Filmy

Dramat bokserski Tima Blake’a Nelsona Tribeca

  • 11 czerwca, 2024
  • 4 min read
Dramat bokserski Tima Blake’a Nelsona Tribeca


Powszechnie uznawaną prawdą jest, że dla emerytowanych bokserów istnieją tylko dwie realne możliwości kariery: sprzedawanie plastikowych kuchennych śmieci w reklamach i zapijanie się w samotną śmierć z rozpaczy, dopóki nie zostaniesz namówiony na trenowanie bystrego młodego wojownika i na nowo odkryjesz swoje pragnienie na życie. Jeśli ktoś po zawieszeniu rękawiczek waha się, którą ścieżkę wybrać, „Bang Bang” Vincenta Grashawa stanowi dobrą ilustrację obu ścieżek.

W latach 80. miasto Detroit było zafascynowane rywalizacją bokserską pomiędzy Darnellem Washingtonem (Glenn Plummer) a Bernardem „Bang Bang” Rozyskim (Tim Blake Nelson), dwoma rodzinnymi bohaterami, których ostateczna walka była jednym z najbardziej oczekiwanych wydarzeń sportowych dekady. Waszyngton nie tylko wygrał tę walkę, ale od tego czasu wygrał właściwie wszystko inne. Po zbiciu fortuny na sprzedaży swoich markowych sokowirówek obecnie przewodzi imperium biznesowemu w Detroit i rozpoczął kampanię na burmistrza. Różyski to jego odwrotność: żyje w biedzie i ogranicza się do pustelniczego życia, picia i narzekania, że ​​dał się wkręcić w decydującą o karierze walkę.

Matt Bomer na 96. corocznych Oscarach
Shari Redstone

Jego samotność zostaje brutalnie przerwana, gdy na progu jego domu pojawia się córka Jen (Nina Arianda), z którą był w separacji, prosząc go, aby przyjął jego nastoletniego wnuka, podczas gdy ona będzie szukać nowej pracy w Chicago. Justin (Andrew Liner) nie może opuścić miasta z powodu wyroku w sprawie prac społecznych, który otrzymał po wtrąceniu się w szkolną sprzeczkę, więc staje się niechętnym gościem w domu, w którym ledwo może zamieszkać jedna osoba, a co dopiero dwie.

Warto przeczytać!  Szczegóły fabuły, obsada i nie tylko

Bang Bang i jego wnuk nie łączą się od razu. Justin to zmartwiony, uzależniony od telefonu nastolatek, a Bernard to chodzący frazes, który nigdy nie przepuszcza okazji, by wygłosić monolog na temat tego, jak jego życie, jego miasto i świat w ogóle poszły w gówno. Potrząsa metaforyczną pięścią każdemu, kto jego zdaniem pieprzył go przez te wszystkie lata, zachowując się jak człowiek, który ma wszelkie powody, by sądzić, że jest nie do pobicia.

Ale podobnie jak wielu zrzędliwych, starych wojowników w wielu filmach, ten uroczy zrzęda znajduje nowe życie, gdy postanawia trenować Justina na boksera. Radzi nastolatkowi opowieściami o pieniądzach i „cipce z najwyższej półki”, która towarzyszyła mu jako młody mężczyzna, dopóki Justin nie zgodził się wziąć udziału w pokazowej walce na imprezie charytatywnej sponsorowanej przez Waszyngton. Wydaje się to świetnym pomysłem, dopóki dzieciak nie dozna brutalnego nokautu, co skłoniło Różyskiego do ponownego oskarżenia się o nieczystą grę i zastanowienia się, czy w sporcie, w którym dorośli mężczyźni biją się nawzajem na centymetr życia, możliwy jest jakikolwiek inny.

Warto przeczytać!  Nasz pierwszy smak wizji Skywalkera po powstaniu Gwiezdnych Wojen pochodzi z Disneylandu

Na pierwszy rzut oka „Bang Bang” wydaje się filmem okropnie przesiąkniętym stereotypami. Nelson rzuca wszystkim, co ma na tytułowego bohatera, ale wyschnięty archetyp wojownika, który pluje poezją na temat demonów, z którymi teraz walczy, został skazany na śmierć. Staje się jednak jasne, że o to właśnie chodzi w kliszach. Bernard stara się policzyć, ile kosztowało go życie na ringu, stara się wcisnąć historię swojego życia w popkulturową formułę dotyczącą emerytowanych bokserów, do której nie do końca pasuje. Staje się to oczywiste, gdy przekonuje Justina do rozpoczęcia walki. To prawie tak, jakby Bernard widział zbyt wiele filmów o boksie i po prostu cierpliwie czekał na moment, w którym wnuk poprosi go o pomoc na ringu, aby mógł trzy razy powiedzieć mu, żeby się spierdalał, zanim niechętnie się zgodzi. Ten moment nigdy nie nadchodzi, więc starzec bierze sprawy w swoje ręce. Może i zachowuje się jak człowiek załamany, który jest gotowy zamknąć się na świat, ale nosi się energią kogoś, kto ma jeszcze przed sobą trochę walki.

Warto przeczytać!  Zwiastun „Transformers One” będzie miał premierę z kosmosu

Ponieważ powrót Bernarda do sportu zmusza go do skonfrontowania się z historiami, które opowiadał sobie przez całe życie, niechętnie akceptuje fakt, że dzielenie świata na dobrych i złych to zadanie dla pisarzy i filmowców sportowych, a nie umierających mężczyzn, którzy tak naprawdę szukają prawda. Kiedy wyrywa się z własnych ram narracyjnych i podsumowuje swoje życie, wszystkie jego ulubione sportowe frazesy zaczynają wydawać mu się puste. Fani boksu mogą znaleźć nieskończoną ilość poezji w dobrej walce, ale czasami faceci po prostu się biją, bo nie znają innego sposobu życia.

Stopień: B

Premiera „Bang Bang” odbyła się na Festiwalu Filmowym Tribeca w 2024 roku. Obecnie poszukuje dystrybucji w USA.


Źródło