Filmy

Colin Farrell gra detektywa-kujona filmowego

  • 27 marca, 2024
  • 5 min read
Colin Farrell gra detektywa-kujona filmowego


To był jak dotąd fascynujący rok dla telewizyjnych riffów z Los Angeles noir, z wieloma serialami przesuwającymi te archetypowe historie w czasie, eksperymentując jednocześnie z tym, ile elementów ich powrotu może pozostać nienaruszonych. W „Monsieur Spade” Clive Owen zagrał późniejszą wersję Sama Spade’a Dashiella Hammetta, który przeniósł się na południe Francji na początku lat 60. Teraz serial „Sugar” na Apple TV+, stworzony przez scenarzystę Marka Protosveicha, przenosi gatunek aż do teraźniejszości – być może w pewnym sensie wybiegając w przyszłość – poprzez bohatera, który nieustannie spogląda wstecz.

John Sugar (Colin Farrell) nie uosabia szczególnie starszego, ostrzejszego stylu męskości, który pasowałby do jego wyrazistych nici i wspaniałego niebieskiego kabrioletu. Prawdę mówiąc, jego głos jest na tyle łagodny, że w jego dialogach czasami wyłania się najdrobniejsza nuta irlandzkiej śpiewki Farrella, dzięki czemu jego amerykański akcent brzmi jeszcze łagodniej. Sugar to wielojęzyczny światowiec, który potrafi skopać tyłki, kiedy zajdzie taka potrzeba; po raz pierwszy widzimy go w czarno-białej scenie w Japonii, jak pomaga odzyskać porwane dziecko z brutalną siłą. Ale szczególnie w Los Angeles czuje się jak w domu, bo jest miłośnikiem filmów, które „Sugar” przekazuje nie poprzez ciągłe odniesienia werbalne (choć jest ich kilka), ale strumień starych klipów filmowych wplecionych w akcję, jak mniej ckliwa wersja „ stary program HBO „Dream On”.

Warto przeczytać!  Hity kasowe bez gwiazd Bollywood: Zmieniająca się dynamika siły gwiazd |

Sugar wraca do Los Angeles, aby zbadać sprawę Olivii Siegel, zaginionej wnuczki producenta filmowego Jonathana Siegela (James Cromwell). Ojciec Olivii, Bernie (Dennis Boutsikaris), wciąż jest na zdjęciu (i na zdjęciach), ale jest przekonany, że Olivia po prostu poddała się swoim uzależnieniom i wpadła w szał – Jonathan nie jest do tego przekonany. Hollywoodzkie powiązania rodziny dają Sugar mnóstwo osób do przesłuchania, w tym przyrodniego brata Olivii, Davida (Nate Corddry), który próbuje powrócić z kontynuacją sukcesu sprzed lat; weteranka rocka Melanie Mackie (Amy Ryan), która sama ma uzależnienia; oraz Stallings (Eric Lange), groźna postać na marginesie tych bardziej znanych nazwisk.

cukier-kirby-howell-baptiste-colin-farrell-jabłko
Kirby Howell-Baptiste i Colin Farrell w „Cutrze”. (Apple TV+)

Rzeczywisty przypadek zniknięcia Olivii nie jest szczególnie skomplikowany jak na standardy noir, chociaż przynajmniej przyciągają go mocne 35-minutowe odcinki i stylowe dodatki, a nie ospałe tempo prestiżowej telewizji. Jednak sam Sugar, jak Farrell potraktował go z pewną dozą nieprzejrzystości, skrywa własne sekrety. Dlaczego na przykład ma opiekunkę (Kirby Howell-Baptiste) w tak przytulnym, gościnnym małym bungalowie, do którego przychodzą i wychodzą inni profesjonaliści, jakby to był pensjonat typu bed and breakfast? Czy Melanie pociąga go romantycznie, czy tylko ją chroni? Dlaczego wydaje się być równie zdeterminowany, by znaleźć Olivię, jak każdy członek jej prawdziwej rodziny, jeśli nie bardziej?

Warto przeczytać!  Reklama podprogowa w nowym spocie telewizyjnym, nowym wizerunku

Strukturalnie sposób, w jaki odpowiedzi na niektóre z tych pytań – i sposób, w jaki określają, co może się wydarzyć w ewentualnym drugim sezonie – sprawia, że ​​pierwsze osiem odcinków „Sugar” przypomina trochę rozszerzony odcinek pilotażowy, coś, co starsza stacja program zakończyłby się w niecałe dwie godziny przed wysłaniem Sugar w przyszłych sprawach tygodnia.

Nie jest to rzadkością w przypadku programów przesyłanych strumieniowo; bardziej zaskakujące (i jeszcze bardziej pogłębiające wrażenie wydłużonego pilota) jest to, że reżyser marki Fernando Meirelles (najbardziej znany z nominowanych do Oscara „Miasta Boga” i „Wiernego ogrodnika”) pojawia się niemal w każdym odcinku, nadając serialowi wyjątkowy charakter. język wizualny, szczególnie w jego montażu. Rozmowy przebiegają poprzez gwałtowne cięcia pod nietypowym kątem lub odbijają się echem w sekwencjach przekrojowych, w których sceny czasami przenikają się nawzajem. Nie jest tak mroczny i pełen adrenaliny, jak niektóre filmy tego reżysera, ale nadaje serialowi charakterystyczny rytm, mniej zależny od występów – które są jednakowo mocne, ale także po wyciszonej stronie. (Corddry jest wyjątkiem, zabawnie żałosny i chwytający za serce jako nieprzyjemny David, chociaż być może nie jest szalenie przekonujący jako facet, który był kiedyś gwiazdą filmową, choćby przez krótki czas.)

Meirelles tak jasno definiuje wygląd i styl serialu, że kiedy nagle kończy pracę nad jednym, przedostatnim odcinkiem, jego nieobecność jest natychmiast widoczna – co jest również rzadkością w serialach telewizyjnych, gdzie reżyserzy często trzymają się stylu house. Czy ta nieobecność sama w sobie jest chwytem stylistycznym w przypadku odcinka o niezwykle bogatej fabule, sposobem na zatrzymanie bardziej impresjonistycznych tendencji serialu na jakieś pół godziny? Trudno powiedzieć, bo „Sugar” to serial dziwny, choć często urzekający. Jest na tyle wyjątkowy, że nie konkuruje z innymi serialami telewizyjnymi – mieszane błogosławieństwo, ponieważ sprawia, że ​​konkuruje z klasycznymi filmami, które wciąż wplata w narrację, co jest niesprawiedliwym porównaniem, które sam serial wymusza. Pod koniec pierwszego sezonu serialu trudno powiedzieć, czy widziałeś coś porywającego pomysłowością, czy też szaleństwa scenarzysty w swojej głupocie.

Czy drugi sezon będzie zawierał dobre rzeczy, czy może zepsuje dziwność większą liczbą odpowiedzi? Na razie, podobnie jak w środku dobrego noir, ta niepewność jest częścią zabawy.

Premiera „Sugar” odbędzie się w piątek, 5 kwietnia w Apple TV+.


Źródło