Filmy

Dlaczego Disney+ jest miejscem, gdzie umierają bohaterowie filmów dokumentalnych AAA?

  • 3 czerwca, 2024
  • 8 min read
Dlaczego Disney+ jest miejscem, gdzie umierają bohaterowie filmów dokumentalnych AAA?


W ciągu ostatnich kilku tygodni Disney wypuścił dwa nowe filmy dokumentalne, oba poruszające ważne i cieszące się zainteresowaniem tematy. Dla Chłopcy na plaży, dyrektorzy Frank Marshall i Thom Zimny ​​przeprowadzili wywiady i ponownie spotkali wszystkich pozostałych członków przełomowego zespołu surfingowego z lat 60., co nie było łatwym zadaniem, biorąc pod uwagę, że ostatnie kilka dekad zespołu było naznaczonych konfliktami wewnętrznymi i procesami sądowymi. Człowiek-pomysłowiec Jima Hensona, wyreżyserowany przez Rona Howarda ze wszystkich ludzi, zdobył podobny poziom dostępu do rodziny i partnerów twórczych twórcy Muppetów. Na papierze te filmy powinny być czymś wielkim. A jednak oba zostały wypuszczone bezpośrednio do Disney+, bez fanfar i promocji. O co więc chodzi z tymi dokumentami i ze strategią Disneya dotyczącą transmisji strumieniowej jako całością?

Zwłaszcza teraz, gdy Disney jest właścicielem Pixara, Marvela i Star Wars, firma zajmuje dziwną przestrzeń: jest to miejsce dla znanych projektów o pewnym połysku, jakości i szacunku, projektów, które przesuwają granice w bardzo specyficzny, ryzykowny sposób. -odwrotny sposób. Nowe filmy i programy telewizyjne Disneya mają swój blask, a wartość produkcyjna rzadko obejmuje śmiałe pisanie lub przesyłanie wiadomości. Jasne, dziwny podtekst w Luca przestaje być tekstem lub nawet być uznanym przez firmę za istniejący. Spójrz na tę piękną, przełomową animację! Daj spokój, czy nie chcesz po prostu zatracić się w tym marzycielskim włoskim wybrzeżu? Zamiast tego porozmawiajmy o tym. I nie martw się o „pierwszą queerową postać w MCU”. Avengers: Koniec gry: nawiązanie jest tak subtelne, że nie będziesz go pamiętać, zanim wszyscy superbohaterowie połączą siły, by wykończyć Thanosa.

Żadna inna firma tak dobrze nie radzi sobie z tworzeniem doświadczeń opartych na tożsamości marki, jak Disney, ale Disney+ wyniósł to na nowy poziom. Przy tak dużej publiczności (podobno ok 111 milionów na całym świecie), sensowne jest tylko to, że firma wykorzystałaby tę usługę do promocji swoich projektów i siebie w równym stopniu. Oczywiście zamierzają zajrzeć za kulisy każdy film i program telewizyjny Marvela oni produkują; dzięki temu machina fandomowa działa, nawet gdy Marvel staje się coraz mniej popularny. Podobnie jest z przeglądami filmów dokumentalnych Gwiezdne WojnyI atrakcje parków tematycznychi nawet Disneya jako całość. Rzadko promują te projekty, bo po prostu nie muszą: docelowi odbiorcy dowiadują się o nich z blogów fanów lub pocztą pantoflową i to wystarczy. Przeciętny użytkownik nie musi wiedzieć o nadmiarze automitologizujących filmów dokumentalnych i seriali dokumentalnych ukrytych w trzewiach Disney+. To nie jest Do ich. Jest przeznaczony dla określonej grupy fanów, którzy go znajdą niezależnie od tego, jak bardzo lub jak mało Disney go promuje.

Warto przeczytać!  Gwiazda Snake Eyes zdradza „wielkie plany” dotyczące przyszłości GI Joe Franchise

Takie podejście sprawdza się w przypadku projektów, które nie mają być niczym więcej niż dodatkową zawartością dla fanów. Nikt nie oczekuje 60 minut Pani Marvel tworzenie, aby zdobyć nagrody lub wywrzeć duży wpływ na kulturę. Nie potrzebuje masowej promocji ani kinowej premiery. Musi po prostu istnieć dla tych, którzy chcą go szukać. Wydaje się jednak, że Disney stosuje teraz to podejście do wszystkich swoich filmów i seriali literatury faktu – nawet tych, które w rękach innego studia zyskałyby znacznie więcej uwagi.


Nie ma wątpliwości, dlaczego Disney to zrobił Człowiek pomysłów Jima Hensona: Majątek Hensona sprzedał Muppety firmie Disney w 2004 roku. Biorąc pod uwagę upodobanie Disneya do treści zza kulis i ponadczasowy urok Muppetów, najwyraźniej zamierzali nakręcić film dokumentalny o Hensonie i jego bohaterach. I nawet ma to sens, że wysłaliby to bezpośrednio do Disney+, ponieważ tak właśnie robią z całą swoją autorefleksyjną literaturą faktu. Ale w takim razie po co zatrudnić Rona Howarda do reżyserii? Dlaczego premiera w Cannes? Po co angażować całą rodzinę Hensona? Po co podejmować temat godny Oscara, uzyskać bezprecedensowy poziom dostępu i wypuścić doskonale dobry, ale niezbyt odkrywczy utwór nostalgiczny?

