Filmy

Debiut w Wilderness przypomina dziecięcą zabawę

  • 25 marca, 2024
  • 5 min read
Debiut w Wilderness przypomina dziecięcą zabawę


Trójka dzieciaków na motocyklach wyrusza na przygodę o niską stawkę w tym zabawnym hołdzie złożonym klasycznym filmom przygodowym Disneya, pozbawionym zatwierdzonej przez rodziców lekcji moralnej.

Na długo przed tym, zanim została gwiazdą filmową, nastoletnia Nicole Kidman pojawiła się w komedii akcji z początku lat 80. „BMX Bandits”, hałaśliwym australijskim dzieciaku pełnym akrobacji rowerowych i wybryków Scooby-Doo powstrzymujących przestępstwa. Jest zbyt wcześnie, aby powiedzieć, czy któryś z uroczych młodych bohaterów „Zagadki ognia” zrobi karierę aktorską. Mimo to zabawnie jest pomyśleć, że dwie dekady po rozpoczęciu XXI wieku scenarzysta i reżyser Weston Razooli czerpał inspirację z takich wątpliwych klasyków, a także klasycznych filmów Disneya z udziałem aktorów, takich jak „Ucieczka z Góry Czarownic” i filmy Herbie, które studio sprzedawane w puszystych białych pudełkach VHS – na swój własny debiut w stylu retro.

Złożony z wyobraźni i nostalgii, „Zagadka ognia” jest równie bliska, jak każdy inny film od czasów „Szpiegów” czy „Pocałunków”, odzwierciedlenia tego rodzaju kinowych przygód, które robiliśmy w naszych głowach, gdy byliśmy dziećmi (jeśli to czytasz i nie znam 15-letniego irlandzkiego czarodzieja Lance’a Daly’ego, poszukaj). Razooli pamięta, jak to jest przemierzać gruntowe ścieżki lub włóczyć się po lesie w poszukiwaniu przygód, szpiegując podejrzanie wyglądających nieznajomych i upiększając wszystko, co wyglądało na to, że dorośli robili, w nikczemne plany – intrygi, w które zaangażowane są tylko „wtrącające się dzieci” czułem się przygotowany do rozwiązania.

Warto przeczytać!  Pixar podwaja produkcję „Iniemamocni”, „Gdzie jest Nemo” i inne franczyzy po kilku trudnych latach – raport

Odtworzony na podstawie takich wspomnień i nakręcony na 16-milimetrowej taśmie Kodaka — z radioaktywnie żółtymi kwiatami i liśćmi tak zielonymi, że można sięgnąć po leki na alergię — projekt nadrabia braki budżetowe, jeśli chodzi o osobowość. „Riddle of Fire” rozpoczyna się zaproszeniem od młodej wróżki o imieniu Petal Hollyhock (Lorelei Olivia Mote), która siedzi przy strumieniu i bełkocze w stylu Dungeons & Dragons, podczas gdy w tle odtwarzana jest muzyka na flecie. „Zorganizujemy sobie wycieczkę” – sugeruje dziewczyna, zabierając publiczność do Ribbon w stanie Wyoming (właściwie Utah), gdzie panoramiczny widok czerwonawej chaty w kształcie litery A otoczonej lasem przypomina ludową amerykańską baśń.

Prosto za bramą trójka dzieciaków na rowerach terenowych w ręcznie robionych maskach narciarskich włamuje się do magazynu i kradnie upragnioną konsolę do gier wideo, ale ich matka (Danielle Hoetmer) przez cały film przeleżała w łóżku odmawia odblokowania telewizora, chyba że spędzą trochę czasu na świeżym powietrzu. Jeszcze w latach 80. był to znany refren, zwłaszcza wśród dorosłych, którzy obawiali się wpływu, jaki urządzenia elektroniczne mogą mieć na rozwój młodych umysłów. Obecnie sąsiedzi zgłaszają rodziców, których dzieci pozostają bez nadzoru na własnym podwórku przez dłuższy czas. Nie daj Boże, żeby byli świadkami, jakie intrygi szykuje to trio (nie gorsze niż „The Goonies” czy „Nowe przygody Pippi Pończoszanka”, pamiętaj).

Warto przeczytać!  Mutant wypuszcza PIERWSZĄ winylową ścieżkę dźwiękową do OMENA

Mama prosi swoich synów, Hazel (Charlie Stover) i Jodie (Skyler Peters), a także przyjaciółkę chłopczycę Alice (Phoebe Ferro), aby przynieśli jej ciasto z jagodami z piekarni w mieście – prostą prośbę, którą młodzi ludzie postanawiają zinterpretować jak epicką opowieść. poszukiwanie. Odkrywszy, że w piekarni nie ma już zapasów, postanawiają sami upiec ciasto, czego nie mogą zrobić bez jednego kluczowego składnika: jajka nakrapianego. Niestety, docierają do sklepu spożywczego o chwilę za późno, w samą porę, by zobaczyć, jak krzepki kowboj imieniem John Redrye (Charles Halford) bierze ostatni tuzin. Kiedy grzeczne proszenie nie pomaga, postanawiają pójść za tym „leśnym draniem” do domu i ukraść mu jajko.

Nic z tego nie wydaje się wystarczające, aby utrzymać uwagę dorosłego widza na długo, a jednak całe to przedsięwzięcie przypomina zabawę — nie tylko dla bohaterów, ale także dla widzów — że uwzględniamy każdy nowy rozwój. Kiedy dzieciaki chowają się pod kocami na tyłach wymyślnego pickupa Johna, skutecznie zatrzymując się na przejażdżkę do obozu z sabatem czarownic, mniej martwimy się o ich bezpieczeństwo, niż ciekawi, jaki będzie dalszy rozwój historii. Z tyłu ciężarówki trio odkrywa Petala, narratora i psotną córkę głównej czarownicy Anny-Freyi Hollyhock (Lio Tipton).

Warto przeczytać!  Sanjay Leela Bhansali tak opowiada o występie Sharmin Segal w „Heeramandi”: Powtarzała „Mamo, źle to rozegram” | Seria internetowa

Mniej więcej w tym czasie dzieci odkrywają w lesie prawdziwy plan dorosłych, a stosunkowo niewinne wybryki przybierają bardziej złowrogi obrót. Uzbrojeni w błyszczące chromowane pistolety do paintballa i iPhone’y, które pełnią także funkcję zaawansowanej technologicznie lornetki, te pomysłowe dzieciaki dają sobie radę. Jednak dwie godziny to stanowczo za długo jak na takiego skowronka. Zamiast wzruszająco zakończyć, niczym „Projekt Floryda”, ta zagadka ostatecznie się rozwiązuje. Ich poszukiwania nakrapianego jaja prawdopodobnie powinny zakończyć się po zachodzie słońca, pozwalając na ujawnienie się jakiegoś ważniejszego punktu. Poza Tiptonem i Halfordem gra aktorska przez cały czas sprawia wrażenie dość amatorskiej, z pewnymi szczupłymi interpretacjami, które można łatwo wybaczyć dziecięcym aktorom lub statystom Johna Watersa (co urocze, ujmująco niezrozumiałemu dialogowi Jodie towarzyszą napisy). Wszystko to powinno przywołać miłe wspomnienia tym, którzy dorastali z dostępem do wspaniałych atrakcji na świeżym powietrzu, lub ich rówieśnikom z wielkiego miasta, którzy wychowywali się przed magnetowidem.


Źródło