Świat

Czy kanadyjscy prawodawcy świadomie spiskowali z obcymi mocarstwami?

  • 15 czerwca, 2024
  • 6 min read
Czy kanadyjscy prawodawcy świadomie spiskowali z obcymi mocarstwami?


TORONTO – Kanadyjscy prawodawcy „świadomie lub przez umyślną ślepotę” przyjmowali pieniądze od obcych mocarstw, wchodzili w zmowę z zagranicznymi urzędnikami, aby „niewłaściwie” ingerować w prace parlamentarne „na korzyść obcego państwa” i przekazali poufne informacje oficerowi zagranicznego wywiadu.

Niektórzy byli, „według słów służb wywiadowczych, „na wpół świadomi lub dowcipni” Uczestnicy w wysiłkach obcych państw, aby ingerować w naszą politykę.”

Są to jedne z wybuchowych twierdzeń wysuniętych w nowym raporcie upublicznionym przez komisję prawodawców, która obecnie wstrząsa Parlamentem.

W kraju, który przywykł do doniesień o wtrącaniu się Chin i innych podmiotów zagranicznych, wiadomość od parlamentarzystów składającej się z wszystkich partii, Komisji Bezpieczeństwa Narodowego i Wywiadu, wylądowała w tym miesiącu jak bomba, wywołując znane pytania o to, jak poważnie traktuje liberalny rząd premiera Justina Trudeau przyjmuje groźbę.

Niepokój zwiększa decyzja komisji o zatajeniu nazwisk oskarżonych, ich liczby i tego, co rzekomo zrobili – redakcje, które rzuciły cień na całe ciało.

DAJ SIĘ ZŁAPIĆ

Historie, dzięki którym będziesz na bieżąco

„Otrzymaliśmy już wiele raportów na temat tej konkretnej kwestii, a ten był zdecydowanie najbardziej bezpośredni i najsilniejszy” – dodał. powiedziała Stephanie Carvin, była analityk ds. bezpieczeństwa narodowego w Kanadyjskiej Służbie Wywiadu Bezpieczeństwa.

Tutejsze agencje wywiadowcze ostrzegały od kilku lat, że zagraniczne mocarstwa, w tym Chiny i Indie, starają się ingerować w kanadyjskie społeczeństwo, obierając za cel nie tylko polityków, ale także przedsiębiorstwa, organizacje non-profit, uniwersytety i dysydentów. Sprawa zyskała nowe znaczenie, gdy media podały, że Chiny próbowały ingerować w dwa ostatnie wybory federalne w 2019 i 2021 r., które przywróciły do ​​władzy liberałów Trudeau.

Warto przeczytać!  USA i Arabia Saudyjska blisko potencjalnie historycznego porozumienia w sprawie bezpieczeństwa

Po początkowo stonowanej odpowiedzi lider Partii Konserwatywnej Pierre Poilievre, który w sondażach ma dwucyfrową przewagę nad Trudeau, wzywa rząd do ujawnienia nazwisk.

Rząd odmówił, argumentując, że policja powinna przeprowadzić dochodzenie i wnieść oskarżenie, jeśli jest to uzasadnione. Stwierdzono również, że ujawnienie nazwisk groziłoby ujawnieniem wrażliwych źródeł i metod oraz mogłoby podważyć reputację obecnych i byłych prawodawców w oparciu o informacje wywiadowcze, które mogą zostać niepotwierdzone lub niezweryfikowane bez zapewnienia im należytego procesu.

„To… bardziej skomplikowane, niż się wydaje” – powiedział Canadian Broadcasting Corp Ward Elcock, były szef kanadyjskiej służby wywiadowczej. „Jestem… trochę zaskoczony, że [the committee] posunęli się tak daleko, jak to zrobili, stwierdzając, że w parlamencie były osoby, które przekroczyły tę granicę”.

Zamiast tego urzędnicy rządowi wezwali przywódców partii opozycji do uzyskania poświadczeń bezpieczeństwa niezbędnych do przeglądu niezredagowanej wersji raportu. Poilievre odmówił, argumentując, że zwiąże mu to ręce i uniemożliwi mu pociągnięcie rządu do odpowiedzialności w tej sprawie.

Zrobiło to dwóch innych przywódców partii; po ich wrażeniach wiele osób pytało, czy czytali ten sam dokument.

Liderka Partii Zielonych, Elizabeth May, powiedziała w środę reporterom, że jest zaniepokojona faktem, że zagraniczne mocarstwa postrzegają Kanadę jako „dość bezbronny, miękki cel”. ale po przeczytaniu raportu „odczuł ulgę”, ponieważ żadnej z treści w nim zawartych „nie można uznać za nielojalność wobec Kanady”.

