Fotografia

Czy firmy zajmujące się roszczeniami z tytułu praw autorskich będą zbawicielem branży giełdowej?

  • 25 kwietnia, 2023
  • 7 min read
Czy firmy zajmujące się roszczeniami z tytułu praw autorskich będą zbawicielem branży giełdowej?


Prawa autorskie to drażliwa kwestia wśród fotografów. Niektórzy z nas chętnie pozwalają innym używać naszych zdjęć za darmo lub za kredyt, i to jest w porządku. Twoim przywilejem jest to zrobić. Inni, którzy pracują zawodowo, muszą pobierać opłaty lub licencjonować naszą pracę.

Nigdy tak naprawdę nie wierzyłem w koncepcję, że ludzie rozdający zdjęcia za darmo szkodzą branży fotograficznej. Szkodliwe dla branży fotograficznej jest to, że podsekcja ludzi wierzy, że ponieważ zdjęcie jest w Internecie, mogą z niego korzystać za darmo. To też nie jest mały podrozdział. Istnieje wiele powodów, dla których ludzie kradną obrazy, nie zawsze związanych z pieniędzmi. Istnieje jednak walka w postaci organów ścigania praw autorskich. Dzisiaj przyjrzymy się, czy mogą uratować branżę fotografii stockowej.

Zachody słońca za świątynią Seema Malaka w Kolombo
Mój najczęściej sprzedawany i najczęściej kradziony obraz. Autor: Jason Row Photography

Kto kradnie obrazy?

Zacznijmy od ludzi, którzy kradną obrazy. Po pierwsze, możesz być zaskoczony, że nie są to tylko naiwni lub mający problemy finansowe blogerzy. Niedawno wygrałem sprawy dotyczące praw autorskich przeciwko jednej z największych firm medialnych w Hiszpanii, a także przeciwko ogromnej anglojęzycznej gazecie na Tajwanie. Obecnie nadal mam sprawę przeciwko tureckiemu oddziałowi jednego z najbardziej znanych amerykańskich serwisów informacyjnych. Ignorują moją agencję ochrony praw autorskich od trzech lat.

Faktem jest, że nie ma stereotypowego narzędzia do kradzieży obrazu. Może to być wspomniana blogerka. Jednak częściej jest to małe i średnie przedsiębiorstwa. Czasami są to międzynarodowe korporacje. Bardzo często, szczególnie w przypadku małych i średnich firm, to właśnie ich firmy zajmujące się projektowaniem stron internetowych są winne. Podczas gdy większość projektantów stron internetowych jest sumienna iw pełni świadoma praw autorskich, niektórzy, zwłaszcza ci, którzy mogą pracować przy napiętych budżetach, mogą celowo przeoczyć nielegalne wykorzystanie obrazu. Czasami może im to uchodzić na sucho, ponieważ w rzeczywistości to właściciel naruszającej prawo strony internetowej zostanie pozwany za naruszenie praw autorskich, a nie projektant strony internetowej. Właściciel strony internetowej musiałby wtedy pozwać projektanta stron internetowych, aby zrekompensował mu grzywny.

Zdjęcie lotnicze z drona plaży Langeron i parku Szewczenki w Odessie na Ukrainie
Legalnie licencjonowany przez The Guardian w Wielkiej Brytanii, ale szeroko skradziony z tego artykułu. Autor: Jason Row Photography

Dlaczego obrazy są kradzione?

Prawdopodobnie głównym powodem są koszty. Główną grupą demograficzną dla tego scenariusza są niskobudżetowi blogerzy, którzy nie mają pieniędzy na inwestowanie w obrazy stockowe. Innym powodem jest to, o czym mówiliśmy powyżej, firmy zajmujące się projektowaniem stron internetowych, które próbują tworzyć pracę dla klientów, tanio lub znacznie poniżej budżetu.

Warto przeczytać!  Nowe narzędzie Google do zdjęć produktów oparte na sztucznej inteligencji zmniejsza zapotrzebowanie na fotografów produktów

Istnieje jednak podsekcja tej grupy demograficznej, która po prostu popełnia prawdziwy błąd. W tym scenariuszu projektant stron internetowych wykorzystał obraz stockowy jako element zastępczy, a następnie po prostu zapomniał o udzieleniu mu licencji. Te obrazy nadal będą miały znak wodny z prawami autorskimi odpowiedniej agencji. Jednak ich własna nieefektywność lub brak kontroli jakości nie jest akceptowalną wymówką.

W przypadku większych firm najczęstszym rodzajem kradzieży praw autorskich są blogerzy gościnni. Blogerzy przesyłają artykuły do ​​redaktora mediów społecznościowych, który następnie nie sprawdza pochodzenia wykorzystanych zdjęć.

Jest jeszcze jedna grupa demograficzna, która kradnie obrazy, a są to ludzie, którzy uważają, że obrazy nie powinny być objęte prawami autorskimi. Jak na ironię, ci ludzie często sami są artystami, zazwyczaj w innej dziedzinie niż fotografowie. Są szczęśliwi, że zarabiają pieniądze na swojej pracy, ale równie szczęśliwi mogą uniemożliwić innym artystom zarabianie pieniędzy, kradnąc ich pracę. Kiedy się z nimi kontaktuje, często używają zwrotu „My, artyści, powinniśmy trzymać się razem”. Wierzą, że istnieje jakaś forma uniwersalnego prawa autorskiego między artystami.

