Polska

Co powoduje protesty polskich rolników?

  • 24 marca, 2024
  • 8 min read
Co powoduje protesty polskich rolników?


W środę rano około 80 rolników zaparkowało swoje traktory na skrzyżowaniu autostrady za miejscowością Legionową, 30 km na północ od Warszawy.

Przybyli, aby zaprotestować przeciwko Zielonemu Ładowi Unii Europejskiej, planowi bloku mającego na celu osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 roku, oraz sprzeciwić się zwolnieniu z akcyzy importu ukraińskiej żywności do UE.

Większość protestujących rolników pochodziła z okolic powiatu pułtuskiego, regionu płaskich pól i miasteczek z ładnymi rynkami, przeciętego rzeką Narew.

Rolnicy ogrzewali się przy ognisku i jedli „grochówkę”, czyli pożywną zupę grochową.

Była to jedna z ponad 550 blokad zorganizowanych tego dnia przez polskich rolników w całym kraju, powodując powszechne utrudnienia w ruchu poza miastami i dużymi miejscowościami.

Polscy rolnicy nie są wyjątkowi w swoim sprzeciwie wobec Zielonego Ładu, który ma na celu ograniczenie praktyk rolniczych, takich jak stosowanie pestycydów, które mogą szkodzić środowisku.

W ostatnich tygodniach przeciwko temu protestowały także grupy rolników z innych krajów UE. Twierdzą, że zmiany są zbyt kosztowne i zagrażają ich źródłom utrzymania.

Od roku polscy rolnicy sprzeciwiają się także importowi bezcłowych ukraińskich produktów, zwłaszcza zbóż, na jednolity rynek UE.

„Ceny naszych produktów spadły do ​​bardzo niskiego poziomu. Ludzie nie są chętni do zakupu naszej produkcji ze względu na wpływ towarów z Ukrainy” – powiedział Mateusz Żurawiński, 33-letni hodowca bydła mlecznego podczas protestu w Legionowie Wiadomości RTÉ.

Żurawiński jest właścicielem stada 30 krów rasy fryzyjskiej w rodzinnym gospodarstwie o powierzchni 150 akrów, w którym uprawia również zboże.

Mateusz Żurawiński, polski hodowca bydła mlecznego, oświadczył, że jest przeciwny Zielonemu Ładowi

Po inwazji Rosji na pełną skalę UE przyznała ukraińskim producentom żywności dostęp do jednolitego rynku bloku.

Do kwietnia 2023 r. w polskich magazynach zgromadziła się duża nadwyżka podaży zboża, prawdopodobnie 4–5 mln ton, stanowiąca około 10% rocznej polskiej produkcji zbóż.

Związki zawodowe polskich rolników argumentowały, że tańszy import z Ukrainy spowodował, że ich własne krajowe produkty zbożowe stały się mniej konkurencyjne. Jednak światowe ceny zbóż również spadały przez większą część 2023 r.

Warto przeczytać!  Polski Orlen obejmie udziały w norweskim złożu Atlantis

Przewodniczący protestu w Legionowie Żurawiński powiedział również, że sprzeciwia się także „ekoprogramom” Zielonego Ładu, czyli praktykom proponowanym przez Komisję Europejską w celu minimalizacji negatywnego wpływu rolnictwa na środowisko.

Inna protestująca rolniczka, Agnieszka Włodarska, również z powiatu pułtuskiego, stwierdziła, że ​​to trudny czas dla rolników.

„Muszę pracować w innej pracy, bo inaczej nie poradzilibyśmy sobie” – powiedziała.

Pani Włodarska wraz z mężem są producentami zbóż i owoców.

Stwierdziła, że ​​jest przeciwna Zielonemu Ładowi, ponieważ jej rodzina w dalszym ciągu byłaby zobowiązana do płacenia podatku od gruntów, które należy pozostawić nieuprawiane.

