Biznes

„Cyberpunk 2077. Widmo Wolności”. CD Projekt stracił 4 mld złotych na wartości – Biznes

  • 10 października, 2023
  • 5 min read
„Cyberpunk 2077. Widmo Wolności”. CD Projekt stracił 4 mld złotych na wartości – Biznes



W przypadku „Widma Wolności” mamy jednak specyficzny miks słodko-gorzkich wiadomości. Dodatek sprzedał się bardzo dobrze – kupiło go już 3 mln graczy – ale koszty jego produkcji okazały się wyższe, niż oczekiwano. Całe 275 mln zł pochłonęła praca nad grą, a do tego 95 mln zł poszło na marketing. Biorąc pod uwagę, że cena dodatku sięga 30 euro/dolarów wychodzi na to, że w tydzień od premiery przychody plasują się na podobnym poziomie – trzeba jeszcze dodać koszty dystrybucji – więc na razie firma na nowej produkcji nie zarobiła.


– Wysokie wydatki na wytworzenie gry zaskoczyły inwestorów, ale znacznie ważniejsza jest podana przy tej okazji informacja, że z fotela prezesa zarządu ustępuje Adam Kiciński, który w 2025 r. przejdzie do rady nadzorczej. Inwestorzy obawiali się tego już od roku – mówi Paweł Sugalski, zarządzający Agio Smart Money FIZ, którego specjalnością jest m.in. branża gamingowa. – Zrobił to bardzo elegancko. Dotrwał do wydania „Widma Wolność” i zatarł złe wspomnienie premiery „Cyberpunk 2077”. Niemniej pojawia się niepewność, jak spółka będzie prowadzona dalej, a także czy nie będzie sprzedawał swoich akcji – precyzuje.


Do tego trzeba brać pod uwagę, że równo rok wcześniej z zarządu odszedł jeden z założycieli firmy, Marcin Iwiński, który całe lata pełnił funkcję tzw. co-CEO, czyli kogoś na kształt współprezesa. Zmiany personalne w CD Projekcie są więc rewolucyjne. Wskazują, że ojcowie założyciele firmy są już nieco wypaleni i sprawy w swoje ręce bierze kolejne pokolenie. Gdyby dodatkowo dwaj odchodzący ze stanowisk zarządczych przedsiębiorcy, którzy mają odpowiednio 13 i 4 proc. akcji firmy, postanowili je sprzedać, mogłoby to przysporzyć wycenie CD Projektu sporo problemów.

Warto przeczytać!  Kurs euro blisko 4,55 zł po danych o inflacji i PKB. Dolar, frank i funt w maju podrożały (komentarz z 31.05.2023)


Obecna sytuacja ma też swój drugi plan. Niezbyt optymistyczny zestaw informacji nie został zrównoważony przez żadną zapowiedź, która dałaby powód do optymizmu. Przeciwnie, perspektywy nowych, dużych premier, które przyniosłyby znaczące przychody, są odległe.


– Zdecydowaliśmy się nie kontynuować tworzenia dodatków do „Cyberpunk 2077”, aby jak najszybciej zająć się projektowaniem sequela o roboczej nazwie „projekt Orion”. Na razie jest w fazie koncepcyjnej. Pod koniec 2024 r. będzie nad nim pracował już zespół kilkudziesięcioosobowy – zapowiada Adam Badowski, który po Adamie Kicińskim przejmie zarządzanie firmą.


Jak łatwo policzyli sobie analitycy i inwestorzy, kolejnej odsłony „Cyberpunk 2077” należy się „Wiedźmina” o roboczej nazwie „Polaris”, ale na razie gra znajduje się w fazie pre-produkcji. Adam Badowski nie chce zdradzić, ile czasu zajmie jej tworzenie, niemniej na premierę trzeba poczekać jeszcze kilka lat.



Przynajmniej dwa tytuły na raz


Od początku giełdowej przygody CD Projekt zapowiadał, że chce robić gry z najwyższej półki tzw. AAA, przewidując, że czas trwania ich produkcji nie przekroczy pięciu lat. I w takich, mniej więcej, odstępach czasowych pojawiają się kolejne tytuły. Tyle że drugą ważną deklaracją była praca równolegle nad dwoma tytułami, a rok temu padła nawet zapowiedź, że pojawiło się trzecie, całkiem autorskie IP pod kryptonimem „Hadara”. Dotychczasowe deklaracje pozostawały jednak bez pokrycia.

Warto przeczytać!  Sąd Najwyższy w Delhi nakazuje firmie LAVA zapłacić 244 crore funtów firmie Ericsson za naruszenie patentów Standard Essential Essentials dotyczących technologii 2G i 3G


Już w 2011 r., po premierze „Wiedźmina 2”, CD Projekt przedstawił plan dwóch dużych premier w 2014 i 2015 r. I nic z tego nie wyszło. Trzeci Wiedźmin pojawił się w 2015 r., a Cybrepunk 2077 pod koniec 2020 r.


– Problem polega na tym, że ani CD Projekt, ani żadne inne polskie studio nie pokazało, że potrafi prowadzić dwie duże produkcje jednocześnie – zaznacza Paweł Sugalski.


Tak robi chociażby najbliższy geograficznie konkurent, czyli Ubisoft, który kolejne części „Far Cry” wydaje równolegle z serią „Assassin’s Creed”, wszystko to jeszcze przeplatając tytułami ze świata Toma Clancy’ego. Francuska firma jest znacznie mniej dochodowa niż polska, ale za to co roku dowozi regularne przychody. Tymczasem CD Projekt wciąż pozostaje bardzo cykliczną spółką, a oddalenie czasowe premier sprawia, że inwestorzy nie mają czego oczekiwać. Niedawno zwrócił na to uwagę Nick Dempsey, analityki Banku Barclays, zaznaczając, że w polskiej firmie na horyzoncie na razie tylko pustynia.


Adam Kiciński i Marcin Iwiński udowodnili, że ich firma potrafi robić świetne gry i nawet gdy będzie wpadka, to naprawią to z nawiązką. Nowe kierownictwo firmy powinno przejść do fazy drugiej. Adama Badowski i Michał Nowakowski, obaj dotychczas odpowiedzialni za stronę kreatywną i samo studio deweloperskie CD Projekt RED, muszą pokazać, że dadzą radę robić przynajmniej dwa tytuły na raz. Pierwszy krok już został uczyniony: nad nowym „Wiedźminem” pracuje głównie ekipa z Warszawy, podczas gdy koncepcję kolejnego „Cyberpunku” wypracowuje ekipa zza oceanu, z biurami w Vancouver i Bostonie. Z biegiem czasu dołączą do niej deweloperzy z Polski, niemniej geograficzne rozdzielenie obu projektów na samym ich początku, to zapowiedź, że nie będą sobie wchodzić w drogę.

Warto przeczytać!  Przed globalną kontrolą MDH spotkało się z wieloma odrzuceniami ze strony Stanów Zjednoczonych: Raport | Najnowsze wiadomości Indie


Podobnie robi zresztą Ubisoft, gdzie za „Far Cry 6” odpowiedzialna była ekipa z Toronto, a za „Assasin’s Creed. Mirage” zespół z Bordeaux. Czy taka organizacja pracy zadziała także w CD Projekcie, dowiemy się dopiero za parę lat. Dla inwestorów perspektywa nieciekawa. W sytuacji, gdy firma zrezygnowała z kolejnych dodatków do „Cyberpunk 2077” nie ma żadnej bliższej perspektywy na poważne zarobki. Trzeba będzie przejść przez tę pustynię bez nadziei na mannę z nieba.


Źródło