Filmy

„Cabrini” to znacznie więcej niż film o katolickiej zakonnicy

  • 19 marca, 2024
  • 6 min read
„Cabrini” to znacznie więcej niż film o katolickiej zakonnicy


Jako katoliczka z kołyski byłam zafascynowana żywotami świętych – tak się składa, że ​​jest to również tytuł książki, nad którą spędziłam wiele godzin, wpatrując się w zdjęcia i zastanawiając się, jak mogłam być tak święta.

Patrząc wstecz, zdaję sobie sprawę, że znaczna część tego zainteresowania skupiała się wokół tych kanonizowanych bohaterów, którzy oddali swoje życie wierze – dosłownie. Innymi słowy, ci, którzy zginęli śmiercią męczeńską, woleli umrzeć od strzały, ukamienowania lub spalenia, zamiast odrzucić Jezusa Chrystusa jako swojego Zbawiciela.

Prawdopodobnie dlatego nie zwracałem uwagi na świętą, której imieniem nazwano mój kościół w dzieciństwie: św. Franciszkę Ksawerego Cabrini.

Przecież w przeciwieństwie do swoich rówieśniczek, które były torturowane i mordowane z powodu swoich przekonań chrześcijańskich, matka Xavier Cabrini była XX-wieczną zakonnicą, która otwierała sierocińce i szpitale i zmarła nie z rąk złych prześladowców, ale z powodów zdrowotnych w 1917 roku w szpitalu Columbus w Chicago , jedna z kilkudziesięciu instytucji, które założyła.

Dlatego też, z większym niż trochę wstydem muszę przyznać, moje zainteresowanie imiennikiem kościoła w moim rodzinnym mieście – który jest także pierwszym kanonizowanym świętym w Ameryce i patronem Chicago – było co najmniej minimalne.

Tak było aż do zeszłego weekendu, kiedy za namową kilku znajomych, katolików i nie tylko, nie wspominając o dobrych recenzjach na Rotten Tomatoes, poszłam na „Cabrini”, namawiając nawet męża – który niechętnie już nie chodzi do kina niż dwa razy w roku – żeby być moją randką.

Powiedzieć, że film naprawdę nam się podobał, byłoby równie niedopowiedziane, jak prosty czarny habit noszony przez matkę Cabrini i pół tuzina zakonnic, które przywiozła ze sobą do Ameryki w 1889 roku.

Warto przeczytać!  James Gunn wskazuje na powrót zapomnianego złoczyńcy z DC Pedro Pascala w Supermanie w kluczowych szczegółach, które uchwycili fani o sokołach oczach

Nie jestem krytykiem teatralnym, ale wiem, jak wywarł na mnie ten film, nie tylko dlatego, że „Cabrini” to potężna gra aktorska, wspaniałe zdjęcia i piękna ścieżka dźwiękowa – w tym Andrea Bocelli i jego córka Virginia – ale dlatego, że skupia się na kwestiach krytycznych które są nadal tak aktualne – wzmocnienie pozycji kobiet i imigracja.

Matka Cabrini została bez przekonania wysłana do Ameryki przez papieża Leona XIII, aby służyć biednym i marginalizowanym włoskim imigrantom w Nowym Jorku, w tym sierotom, które starają się, jak mogą, aby uniknąć chorób, szczurów, przestępców i rozdzierającej serce dyskryminacji.

I służyła, walcząc z najpotężniejszymi ludźmi w mieście – w tym z arcybiskupem i burmistrzem – a także z całym włoskim Senatem, a czasami nawet z samym papieżem.

Film koncentruje się na pierwszych latach Cabrini w Nowym Jorku, ale dekadę później przyjechała do Chicago, gdzie borykała się z podobnymi problemami imigracyjnymi, a mimo to wywarła taki wpływ na edukację i opiekę zdrowotną, że ponad 120 000 ludzi wypełniło Soldier Field, kiedy została kanonizowana przez papieża Piusa XII w 1946 roku i tutaj znajduje się jej sanktuarium narodowe.

„Cabrini” został wyemitowany przez Angel Studios, które w 2023 r. zdobyło złoto w kasie „Sound of Freedom” – filmie o handlu dziećmi w celach seksualnych, który wygenerował ponad 180 milionów dolarów w kasie krajowej, w dużej mierze dlatego, że stał się gorącym tematem politycznym .

