Biznes

Ceny gazu spadają. Polacy nie zobaczą tego szybko na rachunkach

  • 31 maja, 2023
  • 7 min read
Ceny gazu spadają. Polacy nie zobaczą tego szybko na rachunkach


Gospodarstwa domowe, które są klientami PGNiG, otrzymują wiadomości o nowych taryfach na gaz.

W piśmie tym mowa jest o podwyżce cen, która nastąpiła już w styczniu. Powodem było doliczenie 23 proc. VAT zarówno do paliwa, jak i opłat abonamentowych. To skutek zakończenia działania tarcz antyinflacyjnych.

Koncern przypomina, że po otrzymaniu tej wiadomości klienci, którzy nie zgadzają się z taryfikatorem, mogą w terminie 14 dni wypowiedzieć umowę.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Kohut o transformacji energetycznej. „Nie traktujmy górników jak zło”

Kowalski to nie huta

Czytając zawiadomienia o nowej taryfie, wielu odbiorców gazu zastanawia się, dlaczego – skoro ceny gazu od dłuższego czasu są bardzo niskie – ich rachunki nie zostały obniżone. Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu ceny na Towarowej Giełdzie Energii wahały się w granicach 126 zł–130 zł za megawatogodzinę (MWh).

Jeden z brokerów zajmujący się sprzedażą gazu informuje money.pl, że PGNiG ma zawierać bardzo korzystne, dwuletnie kontrakty z odbiorcami przemysłowymi na dostawy gazu po dużo niższych cenach.

Kiedy takie korzystne warunki otrzyma przeciętny Kowalski? Okazuje się, że obecne ceny z giełdy na swojej fakturze może zobaczyć dopiero za rok. Gospodarstwa domowe i klienci biznesowi to bowiem dwa różne światy.

Jak podkreśla Magdalena Czajkowska z PGNiG, warunki przedstawiane klientom biznesowym w kontraktach terminowych są zupełnie inne niż te, które oferowane są przeciętnemu Kowalskiemu. Klienci biznesowi, wybierając w kontrakcie terminowym zmienną cenę gazu, podejmują pewne ryzyko. Klient indywidualny natomiast jest chroniony przed cenowymi szokami.

Jak kupują giganci?

Zapytaliśmy biuro prasowe Towarowej Giełdy Energii, w jaki sposób firmy handlujące energią czy gazem kupują na giełdzie, z jakim wyprzedzeniem czasowym i jakie są to wolumeny. W odpowiedzi otrzymaliśmy komunikat, że ceny gazu kształtują się w wyniku gry podaży i pobytu, a giełda nie komentuje i nie ujawnia zachowań swoich klientów.

Jeśli chodzi o proporcje procentowe, w jakich firmy energetyczne i gazowe kupują energię czy gaz na kolejne lata, niestety nie możemy udzielić takiej odpowiedzi. Handel na giełdzie odbywa się anonimowo. Poszczególne podmioty nie wiedzą, kto jest stroną danej transakcji – informuje biuro prasowe Giełdy.

Jak dodaje TGE, informacje związane z kontraktowaniem poszczególnych firm (ile i w jakich proporcjach dany podmiot kontraktuje energii na kolejne lata) stanowią tajemnicę przedsiębiorstwa oraz element strategii danej firmy.

Tajemnica handlowa

Zapytaliśmy również PGNiG, w jaki sposób zabezpiecza energię dla gospodarstw domowych.

Przypomnijmy, że maksymalna cena gazu zatwierdzona przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki na ten rok wynosi 516,73 zł/MWh. Po zamrożeniu cen przez rząd nie może natomiast przekroczyć pułapu 200,17 zł /MWh. Pojawia się więc pytanie, czy przy cenach, które wynoszą ok. 130 zł/MWh, koncern skoryguje wkrótce Polakom rachunki.

W odpowiedzi usłyszeliśmy, że gazu na potrzeby siedmiu milionów klientów nie kupuje się na giełdzie z dnia na dzień.

