Świat

Chiński Xi odwiedza Europę w poszukiwaniu strategicznych możliwości

  • 5 maja, 2024
  • 8 min read
Chiński Xi odwiedza Europę w poszukiwaniu strategicznych możliwości


Podczas swojej pierwszej wizyty w Europie od pięciu lat chiński prezydent Xi Jinping wydaje się mieć zamiar wykorzystać możliwości rozluźnienia więzi kontynentu ze Stanami Zjednoczonymi i stworzenia świata wolnego od amerykańskiej dominacji.

Chiński przywódca wybrał do odwiedzenia trzy kraje – Francję, Serbię i Węgry – z których wszystkie w większym lub mniejszym stopniu patrzą z ukosa na powojenny porządek świata w Ameryce, postrzegają Chiny jako niezbędną przeciwwagę i pragną zacieśnić więzi gospodarcze.

W czasie napięć z większą częścią Europy – w związku z objęciem Rosji „bez ograniczeń” przez Chiny pomimo wojny na Ukrainie, jej inwigilacją i jej widoczną działalnością szpiegowską, która doprowadziła do niedawnego aresztowania w Niemczech czterech osób – pan Xi, który w niedzielę przybywa do Francji, chce zademonstrować rosnące wpływy Chin na kontynencie i dążyć do pragmatycznego zbliżenia.

Dla Europy wizyta będzie sprawdzianem delikatnego balansowania między Chinami a Stanami Zjednoczonymi i bez wątpienia zostanie odebrana w Waszyngtonie jako niezbyt subtelny wysiłek pana Xi mający na celu podzielenie zachodnich sojuszników.

Przybycie do swojego drugiego przystanku, Serbii, zaplanował na zbieganie się z 25. rocznicą śmiercionośnego bombardowania przez NATO ambasady chińskiej w Belgradzie podczas wojny w Kosowie. Ten omyłkowy strajk z 7 maja 1999 r., za który Biały Dom przeprosił, zabił trzech chińskich dziennikarzy i wywołał wściekłe protesty wokół ambasady USA w Pekinie.

„Dla Xi pobyt w Belgradzie to bardzo ekonomiczny sposób, aby zapytać, czy Stany Zjednoczone naprawdę poważnie traktują prawo międzynarodowe” – powiedziała Janka Oertel, dyrektor programu Azja w Europejskiej Radzie Stosunków Zagranicznych w Berlinie, „i powiedzieć , a co powiesz na nadmierne zaangażowanie NATO jako problem dla innych krajów?”

Rząd chiński w dalszym ciągu upamiętnia zamach bombowy w Belgradzie, wykorzystując go jako okazję do potępienia tego, co uważa za hipokryzję i zastraszanie Zachodu.

„Stany Zjednoczone zawsze postrzegają siebie jako lidera – lub hegemona – świata, więc Chiny są konkurentem lub przeciwnikiem, który rzuca wyzwanie ich hegemonii” – powiedział Tu Xinquan, dziekan instytutu handlowego na Uniwersytecie Międzynarodowego Biznesu i Ekonomii w Pekinie. „Unia Europejska nie ma hegemonicznego sposobu myślenia”.

Oficjalna doktryna 27-członkowej Unii Europejskiej definiuje Chiny jako „partnera do współpracy, konkurenta gospodarczego i rywala systemowego”. Jeśli wydaje się to obszerne i być może sprzeczne, to dlatego, że kontynent jest rozdarty pomiędzy sposobami zrównoważenia możliwości gospodarczych w Chinach z ryzykiem dla bezpieczeństwa narodowego, ryzykiem dla cyberbezpieczeństwa i ryzykiem gospodarczym dla różnych branż.

Warto przeczytać!  Zjednoczone Emiraty Arabskie mianują szefa firmy naftowej na przewodniczącego konferencji klimatycznej COP28, alarmując grupy klimatyczne

W marcu minister spraw zagranicznych Chin Wang Yi powiedział reporterom, że europejska formuła jest niewykonalna. „To jakby podjechać na skrzyżowanie i zauważyć, że zapalają się jednocześnie czerwone, żółte i zielone światła” – stwierdził. „Jak można jechać dalej?”

