Rozrywka

Dlaczego nie mogę przestać oglądać tego głupiego, stylowego, durnego serialu na Netfliksie.

  • 15 sierpnia, 2024
  • 8 min read
Dlaczego nie mogę przestać oglądać tego głupiego, stylowego, durnego serialu na Netfliksie.


Jest taki moment w najnowszym sezonie Emily w Paryżu który idealnie oddaje moje odczucia co do tego mdłego, ale dziwnie kuszącego serialu Netflixa. Tytułowa Emily (Lily Collins) i jej przyjaciółka/rywalka miłosna Camille (Camille Razat) znajdują się w stanie waśni w ogrodzie Claude’a Moneta w Giverny, pod Paryżem. Tam, w stawie z liliami wodnymi, który zainspirował niektóre z najbardziej zadziwiających i pięknych dzieł sztuki w historii ludzkości, dwie kobiety kłócą się, aż wypadają ze swoich łodzi wiosłowych i wpadają do wody. Kiedy patrzyłem, jak para płynie do brzegu, zastanawiałem się, ile dokładnie pieniędzy Netflix musiał wyłożyć za przywilej zbezczeszczenia tak świętej przestrzeni. Kiedy kobiety się osuszają, Camille próbuje wyjaśnić Emily, która wydaje się mieć wykształcenie golden retrievera, dlaczego próby Moneta uchwycenia natury poprzez impresjonizm były tak inspirujące. „Nic z tego nie jest idealne”, mówi, „ale wszystko jest piękne”.

Tak, tak, kochanie.

Obecnie trwa czwarty sezon, którego pierwsze pięć odcinków pojawiło się w czwartek, a kolejne pięć ukaże się 12 września.Emily w Paryżu jest, jak sugeruje złożony tytuł, serialem o Emily w Paryżu. Grana przez Collins jako wiecznie optymistyczna naiwna Emily jest amerykańską specjalistką od marketingu pracującą dla francuskiej firmy kierowanej przez Sylvie (Philippine Leroy-Beaulieu), syrenę w stylu Mirandy Priestly, która wygląda nieskończenie szykownie, nawet gdy wypowiada kwestie takie jak „Twoi influencerzy tracą cierpliwość, Emily!”. „Praca” firmy, taka jaka jest, polega głównie na chodzeniu na lunche i uczestniczeniu w galach.

Emily w Paryżu nie jest dobrym serialem. Nigdy nie był dobrym serialem. Jego gwiazdy wiedzą, że nie jest dobrym serialem — żadne nie wie tego bardziej niż jego francuskie gwiazdy, które na początku wydawały się nieco zawstydzone udziałem w czymś tak obciążonym tanimi stereotypami, ale teraz, jak się wydaje, wyłączyły części mózgu, które czują wstyd. Ale w przeciwieństwie do większości śmieci, które Netflix regularnie produkuje, aby wypełnić pustkę treści, Emily w Paryżu wydaje się posiadać samoświadomość, że to nie jest dobry program. Jego twórcy wydają się uparcie zdeterminowani, aby wszystko było tak ładne, beztroskie i gładkie jak sama Emily: To telewizja, która chce, żebyś się dobrze bawił. Jej obsada składa się z karykaturalnie pięknych ludzi, którzy często się całują. Jej bohaterowie nigdy nie powtarzają stroju ani nie podejmują logicznej decyzji. Jest wypełniony bardziej oszałamiającymi ujęciami lotniczymi Paryża niż ceremonia otwarcia Igrzysk Olimpijskich 2024. Nic z tego nie jest idealne, ale mój Boże, jest to ładne.

Warto przeczytać!  Valerie Bertinelli (63 l.) twierdzi, że „nie liczy już kalorii” i „nie zaprzeczy” sobie, podłączając książkę kucharską... po tym, jak 14 lat temu schudła 50 funtów podczas sesji w bikini

Nasza bohaterka, Emily, nie jest skomplikowaną osobą. Interesują ją mężczyźni — no cóż, tylko dwaj konkretnie: przystojny angielski bankier Alfie (umięśniony i na szczęście często bez koszuli Lucien Laviscount) i marzycielski francuski szef kuchni Gabriel (Lucas Bravo, który najwyraźniej został zaprojektowany w laboratorium poświęconym galijskiej urodzie) — i interesuje ją jej pozornie niekończąca się kolekcja haute couture, którą jakoś przechowuje w małym mieszkaniu, które dzieli ze swoją przyjaciółką Mindy (Ashley Park). Pomimo mieszkania w Paryżu od jakiegoś czasu, nie nauczyła się prawie nic z tego języka, co nie ma znaczenia, ponieważ i tak wszyscy mówią do niej po angielsku, słusznie zakładając, że jest idiotką. (Cytując Sam w domunależy do grona tych, których Francuzi nazywają „niekompetentnymi”).

A jednak serial przedstawia Emily jako pewnego rodzaju eksperta od mediów społecznościowych, Dona Drapera ery cyfrowej, który potrafi wymyślać niesamowite kampanie marki, które powalają wszystkich jej kolegów i klientów swoim geniuszem. Najczęściej te pomysły obejmują po prostu hashtag i zorganizowanie wystawnego przyjęcia. „Jak to jest rozszerzenie marki dla perfum?”, pyta w tym sezonie jedna z postaci o planowanym balu maskowym, w chwili jasności, która sprawia, że ​​czuje się, jakby po raz pierwszy widział kolor. (Sceptycyzm zostaje szybko stłumiony, a bal wydaje się miażdżyć wskaźniki KPI agencji, nie wiem, liczby zdjęć influencerów zrobionych z flakonem perfum?)