Protestujący polscy rolnicy należą do szeregu stowarzyszeń o różnych sympatiach politycznych.

Jednak ogólnokrajowym strajkom przewodzi rolniczy oddział NSZZ „Solidarność”, który domaga się odszkodowań za niskie ceny żywności i wsparcia finansowego dla swoich członków.

Sektor rolniczy kraju szybko się unowocześnił po przystąpieniu do UE w 2004 r. Obecnie w Polsce jest mniej gospodarstw rolnych niż było 20 lat temu, są one jednak większe i generalnie bardziej wyspecjalizowane.

Agnieszka Włodarska, hodowca zbóż i owoców ze środkowo-wschodniej Polski

Nowy prounijny rząd koalicyjny w Polsce, który doszedł do władzy w grudniu, podczas ubiegłorocznych wyborów powszechnych prowadził intensywną kampanię, odwołując się do żądań protestujących polskich rolników, obiecując rozwiązanie sporu dotyczącego ukraińskiego importu.

Przejmowali także część wyborców, gdy w szeregi ówczesnej opozycji wstąpił Michał Kołodziejczak, 35-letni założyciel lewicowego ruchu agrarnego. Obecnie jest wiceministrem rolnictwa.

Koalicja premiera Donalda Tuska straciła jednak część tego impetu.

Odziedziczyła te same żądania od rolników, które skłoniły poprzedni nacjonalistyczny rząd Prawa i Sprawiedliwości do wprowadzenia protekcjonistycznej polityki wobec ukraińskiego importu zbóż i innej żywności.

W zeszłym miesiącu Tusk spotkał się z przywódcami stowarzyszeń rolników i powiedział, że będzie nalegał na wprowadzenie dalszych ograniczeń w imporcie ukraińskiego importu na szczeblu UE oraz zwróci się o zawieszenie niektórych części Zielonego Ładu.

Protesty rolników zmusiły Tuska, liberała gospodarczego, do stosowania protekcjonizmu.

Jednak jego obietnice nie zadowoliły wszystkich rolników i protesty trwały do ​​tego miesiąca, w tym marsz w Warszawie 6 marca, który zakończył się starciami z policją i co najmniej kilkunastu aresztowaniami.

Warto przeczytać!  Punkt zwrotny w aborcji w Polsce | Nowy internacjonalista

Wcześnie w środę tego tygodnia, tego samego dnia, co planowane masowe blokady, minister rolnictwa Czesław Siekierski podpisał porozumienie z przedstawicielami głównych związków zawodowych polskich rolników, mające na celu osiągnięcie kompromisu.

Siekierski powiedział związkom, że będzie omawiał z Tuskiem możliwość zawieszenia transportu importowanej ukraińskiej żywności przez Polskę.

Jeśli obecny rząd udzieli tej koncesji, a jest to duża prośba, odetnie to ważny szlak eksportu ukraińskiego zboża do reszty świata i pozbawi Kijów ważnego źródła dochodów.

Istnieje oczywiście inna, bardziej niebezpieczna trasa, przez Morze Czarne, które jest w większości kontrolowane przez rosyjską marynarkę wojenną.

Pan Siekierski zobowiązał się także do zapewnienia dotacji rządowych niektórym polskim hodowcom zbóż.

Rolnicy blokują autostradę pod Legionowem, miastem położonym 30 km na północ od Warszawy

Sonia Sobczyk-Grygiel, starszy analityk gospodarczy Polityki Insight, powiedziała RTÉ News, że choć większość rolników jest zadowolona z porozumienia, „chcą kontynuować protesty, aby wywrzeć presję” na polski rząd, zanim przeprowadzi on rozmowy z ukraińskimi urzędnikami w Warszawie w następnym tygodniu.

Jej zdaniem partie opozycyjne najprawdopodobniej wykorzystają protesty przed wyborami samorządowymi 7 kwietnia i wyborami do Parlamentu Europejskiego na początku czerwca.

