Świat

Dlaczego wzrost skrajnej prawicy w wyborach europejskich może być znakiem dla Trumpa?

  • 11 czerwca, 2024
  • 5 min read
Dlaczego wzrost skrajnej prawicy w wyborach europejskich może być znakiem dla Trumpa?


Brandon Bell/Getty Images

Były prezydent Donald Trump przemawia podczas wiecu wyborczego w Las Vegas w stanie Nevada, 9 czerwca.



CNN

W czerwcu 2016 r. Wielka Brytania głosowała za opuszczeniem Unii Europejskiej w wyniku populistycznego buntu, który był zapowiedzią szokującego zwycięstwa Donalda Trumpa w wyborach z zewnątrz kilka miesięcy później.

Teraz, w czerwcu 2024 r., kandydaci skrajnej prawicy, z których wielu podziela populistyczny nacjonalizm Trumpa, wrogość wobec imigrantów, palący przekaz gospodarczy i pogardę dla elit rządzących i instytucji globalistycznych, właśnie odnieśli ogromne zwycięstwa w wyborach do UE.

Czy polityczny piorun uderzy dwukrotnie?

Wyborcy w USA nie przyjmują wskazówek od obcokrajowców, a amerykańskie wybory prezydenckie, w których odbywają się poszczególne stany, znacznie różnią się od wyborów w Unii Europejskiej. Poza tym zwycięstwo Trumpa osiem lat temu miało więcej wspólnego z niedoskonałościami kampanii Demokratki Hillary Clinton niż z brexitem. Jednak prezydent Joe Biden powinien się niepokoić. W ramach najnowszej kampanii w Europie pomyślnie przetestowano przesłanie będące połączeniem potężnego koktajlu politycznego – gniewu opinii publicznej z powodu migracji wymykającej się spod kontroli, bólu wyborców w obliczu wysokich cen oraz kosztów, jakie ponoszą jednostki, walcząc ze zmianami klimatycznymi. Trump mocno uderza w te tematy w stanach na polu bitwy, które zadecydują o wyścigu do Białego Domu.

Warto przeczytać!  Napięte stosunki USA-Izrael stanowią „strategiczne zagrożenie” – ostrzega były szef wywiadu armii izraelskiej

Kolejna lekcja płynąca z wyborów europejskich jest taka, że ​​w dobie inflacji urzędnicy są bezbronni wobec niezadowolonego elektoratu. Kiedy Biden przybędzie w tym tygodniu na szczyt G7 we Włoszech, dołączy do kwartetu czterech innych zachodnich przywódców o słabszej pozycji politycznej. Prezydent Francji Emmanuel Macron i kanclerz Niemiec Olaf Scholz cieszą się z nagany wygłoszonej w wyborach europejskich, w których nagrodzono partie skrajnie prawicowe, które odzwierciedlają mroczną przeszłość kontynentu. Niskie poparcie dla premiera Kanady Justina Trudeau oznacza, że ​​może nawet nie poprowadzić swojej Partii Liberalnej do wyborów zaplanowanych na koniec przyszłego roku. Oczekuje się, że brytyjski premier Rishi Sunak zostanie wyeliminowany w przyszłomiesięcznych wyborach powszechnych po 14 latach rządów konserwatystów. Jak na ironię, najbezpieczniejszym europejskim przywódcą G7 będzie Giorgia Meloni, prawicowy premier Włoch, kraju znanego z gorączkowego pozbywania się przywódców. Partia Meloni odniosła duże zwycięstwo w weekend, czyniąc ją jednym z najpotężniejszych przywódców po drugiej stronie Atlantyku.

Ratunkiem dla Bidena może być fakt, że wybory w USA nie będą tradycyjnym starciem pomiędzy rebeliantem z zewnątrz a niepopularnym urzędującym prezydentem. Trump pod wieloma względami sam jest urzędującym urzędnikiem, który może poszczycić się kontrowersyjną spuścizną Białego Domu i niesie ze sobą ciężki bagaż polityczny jako były prezydent, któremu dwukrotnie postawiono zarzuty i skazano. A populistyczny nacjonalizm nie wszędzie rośnie. Biden poprowadził zaskakująco udaną średniookresową kampanię wyborczą przeciwko wpływom „Uczyńmy Amerykę znów wielką” w GOP w 2022 r. Oczekiwany powrót do władzy przez Partię Pracy w Wielkiej Brytanii w przyszłym miesiącu przełamałby trend wschodzących partii prawicowych. A Polska właśnie odrzuciła osiem lat populistycznych rządów inspirowanych Trumpem.

Warto przeczytać!  Izraelscy żołnierze i pracownicy medyczni w Strefie Gazy chwytają 20 terrorystów Hamasu ukrywających się w szpitalu

Macron zareagował na wzrost popularności skrajnie prawicowej partii Zjazdu Narodowego Marine Le Pen odważnym chwytem, ​​który zadziwił komentatorów oglądających jego powyborcze przemówienie w studiach telewizyjnych. Rozwiązał parlament i rozpisał nowe wybory. Wiec Narodowy jest ewolucją ultraprawicowego antyimigranckiego Frontu Narodowego, któremu nigdy nie udało się pokonać obowiązującego w kraju dwuturowego systemu wyborczego, aby zdobyć prezydenturę. Le Pen moderowała obecnie niektóre polityki, aby przyciągnąć uwagę szerszej grupy wyborców.

Macron, który stoi na czele partii centrowej, która została rozgromiona w wyborach europejskich, może obstawiać, że wyższa frekwencja w wyborach do organów legislacyjnych może odwrócić tę tendencję. W parlamencie mogłaby wyłonić się także powyborcza koalicja antyskrajnie prawicowa. Jeśli jednak Zjednoczenie Narodowe wygra dwuczęściowe wybory, których kulminacją będą tygodnie przed igrzyskami olimpijskimi w Paryżu, Macron może być zmuszony mianować na premiera 28-letnią gwiazdę skrajnej prawicy Jordana Bardellę w wyniku niezręcznej umowy o wspólnym pożyciu. Cynicy zastanawiają się, czy Macron w tajemnicy nie ma nadziei, że skrajnie prawicowy rząd może być tak katastrofalny, że może zniweczyć nadzieje Le Pen na zastąpienie go w 2027 roku.

Warto przeczytać!  Siły rosyjskie wycofują się w pobliżu Bachmutu na Ukrainie i Wagnera

Macron powiedział wyborcom, że jego ryzyko opiera się na zaufaniu „w zdolność Francuzów do dokonania najbardziej sprawiedliwego wyboru dla siebie i przyszłych pokoleń”. W sposób dorozumiany błaga wyborców przygnębionych sytuacją gospodarczą, aby ocalili podstawowe wartości swojego kraju, uznając swoje oświadczenie za akt „zaufania do naszej demokracji”. Przypomina to raczej ostrzeżenie, że amerykańska demokracja jest w głębokim niebezpieczeństwie i musi ją ratować wyborcy, które Biden wypowiedział u boku Macrona w zeszłym tygodniu podczas obchodów 80. rocznicy lądowania w Normandii w D-Day.

Dlatego Biały Dom będzie przyglądał się wynikom wyborów we Francji 7 lipca jeszcze uważniej niż niedzielnym konkursom unijnym.


Źródło