Teraz pan Xi chciałby zmienić światła na zielone.

W tym celu pierwszym i najważniejszym przystankiem pana Xi będzie Francja, której prezydent Emmanuel Macron często zwracał gaullistowi uwagę, że Europa „nigdy nie może być wasalem Stanów Zjednoczonych”, jak to zrobił w zeszłym miesiącu na konferencji przemówienie na Sorbonie. Francuski przywódca upiera się, że przetrwanie Unii Europejskiej zależy od „strategicznej autonomii” i rozwinięcia odporności militarnej, aby stać się „europejską potęgą”. Odrzuca koncepcję „równej odległości” między Chinami a Stanami Zjednoczonymi – Francja jest jednym z najstarszych sojuszników Ameryki – ale chce zachować otwarte opcje.

Wszystko to jest muzyką dla uszu pana Xi.

„Macron próbuje znaleźć trzecią drogę w obecnym globalnym chaosie” – powiedział Philippe Le Corre, wybitny francuski ekspert ds. stosunków z Chinami. „Próbuje balansować pomiędzy dwoma głównymi supermocarstwami cienką linią”.

Nieco ponad rok temu pan Macron bawił się wystawnie podczas wizyty w Chinach, która zakończyła się chińsko-francuską deklaracją „globalnego partnerstwa strategicznego”. Francuski przywódca nawiązał do chińskiego leksykonu świata „wielobiegunowego”, wolnego od „bloków” i „mentalności zimnej wojny”.

Teraz, w oczekiwaniu na wizytę pana Xi, Chiny wychwalały Francję jako wielkie mocarstwo i wyraziły nadzieję, że jej więzi „zawsze będą na pierwszym planie w stosunkach Chin z krajami zachodnimi”, jak powiedział Lu Shaye, ambasador Chin we Francji , w „Dzienniku Ludowym”.

Macron, który niedawno ostrzegał, że „nasza Europa jest śmiertelna” i zostanie ocalona tylko wtedy, gdy stanie się „suwerenna”, zorganizuje w poniedziałek w Paryżu państwową kolację dla pana Xi, po czym w osobistym kontakcie zaprowadzi go do ulubione miejsce dzieciństwa w Pirenejach.

Wydaje się, że chemia między obydwoma mężczyznami opiera się zasadniczo na wspólnym poglądzie, że powojenny porządek umiera i należy go zastąpić nową architekturą, która uwzględnia zmienną władzę. To, że pan Xi jest prawie na pewno najbardziej represyjnym i autorytarnym przywódcą w najnowszej historii Chin oraz że nasiliły się zagrożenia militarne Chin wobec Tajwanu, nie było przedmiotem sporu pomiędzy obydwoma przywódcami.

Warto przeczytać!  Netanjahu rozważa ryzyko ataku w Rafah, podczas gdy dylemat zakładników dzieli Izraelczyków

W ciągu ostatnich sześciu miesięcy pan Macron odwiedził Indie i Brazylię, starając się umieścić Francję w punkcie oparcia pomiędzy grupą krajów rozwijających się BRICS, do której należą Chiny, a mocarstwami zachodnimi. W czasach rosnącego napięcia między „Globalnym Południem” a mocarstwami zachodnimi postrzega Francję jako pomost.

Z Francji pan Xi przejdzie do serbskiego uścisku, gdzie Chiny są drugim co do wielkości partnerem handlowym, oraz Węgier, gdzie premier Viktor Orban poparł ogromne chińskie inwestycje i wykorzystał pozycję swojego kraju jako Unii Europejskiej członkiem, aby złagodzić krytykę Chin. Obydwa kraje krępują się przed amerykańską potęgą.

Poza tymi dwoma przyjaciółmi Chin istnieją jednak poważne różnice między Europą a Pekinem, którego gospodarka była mniej więcej tej samej wielkości mierzonej w dolarach, co Unia Europejska podczas ostatniej wizyty pana Xi w 2019 r. Gospodarka Chin stanowi obecnie około 15 proc. większy.

