Sport

Czy Tottenham zatrzyma Man City i zwiększy nadzieje Arsenalu na tytuł?

  • 13 maja, 2024
  • 6 min read
Czy Tottenham zatrzyma Man City i zwiększy nadzieje Arsenalu na tytuł?


Tottenham Hotspur ma decydujący tytuł. Jedynym problemem Spurs jest to, że stawką nie jest ich tytuł, ale Arsenalu – ich najbardziej zaciekłych rywali i drużynie, której żaden z ich kibiców nie chciałby nigdy pomóc w żaden sposób.

Napastnik Arsenalu Kai Havertz zażartował w niedzielę, po tym jak Kanonierzy odzyskali pierwsze miejsce w Premier League po zwycięstwie 1:0 z Manchesterem United, że będzie „największym fanem Tottenhamu wszechczasów”, gdy jego zespół podejmie we wtorek Manchester City. Gdyby Havertz miał dość odwagi i pojawił się na stadionie Tottenham Hotspur, mógłby okazać się jedyną osobą w stadionie pragnącą zwycięstwa u siebie.

– Transmisja na ESPN+: LaLiga, Bundesliga, więcej (USA)

Zespołowi Ange Postecoglou wystarczy remis z City, aby wahadło przechyliło się mocno na korzyść Arsenalu przed ostatnim dniem sezonu w niedzielę i dlatego teraz tak dużo uwagi poświęca się podejściu Spurs do meczu.

Arsenal potrzebuje Spurs, aby pomóc im przerwać passę siedmiu zwycięstw City. Jeśli City zremisuje, Arsenal będzie liderem i u siebie z Evertonem, w dużej mierze z losem w swoich rękach. Arsenal byłby liderem różnicą 3 bramek plus, więc Man City (na własnym stadionie z West Hamem) nadal miałby szansę wyprzedzić ich w ostatnim meczu i zdobyć tytuł. Jeśli City przegra we wtorek, będzie to całkowicie pod kontrolą Kanonierów.

Media społecznościowe nie są wiarygodnym miernikiem opinii prawdziwych fanów, ale dają pewien wgląd i nie będzie przesadą sugerować, że wielu kibiców Spurs chce, aby ich zespół przegrał z City; ostatnią rzeczą, jaką chcą zrobić, to pomóc Arsenalowi w zakończeniu 20-letniej suszy związanej z tytułem mistrzowskim i zapowiedzieć wycieczkę autobusem z otwartym dachem po północnym Londynie.

Warto przeczytać!  IPL 2024: Match 68, RCB vs CSK Prognoza meczu – Kto wygra dzisiejszy mecz IPL?

Taka jest niewytłumaczalna rzeczywistość sportowej rywalizacji. Choć mogłoby się to wydawać niesmaczne, naprawdę zdarzają się chwile, kiedy pozytywne strony porażki drużyny przeważają nad negatywami. To jedna z tych okazji, kiedy wielu fanów Spurs będzie szczęśliwszych z porażki niż zwycięstwa.

Dobra wiadomość dla tych, którzy nie są bezpośrednio zainteresowani wyścigiem o tytuł, jest taka, że ​​w grze nie grają ani nie prowadzą jej kibice. Dla zawodowego piłkarza stawka jest o wiele większa niż lokalne prawo do przechwalania się.

A dla Premier League to naprawdę ma znaczenie. W czasie, gdy sukcesy City pozostają pod chmurą podejrzeń, ponad 115 zarzutów związanych z zasadami finansowymi ligi, dalsze naruszenie uczciwości rozgrywek spowodowane przez zespół postrzegany jako przewrócony tylko dlatego, że kibice nie chcą, aby jego rywale zdobyli tytuł poważnie nadszarpnęłoby reputację ligi. Miastu postawiono zarzuty w lutym 2023 r., a rozprawa ma się odbyć dopiero pod koniec tego roku.

