Czy Macron ma rację?
Melodramatyczny, ale konkretny
Hospodářské noviny komentują:
„Europa jest śmiertelna” – ostrzegł Macron. Gospodarka UE rośnie w znacznie wolniejszym tempie niż USA czy Chiny i bez amerykańskiej pomocy nie może się obronić, ale nie może już na tej pomocy polegać. Europa znajduje się pod presją wewnętrzną, ponieważ populiści kwestionują model liberalnej demokracji. Niektóre z nich brzmią dla czeskich uszu zbyt melodramatycznie. Co więcej, część rozwiązań proponowanych przez Macrona jest albo niewykonalna, albo przynosząca korzyści przede wszystkim francuskiemu przemysłowi zbrojeniowemu – jak na przykład priorytetowe traktowanie zakupów sprzętu wojskowego od europejskich firm. Jednak w większości przypadków Macron ma rację: musimy razem zrobić w UE więcej, niż zrobiliśmy do tej pory. Przynajmniej jeśli chcemy żyć bezpieczniej i dostatniej”.
Coś więcej niż tylko bzdury związane z kampanią
„Le Monde” zauważa, że Macron wykracza daleko poza czerwcowe wybory do UE:
„Nawet jeśli zamiar prezydenta wywarcia wpływu w bieżących debatach wyborczych jest jasny – obóz prezydencki w sondażach pozostaje daleko w tyle za Rassemblement National – głowa państwa stawia sobie za cel czas wykraczający poza te bezpośrednie zmartwienia. Dla niego chodzi o wywarcie jak największego wpływu na to, co przywódcy UE-27 nazywają swoim „programem strategicznym” na nadchodzącą kadencję legislacyjną lub, mówiąc bardziej prozaicznie, programem prac następnej kadencji brukselskiej Zamawiać. A wszystko to niezależnie od tego, czy przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen pozostanie na stanowisku po czerwcowych wyborach”.
Inne interesujące tematy
Francja chce większych sankcji na Rosję za ingerencję w wybory i kampanię dezinformacyjną
Propozycje pojawiają się przed czerwcowymi wyborami parlamentarnymi, którymi Moskwa próbuje manipulować za pomocą fałszywych wiadomości i „posłów do Parlamentu Europejskiego opłacanych za szerzenie propagandy”.
W roli głównej prezydent Francji
Macron widzi siebie w roli głównej, zdaniem La Stampa:
„W odróżnieniu od poprzedniego przemówienia prezydenta na Sorbonie w 2017 r., to wystąpienie zdawało się być skierowane bardziej do europejskich przywódców niż do jej obywateli. Aby ich ostrzec, że status quo nie wchodzi w grę: albo się zmienisz, albo umrzesz. I z jego wystąpienia jasno wynika, jak bardzo pragnie on odegrać wiodącą rolę w doprowadzeniu do tej zmiany: lidera, który wskazuje drogę do innej polityki handlowej, gospodarki wyposażonej w podwójny budżet i Europy z silniejszą obronnością (z francuska broń nuklearna).”
Gdyby tylko Berlin był tak ambitny
Przynajmniej jeśli chodzi o analizę sytuacji, Macron jest bliższy rzeczywistości niż niemiecki rząd, pisze Gregor Waschinski, francuski korespondent „Handelsblatt”:
„Nadal nie chcą przyznać, jak bardzo zagrożona jest teraz przyszłość Europy, a co za tym idzie także ich własnego kraju. … Nie wszystkie plany Macrona dotyczące „Europy siły” są dobrze przemyślane. Reforma europejskiej polityki pieniężnej rozszerzająca mandat EBC o cele w zakresie wzrostu i klimatu stworzyłaby więcej problemów niż rozwiązań. Prezydent jednak wyraźnie dostrzegł wyzwania XXI wieku – a także jest gotowy wyciągnąć konsekwencje i działać. Takiego poziomu ambicji brakuje w Berlinie.”
Wezwanie Macrona do większej współpracy europejskiej opiera się na jego własnych problemach budżetowych, pisze Die Presse:
„Minister finansów Bruno Le Maire musi dokonać cięć o ponad 20 miliardów euro w ciągu dwóch lat, w przeciwnym razie kryteria z Maastricht nie zostaną spełnione. Musimy zobaczyć żądanie Macrona, aby Europejski Bank Centralny nie tylko walczył z inflacją, ale także otrzymał „cel wzrostu, a nawet cel dekarbonizacji” w kontekście francuskiego kryzysu budżetowego. Bank centralny finansuje budżety? To powinno włączyć dzwonki alarmowe, i to nie tylko w Bundesbanku. Zatem po raz kolejny widzimy: Macron jest największym wrogiem swoich własnych dobrych pomysłów”.
Nie ma skutecznej polityki bez skutecznych instytucji
W przemówieniu Macrona nie poruszono pewnych kluczowych aspektów, europejski korespondent Libération, Jean Quatremer, dodaje:
„Uderzające jest również to, że w swoich komentarzach na temat polityki UE pominął dwa istotne wymiary: nadchodzące rozszerzenie, które głęboko zmieni UE, oraz reformę instytucjonalną. Bez skutecznych instytucji wdrażających proponowaną przez niego politykę nic się nie stanie… To pokazuje granice europejskiego zaangażowania Emmanuela Macrona: chce on Europy gaullowskiej, czyli międzyrządowej, a przede wszystkim nie federalnej”.