Warto przeczytać!  Szkoła Letnia” w Max + More

„Cabrini”, którego premiera odbyła się 8 marca, nie zgromadzi nawet w przybliżeniu takiej liczby, ponieważ trudno wzbudzić kontrowersje wokół filmu biograficznego o maleńkiej, wątłej zakonnicy, która poświęciła swoje życie pomaganiu najsłabszym. Tak naprawdę większość krytyki pod adresem filmu pochodzi od samych katolików, którzy narzekają, że zakonnica jest przedstawiana bardziej jako feministka i wojowniczka sprawiedliwości społecznej niż jako święta misjonarka.

Prawdą jest, że jej wiara nie jest tak najważniejsza w tym filmie, jak jej odważna osobowość. O ile pamiętam, słowo Jezus zostało wypowiedziane tylko raz – i to po włosku – a imię Boże jeszcze kilka razy.

Matka Cabrini zdecydowanie spędza w tym filmie więcej czasu, rzucając wyzwania i czasami przeciwstawiając się mężczyznom u władzy, niż modląc się. I tak, czasami wydaje się, że jej ego porusza ją bardziej niż Duch Święty. Z drugiej strony twórcy dali jasno do zrozumienia, że ​​chcą czegoś więcej niż „filmu katolickiego”, ponieważ matka Cabrini była kimś więcej niż katolicką zakonnicą.

Przynajmniej to próbowali podkreślić producenci Leo Severino i Eustace Wolfington podczas seminarium internetowego zorganizowanego w diecezji Rockford na kilka dni przed premierą filmu 8 marca.

Zbyt wiele filmów opartych na wierze tak się grzęźnie w próbie uczynienia ich przyjemnymi, że stają się przeciętne, ale nie takie „Cabrini”. Celem było uczynienie z tego pięknego i mocnego filmu dla mainstreamowej publiczności, dysponującego budżetem wynoszącym 50 milionów dolarów.

Warto przeczytać!  Kriti Sanon ZABIJA w swoim lotniskowym looku z brązową sukienką mini z wycięciem, czarną marynarką oversize i okularami przeciwsłonecznymi Fendi

Od czasu premiery „Pasji” w 2004 r. diecezja Rockford nie spotkała się z tak licznymi opiniami na temat filmu, mówi dyrektor ds. komunikacji Penny Wiegert, która ma nadzieję, że znacznie więcej osób, bez względu na swoje przekonania, złapie „Cabrini” nawet po opuszczeniu kin i trafieniu do serwisów streamingowych.

„Nie chodzi o prozelityzm; nie chodzi tu o próbę nawrócenia kogokolwiek” – stwierdził Wiegert. „Film celebruje hart ducha i odporność tej kobiety, która nosiła długie czarne szaty katolickiej zakonnicy”.

Wszystko to oczywiście sprawia, że ​​jej obecni koledzy są niesamowicie dumni.

Siostry dominikanki Kathleen Gallagher i Jane Beckman z Aurory również obejrzały film w ubiegły weekend i były pod wrażeniem nie tylko tego, jak Matka Cabrini radziła sobie dalej pomimo wszelkich przeciwności losu, jakie ją spotkały, ale także szczerego przedstawienia życia i twórczości w filmie sióstr, które tak wiele zrobiły dla budowy Kościoła, systemu edukacji i opieki zdrowotnej w tym kraju.

„Film ukazał przeszkody wynikające z uprzedzeń, z którymi spotkała się matka Cabrini jako kobieta, Włoszka i siostra zakonna” – powiedziała Beckman. „Kiedy oglądałam film, poczułam się dumna, że ​​jestem dzisiaj siostrą dominikanką, ponieważ my i wszystkie wspólnoty religijne kontynuujemy misję Kościoła, aby pracować na rzecz położenia kresu rasizmowi i uprzedzeniom wobec imigrantów oraz niesprawiedliwości wobec kobiet i naszego środowiska. ”

Które tak naprawdę jest przesłaniem nadziei, jakie „Cabrini” niesie nam wszystkim, którzy wciąż wierzymy nie tylko w Amerykę, ale także w siebie nawzajem.

dcrosby@tribpub.com


Źródło