Świat

Cztery punkty zapalne w konflikcie Izrael-Hamas, które mogą wywołać szerszą wojnę

  • 10 stycznia, 2024
  • 7 min read
Cztery punkty zapalne w konflikcie Izrael-Hamas, które mogą wywołać szerszą wojnę



Ponad trzy miesiące po wybuchu wojny między Izraelem a Hamasem walki odbijają się echem na całym Bliskim Wschodzie, wywołując obawy, że mogą przerodzić się w szerszy konflikt regionalny.

Zabójstwo przywódcy Hamasu w jego domu w Bejrucie. Najgorsze zamachy bombowe w Iranie od dziesięcioleci. Seria bezczelnych ataków na statki żeglugowe na południowym Morzu Czerwonym.

Ponad trzy miesiące po ataku Hamasu na Izrael i następującej po nim izraelskiej wojnie w Gazie walki i konflikt odbijają się echem poza maleńkim skrawkiem ziemi, o który Izraelczycy i Palestyńczycy toczą walki od dziesięcioleci.

Rozlew krwi rozprzestrzenił się na cały Bliski Wschód, wywołując obawy, że może przerodzić się w szerszy konflikt regionalny – ze skomplikowanymi konsekwencjami dla Stanów Zjednoczonych i ich zachodnich sojuszników.

„Bliski Wschód pogrążony jest w bezprecedensowym poziomie napięcia, niespotykanym w ostatnich czasach” – napisała w niedawnym komentarzu Mona Yacoubian, ekspert ds. regionu w United States Institute of Peace.

Oto cztery najważniejsze punkty zapalne mające obecnie miejsce w regionie, które mogą wywołać szerszą i bardziej złożoną wojnę na Bliskim Wschodzie.

Aktualizacje na żywo: Przywódca Hamasu twierdzi, że Izraelowi „nie udało się osiągnąć” żadnych celów inwazji na Gazę

Kim są Huti i dlaczego atakują statki na Morzu Czerwonym?

Od rozpoczęcia wojny Izrael-Hamas 7 października wspierana przez Iran grupa bojowników znana jako Houthi wystrzeliła kaskadę rakiet i dronów w kierunku Morza Czerwonego. Twierdzą, że jest to akt solidarności z Palestyńczykami i odwet za izraelską kampanię wojskową w Gazie.

Jeden z największych z tych ataków miał miejsce we wtorek wieczorem: bojownicy Houthi wystrzelili 18 dronów i trzy rakiety w stronę statków na Morzu Czerwonym. Atak został odparty przez amerykańskie i brytyjskie okręty wojenne, ale incydent podnosi stawkę co do roli kluczowych sojuszników w regionie.

Warto przeczytać!  Levin przedstawia rachunki przed Sądem Najwyższym, zaprzeczyć, że prawie wszystko to oznacza powstrzymanie rządu

Huti to grupa rebeliantów z Jemenu, wspierana przez największego wroga Izraela, Iran, która stoi po jednej stronie długotrwałej wojny domowej w tym kraju. Drugą stronę wspiera Arabia Saudyjska.

Ataki te praktycznie zatrzymały ruch morski na tym kluczowym szlaku wodnym – z jego ruchliwymi szlakami żeglugowymi. Kupili także okręty Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych znajdujące się niebezpiecznie blisko linii ognia. Według wiceadmirała Brada Coopera, dowódcy Centralnego Dowództwa Sił Morskich USA, w zeszłym tygodniu dron Houthi eksplodował kilka mil od marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych i statków handlowych, nie powodując ofiar ani uszkodzeń. Helikoptery amerykańskiej marynarki wojennej zatopiły ostatnio na Morzu Czerwonym trzy łodzie pilotowane przez rebeliantów Houthi, zabijając załogi.

Jak dotąd Pentagon nie uderzył w źródło ataków – arsenały Houthi i miejsca startu – jak to miało miejsce w Iraku i Syrii, gdzie wspierane przez Iran bojówki wystrzeliły rakiety i drony w bazy z żołnierzami amerykańskimi ponad 60 razy, czasami raniąc Personel amerykański.

Pentagon wydaje się niechętny atakowi w Jemenie w obawie przed zerwaniem kruchego zawieszenia broni podczas wojny domowej w tym kraju, w której tysiące ludzi zginęło w wyniku walk, a kolejne miliony stanęły w obliczu ubóstwa i głodu. Ruch szyicki Huti walczy z rządem Jemenu, w którym przeważa większość sunnicka, od 2004 roku.

Cooper powiedział, że pięć amerykańskich okrętów wojennych patrolujących Morze Czerwone odpowiedziało 61 atakom w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Istnieją również załogowe i drony szpiegowskie zapewniające obserwację.

Bazy USA na Bliskim Wschodzie zaatakowane

Ataki Houthi stanowią część rosnącej listy wspieranych przez Iran ataków na Bliskim Wschodzie na interesy USA i Zachodu. Występują jeszcze przed wojną Izrael-Hamas, ale nasiliły się po niej i grożą dalszym wplątaniem Pentagonu w izraelską wojnę w Gazie.

