Podróże

Czy podróż papieża Franciszka do Dr Konga pomoże zaprowadzić pokój?

  • 31 stycznia, 2023
  • 9 min read
Czy podróż papieża Franciszka do Dr Konga pomoże zaprowadzić pokój?


Zbliżająca się podróż papieża Franciszka do DR Konga będzie okazją do rozmowy o tragicznej wojnie, która od 30 lat pustoszy ten kraj.

Cecilii Capanna

31 stycznia papież Franciszek uda się do Demokratycznej Republiki Konga. Podróż, która miała się odbyć we wrześniu ubiegłego roku, została przełożona ze względów zdrowotnych Papieża.

Program pierwotnie planował odwiedzić miejsca, w których ambasador Luca Attanasio, karabinier Vittorio Iacovacci i kierowca Mustapha Milambo stracili życie dwa lata temu w zasadzce uzbrojonych rabusiów, podróżując z niewytłumaczalnie nieopancerzonym konwojem Światowego Programu Żywnościowego.

Jednak pod koniec miesiąca papież odwiedzi tylko stolicę kraju, Kinszasę. Goma i okolice Kiwu Północnego uznano za miejsca zbyt niebezpieczne. Stolica Konga jest wypolerowana, ulice posprzątane, domy przemalowane na przybycie papieża Franciszka, podczas gdy w Północnym Kivu dzieje się prawdziwe piekło.

„Wizyta Papieża jest fundamentalna, bardzo ważne jest, aby zwrócić na siebie uwagę i sprawić, by media mówiły o tym, co dzieje się od trzydziestu lat. Papież Franciszek naprawdę mógłby pomóc światu dowiedzieć się o wojnie w DR Konga”.

Na to liczy 107 kongijskich stowarzyszeń i aktywistów. Wraz z diasporą we Włoszech stworzyli sieć i mocno wsparli konferencję prasową na temat Konga, która odbyła się w środę 25 maja w Rzymie w siedzibie FNSI. W ciągu trzech intensywnych godzin prelegenci wyjaśnili dziennikarzom tragiczną sytuację, a następnie wystosowali apel zapraszający media do rozmowy o Kongu nawet po papieskiej podróży. Obecni byli John Mpaliza, inżynier komputerowy i działacz na rzecz praw człowieka; Pierre Kabeza, nauczyciel w Kongo i związkowiec, który zajmował się prawami dzieci w wieku szkolnym, a zatem uchodźca we Włoszech; Micheline Mwendike, pisarka i aktywistka ruchu pokojowego „Lutte for le Changement”; Ojciec Giovanni Piumatti, misjonarz w Kiwu Północnym od 50 lat; Don Antonio Dell’Olio, przewodniczący Pro Civitate Christiana z Asyżu, były koordynator Pax Christi.

Wojna w Kongo została nazwana „Wielką Wojną Afrykańską”. Trwa to zbyt długo i przez 30 lat społeczność międzynarodowa zrobiła bardzo niewiele, aby to powstrzymać. Raport mapowania ONZ pochodzi sprzed 10 lat i nie był kontynuowany. Organizacja Narodów Zjednoczonych udokumentowała 617 brutalnych przestępstw popełnionych w latach 1993-2003 wraz z nazwiskami i szczegółami. Naliczono 6 milionów zgonów, ale dokument pozostał zamknięty w szufladzie, a sprawiedliwości jeszcze nie zadość. Ilu innych ludzi zginęło w ciągu tych pozostałych 10 lat? Inne 6 milionów? Ilu wysiedlonych? Szacuje się, że co najmniej 600 000 osób musiało uciekać, pozostawiając wszystko, co posiadali. Dane i tak są trudne do zebrania, ponieważ w Demokratycznej Republice Konga nie ma urzędu stanu cywilnego.

Warto przeczytać!  10 najpiękniejszych miejsc na wakacje na zachodnim wybrzeżu

Kongijska kraina Północnego Kivu jest krwawa od wojny wszystkich przeciwko wszystkim, w której trudno jest jednoznacznie zrozumieć, kto jest za to odpowiedzialny. Znalezienie klucza do rozwiązywania konfliktów nie jest łatwe. Pokój wydaje się nierealnym marzeniem w miejscach rozdzieranych każdego dnia przez najbardziej brutalne masakry, jakie możemy sobie wyobrazić. Koszty ponoszą cywile. O ile już 70% Kongijczyków żyje poniżej granicy ubóstwa, o tyle eksterminowani mieszkańcy Kiwu Północnego są przyzwyczajeni do codziennego stawiania czoła najgorszym okrucieństwom i żyją w chronicznej niepewności i niepewności. Nowe pokolenia Kongijczyków urodziły się i wychowały na wojnie.