Jesienią ubiegłego roku Unia Europejska wszczęła dochodzenie w sprawie tego, czy pojazdy elektryczne produkowane w Chinach korzystały z nieuczciwych dotacji, a decyzja ma zostać wydana latem tego roku. Wywołało to napięcia z Pekinem i Niemcami, których obecność na chińskim rynku motoryzacyjnym przyćmiewa obecność innych krajów europejskich. Na Chiny przypada co najmniej połowa rocznych zysków Volkswagena.

Niemieccy producenci posiadający fabryki w Chinach obawiają się, że jakiekolwiek nałożenie europejskich ceł może wpłynąć na ich własny eksport z Chin, a także spowodować odwet typu „wet za wet”.

Do rozmów w Paryżu z Xi dołączy przewodnicząca Komisji Unii Europejskiej Ursula von der Leyen. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz, którego stosunki z Macronem były napięte, jadł w zeszłym tygodniu obiad z francuskim prezydentem w Paryżu. Wszystko to w oczywisty sposób stanowi część próby stworzenia zjednoczonego frontu europejskiego.

To jednak zawsze jest nieuchwytne.

Złość na Rosję w Europie jest najwyższa w państwach na linii frontu z Rosją, takich jak Polska i kraje bałtyckie. To oni są chyba najbardziej przywiązani do sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi, który Macron chce zrównoważyć budową suwerennej Europy. Są także najbardziej nieufni wobec Chin, które nigdy nie potępiły wojny Rosji na Ukrainie.

Warto przeczytać!  Prezydent Wietnamu Nguyen Xuan Phuc rezygnuje z walki z korupcją w Partii Komunistycznej

Macron, podobnie jak pan Scholz podczas swojej wizyty w Chinach w zeszłym miesiącu, uważa, że ​​wpływ Chin na zakończenie wojny na Ukrainie jest kluczowy. Tylko Pekin, zdaniem Francji, może wywrzeć realną presję na prezydenta Rosji Władimira V. Putina, który podczas europejskiej wizyty Xi zostanie zaprzysiężony na piątą kadencję.

Problem, podobnie jak w zeszłym roku podczas wizyty Macrona w Pekinie, polega na tym, że Chiny wykazały niewielką lub żadną skłonność do takich działań. Rzeczywiście, Xi ma gościć Putina w Chinach jeszcze w tym miesiącu.

„Trudno sobie wyobrazić kolejną dyskusję na temat Ukrainy” – powiedział o rozmowach Macrona i Xi François Godement, specjalny doradca i starszy pracownik naukowy w Institut Montaigne w Paryżu. „Te kości zostały rzucone.”

Mimo to nie ma wątpliwości, że pan Macron ponownie spróbuje pozyskać poparcie pana Xi przed konferencją pokojową Ukrainy w Szwajcarii, która odbędzie się w połowie czerwca.

Na głębszym poziomie wydaje się, że Macron z pewnością spróbuje wykorzystać wizytę pana Xi do realizacji programu, który zagwarantuje znaczenie Europy w nadchodzących dziesięcioleciach. Obawia się, że Stany Zjednoczone mogą w listopadzie ponownie wybrać byłego prezydenta Donalda J. Trumpa, co będzie miało nieprzewidywalne konsekwencje.

Minister spraw zagranicznych Chin Wang powiedział: „Dopóki Chiny i Europa połączą ręce, nie dojdzie do konfrontacji bloków, świat się nie rozpadnie i nie będzie miała miejsca nowa zimna wojna”.

Pomimo wszystkich zasadniczych różnic w zarządzaniu pomiędzy państwem jednopartyjnym w Chinach a zachodnią demokracją liberalną, przywódcy trzech krajów europejskich, które Xi wybrał do odwiedzenia, wydają się podzielać to chińskie oświadczenie.

Do zgłoszenia przyczynił się m.in Oliwia Wang z Hong Kongu, Keitha Bradshera z Pekinu, Christophera F. Schuetze I Melisa Eddy z Berlina i Ségolene Le Stradic z Paryża.


Źródło