Świat

Co Zachód myli się w kwestii przywracania pokoju w Sudanie

  • 11 maja, 2023
  • 10 min read
Co Zachód myli się w kwestii przywracania pokoju w Sudanie


Ton wojna w Sudanie wywołuje ulgę, strach i déjà vu w Dżubie, stolicy południowego sąsiada. Ulga, ponieważ Sudan Południowy, który odłączył się od Sudanu w 2011 r., wydaje się nieco odizolowany od chaosu. Strach, ponieważ przemoc w Sudanie może mimo wszystko przekroczyć granicę między nimi, zaostrzając konflikty, które wciąż szaleją w tym najnowszym kraju świata. I déjà vu, ponieważ to, co dzieje się dzisiaj w Sudanie, wygląda na powtórkę wydarzeń z Sudanu Południowego w latach po uzyskaniu niepodległości, kiedy to podejmowane w dobrych intencjach próby zaprowadzenia pokoju i budowy państwa przez Zachód zakończyły się wojną i anarchią.

Posłuchaj tej historii.
Ciesz się większą ilością audio i podcastów iOS Lub Android.

Twoja przeglądarka nie obsługuje elementu

Złożone przyczyny wojen w obu Sudanach sięgają dziesięcioleci, jeśli nie stuleci. Najbardziej bezpośrednio odpowiedzialni są ludzie, którzy decydują się zarżnąć swoich rodaków. Jednak odkąd dwie rywalizujące ze sobą armie rozpoczęły wojnę o Chartum, stolicę Sudanu, 15 kwietnia doszło do tsunami krytyki dyplomacji stosowanej przez Zachód i rządy regionalne w ich nieudanej próbie zapobieżenia konfliktowi. Wiele z nich to samooskarżanie się, a dyplomaci i byli urzędnicy zadręczają się błędami i tym, czy mogli zrobić coś inaczej. Pojawia się jednak poczucie, że sam model „rozwiązywania konfliktów”, szeroko stosowany w takich przypadkach, jest wadliwy. Jeśli te błędy nie zostaną naprawione, ostatnie próby wyciszenia broni w Sudanie, które rozpoczęły się w Arabii Saudyjskiej 6 maja, są skazane na niepowodzenie.

U podstaw procesu pokojowego w Sudanie leżała próba nakłonienia dwóch wojskowych siłaczy do podziału władzy po zamachu stanu w kwietniu 2019 r. Zostało to wywołane ciągłymi protestami ulicznymi, które doprowadziły do ​​obalenia Omara al-Baszira, który rządził Sudanem jako dyktator od 1989 r. Ale była to rewolucja na wpół zakończona. Widząc, że Bashir jest bliski upadku, jego siły zbrojne wyrzuciły go i przejęły władzę dla siebie.

Puczowi przewodził generał Abdel Fattah al-Burhan, szef Sudańskich Sił Zbrojnych (SAF) i Muhammad Hamdan Dagalo (lepiej znany jako Hemedti), który przewodził milicji, która została przekształcona w paramilitarną grupę znaną jako Siły Szybkiego Wsparcia (RSF). Aby złamać wolę demonstrantów, w czerwcu 2019 r. siły bezpieczeństwa dokonały masakry na ponad 100 osobach. Wkrótce potem dyplomaci zawarli porozumienie o podziale władzy, mając nadzieję, że zapobiegnie to dalszemu rozlewowi krwi. Pozornie chodziło o „cywilne” przejście do demokracji, ale w rzeczywistości cała władza nadal należała do armii i RSF.

Strategia skupienia się na ludziach z bronią miała dobre intencje, choć była również celowa. Bez wyraźnego przywództwa wśród bukietu „komitetów ruchu oporu”, które rozkwitły w Chartumie, nie było łatwo ustalić, których cywilów włączyć do rozmów. Trudność tę pogarszała niechęć do ryzyka, w której dyplomaci przebywają raczej w salach konferencyjnych i na koktajlach niż na ulicach. „Oczywiście, że nie”, powiedział amerykański dyplomata w 2019 roku, zapytany, czy mieszał się z protestującymi. „Nie pozwolono by nam”. Być może największą wadą było to, że umowa opierała się na założeniu, że generałowi Burhanowi i panu Dagalo można zaufać, gdy powiedzieli negocjatorom, że przekażą władzę cywilom.

