Filmy

Dlaczego „Oppenheimer”, „Poor Things” i „Maestro” używają tego samego chwytu stylistycznego

  • 7 marca, 2024
  • 5 min read
Dlaczego „Oppenheimer”, „Poor Things” i „Maestro” używają tego samego chwytu stylistycznego


Przeglądając tegoroczne filmy nominowane do Oscara, można wybaczyć, że jest w nich coś nieco bladego. Może coś bardziej wyrazistego niż zwykle, a przynajmniej coś bezbarwnego. Mam na myśli to całkiem dosłownie i wcale nie negatywnie.

Kiedy historycy filmu spoglądają wstecz na najsłynniejsze filmy 2023 roku, mogą, ale nie muszą, zidentyfikować wspólne zainteresowania lub tematy. Prawie na pewno wskażą jednak na wspólną cechę formalną wielu z nich: sekwencje, które przechodzą od kinematografii czarno-białej do kolorowej – i często z powrotem.

Według moich obliczeń technikę tę można było zobaczyć w aż siedmiu filmach nominowanych do Oscara, a pięć z nich otrzymało nominację za najlepszy film: „Biedne rzeczy”, „Zabójcy kwiatowego księżyca”, „Strefa zainteresowania”, „Oppenheimer, „Maestro”, „Kolor fioletu” i „El Conde”, nie mówiąc już o innych filmach, które w tym roku Akademia pominęła, jak „Nawiedzone w Wenecji” czy niesłusznie zaniedbane „Miasto Asteroid”. Jak to ujął IndieWire: „Nigdy wcześniej nie było takiej koncentracji hybryd w ciągu jednego roku”. Wielu filmowców stosowało tę technikę już wcześniej, ale w tym roku filmowcy masowo kręcili filmy niczym Dorothy w drodze do krainy Oz, raz za razem.

Filmy te nie są bynajmniej jednorodnym zbiorem, a kiedy zmniejszają paletę, robią to z różnym skutkiem. Na przykład w „Oppenheimerze” technika ta pełni przede wszystkim funkcję pomocy narracyjnej, umiejętności magika, która pozwala Christopherowi Nolanowi przeskakiwać w czasie bez dezorientowania widzów. (Ktoś powinien to pokazać facet, który stworzył „Tenet”).

Warto przeczytać!  Reżyser Munjya Aditya Sarpotdar mówi, że jego czarny charakter reprezentuje patriarchat: „Uważa, że ​​mężczyźni nie potrzebują zgody” | Bollywood

Z kolei przejście Bradleya Coopera z koloru do czerni i bieli w „Maestro”, podobnie jak inne efektowne eksperymenty z taśmą filmową, prawdopodobnie pomogło uchwycić teksturę, którą żona Leonarda Bernsteina, Felicia Montealegre, dodała do jego życia. Przede wszystkim jednak sygnalizują, że ten przepocony projekt próżności jest w rzeczywistości Bardzo Poważnym Filmem, zdolnym dorównać najlepszym obrazom roku. I być może tak jest, gdzieś po drugiej stronie Spiderverse.

Ale porównaj to ołowiane popisy techniki z radosnym wybuchem koloru w „Poor Things”, wykwitem, który pojawia się na ekranie w pożądliwym przypływie dosłownej przyjemności. W tym przypadku przejście oznacza stopniowe odkrywanie przez Bellę Baxter (Emma Stone) własnej sprawczości poprzez badanie świata i własnego ciała. To doświadczenie jest, jak sugeruje reżyser Yorgos Lanthimos, „Oz życia wewnętrznego”, krainą czarów, z której nie trzeba wyjeżdżać, nawet jeśli wróci się do przysłowiowego Kansas z dzieciństwa.

