Chris Mason: Starmer przesłuchiwany w sprawie gafy Bidena na szczycie NATO
Począwszy od sondażu exit poll, aż po balkon Białego Domu – to był niezwykły tydzień dla Sir Keira Starmera.
Premier wyraźnie rozkoszuje się swoją nową rolą, mając za sobą dziewięć lat spędzonych w opozycji.
Udał się do Waszyngtonu na szczyt Sojuszu Obronnego NATO, jego rząd nie był jeszcze w pełni skompletowany, a wiadomości o nominacjach ministerialnych przychodziły do mojej skrzynki odbiorczej, gdy przelatywaliśmy nad Atlantykiem.
Od walki o głosy w jednym tygodniu do intensywnych działań dyplomatycznych w następnym dwa tygodnie to całkiem niezłe wydarzenie — i być może nowy rząd nie zdecydowałby się na nie w idealnym świecie.
Choć rządzenie daje możliwość kształtowania wielu rzeczy, nie obejmuje to określania harmonogramu szczytów międzynarodowych.
Szczyt NATO w stolicy USA od miesięcy gościł na naszych kalendarzach.
Ktokolwiek byłby premierem, pojawiłby się, niezależnie od wyborów.
Więc bez względu na to, że wciąż trzeba było przydzielić miejsca pracy, a sam Sir Keir dopiero co został ponownie zaprzysiężony do parlamentu, lotnisko wydawało się kuszące.
W ten sposób rozpoczęto próby wykorzystania zatoru w harmonogramie na swoją korzyść.
„Wspaniale było móc zobaczyć tak wielu przywódców w pierwszym pełnym tygodniu urzędowania” – powiedział mi jeden ze starszych asystentów premiera.
„Skróciło to proces, który w przeciwnym razie mógłby potrwać miesiące, zanim udałoby się dotrzeć do wszystkich.
„Oznaczało to, że mogliśmy w pełni wykorzystać dynamikę wyborów i że Keir cieszył się największym zainteresowaniem, ponieważ chciał poruszyć wszystkie kwestie strategiczne, które chcieliśmy poruszyć i odrzucić w stosunku do naszych poprzedników”.
Premier chciał umieścić swoje „niezachwiane” zaangażowanie w NATO w tradycji Partii Pracy.
„Reprezentuję partię, która odegrała kluczową rolę w utworzeniu NATO 75 lat temu.
„To premier Partii Pracy, Clement Attlee, i minister spraw zagranicznych Partii Pracy, Ernie Bevin, tak bardzo starali się, aby to się stało rzeczywistością.
„To jest nasza historia. Jesteśmy z niej dumni” – powiedział nam na konferencji prasowej zamykającej wydarzenie.
Dodał, że alternatywa dla zwycięstwa Ukrainy jest „nie do pomyślenia”.
Jednak kwestia, która dominuje w amerykańskiej debacie publicznej – przyszłość prezydenta Bidena – ponownie zyskała na znaczeniu, gdy 81-latek wprowadził w zakłopotanie przywódców Ukrainy i Rosji, dosłownie chwilę przed konferencją prasową premiera.
Pod koniec szczytu NATO, podczas którego dominowała wojna na Ukrainie, i po kilku tygodniach, podczas których dominowały pytania o zdolności umysłowe prezydenta Bidena i jego polityczną przyszłość, była to najgorsza gafa, jaką można sobie wyobrazić.
W sali prasowej rozległy się słyszalne westchnienia, gdy wypowiedziano te słowa. Reporterzy z całego świata byli oszołomieni tym, co właśnie usłyszeli.
Chwilę później Sir Keir Starmer przeszedł od bycia świadkiem tej paraliżującej i zawstydzającej chwili do stawiania czoła powtarzającym się pytaniom na jej temat.
Wcześniej, gdy premier udzielał serii wywiadów brytyjskim dziennikarzom, w tym mnie, pytano go o wrażenia na temat prezydenta, gdyż poprzedniego dnia spędził z nim po raz pierwszy około godziny.
Był w istocie świadkiem zażartej debaty, jaka toczyła się w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie, na temat zdolności Joe Bidena do kontynuowania swojej kadencji i ubiegania się o reelekcję jesienią tego roku.
Ale najnowsze dowody sugerowały, że wcale tak nie było.
Sir Keir wielokrotnie powtarzał tę formułkę – że prezydent Biden, którego widział na konferencji, osiągnął wiele, z czego może być dumny.
Co jeszcze mógłby powiedzieć?