Świat

Co to znaczy, że Rosja będzie przechowywać broń nuklearną na Białorusi.

  • 27 marca, 2023
  • 7 min read
Co to znaczy, że Rosja będzie przechowywać broń nuklearną na Białorusi.


Władimir Putin zapowiedział w niedzielę, że wkrótce będzie składował niewielką ilość rosyjskiej broni jądrowej na sąsiedniej Białorusi. The Wysoki Przedstawiciel Unii Europejskiej do spraw zagranicznych potępił to jako „nieodpowiedzialną eskalację i zagrożenie dla bezpieczeństwa europejskiego”. Ukraińskie MSZ nazwało to „kolejnym prowokacyjnym krokiem zbrodniczego reżimu Putina”.

Ale czy to ma znaczenie? Niezupełnie – chociaż ruch ten może przynieść odwrotny skutek, jeśli Zachód sprytnie go wykorzysta.

Spokojniejsza odpowiedź Departamentu Obrony USA była właściwa: „Nie widzieliśmy żadnego powodu, aby dostosować naszą własną strategiczną postawę nuklearną”. Posunięcie Putina jest głównie pochopne i zaskakujące. O ile mówienie o bombach atomowych w pobliżu granic Ukrainy jest prowokacją, to tak, jest to również prowokacja, ale całkowicie na pokaz – niewarta robienia zamieszania.

Rzecz w tym, że Rosja ma około 2000 „taktycznej broni nuklearnej”, co oznacza broń o dość krótkim zasięgu i dość niskiej sile wybuchowej, zaprojektowaną do użycia przeciwko celom wojskowym na polu bitwy. Niektóre to pociski, inne to bomby, które można zrzucić z samolotów; większość znajduje się w zachodniej Rosji lub mogłaby zostać tam przeniesiona.

Postawienie kolejnych kilkunastu na białoruskiej ziemi nie daje Putinowi żadnej przewagi, ani w żaden sposób nie zmienia sytuacji strategicznej. To nie stawia rosyjskich bomb atomowych bliżej Ukrainy niż wiele już jest. Broń nuklearna wystrzelona z Białorusi nie zwolniłaby też rosyjskiej ojczyzny z nuklearnego odwetu Zachodu. Broń byłaby własnością Rosji i zostałaby wypuszczona na rynek przez Rosję. (Putin dał jasno do zrozumienia, że ​​się nie przenosi kontrola tych bomb atomowych władzom w Mińsku; Moskwa utrzymałaby kontrolę, tak jak Waszyngton kontroluje amerykańską broń nuklearną w bazach NATO). W rezultacie Rosja byłaby celem ciosu odwetowego.

Warto przeczytać!  Pentagon twierdzi, że amerykańskie ataki uderzyły w większość celów w Iraku i Syrii

Wydawało się, że Putin robi to na pokaz, ale ten pokaz jest nieuzasadniony: sposób na utrzymanie swojego zagrożenia nuklearnego na pierwszym planie i w centrum, bez robienia czegokolwiek, co byłoby naprawdę niebezpieczne.

Przez chwilę zastanawiałem się, czy może być jakaś nowa subtelność w strategii odstraszania nuklearnego lub jakiś dziwny wyszczerbek w rosyjskim myśleniu wojskowym, który mógłby obalić mój wniosek. Wysłałem więc e-mail do Sir Lawrence’a Freedmana, emerytowanego profesora studiów wojennych w King’s College w Londynie, jednego z najwybitniejszych myślicieli i badaczy strategii wojskowej. Odpowiedział: „Teoria odstraszania dotyczy oceny ryzyka i nie jest naukowa. Ale każda broń nuklearna wystrzelona przez Rosję przeciwko ludziom byłaby traktowana tak samo, niezależnie od tego, czy zostałaby wystrzelona z Rosji, czy z Białorusi”.

„Przypomnij sobie Kubę” – dodał Freedman, odnosząc się do kubańskiego kryzysu rakietowego z 1962 r., kiedy to radziecki premier Nikita Chruszczow umieścił na wyspie rakiety nuklearne. Prezydent John F. Kennedy ostrzegł go, że atak na Stany Zjednoczone z tych kubańskich baz – zaledwie 90 mil od brzegu – będzie traktowany tak samo jak atak z baz w Rosji.