Tymczasem w „Killers of the Flower Moon” oszczędnie wykorzystuje się czarno-białe zdjęcia na taśmie filmowej na początku, które przedstawiają napędzane ropą bogactwo Osagów. Odwracając tradycyjną gramatykę kina, te monochromatyczne ujęcia – nakręcone zabytkowym aparatem z kolekcji Martina Scorsese – przedstawiają rodzaj hiperrealistycznej wizji wolności i swobody rdzennych mieszkańców, fantazji, która zostanie dramatycznie podcięta przez przemoc i ucisk w świecie rzeczywistym w dalszej kolorowej narracji.

Warto przeczytać!  June Squibb o wykonywaniu własnych akrobacji i błogosławieństwie Toma Cruise'a

Rok 2023 można ostatecznie uznać za moment, w którym filmy o superbohaterach spadły z olimpijskich wyżyn. Jeśli jednak przejście od czerni i bieli do koloru jest cechą definiującą rok, jest to dowód na to, że kino nadal może uczestniczyć w spektaklu, nawet bez peleryny, masek i napiętych mięśni. (Gwoli ścisłości, co najmniej w jednym z niedawnych filmów o superbohaterach – „Thor: Miłość i grzmot” Taiki Waititi z 2022 r. – w kilku scenach zastosowano wyblakłe obrazy, uzyskując uderzający efekt.)

Od początków współczesnego kina nagłe pojawienie się filmu kolorowego w skądinąd czarno-białej historii zwróciło uwagę widzów. W przeciwnym razie na przykład monochromatyczne wczesne musicale czasami przedstawiały specjalne kolorowe numery piosenek i tańców, a nagły herb zwracał widzom uwagę, że widzą coś wyjątkowego. („Kolor fioletu” w jednej kluczowej sekwencji muzycznej wyraźnie nawiązuje do tej historycznej tradycji.) Kiedy to samo dzieje się (czasem na odwrót) w filmach nominowanych w tym roku do Oscara, wskazują one również, że mamy przed sobą spektakl sam w sobie.

Niewielu współczesnych filmowców zrozumiało to lepiej niż Denis Villeneuve, który kręci niektóre sceny z militarystycznej ojczyzny Harkonnenów w „Dune: Part Two” (premiera na 2024 rok, pierwotnie planowana na ubiegły rok) w monochromatycznej wersji Leni Riefenstahl. Po tych scenach, przypominających występ Ricka Owensa na wybiegu Igrzysk Olimpijskich w 1936 roku, wyschnięte krajobrazy i szare fremeńskie mundury planety W porównaniu z tym Arrakis wygląda na o wiele bardziej żywotne.

Warto przeczytać!  Licencja na zabijanie to brutalny film o Jamesie Bondzie, który na zawsze zmienił serial

Ale nawet „Strefa interesów”, zawsze powściągliwy film, w dwuznacznych czarno-białych sekwencjach – przedstawiających młodą Polkę rozdającą jabłka na obrzeżach Auschwitz przed powrotem do domu – odnajduje w niej nieodparty dramat ambiwalencja życia przeżywanego na marginesie potworności. Mówi nam, że jest to coś, od czego nie można odwrócić wzroku, a lekcja ta nie została podważona przez odmowę Jonathana Glazera pokazania nam okropności, jakie krąży wokół jego kamery. Ramy filmu są celowo ograniczone, a jednak tu i ówdzie świadomość koloru sprawia, że ​​współudział człowieka w Holokauście wyłania się tak daleko, że wypełnia cały horyzont wyobraźni.

Ostry. Dowcipny. Przemyślany. Zapisz się na newsletter Style Memo.

Jeśli z tych różnorodnych filmów płynie jakaś lekcja, to być może jest tak, że kino nadal jest przygotowane na to, by nalegać na siebie w czasach, gdy wielu z nas odeszło od multipleksu. Jasne, filmy z 2023 roku są czasami bezbarwne, ale tak samo jest z zaciemnionym teatrem w tej krótkiej chwili, zanim projektor ożyje.


Źródło