Parlament i Big Ben o zachodzie słońca i zmierzchu w centrum
Duża tawajska firma medialna nielegalnie wykorzystała to zdjęcie. Odszkodowanie trwało trzy lata. Autor: Jason Row Photography

Powrót walki

Ostatnie lata przyniosły rozwój agencji egzekwowania praw autorskich. Firmy te wykorzystują technologię odwróconego wyszukiwania obrazów Google do przeszukiwania Internetu w poszukiwaniu obrazów. Możesz przesyłać do nich znaczne partie zdjęć, a one pokażą Ci wszystkie trafienia. Następnie musisz zdecydować, czy ten obraz jest używany nielegalnie, czy nie.

Warto przeczytać!  Peak Design wprowadza na rynek linię Outdoor z czterema nowymi plecakami i torbami typu sling

Od kilku lat korzystam z usług firmy Copytrack z pewnymi sukcesami, uzyskując przez większość lat czterocyfrowe odszkodowanie. Nie polują na niskobudżetowych czy naiwnych blogerów, tylko na osoby lub firmy czerpiące zyski z ich serwisów, czyli serwisów komercyjnych. nie mam z tym problemu; witryny komercyjne powinny wiedzieć lepiej. Z pojedynczym blogerem można skontaktować się indywidualnie i poprosić o usunięcie obrazu. Jeśli odmówi, możesz skorzystać z systemu DMCA.

Istnieje jednak problem z organami ścigania praw autorskich, jeśli chodzi o zdjęcia stockowe. Problem polega na tym, że agencje giełdowe nie podają żadnych szczegółów na temat tego, kto kupuje licencję na obraz. Ostentacyjnie ma to na celu ochronę własnego biznesu. Pozwala jednak osobom naruszającym prawa autorskie na kradzież z pewną dozą bezkarności.

Mam przepływ pracy, który pomaga mi wyeliminować większość, jeśli nie wszystkie, licencjonowane obrazy. Wszystko, co nastąpi później, jest uczciwą grą i przekażę je agencji egzekwowania praw autorskich. Agencja zaakceptuje lub odrzuci reklamację na podstawie własnych kryteriów. Obejmują one takie kwestie, jak to, czy witryna jest komercyjna, gdzie osoba trzecia mogła przesłać obraz oraz, co prawdopodobnie najważniejsze, położenie geograficzne przestępcy.

Warto przeczytać!  Przykładowa galeria Sigma 56mm F1.4 DC DN Z-mount: Świetny obiektyw do aparatów Nikon z matrycą APS-C: Przegląd fotografii cyfrowej

Szacuję, że tylko około 5% moich roszczeń wraca do mnie w formie odszkodowania. To nie jest ogromny odsetek, ale w kategoriach pieniężnych jest to więcej niż przydatne. Copytrack i inne agencje borykają się z problemami w krajach, w których ochrona praw autorskich jest niewielka lub żadna. Dla mnie największymi winowajcami są Chiny, Rosja, Turcja, Iran i Egipt.

Średnie ujęcie z drona St Michaels Mount Cornwall z pełnią księżyca z tyłu
Projektant stron internetowych twierdził, że zapomniał o licencji na ten obraz. Nigdy nie zapłacił. Autor: Jason Row Photography

Czy firmy zajmujące się prawami autorskimi uratują zbiory fotografii?

Myślę, że rzeczywista odpowiedź brzmi: nie. Istnieje tak ogromna przepaść między prawami autorskimi różnych krajów, że ludzie w niektórych lokalizacjach mogą łatwo kraść bez możliwości regresu. To, co może zrobić, to zmniejszyć liczbę kradzieży praw autorskich w krajach bardziej rozwiniętych pod względem prawnym, a co za tym idzie, poprawić edukację osób korzystających z obrazów.

Kradzież praw autorskich ma niewielki wpływ na kondycję branży giełdowej. W grę wchodzi wiele innych czynników, w tym konkurencja między samymi agencjami, która wymusza obniżenie cen. To dobra rzecz dla kupującego obraz, ale zła rzecz dla dostawcy akcji.

Agencje giełdowe mogłyby bardziej pomóc zarówno fotografom, jak i organom ścigania praw autorskich, dostarczając więcej informacji na temat wykorzystania zdjęć. Nie muszą to być szczegółowe informacje, ale nawet podanie rodzaju firmy i lokalizacji ułatwiłoby fotografom ustalenie, czy zdjęcie ma licencję, czy nie.

Chociaż organy ścigania praw autorskich mogą nie uratować branży giełdowej, pomagają fotografom uzyskać wynagrodzenie lub wynagrodzenie za ich pracę, a to z kolei zwiększa świadomość kwestii naruszania praw autorskich. To może wyjść tylko na dobre.

Dalsza lektura:




Źródło