Warto przeczytać!  Psy pomagają znaleźć ocalałych z trzęsienia ziemi w Turcji | Wiadomości o trzęsieniach ziemi

W ciągu ostatnich trzech miesięcy grupy bojowników wspierane przez Iran w Iraku i Syrii wzmogły swoje ataki na amerykańskie bazy wojskowe, w których stacjonuje około 3000 amerykańskich żołnierzy i wykonawców.

W atakach tych ranni zostali żołnierze amerykańscy. Według raportu w październiku dron uderzył w bazę USA w Iraku, ale nie zdetonował, o włos unikając tego, co mogło spowodować poważne straty w USA.

Ekskluzywny: Mapy pokazują amerykańskie działania antyterrorystyczne na całym świecie, obejmujące 78 krajów

Stany Zjednoczone wzięły odwet 4 stycznia atakiem dronów w Bagdadzie, w wyniku którego zginął Mushtaq Jawad Kazim al-Jawari, znany również jako Abu-Taqwa. Wysoki rangą dowódca milicji Abu-Taqwa był aktywnie zaangażowany w planowanie i przeprowadzanie ataków na personel amerykański, bryg. Sił Powietrznych. Powiedział reporterom gen. Pat Ryder, sekretarz prasowy Pentagonu.

W wyniku strajku zginął także jeszcze jeden członek Harakat al-Nujaba, organizacji Abu-Taqwy, która w 2019 r. została uznana przez Waszyngton za organizację terrorystyczną.

„Obierając za cel bezpośrednio przywódcę milicji, armia amerykańska prawdopodobnie ma nadzieję przywrócić efekt odstraszania bez powodowania większej eskalacji” – napisała Yacoubian w swoim komentarzu.

Czynnik Hezbollahu

Najwyższy dyplomata USA, sekretarz stanu Antony Blinken, podróżował w tym tygodniu przez Turcję i Bliski Wschód, między innymi w Izraelu i na Zachodnim Brzegu. Jego podróż miała na celu upewnienie się, że wojna Izrael-Hamas nie rozszerzy się.

Gdy wyruszał w podróż, wspierana przez Iran milicja Hezbollahu w Libanie wystrzeliła dziesiątki rakiet w kierunku północnego Izraela. Hezbollah powiedział, że atak był odwetem za rzekomy izraelski atak w Bejrucie w zeszłym tygodniu, w wyniku którego zginął Saleh Arouri, czołowy urzędnik Hamasu, i sześciu innych osób. I za poniedziałkowy atak drona przeprowadzony przez Izrael, w wyniku którego zginął dowódca Hezbollahu Wissam al-Tawil, starszy członek grupy.

Warto przeczytać!  Dochodzenie słyszy o ingerencji zagranicznej w wybory w Kanadzie

Najwyższy przywódca Hamasu: Saleh al-Arouri zginął w wyniku izraelskiego ataku

Od początku wojny między Izraelem a Hamasem Hezbollah regularnie ostrzeliwał siły izraelskie, ale jak dotąd powstrzymywał się od rozpoczęcia dużej kampanii wojskowej przeciwko Izraelowi.

Izraelscy przywódcy wojskowi zasygnalizowali niedawno, że kończy im się cierpliwość wobec Hezbollahu i mogą wkrótce rozpocząć ofensywę wojskową przeciwko wskazanej przez USA grupie terrorystycznej w Libanie.

„Preferujemy ścieżkę uzgodnionego porozumienia dyplomatycznego, ale zbliżamy się do punktu, w którym przewróci się klepsydra” – powiedział 5 stycznia izraelski minister obrony Yoav Gallant.

ISIS atakuje Iran. Izrael ponosi winę

Grupa terrorystyczna Państwa Islamskiego przyznała się 4 stycznia do bliźniaczych wybuchów w irańskim mieście Kerman w pobliżu miejsca pochówku czcigodnego zamordowanego irańskiego dowódcy wojskowego Qasema Soleimaniego, w których zginęło prawie 100 osób.

Ataki były najbardziej śmiercionośne w Iranie od dziesięcioleci.

ISIS, sunnicka organizacja muzułmańska, która sprzeciwia się teokratycznemu rządowi Iranu z większością szyicką, przyznała się do wcześniejszych ataków na irańskie cele.

Jednak w początkowej mgle niepewności wokół wybuchów niektórzy irańscy urzędnicy zdawali się wskazywać palcem na Izrael, podsycając obawy, że wojna w Gazie rozszerzy się na nowy front.

„Wojna dotarła już do dużej części Bliskiego Wschodu” – stwierdził w analizie Paul Salem, ekspert z Middle East Institute, waszyngtońskiego think tanku. „Ryzyko polega na tym, że skala i intensywność konfliktu w nadchodzących tygodniach i miesiącach będzie stale rosła, chyba że nastąpi gwałtowny postęp w odwróceniu kursu”.


Źródło