Świat

Co się dzieje w Biełgorodzie, rosyjskim regionie graniczącym z Ukrainą?

  • 25 maja, 2023
  • 5 min read
Co się dzieje w Biełgorodzie, rosyjskim regionie graniczącym z Ukrainą?


Na początku tego tygodnia nieznana liczba ciężko uzbrojonych żołnierzy szturmowała północno-wschodnią granicę Ukrainy z Rosją.

Mniej więcej w tym samym czasie rosyjskie media doniosły o wybuchach w Biełgorodzie. Rosyjscy urzędnicy powiedzieli później, że ukraińska artyleria została użyta do ostrzału Biełgorodu.

Oficjalna wersja wydarzeń ze strony ukraińskiej mówi, że w zamachu brali udział wyłącznie obywatele rosyjscy, należący do dwóch skrajnie prawicowych grup paramilitarnych.

Jak dotąd nie ma dowodów, które podważałyby to twierdzenie.

Dwie zaangażowane grupy paramilitarne to Rosyjski Korpus Ochotniczy i Legion Wolnej Rosji. Składają się z obywateli Rosji, którzy walczą na Ukrainie u boku ukraińskiej armii od czasu rozpoczęcia przez Rosję inwazji na pełną skalę.

Nie jest jasne, czy wspierana przez Ukrainę operacja w tym regionie dobiegła końca.

W czwartek gubernator rosyjskiego obwodu Biełgorod Wiaczesław Gładkow poinformował, że ukraińskie wojsko ostrzeliwuje tereny wewnątrz Biełgorodu, a rosyjska obrona powietrzna działała w graniczącym z Ukrainą dystrykcie Biełgorod.

W regionie rosyjskim pojawiły się inne doniesienia o eksplozjach i atakach dronów.

Zeznania naocznych świadków od miejscowych cywilów, filmy krążące w Internecie i zdjęcia nakręcone przez niezależne media w Biełgorodzie potwierdzają niektóre z tych doniesień.

Wspierane przez Ukrainę skrajnie prawicowe grupy paramilitarne, które przyznały się do operacji w Biełgorodzie, również twierdziły, nie podając szczegółów, że ich misja „nadal trwa”.

Warto przeczytać!  Dzień wojny 62: Zabito dwóch starszych rangą Hamasów, Izraelczyków zabito przez Hezbollah

Denis Kapustin, dowódca Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego, powiedział dziennikarzom, że „faza pierwsza” operacji dobiegła końca. Twierdził również, że „faza druga” rozpocznie się „za kilka dni”.

Władze rosyjskie poważnie potraktowały zagrożenie i rozpoczęły operację antyterrorystyczną w rejonie przygranicznym.

Część mieszkańców ewakuowano także z przygranicznych osiedli, na których toczyły się walki.

Poziom strategicznego sukcesu wojskowego osiągniętego przez wspieraną przez Ukrainę misję w Biełgorodzie jest niejasny.

W środę Kapustin twierdził, że jego ludzie przejęli kontrolę nad około 16 milami kwadratowymi terytorium w Rosji.

Twierdził również, że podczas nalotu zginęło dwóch jego bojowników. Rosyjskie władze poinformowały, że zginęło kilkudziesięciu „terrorystów”.

Żadnej z tych liczb nie można niezależnie zweryfikować.

zaangażowanie Ukrainy

Ukraina publicznie próbowała zdystansować się od przeprowadzenia operacji w Biełgorodzie, jednak pojawia się coraz więcej dowodów na jej udział.

Dowódca Legionu Wolnej Rosji, który nosi wojskowy znak wywoławczy „Cesar”, powiedział dziennikarzom w środę, że pojazdy opancerzone, „lekka broń” i „broń artyleryjska” użyte w operacji zostały dostarczone przez Ukrainę.

Warto przeczytać!  Zamaskowany Palestyńczyk zastrzelony po wycelowaniu fałszywej broni w policję we Wschodniej Jerozolimie

Przemawiając na tym samym wydarzeniu w północnej Ukrainie, Kapustin dokonał rozróżnienia między działaniami swoich ludzi na Ukrainie a operacją po drugiej stronie granicy w Biełgorodzie.

„Wszystko, co robimy w granicach państwowych Ukrainy, oczywiście koordynujemy z ukraińskim wojskiem. Wszystko, co robimy, każda decyzja, którą podejmujemy poza granicami (Ukrainy), jest naszą decyzją” – stwierdził w odpowiedzi na pytanie zadane przez ABC News.

Kapustin powiedział dziennikarzom, że jego ludzie byli „zachęcani” przez ukraińskie wojsko.

– Życzyli nam powodzenia – powiedział.

Pomimo prób zdystansowania się od faktycznej operacji wojskowej w Rosji, ukraińscy urzędnicy celebrują to, co dzieje się w mediach społecznościowych i kpią z rosyjskich władz, które wydają się tracić kontrolę nad obszarem w pobliżu granicy na dłuższy czas.

W pewnym sensie pozorna taktyka Ukrainy przypomina modus operandi Kremla we wschodnim Donbasie podczas wojny, która rozpoczęła się wiosną 2014 roku.

Wtedy Rosja zbroiła i wspierała ukraińskich separatystów, ale fałszywie zaprzeczała jakiemukolwiek zaangażowaniu.

Aleksiej Baranowski, rosyjski dysydent należący do Politycznego Centrum Rosyjskiej Opozycji Zbrojnej, zasugerował ABC News, że Kreml otrzymuje teraz dawkę własnego lekarstwa.

Warto przeczytać!  Najbardziej poszukiwany w Izraelu: trzech szefów Hamasu w Gazie Tel Awiw musi zabić, aby wygrać | Wiadomości ze świata

„Ta gra działa w obie strony”, powiedział Baranowski, którego organizacja jest polityczną filią grup paramilitarnych, które przeprowadziły operację w Biełgorodzie.

„Putin myślał, że tylko on może grać w tę grę” – powiedział. „Na agresję należy odpowiadać sprytem. A Ukraina robi to sprytnie, podobnie jak rosyjscy ochotnicy”.

Linki skrajnie prawe

Bojownicy z dwóch grup paramilitarnych byli również w środę przesłuchiwani przez reporterów na temat ich powiązań z neonazistami i białą supremacją.

Kapustin powiedział, że jego grupa nigdy nie ukrywała, że ​​jest organizacją skrajnie prawicową.

„Jesteśmy konserwatywnymi, tradycjonalistycznymi prawicowcami. Nie obchodzi mnie co [the Russian authorities] zadzwoń do nas. Czy powinniśmy się przejmować tym, jak nasz wróg nas obraża?” – powiedział.

Rzecznik Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego stwierdził, że jego grupa jest „bardziej centrowa” niż Rosyjski Korpus Ochotniczy.

Obie grupy podkreślały, że walka z reżimem Władimira Putina w Rosji dała im wspólną sprawę z Ukrainą.

Według Kapustina ukraińskie wojsko i jego grupa to „bracia broni”.

Na uwagę zasługuje czas operacji, ponieważ ukraińscy urzędnicy obiecują „wkrótce” poważną kontrofensywę.


Źródło