Koncern przypomina, że zabezpieczał gaz dla swoich klientów również w okresie, kiedy był on bardzo drogi. Pod koniec sierpnia 2022 r. cena przekraczała nawet 1,2 tys. zł za megawatogodzinę. Jak zaznacza rzeczniczka PGNiG, firma nie podniosła wtedy gospodarstwom domowym rachunków.

Przyznaje jednak, że PGiNG kupuje niezbędny wolumen gazu w wielu rozłożonych w czasie transakcjach.

Przypomina również, że koncern raz do roku, podobnie jak pozostałe przedsiębiorstwa energetyczne, występuje do prezesa Urzędu Regulacji Energetyki z wnioskiem dotyczącym maksymalnych cen dla gospodarstw domowych.

URE ocenia jego zasadność, czyli sprawdza, czy firma podała uzasadnione koszty pozyskania paliwa gazowego. Przy braku zastrzeżeń taryfa jest zatwierdzana, natomiast jeśli zdaniem regulatora koszty są zawyżone, przedsiębiorstwa energetyczne mogą zostać wezwane do ich korekty.

Ryzyko, analizy i niepewna przyszłość

Tak samo jak PGNiG postępują również inni dostawcy gazu czy energii. Wykorzystują przy tym mechanizm nazywany „hedgowaniem energii”.

Jak wyjaśnia ekspert ds. energii z Fundacji Pułaskiego i Politechniki Wrocławskiej, dr Przemysław Zaleski, w dużym uproszczeniu jest to strategia zarządzania ryzykiem. Ma ona na celu zabezpieczenie się przed zajściem niepożądanego zdarzenia, czyli wzrostem cen lub utratą wartości danej inwestycji.

Sprowadza się ona do jednoczesnego zawarcia rzeczywistej transakcji, tzw. hedgingowej, a także transakcji nierzeczywistej, mającej stanowić jedynie zabezpieczenie przed wahaniem cen.

Przy niepowodzeniu jednej, straty niweluje druga. To kosztowne rozwiązanie, które jednak zabezpiecza przed jeszcze większymi stratami przy transakcjach długoterminowych. Na wynik składa się więc suma zysków i strat z wszystkich transakcji.

Przykładowo, firmy energetyczne zabezpieczają dla swoich klientów potrzebny wolumen na giełdzie w transzach: do 55 proc. na kolejny rok, do 45 proc. na za dwa lata i do 30 proc. na wolumen potrzebny za trzy lata.

– Ceny gazu dla gospodarstw domowych już w lutym zostały obniżone. Powodem była zmiana taryfy PGNiG przez URE o 20,5 proc. – z 649,92 zł na 516,73 zł/MWh – przypomina dr Zaleski.

Dodaje, że została również zamrożona stawka dystrybucji gazu z zeszłego roku, więc do grudnia 2023 r. w rachunkach gospodarstw domowych nic się nie zmieni.  Dopiero następny rok będzie tańszy – prognozuje dr Zaleski.

Jak zaznacza ekspert, URE nie może bardziej ingerować w zakupy firm na rynku hurtowym, zwłaszcza w zakupy giełdowe. – Ten gracz rynkowy, który miał zabezpieczone większe wolumeny, gdy ceny były jeszcze niskie, jest wygrany – mówi dr Zaleski.

Tylko jasnowidz to wie

Z kolei broker energii w firmie MAX Energy Sp z.o.o z Białegostoku Cezary Sadkowski, pytany o to, jak będą kształtować się ceny gazu w najbliższych miesiącach i czy trend spadkowy na giełdzie utrzyma się, odpowiada, że nie można niczego przesądzić. 

– Przez kilka kolejnych miesięcy na świecie może wydarzyć się wszystko. Wojna w Ukrainie może się zakończyć albo rozszerzyć. Zima może być bardzo mroźna lub łagodna. Recesja może nabrać rozpędu lub mogą się pojawić nieprzewidziane wydarzenia na rynkach finansowych i towarowych. Nikt – poza niewielkim gronem ludzi na świecie obdarzonych intuicją i zdolnościami analitycznymi – nie jest w stanie tego trafnie przewidzieć – uważa broker.

Jednak – według niego – powtórka sytuacji z końcówki ubiegłego roku wydaje się mało prawdopodobna.

Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.


Źródło