„Wojnę niosę ze sobą, to część mnie” — powiedziała Micheline Mwendike.

Kto walczy w wojnie w Demokratycznej Republice Konga?

Sytuacja jest bardzo skomplikowana. Przez długi czas ta wojna była odrzucana jako konflikt etniczny między Hutu i Tutsi, zwłaszcza przez międzynarodowe media. To, co się dzieje, to fakt, że oprócz regularnej armii DR Konga, w terenie walczy ponad 120 nieregularnych milicji różnego rodzaju, wśród których wyróżnia się rwandyjski korpus paramilitarny M23 (Ruch bałkanizacji Konga). Z tego powodu wiele osób twierdzi, że konflikt jest podsycany przede wszystkim przez rząd Rwandy kierowany przez Paula Kagame, przy współodpowiedzialności rządów innych krajów sąsiednich. W ostatnim czasie nienawiść do Rwandy znacznie wzrosła, a potwierdzenie, że Kinszasa i Kigali są na skraju otwartej wojny, pojawiło się we wtorek 24 stycznia, kiedy siły rwandyjskie uderzyły w kongijski samolot, twierdząc, że przekroczył granicę między dwoma krajami . Szeregi nieregularnych milicji są zapełniane przez werbowanie dzieci na ulicach, gdy idą do szkoły lub bawią się. Chłopcy-żołnierze to duży problem. Ponieważ nie są zarejestrowane, dzieci są jeszcze bardziej bezbronne, zwłaszcza te urodzone w wyniku gwałtu. Gwałty na kobietach są na porządku dziennym, to prawdziwa broń wojenna. A dokonują tego – trudno w to uwierzyć – także Błękitne Hełmy MONUSCO, misji ONZ w Kiwu Północnym. Owoce gwałtu są odrzucane przez całe społeczeństwo, te dzieci są porzucane, żyją na ulicy. Paradoksalnie są rekrutowani przez własnych ojców, którzy wykorzystują ich do walki i doprowadzają do śmierci. Korupcja jest ogromna na wszystkich szczeblach, a rząd Tshisekediego pokazuje, że nie ma lub nie chce mieć zdolności i siły do ​​zarządzania krajem.

Warto przeczytać!  Ujawniono najlepsze miasta na świecie na rok 2022

W każdym razie wojna w Demokratycznej Republice Konga ma oczywistą ingerencję międzynarodową. Kto uzbraja te milicje? Wygląda na to, że rebelianci ukrywają rękę krajów zachodnich, przede wszystkim europejskich, a następnie Stanów Zjednoczonych, Izraela, Kanady. Jednocześnie wygląda na to, że dostawy broni są również wysyłane z krajów takich jak Chiny, Rosja, Turcja, wszystkich zainteresowanych bogatym kongijskim podłożem. Dzieje się to w ogłuszającym milczeniu międzynarodowych mediów, które o Kongu mówią za mało i nie zawsze we właściwy sposób. Tak mówili prelegenci konferencji. Cisza zdefiniowana przez Tonino Dell’Olio jako „wspólnik i przebiegłość”.

Kongo to najbogatszy kraj na świecie. Jego podłoże skrywa w obfitości wiele minerałów, zwłaszcza te, które stały się w tej chwili niezbędne: koltan i kobalt. Technologia cyfrowa i akumulatory do samochodów elektrycznych nie mogłyby bez nich istnieć. Ale w Kongo są też diamenty, złoto, miedź, mangan, ołów, cynk, uran. Pierwsza bomba atomowa została zbudowana z kongijskiego uranu. Wreszcie, kraj ten jest również bogaty w ropę naftową. Niektóre złoża zidentyfikowano na terenach Parku Wirunga, chronionego przez UNESCO, ponieważ znajdują się w nim ostatnie okazy zagrożonych wyginięciem goryli górskich. Mimo to międzynarodowe koncerny naftowe chętnie rozpoczynają odwierty.