Być może w pewnym momencie prezydent Joe Biden powinien zwrócić uwagę Putina na to samo, na wypadek gdyby któryś z jego nazbyt sprytnych doradców przekonał go, że jest inaczej: jakikolwiek rosyjski atak nuklearny, czy to z Rosji, czy z Białorusi, wywołałby bardzo poważne konsekwencje.

Warto przeczytać!  Polska rozpoczyna obchody masakr z czasów II wojny światowej dokonanych przez Ukraińców, którzy zerwali sąsiedzkie więzi

Tymczasem Putin mógł po prostu wyrządzić sobie niewielką krzywdę, której można było uniknąć. Zaledwie cztery dni wcześniej, na krzykliwym szczycie na Kremlu, on i chiński przywódca Xi Jinping podpisali wspólną deklarację, w której zwrócono między innymi uwagę, że „wszystkie państwa posiadające broń jądrową powinny powstrzymać się od rozmieszczania broni jądrowej za granicą”. Miało to być uderzenie w Stany Zjednoczone, jedyny kraj, który ma bazę niektórych swoich bomb nuklearnych za granicą – około 100 z nich, które można było załadować na bombowce, w pięciu krajach NATO.

Może to być śmiałe posunięcie ze strony Putina, by podrzeć jeden artykuł jego nowej umowy ze swoim „drogim przyjacielem” ze wschodu, ale co więcej, jest to głupie posunięcie. Wspólne oświadczenie – i szczyt w każdym wymiarze – odzwierciedlało przede wszystkim wyraźnie młodszą rolę Moskwy w tym partnerstwie, a Xi, podobnie jak jego kolega dyktator, nie ma cierpliwości do niesubordynacji ze strony mniejszych, zależnych mocarstw.

Xi wycofał się już ze swojego opisu stosunków chińsko-rosyjskich, tuż przed inwazją na Ukrainę, jako sojuszu „bez ograniczeń”. To zdanie nie zostało powtórzone na zeszłotygodniowym szczycie na Kremlu; ani też, pomimo rozpaczliwych nadziei Putina, Xi nie udzielił żadnego moralnego ani materialnego wsparcia dla rosyjskiej armii, która utknęła w martwym punkcie.

Biden jest chętny (choć biorąc pod uwagę realia polityczne, nie zbyt chętni) do znalezienia sposobów na złagodzenie napięć w stosunkach amerykańsko-chińskich, zbadanie dróg wspólnych interesów i zapobieżenie przekształceniu sprzecznych interesów w wojnę. Po pierwsze, w interesie USA nie leży utrzymywanie jednoznacznie wrogich stosunków zarówno z Rosją, jak iz Chinami; po drugie, samo w sobie jest dobrą rzeczą, aby zmniejszyć szanse na wielką wojnę w Azji. Sekretarz stanu Antony Blinken miał właśnie lecieć do Pekinu na spotkanie z Xi – możliwe preludium do szczytu z Bidenem – kiedy wybuchł kryzys balonowy. Spotkanie zostało odwołane; podgrzane napięcia. Ale kryzys okazał się znacznie mniej napięty, niż wielu próbowało go przedstawić. Odnowiona uwertura jest całkiem prawdopodobna w najbliższej przyszłości.

W tej uwerturze Biden mógł między innymi wskazać na rażącą – i co bardziej niewybaczalne, bezsensowną – zdradę przez Putina oświadczenia, które podpisał z Xi zaledwie kilka dni wcześniej. Xi wydaje się dobrze wiedzieć, że jego partnerstwo z Putinem niesie ze sobą ryzyko, że jedyną wartością dla Chin są niedogodności, jakie narzuca ono Stanom Zjednoczonym i Europie, i że może warto z niego zrezygnować, jeśli prawdziwie wielkie mocarstwa – do których z pewnością nie należy Rosja —opracować sposoby wspólnej pracy.

Jeśli Biden i Xi zdołają wymyślić sposób na przywrócenie dyplomacji w swoich stosunkach, może się tak stać, ponieważ Putin przekroczył swoje granice i popełnił kolejny autodestrukcyjny czyn. To może być główną konsekwencją jego nuklearnego gambitu Białoruś.




Źródło