Dla tych, którzy są na boisku i trenerów na ławce rezerwowych, liczy się zwycięstwo. Kontrakty przez cały mecz są mocno motywowane w oparciu o zwycięstwa, występy, miejsca w lidze, kwalifikacje do europejskich pucharów, trofea, a nawet bramki.

Tottenham przystępuje do wtorkowego meczu na piątej pozycji, ale może jeszcze wypaść z europejskich kwalifikacji, a Newcastle United i Chelsea są w stanie wyprzedzić ich w tym tygodniu – choć siódme miejsce zakwalifikuje się do Ligi Konferencyjnej Europy, jeśli Man City pokona Manchester United w meczu Finał Pucharu Anglii 25 maja (transmituj na żywo w ESPN+, tylko w USA). Fanów może nie obchodzić, czy oznacza to brak europejskiego futbolu w przyszłym sezonie, ale wszyscy, którym płacono za reprezentowanie Spurs, skorzystają na zajęciu jak najwyższego miejsca w tabeli. Od tego może nawet zależeć przyszłość niektórych graczy.

Warto przeczytać!  Maxwell uderza pięścią w drzwi, stoicki Kohli, deflowany Faf – emocjonalne sceny w szatni RCB po kolejnym sezonie bez trofeów

W Premier League zdarzały się już takie sytuacje, gdy los jednego zespołu był w rękach rywali.

W 1995 roku Manchester United potrzebował, aby Liverpool pokonał Blackburn Rovers na Anfield ostatniego dnia, aby drużyna Sir Alexa Fergusona miała szansę na zdobycie tytułu. Blackburn było zarządzane przez legendę Liverpoolu Kenny’ego Dalglisha, ale pomimo przemożnego pragnienia kibiców Liverpoolu, aby ich zespół zawahał się i odmówił Man United, gospodarze wygrali 2:1. Jednak tego dnia Man United odrzucił tytuł, nie wygrywając z West Hamem, więc w tym przypadku uczciwość rywalizacji nie budziła wątpliwości.

Cztery lata później Arsenal potrzebował Spurs, aby uniknąć porażki z Man United, aby zespół Arsene’a Wengera mógł zdobyć tytuł. To był identyczny scenariusz jak ten rozegrany w tym tygodniu pomiędzy Tottenhamem a Man City, ale mimo że Spurs przegrali 2:1 na Old Trafford, szybko objęli prowadzenie, aby udowodnić swoją determinację, aby wyciszyć hałas z zewnątrz i po raz kolejny pokazać się z dobrej strony. że gracze myślą inaczej niż kibice.

Warto przeczytać!  Gautam Gambhir i Virat Kohli „usiądą i rozwiążą problemy”, podczas gdy „akcje” mentora KKR „rosną” w BCCI przed koncertem autokarowym w Indiach: Raport

Jednak niezależnie od tego, jak bardzo Postecoglou i jego zawodnicy są zaangażowani i zdeterminowani w meczu przeciwko City, rzeczywistość jest taka, że ​​drużyna Guardioli przystąpi do meczu jako zdecydowani faworyci.

Na tym etapie sezonu City tradycyjnie naciska pedał gazu i ściga się po tytuł. Z tego powodu są na dobrej drodze do bezprecedensowego czwartego z rzędu tytułu.

Nie podobają im się jednak wyjazdy do Tottenhamu. Ich ostatnie cztery wizyty w lidze zakończyły się porażkami bez zdobycia gola – 1:0, 1:0, 2:0, 2:0 – więc Spurs mogą pochwalić się niedawnym rekordem do podtrzymania.

Ta passa może zakończyć się we wtorek, ale dopóki Spurs sprawią, że City zarobi tyle, ile dostanie, wyścig o tytuł nie będzie zagrożony.

A jeśli Spurs opuszczą boisko niepokonani, a Arsenal zdobędzie tytuł, zawsze będą mogli twierdzić, że mają niespłacony dług wobec swoich rywali z północnego Londynu.


Źródło