Świat

Co najmniej 10 cywilów zginęło w wyniku podejrzanych jordańskich nalotów w Syrii | Wiadomości wojenne z Syrii

  • 18 stycznia, 2024
  • 7 min read
Co najmniej 10 cywilów zginęło w wyniku podejrzanych jordańskich nalotów w Syrii |  Wiadomości wojenne z Syrii


Według lokalnych mediów szacunkowo 10 cywilów zginęło w nalotach na sąsiednie miasta Arman i Malh w południowo-wschodniej syryjskiej prowincji Sweida.

Uważa się, że za czwartkowymi atakami stoją siły jordańskie, chociaż rząd Jordanii nie potwierdził jeszcze żadnego zaangażowania.

Platforma informacyjna Sweida 24 z siedzibą w mieście o tej samej nazwie podała, że ​​po północy czasu lokalnego (21:00 GMT) samoloty bojowe przeprowadziły jednoczesne ataki na dzielnice mieszkalne.

Atak w Malh spowodował szkody materialne w niektórych domach. Jednak drugi strajk w Arman zawalił dwa domy i zabił co najmniej 10 cywilów, w tym cztery kobiety i dwie dziewczynki, obie w wieku poniżej pięciu lat.

Uważa się, że Jordania przeprowadzała już wcześniej naloty w Syrii, głównie w pobliżu wspólnej granicy obu krajów, próbując zakłócić przemyt broni i handel narkotykami.

Serwis informacyjny Suwayda udostępnił w mediach społecznościowych zdjęcie wraku po podejrzeniu nalotu Jordanii, który miał miejsce 18 stycznia [Suwayda 24 via Reuters]

Jednak mieszkańcy miast, w których w czwartek doszło do strajku, kwestionują wybór celów.

„To, co się wydarzyło, było masakrą dzieci i kobiet” – powiedział Al Jazeerze Murad al-Abdullah, mieszkaniec Arman. „Nalotów wymierzonych w wioski nie można uznać za walkę z handlarzami narkotyków”.

Al-Abdullah powiedział, że bombardowania nie ograniczyły się do domów osób podejrzanych o udział w handlu narkotykami. Zauważył, że inne domy również zostały uszkodzone, terroryzując śpiących mieszkańców wioski i powodując niepotrzebną śmierć cywilów.

„To nierozsądne, aby dwie dziewczynki w wieku nie więcej niż pięciu lat były zaangażowane w handel narkotykami” – stwierdził al-Abdullah.

Plemiona i mieszkańcy wiosek w pobliżu granicy z Jordanią wydali w tym tygodniu osobne oświadczenia, w których wypierają się jakiegokolwiek zaangażowania w przemyt narkotyków.

W oświadczeniach zobowiązano się także do udzielenia Jordanii pomocy w wyeliminowaniu siatek przestępczych przemycających narkotyki i inne narkotyki przez granicę. Z kolei zwrócili się do Jordanii o zawieszenie bombardowań obiektów cywilnych.

Warto przeczytać!  Coraz liczniejszy klub kierowany przez Xi i Putina, którego celem jest przeciwstawienie się Stanom Zjednoczonym, zyskuje nowego członka zdecydowanie prorosyjskiego

Duchowy przywódca druzyjskiej grupy religijnej w Syrii, szejk Hikmat al-Hajri, zaapelował do Jordanii, aby zapobiec dalszemu rozlewowi krwi wśród ludności cywilnej.

„Ataki powinny być w dużej mierze skoncentrowane wyłącznie na przemytnikach i ich zwolennikach” – stwierdził al-Hajri w publicznym oświadczeniu.

Mieszkaniec Arman Al-Abdullah również wezwał Jordanię do współpracy z miejscową ludnością Syrii w celu powstrzymania handlu ludźmi.

„Jesteśmy społeczeństwem, które nie akceptuje produkcji narkotyków ani handlu nimi, a rząd Jordanii powinien był porozumieć się z naszymi starszymi, aby współpracować w zwalczaniu handlarzy narkotykami, zamiast bombardować dzielnice mieszkalne” – powiedział al-Abdullah.


Podejrzewa się, że ataki miały na celu handel narkotykami

Uważa się, że czwartkowy atak był trzecim w tym roku nalotem jordańskich samolotów na terytorium Syrii.

Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, londyńskiego obserwatora praw człowieka, poprzedni atak miał miejsce 9 stycznia, w wyniku czego zginęły trzy osoby na wsi Sweida.

Obserwatorium podało, że w ataku granicznym 7 stycznia zginęło także pięciu przemytników. Walki tego dnia toczyły się sporadycznie i trwały ponad 10 godzin.

Pod koniec nalotu siły jordańskie aresztowały 15 podejrzanych. Twierdzili również, że odzyskali 627 000 tabletek Captagonu, nielegalnie produkowanej amfetaminy, i 3,4 kg konopi indyjskich.

