Biznes

Dezinflacja ręcznie wspomagana. Jak władza zaniży wrześniowy CPI

  • 28 września, 2023
  • 7 min read
Dezinflacja ręcznie wspomagana. Jak władza zaniży wrześniowy CPI


Ekonomiści jak rzadko kiedy są zgodni co do tego, że
wrześniowy szybki szacunek wskaźnika cen dóbr i usług konsumpcyjnych (CPI)
pokaże spadek rocznej dynamiki tego wskaźnika poniżej 10%. Będzie to więc
pierwszy od lutego 2022 roku „jednocyfrowy” odczyt inflacji CPI. Co więcej, w najbliższych miesiącach raportowana przez GUS miara inflacji konsumenckiej powinna
się nadal obniżać.

Rynkowy konsensus zakłada spadek inflacji CPI we wrześniu do
8,5% wobec
10,1% odnotowanych w sierpniu. Byłby to zatem wynik o połowę niższy od tego
sprzed roku. Równocześnie warto pamiętać, że malejąca inflacja – czyli
dezinflacja – nie oznacza, że ceny w sklepach zaczęły spadać. Do
tego potrzebowalibyśmy deflacji – czyli wzrostu siły nabywczej pieniądza. Proces
dezinflacji znaczy tylko tyle, że ceny generalnie nadal rosły, ale w
wolniejszym tempie niż przez poprzednie 12 miesięcy
.

Pół roku stabilnych cen

Będzie to zatem kolejny miesiąc spadku inflacji z przeszło
ćwierćwiecznych maksimów odnotowanych jesienią 2022 roku. Nadal działa tu więc
efekt bardzo wysokiej bazy sprzed roku, gdy ceny wielu dóbr miały za sobą okres
bardzo silnych wzrostów. Teraz nie jest taniej, bo przecież ceny generalnie nie
spadły. Ale za to prawie przestały rosnąć. Przynajmniej w ujęciu statystycznym

(Bankier.pl na podstawie GUS)

W tym kontekście warto spojrzeć na dynamiki miesięczne.
Kierownictwo Narodowego Banku Polskiego chwali się, że od kwietnia
indeks CPI nie wzrósł ani razu względem poprzedniego miesiąca.
I to jest
prawda. Miesięczne dynamiki wyglądają następująco: 0,0% w maju i czerwcu, -0,2%
w lipcu oraz 0,0% w sierpniu. Taki stan rzeczy zawdzięczaliśmy najpierw
taniejącym globalnie paliwom, obniżkom cen nabiału i węgla, a następnie sezonowym
spadkom cen owoców. Cała reszta dóbr generalnie wciąż drożała. Nie zmienia to
faktu, że wskaźnik CPI jako taki od prawie pół roku stoi w miejscu.

Warto przeczytać!  Wiadomości z rynku akcji i akcji, Wiadomości z gospodarki i finansów, Sensex, Nifty, Rynek globalny, NSE, BSE Wiadomości z IPO na żywo

Magiczna bariera 10%

To wszystko nie powinno nam zaciemniać szerszego obrazu
sytuacji. A ten jest taki, że po drastycznym wzroście cen w gospodarce
generalnie utrzymują się ona na historycznie rekordowo wysokim poziomie. Roczna dynamika
CPI czy to na poziomie 8%, 6% czy 4% wciąż jest absolutnie nie do
zaakceptowania. Tak wysoka inflacja – nawet jak się ją nazwie „umiarkowaną” –
na dłuższą metę dokonuje brutalnej destrukcji siły nabywczej naszych
oszczędności.

Nie zapominajmy też, że cel inflacyjny Narodowego Banku
Polskiego nadal wynosi 2,5%
. I że cel ten pozostaje przekroczony praktycznie
nieustannie od czerwca 2019 roku (po drodze były dwa miesiące w celu), czyli
już od ponad 4 lat. I zapewne taki też pozostanie przez najbliższy rok albo i
dwa. Albo jeszcze dłużej. Lipcowa projekcja NBP zakładała, że nie zostanie on
zrealizowany przynajmniej do końca roku 2025. Podobno nowe szacunki analityków NBP zakładają szybszy spadek inflacji do celu, ale zostaną one
upublicznione dopiero w listopadzie.

Jak rząd manipulacje wskaźnikiem CPI

Przy tym dziwnym trafem akurat w miesiącu przedwyborczym
przytrafiły nam się trzy nadzwyczajne zrządzenia „losu”, które w krótkim
terminie przyspieszają nam spadek inflacji CPI.

Po pierwsze, rząd wprowadził rozporządzenie
nakazujące firmom energetycznym wsteczne obniżenie rachunków za prąd dla
gospodarstw domowych. Abstrahując w ogóle od legalności takiego sposobu zmiany
taryf za energię elektryczną, to nie wiadomo, jak GUS w ogóle potraktuje takie
zdarzenie. Statystycy mają tutaj kilka opcji. Mogą potraktować to jako transfer
pieniężny do konsumentów i wtedy nie będzie to miało wpływu na ceny i wskaźnik
CPI. Mogą też „rozliczyć” ów 12-procentowy upust tylko we wrześniu, co
jednorazowo obniży wartość CPI. Mogę też „rozsmarować” ów rządowy gratis na
cały rok i wtedy jego znacznie będzie marginalne.