Nie mogli być. Oba blokowały próby zreformowania kleptokratycznej gospodarki Sudanu przez Abdalla Hamdoka, ekonomistę powołanego na technokratycznego premiera. W październiku 2021 r., pięć godzin po poinformowaniu Jeffreya Feltmana, ówczesnego wysłannika Ameryki w Rogu Afryki, że są zadowoleni z kolejnej przepisanej umowy, która jeszcze bardziej opóźniłaby przekazanie władzy, generał Burhan i pan Dagalo obalili pana Hamdoka w zamach stanu. W kwietniu tego roku złożyli podobne obietnice dyplomatom, ale zaledwie kilka dni później zamiast tego rozpoczęli ze sobą wojnę.

Zestresowani są rozjemcy

“[The] społeczność międzynarodowa przyjęła to, co, jak sobie powiedzieliśmy, było jedynym realistycznym podejściem: radzenie sobie z samymi watażkami” — zauważył niedawno Feltman. „Uważaliśmy się za pragmatyków. Z perspektywy czasu sugeruje, że myślenie życzeniowe jest dokładniejszym opisem”.

Za naiwnością kryły się błędne założenia dotyczące motywacji generała Burhana i pana Dagalo. Sudan, podobnie jak wiele niestabilnych krajów, można postrzegać jako polityczny rynek, na którym główną walutą jest przemoc. The SAF I RSF były „dwie rakiety ochronne próbujące opanować rynek”, mówi były zachodni dyplomata. Zamach stanu w 2021 r. był spowodowany obawami w armii, że próby rozprawienia się z interesami ekonomicznymi wojska nabierają tempa – a jednocześnie obawami, że pan Dagalo zarobi na jakiejkolwiek wyprzedaży aktywów posiadanych przez rozległe sieci armii, mówi dyplomata.

Cameron Hudson, były amerykański dyplomata, zauważa, że ​​w negocjacjach łatwo dać się zwieść, że „inni aktorzy grają tak, jak ty byś grał”. Wysłannicy wymachiwali zachętami, takimi jak wydatki pomocowe na edukację w zamian za reformy polityczne lub antykorupcyjne, które obaj przywódcy wojskowi postrzegali jako bezpośrednie zagrożenie. „Oferujecie im drogę do bezrobocia” – argumentuje pan Hudson.

Wydaje się, że ostatnie walki zostały wywołane rozmowami mającymi na celu połączenie RSF do SAF. Jednak zmuszając tych dwóch do podziału władzy, dyplomaci stworzyli „logikę o sumie zerowej”, która była „formułą na eksplozję”, twierdzi Alex de Waal z London School of Economics. „Przemoc nie jest awarią systemu, ale częścią naturalnej sekwencji” — dodaje Clionadh Raleigh z projektu Armed Conflict Location & Event Data Project (ACLED).

Jej badania pokazują, że w całej Afryce nastąpił stały wzrost liczby milicji i przemocy, której się dopuszczają. Tendencja ta wynika z bodźców nieodłącznie związanych z kruchymi lub „przejściowymi” demokracjami, w których grube ryby używają przemocy, aby targować się o władzę, która jest następnie formalizowana w umowach pokojowych. Nad tymi negocjacjami pokojowymi czai się nie tyle broń Czechowa, ile kałasznikow Czechowa.

Podobne błędy popełniono w Sudanie Południowym (niekiedy te same osoby). Istotą nowego rządu w Sudanie Południowym była – i nadal jest – umowa o podziale władzy między prezydentem Salvą Kiirem a pierwszym wiceprezydentem Riekiem Macharem. W 2013 roku obaj doprowadzili swój młody kraj z powrotem do wojny domowej, kosztem około 400 000 istnień ludzkich. Chociaż nominalnie skończyło się to w 2018 r., lokalna przemoc trwa nadal. W kwietniu A ONZ raport oskarżył różnych prominentnych polityków o odpowiedzialność za morderstwa, gwałty i niewolnictwo seksualne. „W kraju panuje pokój”, przekonuje Rizik Zakaria Hassan, sojusznik Kiira w gabinecie. „Albo przynajmniej 90% jest”.

Tamtejsi siłacze nie zorganizowali wyborów powszechnych od uzyskania niepodległości w 2011 roku, pomimo wielokrotnych obietnic. Zdemoralizowany korpus dyplomatyczny w Dżubie nie ma nadziei na głosowanie, które ma się odbyć do końca przyszłego roku.

