Świat

Co dzieje się we wschodnim Kongo i dlaczego grupy pomocowe ostrzegają przed nowym kryzysem humanitarnym

  • 19 lutego, 2024
  • 6 min read
Co dzieje się we wschodnim Kongo i dlaczego grupy pomocowe ostrzegają przed nowym kryzysem humanitarnym


CAPE TOWN, Republika Południowej Afryki (AP) – Organizacje pomocowe obawiają się nowego kryzysu humanitarnego w niespokojny region wschodniego Kongogdzie słynna uzbrojona grupa rebeliantów M23 jest w trakcie nowego postępu, który grozi odcięciem dużego miasta i pozostawieniem milionów ludzi walczących o żywność i pomoc medyczną.

Wschodnie Kongo od lat jest nękane konfliktem, a M23 należy do ponad 100 grup zbrojnych walczących o przyczółek na bogatym w minerały obszarze w pobliżu granicy z Rwandą. Niektórzy zostali oskarżeni o przeprowadzenie masowe morderstwa.

W ostatnich tygodniach doszło do nasilenia walk między rebeliantami M23 a siłami armii Konga i ma to miejsce w momencie, gdy Organizacja Narodów Zjednoczonych planuje wycofać siły pokojowe z regionu do końca roku.

Rosną także napięcia między Kongo a Rwandą, które obwiniają się nawzajem o wspieranie różnych grup zbrojnych. Kongo oskarża Rwandę o wspieranie M23.

W ten weekend, Departament Stanu USA potępiony co nazwano „narastającą przemocą”. Grupa agencji pomocowych oszacowała, że ​​w ciągu ubiegłych trzech miesięcy w wyniku walk wysiedlonych zostało już 1 milion osób.

KIM SĄ M23?

Ruch 23 Marca, w skrócie M23, to rebeliancka grupa wojskowa złożona głównie z etnicznych Tutsi, która oderwała się od armii kongijskiej nieco ponad dziesięć lat temu. W 2012 roku przeprowadzili dużą ofensywę i zajęli stolicę prowincji Goma niedaleko granicy z Rwandą, to samo miasto znów grożą.

Warto przeczytać!  Nauczyciel znika po tym, jak został zaatakowany przez rekina podczas surfowania

Konflikt ma komplikacje regionalne, m.in sąsiedniej Rwandzie oskarżany także przez ekspertów USA i ONZ o udzielenie pomocy wojskowej M23. Rwanda temu zaprzecza, ale w poniedziałek faktycznie przyznała, że ​​ma wojska i systemy rakietowe we wschodnim Kongo. Rwanda stwierdziła, że ​​ma to na celu zabezpieczenie własnego bezpieczeństwa ze względu na, jak twierdzi, gromadzenie się sił armii Konga w pobliżu granicy. Rwanda ma odrzucił wezwania USA do wycofania się.

Istnieją również powiązania z ludobójstwem w Rwandzie, które miało miejsce 30 lat temu, przy czym M23 i Rwanda oświadczyły osobno, że walczą z zagrożeniem ze strony kongijskiej grupy rebeliantów, która jest powiązana z armią Konga i składa się częściowo z etnicznych Hutu, którzy byli sprawcami ludobójstwo z 1994 r.

NAPIĘCIA KONGO-RWANDA

Stosunki Konga ze wschodnim sąsiadem były napięte przez dekady. W następstwie ludobójstwa w Rwandzie w 1994 r. setki tysięcy uchodźców z Rwandy Hutu uciekło do Konga, a następnie do Zairu. Byli wśród nich żołnierze i milicjanci odpowiedzialni za rzeź 800 000 Tutsi i umiarkowanych Hutu z mniejszości.

Dwa lata po ludobójstwie Rwanda i Uganda najechały wschodnie Kongo, próbując wykorzenić pozostałości sprawców ludobójstwa, co doprowadziło do obalenia ówczesnego prezydenta Konga Mobutu Sese Seko.

Warto przeczytać!  Opinia | Moja historia została opowiedziana w „Hotelu Rwanda”. Oto, co chcę, żeby świat się teraz dowiedział.

Napięcia między Kongo a Rwandą nasiliły się w 2021 r. wraz z odrodzeniem się ataków M23 na żołnierzy kongijskich po prawie dziesięciu latach względnego braku aktywności w związku z porozumieniem pokojowym z 2013 r. Uważa się, że obecność tak wielu grup zbrojnych ma związek z nielegalnym wydobyciem, a wschodnie Kongo jest bogate w złoto i inne minerały.

CO STAŁO SIĘ W OSTATNIM TYGODNIU?

M23 przeprowadziła nowe ataki pod koniec ubiegłego roku, a w ostatnich tygodniach nasiliła się. Grupa jest teraz grożąc zajęciem kluczowego miasta Sake, około 27 kilometrów (16 mil) na zachód od Gomy. Może to spowodować odcięcie dostaw żywności i pomocy w Gomie, które kilka lat temu liczyło około 600 000 mieszkańców, a obecnie – według agencji pomocowych – ponad 2 miliony ludzi, ponieważ ludzie uciekają przed przemocą w okolicznych miastach i wioskach.

Natarcie rebeliantów na Sake „stanowi bezpośrednie zagrożenie dla całego systemu pomocy” we wschodnim Kongo, stwierdziła Norweska Rada ds. Uchodźców. Stwierdzono, że na początku lutego w ciągu zaledwie pięciu dni wysiedlono 135 000 osób.

Przemoc wywołała także protesty od stolicy, Kinszasy, po Gomę, a wściekli demonstranci stwierdzili, że społeczność międzynarodowa nie robi wystarczająco dużo, aby odeprzeć M23 i nie zajmuje wystarczająco ostrego stanowiska wobec Rwandy.

Warto przeczytać!  Szef żywności ONZ: Potrzebna jest duża pomoc

O co toczy się gra?

Nowe walki mogą doprowadzić do eskalacji napięć regionalnych i zaangażować więcej krajów. Gdy ONZ zakończy swoją 25-letnią misję pokojową we wschodnim Kongo, wkroczą wielonarodowe siły w ramach południowoafrykańskiego bloku regionalnego. W siłach tych będą żołnierze z regionalna potęga Republika Południowej Afryki, Malawi i Tanzanii. Pomogą siłom armii Konga, ale może to postawić je w bezpośrednim konflikcie z Rwandą.

Są też koszty humanitarne. Międzynarodowe Forum Organizacji Pozarządowych w Kongo, grupa organizacji pozarządowych działających w regionie, stwierdziła, że ​​eskalacja walk wiąże się z atakami artyleryjskimi na osiedla cywilne, powodując ogromne żniwo i zmuszając wielu pracowników służby zdrowia i pomocy do wycofania się.

Wschodnie Kongo miało już jeden z nich najgorszych kryzysów humanitarnych na świecieWedług Agencji ONZ ds. Uchodźców prawie 6 milionów osób zostało wcześniej przesiedlonych z powodu konfliktu.

Istnieją obawy, że nowa katastrofa może w dużej mierze pozostać niezauważona ze względu na uwagę skupioną na wojna w Gazie i inwazja Rosji na Ukrainę.

___

Współautorzy prasy Sam Mednick z Dakaru w Senegalu i Rodney Muhumuza z Kampali w Ugandzie wnieśli swój wkład w powstanie tego raportu.

___

Wiadomości AP z Afryki:




Źródło