Biznes

dieslem, benzyniakiem czy elektrykiem? Sprawdzamy

  • 6 marca, 2023
  • 13 min read
dieslem, benzyniakiem czy elektrykiem? Sprawdzamy


Pomysł tego porównania podsunął nam rozżalony czytelnik Robert z podwarszawskiej miejscowości, który od kilku miesięcy korzysta ze służbowego samochodu na prąd. Umowę z pracodawcą ma dość prostą: „możesz ładować auto w pracy, ale tylko w godzinach pracy – i obaj wiemy, że na potrzeby służbowe wystarczy to z nawiązką. Poza pracą możesz jeździć, gdzie chcesz i ile chcesz, ale jeśli potrzebujesz naładować samochód poza godzinami pracy, to robisz to na własny koszt”.

Pan Robert zainwestował w domową ładowarkę podłączaną do gniazda trzyfazowego. Ze służbowego elektryka oraz warunków, na jakich go używa, był bardzo zadowolony. „Jeździłem nim wszędzie, trzeba czy nie trzeba”. Był zadowolony do czasu: na początku lutego dostał wyrównanie od dostawcy energii. „Teraz przez ten rachunek czekają mnie dwa chude miesiące. Powiem szczerze, nie spodziewałem się, że prąd jest tak drogi. Szczerze mówiąc, to wciąż nie do końca wiem, ile to kosztuje”.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Prawie nikt nie wie, ile płaci za prąd i dlaczego tak dużo

O ile dość łatwo obliczyć, ile średnio kosztuje przejechanie 100 km samochodem spalinowym, to w przypadku auta na prąd nie jest to już tak oczywiste. Ceny energii elektrycznej różnią się w zależności od regionu kraju oraz od tego, czy odbiorcą energii jest gospodarstwo domowe, czy firma. W tym drugim przypadku różnice w stawkach dochodzą do kilkuset procent!

Inna jest cena prądu, który pobieramy z domowego gniazdka, a inna, gdy ładujemy samochód na publicznej stacji ładowania. W przypadku publicznych stacji cena zależy od tego, czy ładujemy samochód prądem zmiennym (powoli) czy za pomocą szybkiej ładowarki prądu stałego, co zwykle wychodzi znacznie drożej. O cenie prądu kupowanego w mieście decyduje też, czy mamy wykupiony abonament u operatora ładowarki, ewentualnie czy mamy kartę roamingową, która pozwala na ładowanie samochodu ze stacji różnych operatorów.

Ile kosztuje prąd domowy?

Aby szybko ładować auto elektryczne w domowym garażu, potrzebny jest albo tzw. wallbox, albo ładowarka podłączana do gniazda 3-fazowego

Foto: Robert Rybicki / Auto Świat


Aby szybko ładować auto elektryczne w domowym garażu, potrzebny jest albo tzw. wallbox, albo ładowarka podłączana do gniazda 3-fazowego

Rachunki za energię elektryczną są tak skomplikowane, że niewielu jest prywatnych odbiorców, którzy dokładnie wiedzą, ile płacą za 1 kWh energii elektrycznej. Do stawki za zużyty prąd doliczane są bowiem najróżniejsze opłaty: kogeneracyjna, mocowa, OZE i inne. W żadnym wypadku nie da się wskazać, ile dokładnie co do grosza wynosi końcowa cena prądu u poszczególnych dostawców, gdyż w zależności od poziomu zużycia energii poszczególne opłaty zmienne i stałe mają różny udział w cenie kilowatogodziny.

Wielu odbiorców ma też podpisane umowy z operatorami, w których cena prądu niby jest stała (to reklamowano jako korzyść wynikającą z takiego rozwiązania), ale zmienne są inne elementy rachunku, np. opłaty za dodatkowe usługi w pakiecie.

W tym roku sytuację dodatkowo komplikują najwyższe w historii podwyżki cen prądu wprowadzone przez dostawców, które jednak są czasowo (w drodze ustawy) zamrożone do określonego progu zużycia energii; czasowo też – do końca roku – obowiązują ceny maksymalne energii elektrycznej dla gospodarstw domowych obowiązujące po przekroczeniu poszczególnych progów zużycia.

