Świat

Cisza i zwiększone bezpieczeństwo w Chinach i Hongkongu upamiętniają 35. rocznicę stłumienia wydarzeń na Tiananmen

  • 4 czerwca, 2024
  • 7 min read
Cisza i zwiększone bezpieczeństwo w Chinach i Hongkongu upamiętniają 35. rocznicę stłumienia wydarzeń na Tiananmen


PEKIN (AP) – We wtorek na placu Tiananmen w Pekinie znajdowały się punkty kontrolne i pojazdy policyjne Chiny próbował uciszyć 35. rocznicę krwawego stłumienia protestów prodemokratycznych. Policja w Hongkongu aresztowała cztery osoby i otoczyła garstkę innych, którzy próbowali protestować lub upamiętniać wydarzenia wykraczające poza kontynent.

Chiny już dawno wymazały z pamięci opinię publiczną o stłumieniu przez wojsko wielomiesięcznych protestów w sercu stolicy. Szacuje się, że 180 000 żołnierzy i policji wjechało czołgami i pojazdami opancerzonymi i ostrzelało tłumy próbujące uniemożliwić im marsz na demonstrację prowadzoną przez studentów na placu.

Uważa się, że w nocnej operacji, która zakończyła się rankiem 4 czerwca 1989 roku, zginęły setki, jeśli nie tysiące.

Był to punkt zwrotny we współczesnej historii Chin, kiedy twardogłowi Partii Komunistycznej zamiast reform politycznych przejęli kontrolę.

Korespondent AP, Charles de Ledesma, donosi, że w Hongkongu panuje spokój ze względu na dużą obecność policji z okazji 35. rocznicy Tiananmen.

W następnych dziesięcioleciach gospodarka przeżywała rozkwit, przekształcając niegdyś zubożały kraj w drugą co do wielkości gospodarkę na świecie, ale kontrola społeczna została zaostrzona od czasu dojścia do władzy przywódcy partii Xi Jinpinga w 2012 roku.

W całych Chinach rocznica pozostaje tematem tabu i jest mocno cenzurowana. Wszelkie wzmianki w mediach społecznościowych są szybko usuwane.

We wtorek życie w Pekinie wyglądało normalnie, a turyści ustawiali się na ulicach prowadzących do bram na Plac Tiananmen i Zakazane Miasto, dawny pałac cesarski naprzeciwko. Według strony internetowej umożliwiającej rejestrację gości najbliższe wyjście z metra było zamknięte, podobnie jak punkt widokowy na Bramie Tiananmen.

Warto przeczytać!  Stany Zjednoczone zaprzeczają chińskim twierdzeniom, że przepędziły amerykański niszczyciel

„Jeśli chodzi o zamieszanie polityczne, które miało miejsce pod koniec lat 80., chiński rząd od dawna doszedł do jasnych wniosków” – powiedział bez wchodzenia w szczegóły rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Mao Ning. Zapytana o oświadczenia zachodniego rządu z okazji rocznicy dodała: „Jesteśmy zdecydowanie przeciwni temu, aby ktokolwiek wykorzystywał to jako pretekst do ataku i oczerniania Chin oraz ingerencji w wewnętrzne sprawy Chin”.

Matki Tiananmen, grupa utworzona przez rodziny ofiar, zaapelowała w Internecie do chińskiego rządu o opublikowanie nazwisk i całkowitej liczby ofiar, przyznanie odszkodowań ofiarom i ich bliskim oraz pociągnięcie winnych do odpowiedzialności prawnej.

„Tragedia z 4 czerwca jest tragedią historyczną, z którą chiński rząd musi się zmierzyć i wyjaśnić swojemu obywatelowi, a niektórzy członkowie ówczesnego rządu powinni ponieść prawną odpowiedzialność za masowe zabijanie niewinnych osób” – stwierdziła grupa w piśmie podpisanym przez 114 członków rodziny i opublikowane na jej stronie internetowej, która jest zablokowana w Chinach.

Pomniki na placu Tiananmen zostały również oczyszczone z Hongkongu – przez lata jedynego miejsca w Chinach, gdzie mogło się to odbywać. We wtorek w parku, który przez dziesięciolecia był miejscem wielkiego czuwania przy świecach z okazji rocznicy, odbył się karnawał zorganizowany przez grupy propekińskie.

Funkcjonariusze policji byli na miejscu.

Policja zabrała kobietę ubraną w koszulkę z numerem 8964 zapisanym cyframi rzymskimi, a starszego mężczyznę zatrzymano po tym, jak trzymał w ręku dwa odręcznie napisane plakaty. Jedna z nich brzmiała: „Pamiętajcie o 89! Opłakuj 64!” Media w Hongkongu podały, że aktywistka Alexandra Wong, popularnie nazywana „babcią Wong”, również została usunięta po skandowaniu haseł.

