Filmy

Dlaczego reżyser „Bikeriders” Jeff Nichols uwielbiał kręcić zdjęcia w Cincinnati

  • 14 czerwca, 2024
  • 6 min read
Dlaczego reżyser „Bikeriders” Jeff Nichols uwielbiał kręcić zdjęcia w Cincinnati


grać

„The Bikeriders”, film nakręcony częściowo w Cincinnati, trafi do kin w tym miesiącu.

Wyreżyserowany przez Jeffa Nicholsa film opowiadający historię klubu motocyklowego Vandals ze Środkowego Zachodu z lat 60. XX wieku zadebiutuje na srebrnym ekranie w piątek, 21 czerwca. Nichols, znany z filmów „Loving”, „Take Shelter” i „Mud”, napisał scenariusz wspólnie z fotografem i filmowcem Dannym Lyonem, którego fotoksiążka pod tym samym tytułem zainspirowała film.

The Enquirer spotkał się z Nicholsem, aby omówić „The Bikeriders” i jego doświadczenia z kręcenia zdjęć w Queen City. Oto kilka najważniejszych informacji z sesji pytań i odpowiedzi.

Więcej „Rowerzyści”: Austin Butler mówi o „pysznym” Skyline Chili, jeżdżąc gokartami podczas kręcenia zdjęć w Cincy

Fragmenty te zostały zredagowane pod kątem długości i przejrzystości.

Reżyser Jeff Nichols opowiada o „The Bikeriders” i filmowaniu w Cincinnati

P: Czy możesz mi powiedzieć więcej o inspiracji stojącej za „The Bikeriders”?

Nichols: Inspiracją dla tego filmu była książka Danny’ego Lyona. Pojawił się pod koniec lat 60-tych. W 1965 roku jeździł z klubem Chicago Outlaws w Chicago. Fotografował ten klub i przeprowadzał wywiady z zawodnikami tego klubu, w szczególności z żoną zawodnika.

Dość szybko zrozumiałem, co zrobił Danny, czyli uchwycił pełen zakres subkultury. Zdjęcia są romantyczne i piękne, ale potem pojawiają się wywiady, które są nielakierowane, czasem okrutne, czasem zabawne. Zaczynasz rozumieć, jak działały mózgi tych ludzi. Dlaczego nie czuli, że należą do głównego nurtu, dlaczego czuli, że muszą wyjść na zewnątrz i jaki to miało na nich wpływ. Zakochałem się w tym pomyśle. Nie chodzi o to, że mam obsesję na punkcie kultury motocyklowej czy kultury motocyklowej. Miałem obsesję na punkcie tych ludzi i tego, jak postrzegali świat.

Warto przeczytać!  „Wildcat” nie ma w sobie dziwności O'Connora, ale jest pełen pasji

P: Czytałem, że chciałeś nakręcić ten film od ponad 20 lat, ale trochę bałeś się adaptacji tej historii. Dlaczego?

Nichols: Najbardziej pragmatycznym powodem do przerażenia jest to, że Chicago Outlaws to teraz Outlaws, czyli drugi co do wielkości gang motocyklowy na świecie. Istnieją i, o ile wiem, są dość zastraszające. Pojawiła się zatem przeszkoda, na którą trzeba było odpowiedzieć: „Jak nie nadepnąć im na odciski? Jak fabularyzowanego to zrobić, aby mieć swobodę robienia tego, co chcę”, co oznacza uwypuklenie uczucia, jakie towarzyszyło mi, gdy Przeglądałem książkę Danny’ego?

Ale szczerze mówiąc, jest to trochę bardziej osobiste. Dorastałem w Arkansas. Dorastałem na południu. Nie dorastałem wśród kultury motocyklowej. Ten świat był mi bardzo obcy. Nie czułam się w nim komfortowo. Nie czułem się komfortowo w głosie, akcencie i zachowaniu. Wszystkie te rzeczy zostały przedstawione w książce Danny’ego. Miałem narzędzia niezbędne do zbudowania tego czegoś, które dał mi Danny Lyon, ale zajęło mi trochę czasu, zanim zdobyłem się na odwagę, aby ich użyć.

P: Co skłoniło Cię do obsadzenia Austina Butlera w roli Benny’ego?