Można jednak pokusić się o pewne szacunki i wnioski:


  • średnia końcowa cena 1 kWh prądu dla gospodarstw domowych w Polsce w 2023 roku wynosi 1 zł plus minus kilka groszy;

  • nieco wyższe rachunki dostają osoby korzystające w domu z instalacji trójfazowej; mając samochód elektryczny, raczej należy mieć trójfazowe przyłącze;

  • jeśli jednak ktoś mieszka w Warszawie i ma w domu zarejestrowaną działalność gospodarczą (choćby jednoosobową), to nawet gdy prąd zużywa wyłącznie na potrzeby gospodarstwa domowego, może dostać rachunek na poziomie ponad 1,7 zł za 1 kWh plus dodatkowe opłaty;

  • aktualne cenniki wybranych operatorów przewidują stawki powyżej 1,5 zł za kWh. Przykładowo stawka całodobowa E.ON w taryfie dla gospodarstw domowych G11 wynosi blisko 1,78 zł za 1 kWh, a w PGE 1,54 zł za 1 kWh. Do tych stawek należy doliczyć różne opłaty stałe i zmienne. Choć stawki te znajdują się w cennikach dostawców energii, w tym roku w praktyce nie są stosowane. Należy się spodziewać, że wejdą one w życie w przyszłym roku, choć mogą zostać zarówno obniżone, jak i podwyższone.
Warto przeczytać!  Ekskluzywnie: były pracownik Tesli twierdzi, że ludzie w firmie pracują w godzinach nadliczbowych, ale Elon Musk ich nie zmusza

Ile kosztuje prąd z publicznej ładowarki?

Podobnie jak w przypadku prądu domowego energia oferowana w publicznych stacjach ładowania nie ma jednej ceny. W przypadku benzyny, LPG czy oleju napędowego cena podana jest na pylonie stacyjnym – podjeżdżasz, tankujesz i płacisz np. 7,20 za litr ON. Cena prądu na stacji ładowania zależy od tego, czy masz abonament, ewentualnie promocyjną kartę „roamingową” zaoferowaną na pewien czas przez sprzedawcę nowego samochodu. Przykładowo 1 kWh energii na stacji Greenway pobranej z ładowarki AC to od 1,60 zł (przy miesięcznym abonamencie na poziomie 100 zł) do 1,95 zł bez abonamentu. Ale już prąd ładowany szybką ładowarką o mocy nominalnej powyżej 100 kW kosztuje od 2,20 zł do 3,25 zł za 1 kWh w zależności od abonamentu. Z kolei na stacjach OrlenCharge stawki dla klientów indywidualnych są cztery i zależą od mocy ładowarki: 1,89 zł za 1 kWh, 2,69 zł za 1 kWh, 2,89 za 1 kWh i 3,19 zł za 1 kWh.

Choć stawki oscylujące wokół 3 zł za 1 kWh nie są niczym wyjątkowym, w praktyce dotyczą kierowców, którzy korzystają z publicznych stacji okazjonalnie albo mieli pecha i musieli awaryjnie skorzystać z ładowania na stacji, w której nie mają abonamentu. Większość kierujących elektrykami korzysta z jakiejś formy abonamentu na ładowanie samochodu w jednej lub kilku sieci stacji. W takim przypadku końcowa cena 1 kWh zależy m.in. od tego, jak dużo jeździmy. Posiadanie abonamentu miesięcznego w kwocie 100 zł, jeśli z ładowania korzystamy raz w miesiącu, nie ma sensu.

Ile prądu zużywa samochód elektryczny?


  • Zużycie energii w samochodzie na prąd – tak samo jak w przypadku auta spalinowego, zależy od stylu jazdy i warunków. W przypadku elektryka – podobnie jak w aucie spalinowym – najwyższe zużycie energii ma miejsce podczas pierwszych kilometrów jazdy, zwłaszcza zimą. Wówczas system zużywa dużo prądu nie tylko na ogrzanie kabiny, lecz także na podgrzanie baterii.

  • Samochód elektryczny – inaczej niż samochód spalinowy – dobrze czuje się w mieście, gdzie dzięki odzyskiwaniu energii z hamowania jest ekonomiczny. Niska średnia prędkość sprzyja niskiemu zużyciu prądu. Inaczej w trasie – wraz ze wzrostem prędkości gwałtownie rośnie zużycie prądu. Auta elektryczne wrażliwe są też na warunki pogodowe, np. silny wiatr. Podobnie do elektryków zachowują się auta z napędem hybrydowym: mało palą w mieście, więcej w trasie.

  • Przyjmijmy na potrzeby naszych wyliczeń, że zużycie prądu w elektryku to od 15 do 25 kWh na 100 km. 15 kWh to wynik osiągalny w mieście w przypadku większości mniejszych i średniej wielkości samochodów przy ostrożnej eksploatacji; 20 kWh „spali” mniejsze i średniej wielkości auto w trudniejszych warunkach, np. w trasie przy umiarkowanej prędkości. 25 kWh na 100 km zużyje większy samochód, np. van albo minibus – szczególnie zimą ogrzanie przestronnego wnętrza kosztuje dużo energii. Mniejsze auta zużywają tyle energii tylko w wyjątkowo trudnych warunkach (np. na krótkich odcinkach) albo podczas szybkiej jazdy autostradowej.