Sudan Południowy nigdy nie miał być Szwecją. Ale niezamierzone konsekwencje promowania „stabilności” zaszkodziły krajowi, twierdzi Peter Ajak, naukowiec z Sudanu Południowego. „Kiedy elity utrzymują się przy władzy tylko poprzez przemoc i korupcję, nie może być prawdziwej stabilności”. Jeden z pięciu wiceprezydentów, pan Machar, jest wytworem systemu, który nagradza watażków władzą. „Szybko obwiniamy polityków” — mówi zachodni dyplomata. „Ale powinniśmy spędzać więcej czasu patrząc w lustro”.

Z dala od kompleksów pełnych dobrze opłacanych pracowników pomocy humanitarnej w Dżubie życie jest często niebezpieczne i nieszczęśliwe. W Otalo, we wschodniej części Sudanu Południowego, dzieci są sporadycznie porywane przez rywalizujące plemię. W miejscowej szkole nie ma płatnych nauczycieli. Wszystko, co może zrobić „klinika”, to rozdawać głodujące niemowlęta saszetki z odżywkami. W zeszłym roku gwałtowne powodzie zniszczyły większość upraw i bydła. Ojwok Lero, lider społeczności, mówi, że jest „bardzo rozczarowany niepodległością”. Podstawową przyczyną, jak mówi, jest „sprawa polityczna… najpierw się buntujesz, a potem jesteś nagradzany przez rząd”.

Podobnie jak Sudan, Sudan Południowy wydaje się zależny od dwóch niedoszłych wielkich ludzi. W marcu, w ostatnim zwrocie ich wieloletniego dramatu, pan Kiir zwolnił swojego ministra obrony, który jest żoną pana Machara. Wani, student z Dżuby, wyjaśnia, że ​​„mamy problem z naszymi przywódcami: oboje chcą pracy, której nie można podzielić”. Sam marzy o karierze politycznej. „Przychodzisz, bierzesz to, co możesz zjeść, a potem idziesz” – mówi. „Dlatego wszyscy chcą być prezydentami — nawet ja”.

Obecnie z opóźnieniem zdano sobie sprawę, że w obu krajach osoby z zewnątrz nie zrobiły wystarczająco dużo, aby wzmocnić siłę instytucji cywilnych. „Wiele razy widzieliśmy w Afryce, że nie można pomóc w budowaniu demokracji poprzez wykluczanie społeczeństwa obywatelskiego i pobłażanie generałom” – przekonuje Amjed Farid, były urzędnik tymczasowego rządu Sudanu. Ani Ameryka pod administracją Trumpa nie pomogła, nakłaniając pana Hamdoka do podpisania porozumienia pokojowego z Izraelem kosztem jego kapitału politycznego i jego cennego czasu. Kolejnym fatalnym błędem było nie udzielenie panu Hamdok wystarczającego wsparcia finansowego – na przykład za pośrednictwem Banku Światowego i MFW-wystarczająco wcześnie. „Jeśli nie dostarczysz ludziom jedzenia na czas, umierają” – mówi były dyplomata. „Tutaj, jeśli nie dostaniesz pieniędzy na czas dla rządów cywilnych, polityka umiera”.

Niektórzy analitycy idą jeszcze dalej, argumentując, że sam proces ugłaskiwania grup zbrojnych może blokować naturalny przepływ polityki. W książce „When Peace Kills Politics” Sharatha Srinivasana, opartej na badaniach naukowca z Cambridge w Sudanie, twierdzi on, że zaprowadzanie pokoju promowane przez zachodnich dyplomatów likwiduje oddolne ruchy polityczne, które obaliły Bashira w 2019 roku. tworzenie forów, na których łupy są dzielone między tych, którzy mają broń, a skakanie na spadochronie przez technokratów, takich jak pan Hamdok, spycha na boczny tor polityków z prawdziwymi wyborcami, którzy powinni zasiadać przy stole.

Pan Ajak, południowosudański ekonomista, dodaje, że Ameryka powinna uważać na erozję tego, co powinno być jej największą przewagą w dobie geopolitycznej konkurencji. Ameryka powinna być wzorem dla aspirujących demokracji. Ale jeśli jest to postrzegane jako wspieranie watażków w niestabilnych państwach, „Jak zamierzasz konkurować z Chinami?” On pyta. „Jedyna różnica między nimi polega na tym, że kiedy Afrykanie handlują z Amerykanami, wracają z pustymi obietnicami, a nie workami pieniędzy”.


Źródło

Warto przeczytać!  Izrael odwołuje wizytę w Waszyngtonie po tym, jak Stany Zjednoczone pozwoliły na przyjęcie rezolucji ONZ o zawieszeniu broni w Gazie