Nichols: Mój partner-producent, Brian Kavanaugh Jones, zadzwonił i powiedział: „Hej, zadzwonił do mnie agent Austina Butlera”. Pomyślałem sobie: „Austin Butler, czy on nie grał kiedyś w Hollywood?”… Potem poznałem Austina. Przeczytał scenariusz. Spotkałem go w Los Angeles, podszedł i uścisnął mi dłoń. Nie wyglądał jak Elvis. Nie wyglądał jak facet z „Pewnego razu… w Hollywood?” Wyglądał jak Benny.

Warto przeczytać!  Venom w końcu walczy ze Spider-Manem granym przez Andrew Garfielda w The Last Dance Art

Jest piękną istotą. Ale poza tym ma to coś. Jest gwiazdą filmową. Był absolutnie urzekający. Chcesz być blisko niego. … Łatwo było powiedzieć „tak”. Rzuciłem go w miejscu.

P: Czy kręciłeś po raz pierwszy w Cincinnati?

Nichols: Nie mój pierwszy raz w Ohio. Właściwie zrobiliśmy „Take Shelter” poza Cleveland. Ale Cincinnati? Tak. Nie spędziłem tam żadnego czasu. Kiedy więc po raz pierwszy przyjechaliśmy tu zwiedzać i poznaliśmy wspaniałych ludzi z organizacji Film Cincinnati… po prostu się w tym miejscu zakochaliśmy.

Architektura, klimat Środkowego Zachodu, także ludzie, byli naprawdę wdzięczni, że nas tam gościli. Byli podekscytowani naszą obecnością i to jest zaraźliwe. Pomaga to załodze, obsadzie, pomaga mnie i sprawdziło się w przypadku filmu. Wiesz, bardzo chciałbym powiedzieć: „To Cincinnati albo nic dla mnie do końca życia”, ale prawda jest taka, że ​​w przypadku filmu zadziałało. To zadziałało dla tej historii. Mam nadzieję znaleźć inną historię, która będzie pasować do Cincinnati, ponieważ z pewnością lubiłem tam być.

P: Jak długo spędziłeś w Cincinnati, kręcąc ten projekt?

Nichols: Dotarłem tam na przedprodukcję pod koniec czerwca 2022 roku, a wyjechałem dzień po moich urodzinach, czyli 8 grudnia.

Warto przeczytać!  Akolita wskazuje na legendarnego Lorda Sithów jako tajemniczego mistrza

P: To sporo czasu. Czy w ogóle udało ci się zwiedzić okolice Cincinnati?

Nicholsa: Wynajęliśmy mieszkanie w Over-the-Rhine i bardzo podobała mi się ta okolica. … To było fantastyczne. Przeżyliśmy wspaniałe chwile. Poszliśmy z Jodie (Comer) o północy na pokaz „Rocky Horror Picture Show”. To była świetna zabawa. Pojechaliśmy do Kentucky na regionalny mecz zapaśniczy. To był jeden z moich ulubionych wieczorów na planie. Po prostu dużo się tam dzieje. W tym mieście jest mnóstwo kultury. To właśnie jest wspaniałe w byciu filmowcem – możesz przebywać w danym miejscu wystarczająco długo, aby nie poczuć się jak turysta. Z pewnością miałem takie odczucia w stosunku do Cincinnati.

P: Czy próbowałeś Skyline Chili?

Nichols: Podjęłam bardzo świadomą decyzję, aby nie próbować Skyline, ponieważ uwielbiam chili i spaghetti. Nie musiałem łączyć tych dwóch rzeczy.

P: Co masz nadzieję, że widzowie wyniosą z „The Bikeriders”?

Nichols: Najlepszym słowem, jakie przychodzi mi na myśl, jest „nostalgia”. Oznacza to dla mnie, że był bardzo specyficzny czas, bardzo specyficzne miejsce, bardzo specyficzna grupa ludzi, która przez krótki moment zrobiła coś wyjątkowego. Teraz już go nie ma. Nie będziemy mieli okazji tam wrócić, chyba że tylko dla tego filmu. Chcę, żeby ludzie wyszli z tym uczuciem. To trochę smutne. Trochę tęskno, ale jest w tym też radość. … Mam nadzieję, że ludzie to właśnie czują, kiedy to oglądają.


Źródło