Rozpoczęcie tych ogólnounijnych wyborów sprawiło, że obawy rolników stały się głównym tematem wielu grup politycznych w całym bloku.

Na początku tego miesiąca na kongresie centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej w Bukareszcie przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen powiedziała delegatom, że EPP „zawsze będzie po stronie naszych rolników”.

Po popieraniu Zielonego Ładu podczas swojej pierwszej kadencji jako przewodniczącej Komisji, pani von der Leyen ukłoniła się rolnikom, podkreślając, jak poważnie EPP, której członkiem jest Fine Gael, traktuje protesty w różnych państwach członkowskich.

Sondaż w całej UE pokazuje, że główny skrajnie prawicowy blok Parlamentu Europejskiego może zwiększyć swój udział w europosłach od 28 do 40, co dałoby mu prawie 100 mandatów w parlamencie.

Podobnie w zeszłym miesiącu Tusk powiedział reporterom, że „polscy rolnicy mogą na mnie liczyć”.

Warto przeczytać!  Pojechałam do Londynu na aborcję, planując w Internecie posty z galerii jako przykrywkę

Jego partia, Platforma Obywatelska, również jest członkiem EPP i nie chce stać się obiektem antysystemowego głosowania środowisk rolników.

Pani Sobczyk-Grygiel powiedziała, że ​​grupy powiązane z Rosją i Białorusią poprzez media społecznościowe próbują „wpływać na nastroje w rolnictwie” w Polsce.

Polski premier Donald Tusk prowadzi protekcjonistyczną politykę wobec ukraińskiego importu żywności

W środę UE przedłużyła do czerwca 2025 r. ukraińskim producentom żywności możliwość korzystania z bezcłowego dostępu do swoich towarów wprowadzanych do UE.

W tym tygodniu „Politico” poinformowało, że Polska, wspierana przez Francję, chciała bardziej zakrojonych ograniczeń na ukraiński import.

Jednak tymczasowe porozumienie osiągnięte w połowie tygodnia przez negocjatorów Parlamentu Europejskiego, Komisji Europejskiej i prezydencji UE planuje wprowadzenie limitów na import ukraińskiego drobiu, jaj i cukru.

Do proponowanej listy towarów kapslowanych dodano także owies, kukurydzę, kasze i miód.

Na liście towarów objętych ograniczeniami nie ma pszenicy i jęczmienia, co nie spodoba się wielu polskim rolnikom.

Na początku przyszłego miesiąca porozumienie będzie głosowane w Parlamencie Europejskim.

Przyznano także koncesje w ramach Zielonego Ładu.

W zeszłym miesiącu Komisja Europejska przyznała rolnikom roczne zwolnienie z wymogu utrzymywania 4% gruntów ugorowanych.

Wycofała się także z celu zmniejszenia o połowę zużycia pestycydów do 2030 r., co powinno przynajmniej przekonać polskich rolników. Jak dotąd tak się nie stało.

Protest w Legionowie zakończył się w środę o godzinie 19:00 i już wtedy wśród rolników pojawiła się informacja o podpisaniu porozumienia pomiędzy ministrem rolnictwa a związkami zawodowymi.

„Rząd nazwał to porozumieniem, ale to nawet nie jest porozumienie” – powiedział wczoraj przez telefon Żurawiński.

Porozumienie, jego zdaniem, to „puste deklaracje”, pod którymi nie podpisali się przedstawiciele wszystkich polskich rolników.

Przedstawiciele niektórych grup rolników w Polsce wzywają do kontynuacji protestów w kwietniu.

Opinia publiczna nie obwinia za przyczynę protestów nowego rządu koalicyjnego. W każdym razie jeszcze nie.

Z sondażu przeprowadzonego w tym tygodniu przez United Surveys wynika, że ​​50% Polaków za protesty uważa instytucje unijne, a w dalszej kolejności działania poprzedniego rządu.


Źródło