Serial w dużej mierze czerpie z poprzednich serii twórcy Darrena Stara, w tym Seks w wielkim mieścieale to jest Star Mniejszy z którym dzieli najwięcej DNA. Podobnie Mniejszy, Emily w Paryżu rozpoczął się od osobliwego konceptu na temat zawodowego życia kobiety (Liza grana przez Sutton Foster udaje młodą! Emily jest, hm, w Paryżu!), który z czasem staje się mniej centralny dla serialu. Rzeczywiście, chociaż pierwszy sezon Emily w Paryżu było tak pełne klisz na temat Francuzów, że mogłoby to wywołać incydent dyplomatyczny, serial — na szczęście — w dużej mierze poszedł już do przodu. Jeśli już, to większość obserwacji kulturowych w tym sezonie dotyczy USA: Jedna z postaci z zadowoleniem chwali się Emily, że aborcja jest nadal legalna we Francji, podczas gdy inna ubolewa, że ​​nie otrzyma żadnego publicznego dofinansowania dla swojego zespołu: „Żadnej pomocy od rządu? Co to jest? Ameryka?!”

Warto przeczytać!  W werdykcie Tory Laneza nie ma szczęśliwych zakończeń

W tym sezonie serial zdecydowanie przesunął się z kultury francuskiej na swoich bohaterów, których wstrząsnęła decyzja ciężarnej Camille o pozostawieniu Gabriela przed ołtarzem z powodu jego długo tlących się uczuć do Emily. Próbuje nawet swoich sił w poważnym komentarzu społecznym, z wątkiem fabularnym #MeToo, w którym Sylvie musi zdecydować, czy wypowiedzieć się przeciwko lubieżnemu dyrektorowi branży modowej.

Sezon 4 również porusza nowe tematy, jeśli chodzi o życie seksualne Emily, choć nadal wydaje mi się dziwne, że serial przedstawiany jako duchowy spadkobierca Seks w wielkim mieście (projektantka kostiumów do tego serialu, Patricia Field, jak wiadomo, zdecydowała się pracować nad Emily w Paryżu zamiast ponownego uruchomienia I tak po prostu…) i rozgrywa się we Francji, ze wszystkich miejsc, może być tak nieśmiała, jeśli chodzi o pokazywanie jakiegokolwiek prawdziwego seksu. W jednej ze scen Emily i jej kochanek rzekomo uprawiają seks na jej dachu, ale kamera szybko się odwraca, a ona później przyznaje, że nawet To zupełnie niezauważony moment był dla niej zbyt pikantny. Bridgerton uchodzi mu na sucho znacznie więcej.

Ale pomimo swoich dziwactw, Emily w Paryżu ostatecznie odnosi sukces, ponieważ, podobnie jak sama Emily, jest dziwnie sympatyczna, pomimo całego naszego lepszego osądu. Jest lekka, stylowa i głupia — i dumna z tego, co jest w jakiś sposób dość czarujące.

Warto przeczytać!  Twórcy wybuchowego filmu dokumentalnego Duggara nagrywają głosy horroru w rodzinnym programie TLC 19 Kids and Counting

W swoim biuletynie Garbage Day, autor tekstów o kulturze internetowej Ryan Broderick niedawno próbował zdefiniować to, co nazwał „śmieciami treści”, odnosząc się do niekończącego się strumienia śmieci niskiej kultury w naszym społeczeństwie, czy to bezsensownej sztuki AI na Facebooku, niekończących się wersji Taylor Swift jej własnych piosenek, czy programów Netflix. Określając to jako gatunek definiujący lata 2020., Broderick pisze, że śmieci zawsze wydają się narzucane widzom, którzy zdają sobie sprawę, że mają niewielką wartość. Co więcej, Broderick pisze, „nie tylko wydają się bezwartościowe i wszechobecne, ale także wydają się zoptymalizowane, aby takie być”.

Nie mam wątpliwości, że dyrektorzy Netflixa i algorytm, który czczą jak boga, prawidłowo ustalili, że ładne ubrania, gorący faceci i stockowe materiały filmowe Paryża sprawią, że mnóstwo dziewczyn i gejów obejrzy ten program, który, co prawda, nigdy nie zdobędzie nagród ani nie będzie zawierał żadnych prawdziwych aktorów. To powiedziawszy, jeśli Emily w Paryżu jest to bałagan (tak jest), to jest to śmieci, które przynajmniej czuje dekadenckie i pełne przepychu, jak jakieś bogate i kolorowe wypieki, o których wiesz, że nie są dla ciebie dobre, jeśli nie spożywasz ich w małych porcjach – w końcu tak jest we francuskim stylu.

Jak Gabriel mówi Emily w jednym z odcinków po wyjściu z balu maskowego: „Dlaczego po prostu nie zapomnimy o rzeczywistości na jedną noc i nie pozostaniemy w fantazji?” Słynne, całkowicie prawdziwe słowa Marii Antoniny: „Niech jedzą… pomyje.”




Źródło