Jednak w czwartek lider Nowej Partii Demokratycznej Jagmeet Singh powiedział, że lektura raportu go opuściła „bardziej zaniepokojony”. Nazwał prawodawców wskazuje na „zdrajców swojego kraju”. Oskarżył także Trudeau i Poilievre’a o przedkładanie polityki ponad interes narodowy.

Warto przeczytać!  Indyjski sąd skazał Rahula Gandhiego na dwa lata więzienia za komentarz Modiego

Komisja, tzw NSICOP, podlega Kancelarii Premiera. Po tym, jak w zeszłym roku gazeta Globe and Mail doniosła o rzekomych próbach ingerencji Chin w dwa ostatnie wybory federalne w Kanadzie, Trudeau zlecił komisji zbadanie zagranicznych ingerencji. Chiny zaprzeczyły tym roszczeniom.

W swoim raporcie Chiny są głównym aktorem pragnącym ingerować w sprawy Kanady, a Indie – drugim co do wielkości zagrożeniem. Celem były wyścigi o przywództwo i nominacje kilku federalnych partii politycznych, w tym zarówno liberałów Trudeau, jak i konserwatystów Poilievre’a.

Komisja odnotowała „szczególnie niepokojąca” sprawa byłego parlamentarzysty rzekomo „utrzymującego stosunki z funkcjonariuszem zagranicznego wywiadu” i „proaktywnego” przekazywania temu funkcjonariuszowi poufnych informacji.

Stwierdzono „utrzymujący się rozdźwięk pomiędzy powagą zagrożenia a środkami podjętymi w celu jego przeciwdziałania”. Choć część opisanej działalności może być nielegalna, stwierdzono, że „jest mało prawdopodobne, aby prowadziła do zarzutów karnych”, biorąc pod uwagę wyzwania związane z ochroną informacji niejawnych w sądzie.

Członkowie NSICOP uzyskują poświadczenia bezpieczeństwa wysokiego szczebla; jest to wymagane przysięgam dochować tajemnicy do końca życia. Przewodniczący komisji David McGuinty powiedział w środę dziennikarzom, że skupienie się na – jak to określił – wąskiej części 92-stronicowego raportu, było „niefortunne”.

Dokument zawiera zalecenia dotyczące przeciwdziałania obcej ingerencji: wiele z nich uwzględniono we wcześniejszych raportach badających tę kwestię. McGuinty, liberalny poseł do parlamentu, wezwał prawodawców do odłożenia na bok stronniczości i wdrożenia ich.

Warto przeczytać!  Rosja traci 48 systemów artyleryjskich w ciągu dwóch dni: Ukraina

„Nie możemy igrać z bezpieczeństwem narodowym i wywiadem” – powiedział McGuinty. „W grę wchodzi życie, kariera i reputacja ludzi. Mamy ludzi w terenie, mamy źródła i metody, mamy relacje z zagranicznymi rządami. … To nie jest gra.

Analitycy twierdzą, że jeśli chodzi o postępowanie z oskarżonymi, rząd ma opcje. Zauważają, że przywódcy partii wyrzucili członków parlamentu z klubu za znacznie mniej, niż wynika z raportu.

„Przywódcy partii są stewardami swojej partii i podobnie jak nominowani, kandydaci w każdych wyborach są zatwierdzani przez samych przywódców partii” – powiedział Carvin, obecnie profesor stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Carleton w Ottawie. „To oni mają ostatnie słowo w sprawie tego, kto jest kandydatem, a kto nie”.

Równolegle do dochodzenia NSICOP rząd Trudeau wszczął w zeszłym roku publiczne dochodzenie w sprawie rzekomej zagranicznej ingerencji w wybory. W raporcie tymczasowym opublikowanym w zeszłym miesiącu sędzia Sądu Apelacyjnego Quebecu Marie-Josée Hogue stwierdziła, że ​​wtrącanie się nie zmieniło ogólnego wyniku głosowań w 2019 i 2021 roku.

Mimo to – stwierdziła – możliwe, że faktycznie wpłynęło to na wyniki w niewielkiej liczbie okręgów wyborczych i „podważyło prawo wyborców do posiadania ekosystemu wyborczego wolnego od przymusu lub ukrytych wpływów”.

Parlament wezwał Hogue’a do zbadania zarzutów, jakoby obecni i byli prawodawcy pomagali obcym mocarstwom, skutecznie przerzucając na nich pieniądze. Ma obowiązek opublikować raport końcowy do końca roku.

„To frustrujące, ponieważ niczego nie rozwiązuje” – powiedział Carvin. „Naprawdę można odnieść wrażenie, że Parlament próbuje nakłonić sędziego federalnego do wykonania za nich brudnej roboty”.


Źródło