Warto przeczytać!  Gwiazda Harry'ego Pottera nadal krytykuje dorosłych fanów

Podobnie nietrudno wyobrazić sobie wnikliwy dokument o Beach Boys w stylu Amy Lub Kurt Cobain: Montaż cholery. Oznacza to, że nietrudno wyobrazić sobie film dokumentalny o Beach Boys z punktu widzenia i celu wykraczającego poza łagodną, ​​​​różową nostalgię. Z pewnością pod fasadą szczęśliwego surfera-chłopaka kryje się wystarczająco dużo (słynnych) konfliktów, aby stworzyć podstawowy kontrast tonalny i wizualny, stworzyć narrację, która kwestionuje mity zespołu i machinacje, które trzymały ich w szufladkach, oraz zadaje pytania na temat współudziału i co to znaczy lub oznaczało bycie jednym z największych zespołów na świecie, podczas gdy twój tata mówi ci, że wciąż nie jesteś wystarczająco dobry. To nie to Chłopcy na plaży jest, ale łatwo to sobie wyobrazić. Miłość i miłosierdzie, choć nie jest to film dokumentalny, udało mu się powiedzieć coś o Brianie Wilsonie i jego wyjątkowym ciężarze, jaki towarzyszył sławie Beach Boys. Można podejść do zespołu i jego członków w bardziej przemyślany sposób.

Chłopcy z plaży | oficjalny zwiastun

Zamiast tego mamy bardzo podobne Człowiek pomysłów Jima Hensona. Chłopcy na plaży to nie wymagająca, przyjemna dla publiczności narracja, która nigdy nie zadaje trudnych pytań ani nie rozwodzi się zbyt długo nad niewygodnymi fragmentami historii. Nigdy nawet nie wspomniano o śmierci oryginalnych członków Beach Boys, Dennisa i Carla Wilsonów; ich losy sprowadzają się do jednego zdania tekstu na końcu filmu. I w przeciwieństwie do Jima Hensona, Disney nie miał żadnych udziałów w Beach Boys, ich muzyce ani historii przed zakupem dokumentu: pierwotna oferta pochodziła od Epix, płatnego kanału kablowego Paramount, który ostatecznie przekształcił się w mniejszą platformę streamingową MGM+. Jak powiedział producent Irving Azoff „Los Angeles Times”., uważał, że Beach Boys zasługują na dom o nieco większym prestiżu. Więc poszedł prosto na szczyt hollywoodzkiego łańcucha pokarmowego: dyrektor generalny Disneya, Bob Iger. Iger wskoczył na to i porwał dokument dla usługi przesyłania strumieniowego Disney+.

Warto przeczytać!  Argentyński dramat bada niepełnosprawną młodzież

Z pewnej perspektywy decyzja Azoffa ma sens. Disney+, mimo że ma zaledwie cztery lata, jest trzecią usługą streamingową na świecie i cieszy się pewnym prestiżem. Chłopcy na plaży z pewnością nie wezmę udziału zły z Disneyem i miałby szczególną pieczęć firmy potwierdzającą aprobatę rodzinną. Ładny, bezpieczny wybór, mocno wskazujący kierunek, w którym Azoff chciał poprowadzić dokument. To nigdy nie miało być mocne ujawnienie. I tego właśnie chciał Azoff: The Beach Boys zatrudnili jego firmę Iconic Artists Group, aby „zachowała i rozwijała swoje dziedzictwo w erze cyfrowej”. Jak każdy dobry specjalista ds. PR, jego zadaniem było opowiedzenie historii Beach Boys w sposób, w jaki chcieli, żeby została opowiedziana. Jego motywacja do stworzenia wyraźnie pozbawionej ciekawości narracji ma sens, ale udział w niej Disneya, zwłaszcza ze strategią marketingową i wydawniczą, jest zaskakujący. Jeśli nie interesuje cię tworzenie sztuki i nie interesuje cię zarobienie kupy pieniędzy w kasie na nudnym kawałku, to po co w ogóle to robić?

Człowiek pomysłów Jima Hensona I Chłopcy na plaży cierpią z powodu niechęci do przedstawiania swoich bohaterów jako skomplikowanych, a może nawet wadliwych jednostek. Wskazując na coś i mówiąc: „Hej, pamiętasz, jak wspaniała była ta rzecz?” to nie to samo, co powiedzenie czegoś wnikliwego na ten temat. Oglądając oba filmy, staje się całkiem jasne, dlaczego żaden z nich nie doczekał się kinowej premiery: żaden z nich nie wydaje się na tyle znaczący, aby obejrzeć go w kinie. To tylko materiał dodatkowy, podobnie jak reszta quasi-dokumentalnych promocji Disneya dla Marvela i Gwiezdnych Wojen. To po prostu więcej treści dla algorytmu Disney+, więcej ikon na ekranie sugerowanych po skończeniu innego filmu lub programu telewizyjnego, więcej elementów rozpraszających, które powstrzymują Cię przed zamknięciem platformy i przejściem na inną.


Źródło