Warto przeczytać!  Umowa dotycząca zboża z Morza Czarnego wygasa w poniedziałek

Dziennikarz AP widział, jak po przeszukaniu zabrano kolejną kobietę.

„To coś innego niż w przeszłości” – powiedział mieszkaniec Hongkongu Keith Law. „Wiele osób, łącznie ze mną, zachowuje się tak, jakby nic się nie działo”.

Gdy zapadł zmrok, jedna osoba, która zapaliła świecę, i dwie inne, które włączyły światła w swoich smartfonach, zostały szybko otoczone kordonem przez policję i przesłuchane przed parkiem. W końcu zostali zwolnieni.

„Moje serce jeszcze nie umarło” – powiedział jeden z nich, były uczestnik czuwania, Edward Yeung.

Pod koniec wtorku policja poinformowała, że ​​aresztowała cztery osoby w wieku od 23 do 69 lat. Wśród nich była 68-letnia kobieta zatrzymana pod zarzutem działalności wywrotowej na mocy nowej obowiązującej w mieście ustawy o bezpieczeństwie narodowym. Policja stwierdziła, że ​​publicznie skandowała hasła.

Dwóch innych zostało oskarżonych o napaść na funkcjonariuszy policji i zakłócanie porządku w miejscu publicznym. Pozostały podejrzany został aresztowany w związku z rzekomą pospolitą napaścią. Policja ich nie zidentyfikowała.

Władze podały również, że pięć innych osób podejrzanych o „naruszanie spokoju publicznego” zostało objętych dalszym dochodzeniem, ale wszystkie zostały później zwolnione.

Rzędy elektronicznych świec rozświetliły dziesiątki okien konsulatu amerykańskiego, a konsulat brytyjski zamieścił na platformie mediów społecznościowych X zdjęcie dłoni trzymającej włączony smartfon z rzymskimi cyframi „VIIV”, nawiązującymi do 4 czerwca. Hongkong to była kolonia brytyjska.

Niektórzy mieszkańcy Hongkongu wspominali to wydarzenie prywatnie, biegając w poniedziałek 6,4 km (4 mil) lub dzieląc się treściami związanymi z Tiananmen w mediach społecznościowych.

Warto przeczytać!  Ukraina wścieka się, gdy polscy kierowcy ciężarówek blokują przejścia graniczne – POLITICO

Przywódca Hongkongu John Lee nie odpowiedział bezpośrednio na we wtorek pytanie, czy mieszkańcy mogą nadal publicznie opłakiwać represje.

„Zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego jest realne” – powiedział Lee.

Pamiątkowe wydarzenia mają uprawiane za granicą w odpowiedzi na wyciszenie głosów w Hongkongu.

Ponad 100 osób, w tym amerykańscy prawodawcy i byli przywódcy studenccy ruchu Tiananmen, zebrali się w Waszyngtonie zapalić znicze u stóp repliki „Bogini Demokracji”, pomnika kobiety trzymającej pochodnię, postawionej na placu podczas protestu w 1989 roku.

„To, co wydarzyło się w Chinach w tych okolicznościach w ciągu ostatnich 35 lat, nie było pozytywne z punktu widzenia globalnej demokracji, praw człowieka i promowania wolności demokratycznych” – powiedziała republikanka Nancy Pelosi, była spikerka Izby Reprezentantów i wieloletni zwolennik chińskiego ruchu prodemokratycznego.

W Londynie około 300 osób przed ambasadą Chin upamiętniło zmarłych, włączając zamiast świec latarki w telefonach komórkowych. Niektórzy protestujący odczytali długą listę nazwisk osób, które zginęły w tłumie, podczas gdy inni skandowali „Wolne Chiny” i „Wolny Hongkong”.

Na Tajwanie, samorządnej demokratycznej wyspie, którą Chiny uważają za swoje terytorium, ludzie złożyli kwiaty i zapalili elektroniczne świece pod numerami 8964 – oznaczającymi 4 czerwca 1989 – na banerze rozpostartym na ziemi w stolicy Tajpej.

„Dopóki inne miejsca mogą nadal protestować, musimy nadal protestować” – powiedział mieszkaniec Leo Chiang.

___

Leung doniósł z Hongkongu. Wnieśli swój wkład dziennikarze Associated Press, Emily Wang Fujiyama w Pekinie, Johnson Lai w Tajpej na Tajwanie i Didi Tang w Waszyngtonie.




Źródło