałszywych dowodów, składania fałszywych zeznań oraz fałszywego oskarżenia — red.]. W tamtym sprawach będę z podniesionym czołem bronił swojej niewinności.
Do czego panu potrzebny status świadka koronnego, skoro nie szuka pan parasola ochronnego przed więzieniem?
Chcę przede wszystkim powiedzieć, że nie boję się ani Kamińskiego, ani Wąsika, chociaż dobrze wiem, do czego są zdolni.
Objęcie mnie statusem świadka koronnego jest ważne z punktu widzenia mojej odpowiedzialności za działania panów Kamińskiego i Wąsika, w których ja również wówczas uczestniczyłem. Chodzi o to, by np. poprzez zastosowanie wobec mnie aresztu, nie starano się wywrzeć na mnie presji, bym cofnął już złożone zeznania.
Boi się pan tych nacisków i presji?
One na pewno będą i jestem na to przygotowany. Już wcześniej przeżyłem aresztowanie, które miało charakter polityczny, po tym, gdy po raz pierwszy głośno zacząłem mówić o przestępstwach, których dopuszczali się Kamiński z Wąsikiem. Dziś już nic nie jest w stanie mnie zatrzymać.
Uważam, że trzeba powiedzieć dość łamaniu ludziom kręgosłupów i życiorysów, jedynie w imię wkupienia się w łaski prezesa Kaczyńskiego i utrzymania się za wszelką cenę przy władzy.
Problem polega na tym, że przez wiele lat pan był częścią tego układu, który łamał ludziom kręgosłupy i życiorysy.
Tak, to prawda, nie boję się do tego przyznać. Z czasem przyszła do mnie refleksja i postanowiłem mówić prawdę. A prawda jest taka, że sam brałem w tym wszystkim udział, czyli fabrykowałem dowody przeciwko osobom, które chciano oczernić i udostępniałem dziennikarzom materiały z tajnych operacji, by moi mocodawcy mogli manipulować opinią publiczną.
Wiele osób, czytając dziś, co pan mówi, będzie się zastanawiać, na ile ta przemiana ze złego w dobrego jest wiarygodna, a na ile to rozgrywka między „agentem Tomkiem” a Kamińskim.
Dziś Kamiński i Wąsik nic dla mnie nie znaczą. Znaczenie natomiast dla mnie ma to, jak postępuje się z politykami opozycji, jak inwigiluje się dziennikarzy, jak narzędzia władzy są wykorzystywane przeciwko zwykłym obywatelom. To jest skrajne łamanie przepisów prawa i demokracji. Nie chcę, by moje dzieci żyły w kraju, w którym łamie się podstawowe prawa człowieka.
Wiem, że niektórzy nie uwierzą w moje oczyszczenie, ale tych ludzi i tak nie jestem w stanie przekonać. Przez nich będę krytykowany. Dla mnie jednak najważniejsza jest opinia żony i czwórki dzieci.
Po lewej: poseł PiS Tomasz Kaczmarek, po prawej: Jarosław Kaczyński (prezes PiS), 2013 r.
Były „agent Tomek” zaskakuje: Kaczyński dawał zielone światło dla wszystkiego, co robił Kamiński i Wąsik
Krytykuje pana m.in. zastępca ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn, twierdząc, że próbuje pan sobie uzyskać bezkarność. Dystansuje się też premier Morawiecki, poddając pod wiarygodność to, co pan mówi.
Wcale mnie to nie dziwi, że oni nie chcą powiedzieć prawdy. Też nie spodziewałem się, że po moich zawiadomieniach wyjdzie minister Kamiński i trzęsącym się głosem przyzna, że to wszystko prawda. Nikt z nich nie położy głowy pod topór i nie przyzna się do winy. Będą jak lwy walczyć o przetrwanie.
Gdy trzy lata temu wypowiedziałem się do kamery TVN, prokuratura nic z tą sprawą nie zrobiła. Dziś widząc szansę na zmianę w prokuraturze i to, że ta instytucja w końcu może być niezależna, jest szansa na rozliczenie tych ludzi z przestępstw.
A może właśnie o to chodzi, że widząc szansę na zmianę władzy, puszcza pan oko do środowiska Donalda Tuska, by zamiast pana rozliczać, to panu pomogli w toczących się przeciwko panu sprawach karnych?