Warto przeczytać!  Nasdaq, S&P 500 rosną po danych o inflacji producentów miękkich, siła chipów Według Reuters

Zdaniem ekonomistów Citi Handlowego „zmiany legislacyjne” w
cenach energii elektrycznej mogą obniżyć dynamikę CPI o 0,3 pkt. proc. Stąd też
prognoza Citi jest niższa od rynkowego konsensusu i zakłada odczyt na poziomie
8,1% za wrzesień.

– W celu odzwierciedlenia w pomiarze cen konsumpcyjnych
aktualnych regulacji prawnych związanych z kształtowaniem się cen, Główny Urząd
Statystyczny na bieżąco uwzględnia we wskaźniku zmian cen konsumpcyjnych dane
dla wybranych grup towarów i usług, których te regulacje dotyczą – takie ogólne
sformułowanie znalazło się w „Informacja na temat uwzględnienia w badaniu zmian
cen towarów i usług konsumpcyjnych nowelizacji regulacji prawnych dotyczących
rynku energii elektrycznej oraz innych regulacji dotyczących cen wybranych
artykułów”, jaką GUS opublikował 15 września. Czyli wiadomo, że nic nie
wiadomo.

Drugim elementem wpływu rządowego
rozdawnictwa na inflację CPI jest kwestia „darmowych” leków dla wybranych grup społecznych.
Od września 2023 roku dzieciom i młodzieży do lat 18 oraz osobom
starszym niż 65 lat za część leków zapłacą wszyscy podatnicy. I teraz nie
do końca wiadomo, jak GUS ma to implementować do wskaźnika CPI. Przecież ceny
tych medykamentów nie znikną i większość ludzi wciąż będzie za nie płaciła z
własnej kieszeni. A za pozostałych zapłacą podatnicy za pośrednictwem NFZ.
Ale przecież nie będzie to zero złotych! Trudno zatem oszacować, jak
przedwyborcza kiełbasa wpłynie na sposób obliczania CPI.

Orlen – heros „zwalczający” inflację

Trzecim powiązanym wątkiem jest kwestia cenowej anomalii na
polskim rynku paliw. Tutaj nie ma jawnej interwencji rządu. Jest
za to działanie Orlenu, w którym pakiet kontrolny dzierży Skarb Państwa, a
prezesem jest polityk partii rządzącej. Tenże Orlen
od kilku tygodni sztucznie zaniża hurtowe ceny paliw, które we wrześniu
były wyraźnie niższe od cen w innych krajach naszego regionu. Co więcej, paliwo
w płockiej rafinerii taniało pomimo wzrost światowych cen ropy naftowej, oleju
napędowego oraz gwałtownego osłabienia złotego w stosunku do dolara. Więcej na
ten temat pisaliśmy w
artykule zatytułowanym „Przedwyborcza” promocja na Orlenie”.

Warto przeczytać!  Wiadomości z rynku akcji i akcji, Wiadomości z gospodarki i finansów, Sensex, Nifty, Rynek globalny, NSE, BSE Wiadomości z IPO na żywo

W opinii konkurencji detaliczne ceny oleju napędowego w Polsce są
obecnie zaniżane o 1,6 zł/l, a benzyny o 1-1,2 zł/l. Jeśli tak faktycznie jest,
to „rynkowa” cena ON wynosiłaby ok. 7,85 zł/l ,a Pb95 7,43 zł. Byłyby to
wartości odpowiednio o 4% i 14% wyższe niż rok temu. Ale przez pierwsze trzy
tygodnie września 2023 roku benzyna na stacjach była średnio o 2,8% tańsza niż
przed rokiem, a olej napędowy aż o 17,3%. Orlenowska promocja będzie więc miała
bezdyskusyjny wpływ na wrześniowy (i zapewne także październikowy) odczyt CPI,
zaniżając oficjalnie raportowany wskaźnik inflacji o kolejne dziesiąte punktu
procentowego.

Na koniec powiedzmy jasno, że zagrania władzy nie są
w stanie zmienić trendu dezinflacji tak samo, jak rok temu nie były w stanie
powstrzymać inflacyjnej fali. Co najwyżej nieco ją wypłaszczyły i wydłużyły
(jak to zrobiły „tarcze antyinflacyjne”), ale nie mogły jej zatrzymać. Tak
teraz decyzje polityków mogą nieco „nagiąć” ścieżkę dezinflacji, ale tylko w
krótkim terminie. A w perspektywie 2024 roku nie zapominajmy o proinflacyjnym
działaniu niższych stóp procentowych, skokowo wyższej płacy minimalnej,
osłabieniu złotego, przywróceniu VAT-u na żywność oraz bardzo ekspansywnej polityce fiskalnej
zapisanej w przyszłorocznym budżecie.

Dane o wskaźniku cen towarów i usług konsumpcyjnych GUS
opublikuje w piątek o 10:00. Będzie to tzw. szybki szacunek. Pełne dane poznamy
dwa tygodnie później, czyli 13 października. Czyli na 14 godzin przed
rozpoczęciem ciszy wyborczej. Tutaj rutynowy (i niezmieniony!) harmonogram
urzędu statystycznego interesująco nakłada się na kalendarz wyborczy.

autor

Krzysztof Kolany

główny analityk Bankier.pl


Źródło