Demi Vollering może być warta 1 milion euro rocznie, jeśli pogłoski są prawdziwe, ale mistrzyni Holandii nie afiszowała się bogactwem, zapowiadając ostatnie etapy Tour de France Femmes 2024. Zamiast tego ona i jej partner Jan zwiedzali trasę i biwakowali w swojej furgonetce z psem Flo, jedząc na świeżym powietrzu i śpiąc pod gwiazdami, zamiast w hotelach.
„Pomiędzy wyścigami często przebywasz w hotelach, więc uwielbiam uciekać przed kamperem i wracać do podstaw” – powiedział Vollering Nr.nl.
Wycieczka obrończyni mistrzyni Tour de France Femmes obejmowała wspinaczkę na L’Alpe d’Huez, ostatnią wspinaczkę ostatniego etapu tegorocznego wyścigu, podczas której pierwsza kobieta otrzyma swoje nazwisko na tablicy z listą zwycięzców etapów Tour de France na szczycie wspinaczka.
Pokonała także etap 6 z Remiremont do Morteau o długości 160 km i etap 7 z Champagnole do Le Grand-Bornand o długości 167 km, po czym pojechała na ostatni etap do L’Alpe d’Huez o długości 150 km.
Ostatnie dwa etapy, powiedziała, „naprawdę różnią się od wszystkiego, czego do tej pory doświadczyliśmy. [We’ve never had] tak wiele wysokościomierzy i wszystkie bardzo długie etapy. Wszystko powyżej 150 kilometrów, więc to będzie naprawdę trudny dystans – będzie ostry finisz.”
Po wejściu na Alpe d’Huez Vollering powiedziała, że wyobraża sobie go pełne wiwatujących ludzi na poboczu.
„Okazało się, że jest bardziej stroma, niż się spodziewałam” – powiedziała o wspinaczce. Po drugiej stronie powiedziała: „Próbujesz głównie zobaczyć, jak przebiega wspinaczka od pierwszego stromego odcinka [and see] tutaj znowu trochę się spłaszcza, tutaj fajnie byłoby zaatakować, tu chcę już jechać, albo tu lepiej być jeszcze w kołach. Dlatego po prostu ciągle myślisz o idealnych scenariuszach”.
Tegoroczny Tour de France jest dla Vollering wyjątkowy nie tylko dlatego, że wystartuje jako obrończyni tytułu, ale także dlatego, że wyścig rozpocznie się w Holandii.
„Zaczynamy w Rotterdamie, niedaleko miejsca, w którym się urodziłem, więc jest to coś wyjątkowego”.
Vollering dostosowała swój sezon do sierpniowego wyścigu, który przypada tuż po igrzyskach olimpijskich. Została już powołana do reprezentacji Holandii na Paryż, ale będzie pracować dla sprinterki Loreny Wiebes wraz z Ellen van Dijk i Marianne Vos.
„Trasa szosowa może nie być dla mnie całkowicie odpowiednia. Jest dość płaska, dlatego też lubię pracować dla zespołu” – powiedziała. Jazda na czas może być szansą na medal „W dobry dzień, kiedy wszystko idzie dobrze”.
Jej wiosenna kampania nie była tak dobra jak w 2023 roku i nie odniosła żadnych zwycięstw aż do majowej Vuelta Femenina. Szybko poszła za nim, wygrywając w klasyfikacji generalnej w Itzulia Women i Vuelta a Burgos Femenina, a w sobotę wystartuje w Tour de Suisse Women.
„Wiedziałam, że nie da się jeździć wiosną tak jak w zeszłym roku” – powiedziała. Rozstanie z SD Worx w związku z negocjacjami w sprawie kontraktu zapewni jej przejście do nowego zespołu w przyszłym roku, chociaż nie potwierdziłaby plotek o ofercie 1 miliona euro, które tak szeroko rozprzestrzeniły się tej wiosny.
„Miło jest widzieć, że jest tak wiele spekulacji na ten temat. To pokazuje, jak wiele uwagi poświęca się kobiecemu kolarstwu. Dla mnie ważne jest, aby wyścigi były widoczne, bo w ten sposób osiągamy największy rozwój”.
Do końca sezonu związana jest z pracą w SD Worx-Protime.
„W tym sezonie staram się skupić na celach. Mój zespół także chce ze mną wygrywać te wyścigi, więc to się liczy – aspekt sportowy”.