„To, co robi Jordania, z pewnością może opóźnić operacje przemytu narkotyków, ale niestety nie może ich całkowicie powstrzymać. Granica z Syrią ma długość 375 km (233 mil), a przemytami zajmują się grupy zawodowe, a nie przypadkowe osoby przewożące torby z narkotykami w celu przekroczenia granicy” – powiedział Essam al-Zoubi, prawnik i działacz na rzecz praw człowieka.

Warto przeczytać!  Wzrasta poziom zagrożenia terrorystycznego w Irlandii Północnej

Urzędnicy zajmujący się egzekwowaniem prawa antynarkotykowego w Stanach Zjednoczonych i innych krajach zachodnich twierdzą, że rozdarta wojną Syria stała się głównym ośrodkiem handlu narkotykami na Bliskim Wschodzie.

Na przykład kraj ten stał się głównym producentem Captagonu, firmy wartej wiele miliardów dolarów. Eksperci twierdzą, że przemytnicy wykorzystują Jordanię jako drogę, którą syryjskie narkotyki mogą przedostać się do bogatych w ropę państw Zatoki Perskiej.

Syryjski żołnierz układa paczki tabletek Captagon w Damaszku w Syrii, 30 listopada 2021 r. [File: SANA via AP Photo]

Al-Zoubi i inni obrońcy praw człowieka ostrzegali, że sam rząd syryjski jest zaangażowany w handel narkotykami, próbując wesprzeć swoje wyczerpane wojną finanse.

Ze raportów wynika, że ​​4. Dywizja Pancerna armii syryjskiej odegrała rolę w nadzorowaniu krajowych operacji narkotykowych wraz ze wspieraną przez Iran grupą zbrojną Hezbollah, sojusznikiem rządu syryjskiego.

„Urzędnicy odpowiedzialni za przemyt narkotyków do Syrii to libański Hezbollah, 4. Dywizja i aparaty bezpieczeństwa reżimu syryjskiego, które kontrolują południową Syrię” – powiedział al-Zoubi.

Jordania i jej sojusznicy przyjęli także inne podejście do powstrzymania handlu narkotykami.

Na przykład w marcu ubiegłego roku Departament Skarbu USA nałożył sankcje na sześć osób, w tym dwóch krewnych prezydenta Syrii Bashara al-Assada, za ich rolę w produkcji Captagonu i handlu nim. Część z osób objętych sankcjami była również powiązana z Hezbollahem.

Jednak al-Zoubi ostrzega, że ​​nawet ukierunkowane ataki na syryjskich handlarzy narkotyków nie wystarczą, aby powstrzymać handel.

„Dla urzędników ds. narkotyków z Hezbollahu lub Czwartej Dywizji nie ma znaczenia, czy handlarze zostaną zabici, ponieważ sam handel będzie kontynuowany bez względu na ludzi” – powiedział al-Zoubi, wskazując przykład z maja 2023 r.

Warto przeczytać!  Ursula von der Leyen, Antonio Costa, Kaja Kallas
Jordańscy żołnierze patrolują granicę jordańsko-syryjską w 2022 r., gdy kraj stara się rozprawić się z przemytem narkotyków [File: Raad Adayleh/AP Photo]

W tym czasie jordańskie samoloty przeprowadziły naloty na wieś Sweida, celując w dom jednego z najsłynniejszych handlarzy narkotyków w Syrii, Marai al-Ramthana. Ostatecznie zginął w ataku.

Jednak al-Zoubi powiedział, że jego śmierć „nie ograniczyła handlu narkotykami, ale w rzeczywistości go zwiększyła”. Inni przemytnicy wykorzystali jego śmierć jako okazję do rozszerzenia swojego handlu pod jego nieobecność.

Omar Idlibi, dyrektor biura w Doha w Harmonoon Center for Contemporary Studies, powiedział, że zamieszanie geopolityczne w regionie również umożliwiło rozkwit handlu ludźmi.

„Operacje przemytu narkotyków do Jordanii nie miały miejsca przed 2018 rokiem, to znaczy zanim reżim syryjski i jego irańscy sojusznicy odzyskali kontrolę nad południową Syrią z rąk frakcji opozycji” – powiedział Al Jazeerze.

Idlibi wyjaśnił, że rozpoczęcie w 2022 r. rosyjskiej inwazji na Ukrainę na pełną skalę miało bezpośredni wpływ na rozwój operacji narkotykowych.

Koncentrując się na Ukrainie, Rosja wycofała część swoich żołnierzy z Syrii, umożliwiając rozproszenie irańskich milicji i sił Hezbollahu. Grupy te zamieniły następnie część dowództw armii syryjskiej w centra logistyczne zajmujące się produkcją, transportem i przemytem narkotyków do Jordanii.

Idlibi wyjaśnił, że zapotrzebowanie Rosji na sprzęt wojskowy z Iranu również skłoniło ją do przymknięcia oka na działalność związaną z przemytem narkotyków w Syrii.

„Wszyscy wiedzą, że za działalnością terrorystyczną na granicy syryjsko-jordańskiej stoją reżim syryjski i Iran i jeśli nie zostanie ona wykorzeniona u źródła, będzie ona kontynuowana w różnym tempie” – powiedział Idlibi.


Źródło