Ważne zastrzeżenie: o ile w przypadku benzyny, gazu czy LPG do baku trafia dokładnie tyle paliwa, ile wyda dystrybutor, to w przypadku prądu jest inaczej. Straty energii podczas ładowania wynoszą od kilku do kilkunastu i więcej procent (w zależności od mocy ładowarki, temperatury, itp.), co oznacza, że płacimy np. za 26 kWh energii, a do baterii trafia ostatecznie np. 24 kWh. To nie jest żadne oszustwo ze strony operatorów stacji ładowania, to fizyka!

Warto przeczytać!  Raty kredytów 2024. Wyliczenia. Stopy procentowe. RPP. Analityk Bartosz Turek o prognozach

Ile spala samochód spalinowy?


  • Przyjmijmy na potrzeby naszego porównania, że auto benzynowe spala od 5 do 11 litrów benzyny na 100 km. 5 litrów spali oszczędna hybryda w warunkach miejskich, 8 litrów spali przeciętny benzyniak w przeciętnych warunkach, 11 litrów – zwłaszcza przy umiarkowanych prędkościach – to poziom spalania, które można uznać za wysoki. Oczywiście, są samochody, które spalają więcej, zwłaszcza przy bardzo wysokiej prędkości, ale starajmy się zachować proporcje: samochodem na prąd też nie będziemy jechać 160 km/h, nawet jeśli to możliwe – przy takiej prędkości zużywałby zapewne 30 kWh/100 km.

  • Jeśli chodzi o diesla, to niskie spalanie ustawimy na poziomie 4,5 l/100 km, średnie – 6,5 l/200 km, wysokie – na 8,5 l ON na 100 km. To oczywiście wartości umowne, jednak 8,5 l ON na 100 km to taka ilość paliwa, którą zadowoli się spory minibus wyposażony w automatyczną skrzynię biegów przy całkiem przyzwoitej prędkości; taka ilość paliwa w zupełności wystarczy mu też w ruchu miejskim.

Oszczędny elektryk kontra oszczędny benzyniak kontra oszczędny diesel: co jeździ najtaniej?

25 kWh prądu to wydatek… no właśnie: ustalmy, że robimy trzy wersje obliczeń: po pierwsze, dla prądu po 1,10 zł za kWh (taniej się nie da, przy czym ta wartość bierze też pod uwagę niewielkie straty prądu podczas ładowania samochodu w warunkach domowych); po drugie, 1,90 zł za 1 kWh (to cena taniego ładowania się „na mieście”; to także poziom cen, który grozi gospodarstwom domowym w roku 2024; po trzecie, 2,60 zł za 1 kWh – to umiarkowana stawka za szybkie ładowanie w trasie i w mieście, obejmująca jakiś rodzaj płatnego abonamentu.


  • Przy niewielkim zużyciu prądu na poziomie 15 kWh/100 km przejechanie 100 km elektrykiem kosztuje (w zależności od ceny prądu) 16,50 zł/28,50 zł/39 zł.

  • Ekonomiczny benzyniak z napędem hybrydowym (5 l/100 km) „przepali” (po cenie 6,7 za litr Pb95) 33,50 zł.

  • Opcja LPG: przy ostrożnym założeniu, że instalacja gazowa obniża koszty paliwa o 30 proc., koszt przejazdu 100 km benzyniakiem maleje do 23,45 zł.

  • Ekonomiczny diesel (4,5 l/100 km po cenie 7,14 za litr) „przepali” 32,13 zł.

Średnio oszczędny elektryk kontra benzyniak kontra diesel: co taniej jeździ?


  • Przy zużyciu prądu na poziomie 20 kWh/100 km przejechanie 100 km elektrykiem kosztuje (w zależności od ceny prądu) 22 zł/38 zł/52 zł.

  • Benzyniak (8 l/100 km) „przepali” (po cenie 6,7 za litr Pb95) 53,60 zł.

  • Opcja LPG: przy ostrożnym założeniu, że instalacja gazowa obniża koszty paliwa o 30 proc., koszt przejazdu 100 km benzyniakiem maleje do 37,50 zł.

  • Diesel (6,5 l/100 km po cenie 7,14 za litr) „przepali” 46,41 zł.

Energochłonny elektryk, paliwożerny benzyniak, mocno „dociśnięty” diesel


  • Przy zużyciu prądu na poziomie 25 kWh/100 km przejechanie 100 km elektrykiem kosztuje (w zależności od ceny prądu) 27,50 zł/47,50 zł/65 zł.