Jedno jest pewne: ja do polityki nie wrócę. Nie bardzo nawet wiem, w jaki sposób politycy mieliby pomóc w moich sprawach. Ponadto, gdybym sam nie dokonał auto denuncjacji, opowiadając jednocześnie o przestępstwach popełnianych przez moje byłe szefostwo, te sprawy nigdy nie ujrzałyby światła dziennego.
Widzę natomiast taką korzyść, że moja postawa może być sygnałem dla innych funkcjonariuszy, by oni także wyszli z cienia i opowiedzieli o tych nielegalnych procederach. Ważne jednak, by politycy tego nie zepsuli. Ważne, by takim ludziom, którzy w przeszłości łamali prawo, a dziś chcieliby to ujawnić, zapewnić bezpieczeństwo prawne. Ja uważam, że odpowiedzialność powinni ponieść przede wszystkim inicjatorzy tych przestępstw, którzy de facto stworzyli i kierowali zorganizowaną grupą przestępczą.
Czy kilkanaście lat temu, współpracując z Kamińskim i Wąsikiem, miał pan świadomość, że łamie pan prawo i łamie życiorysy niewinnych ludzi?
Przez wiele lat, jako funkcjonariusz pod przykryciem w Centralnym Biurze Śledczym, udało mi się doprowadzić do skazania ludzi, którzy handlowali narkotykami, bronią i kobietami.
Zasady, jakie panowały w CBA były nie do pomyślenia w CBŚ. Natomiast byłem tak mocno zindoktrynowany ideologią budowania nowej Polski i wypalania rozgrzanym żelazem korupcji, że wierzyłem, że to ma sens. Nawet pomimo łamania prawa.
Czyli ma pan tę świadomość, że pan łamał prawo.
Tak, mam tę świadomość. Stąd mój wniosek o objęcie mnie statusem świadka koronnego.
W naszej rozmowie powiedział pan takie zdanie, że Kamiński i Wąsik działali „w celu wkupienia się w łaski prezesa Kaczyńskiego”. Czy to oznacza, że prezes PiS wiedział o tych wszystkich operacjach specjalnych i dawał przyzwolenie na łamanie prawa?
Oczywiście. Razem z Kamińskim brałem udział w rozmowach z prezesem Kaczyńskim. Pamiętam, że na pewno rozmawialiśmy z nim na temat „willi Kwaśniewskich” [czyli tajnej operacji „Krystyna” — red.]. Kamiński na tych rozmowach zawsze z podkulonym ogonem robił wszystko, by zadowolić prezesa.
Jak się odnosił do tej sprawy Jarosław Kaczyński?
Doceniał nasze działania, a nawet je chwalił. Kaczyński dawał zielone światło dla wszystkiego, co robił Kamiński i Wąsik. Gdy byłem już posłem, uczestniczyłem w rozmowach, w których Kaczyński mówił wprost, by zrobić wszystko, żeby zdyskredytować Kwaśniewskich.
Proszę zauważyć, że śledztwo w tej sprawie zostało umorzone, gdy w 2019 r. przyznałem się publicznie, że na polecenie przełożonych sfabrykowałem dowody. Poza moimi zeznaniami w sprawie nie było żadnych innych materiałów potwierdzających winę państwa Kwaśniewskich.
Według pana ten układ trwa nadal i prezes PiS mógł autoryzować nawet używanie wobec opozycji Pegasusa?
Wręcz jestem o tym przekonany.
Co się teraz stanie z „agentem Tomkiem” i sprawami, które po latach chce wyjaśnić?
Nie wiem. Na pewno, żeby cokolwiek się zmieniło, to musi dojść w prokuraturach do zmian personalnych. To znaczy, że ci usłużni PiS-owi prokuratorzy muszą odejść.
Moja wiedza na temat działania PiS-u jest bardzo szeroka. Nie tylko na temat działania służb specjalnych. Przez wiele lat byłem także posłem tej partii i znam kulisy funkcjonowania różnych osób. O tym wszystkim chciałbym opowiedzieć prokuratorom, tak, aby wypalić rozgrzanym żelazem patologię ustępującej władzy PiS.
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: szymon.piegza@redakcjaonet.pl
Czytaj inne artykuły tego autora tutaj.