„Kongo jest potępione nie z powodu nędzy, ale bogactwa” – powiedział Tonino Dell’Olio. To dlatego od pierwszego spotkania z białym człowiekiem kraj jest plądrowany, rozdarty i opuszczony w chaosie, który idealnie nadaje się do ukrycia handlu ludźmi i wszelkiego rodzaju okropności. Handel ludźmi i horrory udokumentowane i relacjonowane wieloma filmami i zdjęciami przez organizacje pozarządowe, misjonarzy, proboszczów i siostry zakonne obecne na miejscu. To oni są dziś prawdziwymi reporterami wojny bez wysłanników z międzynarodowych mediów.

Jakie mogą być rozwiązania, które przyniosą pokój w Demokratycznej Republice Konga?

Przede wszystkim musimy nadal mówić o Kongo i wojnie, to pierwszy krok, aby ostrzec społeczność międzynarodową i zaangażować ją. Zdaniem Pierre’a Kabezy konieczne jest powołanie międzynarodowego trybunału dla Konga, komisji prawdy i pojednania. Musimy śledzić raport mapowania, aby oddać sprawiedliwość. Utajnione w Raporcie nazwiska przestępców należą do osób, które obecnie zajmują ważne stanowiska i nadal wyrządzają krajowi krzywdę. Musimy je przetworzyć i wydalić.

Jednocześnie musimy zdemilitaryzować kraj i zapobiec przybyciu broni. „Kongo jest zbyt silnie uzbrojone; im więcej przybywa broni, tym więcej toczy się wojen” – powiedział John Mpaliza. „Wojna się nie powiodła – dodała Micheline Mwendike – to nie jest rozwiązanie. Rozwiązanie musi być pokojowe, muszą zostać nałożone sankcje. Dotychczasowe sankcje zadziałały”. Ludność Północnego Kivu jest wyczerpana, nie chce już mieszkać z żadnymi żołnierzami i wielokrotnie pokazywała, że ​​nie chce nawet MONUSCO, które wydaje się być winne tych samych zbrodni, co inne.

Warto przeczytać!  Horoskopy na horyzoncie: odkryj idealne cele podróży na podstawie swojego znaku zodiaku

Jednocześnie bardzo ważnym działaniem mającym na celu uniknięcie międzynarodowych ingerencji i zniechęcenie do ekstrakcji jest śledzenie tego ostatniego. John Mpaliza w ostatnich latach przyczynił się do legalnej drogi w tym kierunku wraz z niedawno zmarłym przewodniczącym Parlamentu Europejskiego Davidem Sassolim. Precedensem była ustawa uchwalona przez Obamę w 2010 r., która zobowiązuje międzynarodowe koncerny do określania pochodzenia wydobycia minerałów. Prawo dotyczące identyfikowalności zostało zatem również ukształtowane przez Parlament Europejski, najpierw wyłącznie na zasadzie dobrowolności, później stało się obowiązkowe. Wkrótce jednak zostało ono nieubłaganie „sparaliżowane” likwidacją obowiązku w 2017 r. (2017/821). Należy ponownie wprowadzić obowiązek śledzenia pochodzenia wszystkich minerałów i zapobiegania nielegalnemu handlowi.

Jeśli chodzi o pomoc ze strony społeczeństwa obywatelskiego na północy świata, zdaniem ks. Piumattiego, należy skierować wysiłki na usuwanie dzieci z rąk milicji poprzez tworzenie większej liczby ośrodków recepcyjnych, domów rodzinnych, szkół. Pobożna postawa białego człowieka, który myśli, że udziela jałmużny niekompetentnym żebrakom, jest nie do przyjęcia.

„Kongo jest motorem napędowym Afryki” — powiedział John Mpaliza. „W przyszłości uwaga nie będzie skierowana na Europę, ale na Afrykę. Europa ma wzrost demograficzny poniżej zera i nie ma takich zasobów, jakimi dysponuje Afryka. Musimy zacząć myśleć w tych kategoriach i rozmawiać o tym razem już teraz, bo to jest przyszłość”.

Podróż papieża Franciszka rzuci światło na to wszystko, obowiązkiem nas dziennikarzy jest śledzenie tego. Cała nadzieja leży w nowych pokoleniach Kongijczyków, które dzięki Internetowi są coraz bardziej poinformowane i świadome. Odrzucają faksymilowe mechanizmy kolonialne i znają ogromny potencjał swojego kraju. Ale przede wszystkim, mając przed oczyma klęskę „zachodniej” polityki, będą mogli zbudować nową Demokratyczną Republikę Konga, unikając przy tym wielu błędów. To jest nasze szczere życzenie.


Źródło