  • Benzyniak (11 l/100 km) „przepali” (po cenie 6,7 za litr Pb95) 73,70 zł.

  • Opcja LPG: przy ostrożnym założeniu, że instalacja gazowa obniża koszty paliwa o 30 proc., koszt przejazdu 100 km benzyniakiem maleje do 51,60 zł.

  • Diesel (8,5 l/100 km po cenie 7,14 za litr) „przepali” 60,69 zł.
Warto przeczytać!  Kiedy zakończy się budowa S10 między Szczecinem a Warszawą?

Elektryk na autostradzie ładowany bez abonamentu: trzymaj się za kieszeń!

A gdybyśmy chcieli na autostradzie elektrykiem jechać 130-140 km/h i ładować się na dogodnej, szybkiej stacji ładowania, nie mając abonamentu? Trzymajmy się rozsądnego (jak na te warunki) zużycia prądu na poziomie 25 kWh przy cenie energii 3,20 zł za 1 kWh: wyjdzie 80 zł za przejechanie 100 km! To, uwaga, równowartość ponad 11 litrów ON i 12 litrów benzyny!

Zamontuję panele: będę jeździł za darmo?

Kto w odpowiednim momencie zainwestował w instalację fotowoltaiczną, ten ma tańszy prąd. W praktyce instalacje fotowoltaiczne montowane na starych zasadach (za każdą oddaną do sieci 1 kWh prądu w dowolnym momencie można odebrać 0,8 kWh) nie zawsze są na tyle wydajne, aby wystarczyło na potrzeby domu i na naładowanie samochodu, niemniej zdarza się, że tak jest.

Gdyby jednak ktoś chciał obecnie zainwestować w instalację PV, musi wiedzieć, że sieć nie będzie już dla niego bezpłatnym magazynem energii: prąd sprzedajemy po cenach hurtowych, a kupujemy po detalicznych. To się może opłacać, gdy większość produkowanej energii zużywamy sami. Samochód elektryczny wydaje się niezłym sposobem na zagospodarowanie produkowanej energii z zastrzeżeniem, że musiałby ładować się w dzień, a jeździć w nocy. No, chyba że wydamy kolejnych kilkadziesiąt tysięcy na dodatkowy magazyn energii, z którego będziemy mogli ją pobierać o dogodnej porze. Warto też pamiętać, że w naszym klimacie nawet najlepsze panele fotowoltaiczne tylko przez niewielką część roku pracują z parametrami zbliżonymi do nominalnych, więc instalacja, która pozornie wydaje się „przewymiarowana”, w praktyce może ledwie wystarczać do pokrycia zapotrzebowania na energię.

Reasumując…

Zwłaszcza mały elektryk, którym jeździmy w granicach zasięgu i ładujemy go zawsze w domu, jest w 2023 roku wciąż – jeśli weźmiemy pod uwagę wyłącznie koszty „paliwa” – najtańszym środkiem transportu. Jednak przy komercyjnych cenach energii – tych, które obowiązują na publicznych stacjach ładowania i tych, które już są w cennikach dostawców energii do prywatnych domów, lecz chwilowo zostały zawieszone – już tak nie jest.

Wracamy do punktu, z którego wzięła się idea elektromobilności: samochód na prąd miał być (i – pomijając ceny tych pojazdów – jest) ekonomicznym środkiem transportu krótkiego zasięgu; im częściej wyjeżdżamy w trasę, tym więcej kosztuje przejechanie każdego kilometra. Przy założeniu, że nie dbając o abonamenty, korzystamy z losowo wybranych szybkich stacji ładowania, koszt eksploatacji samochodu na prąd staje się nieracjonalnie wysoki – wyższy niż jazda paliwożernym benzyniakiem!

Swoją drogą jest to nieprawdopodobny absurd, że na publicznych stacjach ładowania obowiązują aplikacje i abonamenty, a w wielu wypadkach, aby skorzystać z usługi, wcześniej trzeba się zarejestrować w systemie. Sieci stacji paliw też oferują swoje karty stałego klienta, ale kto chce, może podjechać, zatankować i zapłacić kartą kredytową lub gotówką, nie rejestrując się w żadnym systemie.

Czy korzystanie z samochodu na prąd musi być aż tak skomplikowane?

I czy ceny prądu oraz towarzyszące im rozwiązania ustawowe muszą być tak niestabilne i tak tymczasowe? Tymczasowość i niepewność to jeden z podstawowych czynników, które blokują polską elektromobilność. Co z tego, że wśród operatorów stacji ładowania mamy jako-taką konkurencję, skoro wytwarzanie energii i jej dystrybucja są i tak zawłaszczone przez uzależnione od polityków koncerny?

Ładowanie formularza…


Źródło